Malajka
27 stycznia 2014 | 13:09 | Wolontariusze Don Bosco Ⓒ Ⓟ
Styczniowe popołudnie. Otwieram żelazną bramę oratorium. Po piętnastu minutach powietrze wypełnia się śmiechem, dźwiękiem odbijanej piłki i tupotem bosych stóp. Zbieram dzieci w jednym miejscu. Trzymam w dłoni biały skrawek papieru i pomarańczowy flamaster. Maluchy próbują utworzyć równą linię, która przypomina falującego na boki węża.
Sprawdzam listę obecności: Daves! Felix! Lazaro! Angel!… Podnoszę wzrok i powtarzam: Angel! Pozostałe dzieci nawołują za mną: „Malajka! Malajka!” Po wyrazie mojej twarzy wnioskują, że nie rozumiem. Z niecierpliwością tłumaczą mi w języku bemba (jakbym bemba znała lepiej niż angielski), że Malajka to w języku lokalnym Anioł, czyli Angel.
Angel ma 5 lat i duże czekoladowe oczy, które wydają się rozumieć nawet język polski. Uśmiecham się za każdym razem gdy wymawiam jego imię. Uśmiecham się gdy widzę go przy niebieskim stoliku w przedszkolu. To dziecko zatrzymało moje myśli na chwilę. Myślę o Lufubu. Myślę o ludziach z którymi żyję. To nie jest pierwszy Angel, którego poznałam.
Na myśl przychodzi mi Judith pracująca na farmie. Za każdym razem, gdy komuś ją przedstawiam, mówię, że to nasz Anioł. Przychodzi z pomocą w każdej chorobie. Przynosi sok z cytryną i miodem, kiedy akurat tego potrzebujesz. Zaprasza na kolacje momencie, gdy nie zdążyłeś zrobić zakupów i lodówka świeci pustkami. Spotykasz ją na drodze, gdy potrzebujesz z kimś porozmawiać.
Każdego dnia spotykam różnych ludzi. Jedni zjawiają się na kilka minut. Tak jak kobieta w zielonej chitendze, która sprzedaje pomidory. Z uśmiechem na twarzy wybrała najładniejsze kulki w kolorze czerwonym i włożyła je w moje dłonie. Choć to jej jedyny zarobek i owoc godzin spędzonych w upale, dorzuciła trzy pomidory gratis.
Lekarka z Tajwanu, pracująca w pobliskim szpitalu, podwiozła mnie któregoś dnia do sklepu w czasie swojej pracy. Chciałam tylko kupić herbatniki dla kogoś chorego.
Inni zostają z nami na kilka dni. W pewien listopadowy poranek poczułam silny zapach kawy. To goście z Włoch, którzy przywieźli ze sobą milion uśmiechów, ręce gotowe do pracy i dźwięki gitary w poobiedniej przerwie. Przez kilka dni zaczarowali Lufubu swoją dobrocią.
Jeszcze inni są obecni dłużej w naszym życiu. Na rok, kilka lat, lub na zawsze. Każdy z nich coś po sobie zostawia. Coś nam daje. Czasem powie tylko jedno słowo. Może nigdy więcej nasze drogi się nie spotkają? Jedno jest pewne! Z takich spotkań składa się życie.
Czy wierzę w przypadki? Nie! Wierzę, że to Bóg daje nam ludzi. Cichych aniołów, którzy pojawiają się we właściwym czasie, by przejść z nami kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt kroków.
„Bo swoim Aniołom dał rozkaz o tobie aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
Na rękach będą cię nosili, byś nie uraził swej stopy o kamień.” (PS 91, 11-12 )
Malajka to moje ulubione słowo w języku bemba.
Agnieszka Głowacka
Zambia, Lufubu
14 stycznia 2014
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Sylwia dostała nawigację, która nie pokazuje radarów. Kasia wyjechała na misję, która nie jest specjalna. Kamila otrzymała moc, która w słabościach się doskonali. Paulina odmienia się przez przypadki. Klaudia drepce z salezjańską radością. Karolina przez rok przygotowań nie nauczyła się mówić w języku bemba. Asia otworzyła się na Dom Księdza Bosco dla Chłopców Ulicy. Justyna i Renata są inne i mają różne talenty i umiejętności. Magda pracuje w mieście, w którym urodził się Zbawiciel. Wszystkie wolontariuszki usłyszały głos, który mówił do nich: Pójdź za Mną! Wyjechały na roczną misję w ramach Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, aby świadczyć o miłości Jezusa.W 2014 roku na misje wyjechały: Renata Gawarska - pochodzi z Kuklówki Zarzecznej, ma 27 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Justyna Kowalska – pochodzi z Ostrołęki, ma 25 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Sylwia Młyńska – pochodzi z Łap, ma 22 lata, pracuje w Zambii, w Mansie. Katarzyna Socha – pochodzi z Kamienia koło Rzeszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Mansie. Karolina Gajdzińska – pochodzi z Warszawy, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Chingoli. Paulina Pawłowska – pochodzi z Olsztyna, ma 24 lata, pracuje w Zambii, w Chingoli. Kamila Maśluszczak – pochodzi z Hrubieszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Klaudia Kołodziej – pochodzi z Ropczyc, ma 26 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Joanna Studzińska – pochodzi z Lęborka, ma 29 lat, pracuje w Peru, w Limie. Magdalena Piórek – pochodzi z Twardogóry, ma 25 lat, pracuje w Palestynie, w Betlejem.