Drukuj Powrót do artykułu

Marcin Luter – 500 lat

10 lutego 2017 | 13:54 | Warszawa / ks. Ignacy Soler / bd Ⓒ Ⓟ

Sample

Znany jest wszystkim fakt, że 31 października 1517 r. 95 tez księdza Martina Luthra zostało przybitych na drzwiach Kościoła Zamkowego w Wittenberdze. Tekst był po łacinie i zaczynał się następującymi słowami:

„Amore et studio elucidandae veritatis haec subscripta disputabunt Vuittenbergae, Praesidete R. P. Martino Lutther, Artiu et Sacrae Theologie Magistro, eiusdemque ibidem lectore Ordinario. Quare petit ut qui non possunt verbis presentes nobiscum disceptare, agant id literis absentes. In nomine domini nostri Iesu Christi. Amen.

  1. Dominus et Magister noster Iesus Christus, dicendo paenitentia agite, omnem witam fidelium, paenitentiam esse voluit”.

„Miłość do prawdy i pragnienie ujawnienia jej są przyczyną, że zamierza się przeprowadzić w Wittenberdze dysputę nad niżej podanymi tezami. Przewodzić temu będzie czcigodny ojciec Marcin Luter, magister sztuk i świętej teologii i jednocześnie nauczyciel tychże. Dlatego prosi on tych, którzy nie będą mogli osobiście wziąć udziału i dyskutować z nami ustnie, żeby uczynili to na piśmie. W imię Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

  1. Gdy Pan i Mistrz nasz Jezus Chrystus powiada: „Pokutujcie”, to chce, aby całe życie wiernych było nieustanną pokutą”.

I tak dalej, aż do 95 tez. Tak, Luther miał sporo racji, krytykując nadużywanie odpustów i organizację władzy papieża. Niestety, rozwiązał problem w sposób niewłaściwy, czy raczej przeprowadził reformę po swojemu, bez pokory, bez prawdziwej miłości do prawdy.

Jak napisałem miesiąc temu, jestem w trakcie czytania poważnej biografii Lutra napisanej przez hiszpańskiego jezuitę Garcia-Villoslada. Dobra, obszerna, jak najbardziej obiektywna biografia: uznaje dobre strony i krytykuje postać reformatora, przede wszystkim z powodu jego braku patrzenia na sprawy po chrześcijańsku. Brakuje u Luthra osobistej pokory, ponieważ wiele razy zadawał sobie pytanie: czy możliwe jest, że ja mam rację i tak wiele osób podczas tych piętnastu wieków pomyliło się? A jego odpowiedź: tak jest, ja mam rację w imię Boga, a reszta papistów oddala się od Chrystusa.

 

Luther, jak każdy geniusz, był inteligentnym i pracowitym człowiekiem, pełnym zapału dla swojej sprawy. Był człowiekiem, który potrafił przekonać wielu ludzi, miał dar komunikowania i pisania w sposób mocny, energiczny, dramatyczny. Jako wielki pisarz i teolog potrafił wyrazić słowami ich osobiste problemy życiowe. Luther to pisarz z krwi i kości, nie zostawi żadnego czytelnika obojętnym.

Chciałbym zwrócić uwagę na to, że Luther znał bardzo dobrze łacinę i panował nad niemieckim w sposób wybitny. W trakcie trzech miesięcy przetłumaczył cały Nowy Testament z greckiego (języka, którego nie znał dobrze) na niemiecki. Ta wersja do dziś jest bardzo dobrze oceniana. To pokazuje, jak w sprawach tłumaczenia nie jest zbyt ważna znajomość języka 'ab quo’, ale wybitna znajomość języka 'ad quem’. Jego pisma są ciągle mieszaniną łaciny z niemieckim.

Wybieram teraz dwa jego teksty biograficzne, gdzie można odkryć początek dramatu życia i nauki reformatora: wszystko się zaczyna, gdy będąc księdzem i mnichem katolickim, nie mógł znaleźć wewnątrz nauki i tradycji katolickiej odpowiedzi na pytanie: jak będę zbawiony? Czy z powodu uczynków (i tutaj miesza odpusty z sakramentami, przede wszystkim z mszą), czy z powodu mojej wiary w Chrystusa Zbawiciela?

„Nos quoque cum monachi essemus, ideo nostris macerationibus nihil proficiebamus, quia nolebamus agnoscere peccatum et impietatem nostram… Itaque quo magis currebam et desiderabam ad Christum venire, hoc longius ipse a me recedebat. Post confessionem et missationem numquam poteram acquiescere animo, quia conscientia non potest firmam consolationem ex operibus habere”.

„Kiedy byliśmy mnichami nic nam nie pomogło całe nasze życie w umartwieniu, ponieważ nie chcieliśmy uznać naszych grzechów i bezbożności… Z tego powodu im więcej biegałem do Chrystusa i pragnąłem za Nim pójść, tym bardziej On oddalał się ode mnie. Po spowiedzi i mszy nigdy nie mogłem odzyskać spokoju mojej duszy, ponieważ nie można znaleźć mocnego pocieszenia z uczynków”.

“Im Kloster hatten wiar gnug zu essem und zu trinken, aber do hatten wir Leiden und Marter am Hertzen und Gewissen… Im Kloster gedacht ich nicht an Weib, Geltt oder Gutth, sonder das Hertz zitterte und zappelte, wie Gott mir gnedig wurde”.

„W klasztorze mieliśmy wystarczająco rzeczy do jedzenia i do picia, ale również mieliśmy sporo cierpień i męczeństw w sercu i w sumieniu… W klasztorze ja nie myślałem o kobietach, ani o pieniądzach, ani o innych dobrach, ale serce drżało i było wstrząśnięte myśląc jak Bóg będzie dla nas łaskawy”.

Tak dramat tego człowieka, który według słów papieża Franciszka nie chciał dzielić Kościoła, był dramatem paranoidalnym: chorobliwa nienawiść do papieża i papistów, do celibatu w klasztorze i do mszy świętej. Kiedy chcemy coś reformować, trzeba rzeczywiście zaczynać od własnego życia, ale z wielką pokorą i miłością. U Luthra widzę przede wszystkim brak prawdziwej miłości powszechnej, brak uniwersalnej miłości: tylko myślał o swoim Kościele w Niemczech. Kościół Chrystusa – semper reformanda – jest przede wszystkim katolickim, czyli powszechnym, czyli dla wszystkich, tak jak Miłość Chrystusa, która przynagla nas.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku

Przeczytaj także

07 lutego 2017 09:43

11 lutego obchody XXV Światowego Dnia Chorego

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.