Marcin Przeciszewski: Rok 2021 w Kościele – czas nowych wyzwań
29 grudnia 2021 | 21:01 | Marcin Przeciszewski | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Do najważniejszych wydarzeń mijającego roku w Kościele w Polsce należały z pewnością beatyfikacje prymasa Wyszyńskiego, matki Czackiej oraz ks. Machy jak i rozpoczęty proces synodalny, który jest szansą na zbudowanie nowego modelu kościelnej wspólnoty. Jednocześnie widać szybko przyspieszający proces sekularyzacji, co rodzi nowe wyzwania – zaznacza w komentarzu podsumowującym mijający rok Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Jakie drogi święci nam wyznaczają?
Tak się składa, że żadna z wyniesionych na ołtarze postaci nie jest postacią z odległej przeszłości, ale pokazuje aktualne na dziś drogi, godne podjęcia i naśladowania. Kard. Stefan Wyszyński, który totalnie zawierzył swe życie Bogu przez Maryję, pokazuje, że w czasach trudnych, kiedy zakwestionowany zostaje dotychczasowy system wartości (a takie mamy i dziś), niezwykle ważne są dwie sprawy: obrona fundamentów oraz intensywne działania mające na celu odnowę wiary. Oznacza to, że w czasach trudnych Kościół nie może ograniczyć się do pozycji obronnej i zamkniętej, a niezbędna jest dynamiczna, szeroko zakrojona praca ewangelizacyjna i odważne wyjście na zewnątrz. Temu właśnie miała służyć Wielka Nowenna i inne akcje duszpasterskie inicjowane przez Prymasa Tysiąclecia. Dziś oczywiście trzeba ku temu znaleźć nowe środki i formy przekazu.
Z kolei świadectwo matki Elżbiety Róży Czackiej i ks. Jana Machy koresponduje z głównym nurtem nauczania papieża Franciszka, mówiącego o Kościele „ubogim i dla ubogich” czy o tym, że Kościół powinien być „szpitalem polowym”, przyjmującym wszystkich cierpiących fizycznie i duchowo. Założycielka Dzieła Lasek oraz młody śląski męczennik tworzący sieć pomocy dla potrzebujących, niezależnie od ich narodowości czy wyznania, są żywymi tego świadkami. Kościoła solidarnego z ubogimi, prześladowanymi czy zmarginalizowanymi. Świadectwo takie jest wciąż aktualne. Budować będzie wspólnotę w każdych czasach. Jako jedyne jest w stanie przekroczyć mury różnorakich ideologicznych antykościelnych uprzedzeń. Ponadto ks. Jan Macha może być znakomitym wzorcem dla dzisiejszej młodzieży, wskazującym, że są wartości dla których warto jest żyć, a nawet oddać życie. A tracąca obecnie wiarę młodzież takich właśnie świadków potrzebuje, o wiele bardziej niż oficjalnych, a mocno już sfatygowanych autorytetów instytucjonalnych.
Pandemia katalizatorem przemian
Rok 2021 to już drugi rok funkcjonowania Kościoła w ramach restrykcji pandemicznych. Sam Kościół jako wspólnota wybrnął z tego dobrze, przenosząc dużą część duszpasterstwa do przestrzeni wirtualnej. W coniedzielnej Mszy św. w telewizji uczestniczyło ok. 5 mln wiernych, a ponadto 40, 8 % parafii zorganizowało transmisję w Internecie. Narodziło się też mnóstwo realizowanych w ten sposób inicjatyw ewangelizacyjnych.
Z drugiej jednak strony pandemia podziałała jak młot silnie uderzający w nadwątloną tradycyjną religijność Polaków. A pomimo to, że nasza religijność ma charakter masowy (87 % przyznaje się do wiary), to religijność pogłębioną – opartą na osobistym doświadczeniu relacji z Jezusem – deklaruje zaledwie kilkanaście procent. Większość cechuje „religijność kulturowa”, polegająca na pielęgnowaniu obyczaju silnie zakorzenionego w tradycji i stanowiącego ważny element narodowej tożsamości. Religijność tego typu jednak dość łatwo więdnie, kiedy zostanie pozbawiona pewnego kontekstu środowiskowego. Od lat obserwowaliśmy to zjawisko na przykładzie najnowszej polskiej emigracji, która po opuszczeniu dawnego środowiska przestawała chodzić do kościoła. Teraz zjawisko to objęło istotną część społeczeństwa w czasie pandemii. Okazało się bowiem, że ograniczenia sanitarne skutecznie wyeliminowały środowiskowy obowiązek pojawiania się w kościele, a ogłoszone dyspensy skutecznie obniżyły jakiekolwiek wyrzuty sumienia. Formy wyrażania swej religijności – jak zauważa ks. dr Wojciech Sadłoń, dyrektor ISKK – ulegają daleko idącym zmianom, a przede wszystkim indywidualizacji.
Teraz przed Kościołem stoi wielkie pytanie: czy i na ile uda się odbudować poziom praktyk religijnych sprzed okresu epidemii? Choć nikt nie jest w stanie na nie dziś odpowiedzieć, a wyniki liczenia wiernych z jesieni tego roku nie zostały jeszcze podsumowane, to wyrywkowe dane pokazują, że frekwencja w dużych miastach spadła od 30 do 40 % a na wsi o ok. 10 – 15 %. Wchodzimy więc w okres zmierzchu masowej religijności, która dotąd była naszym polskim, niejako flagowym wyróżnikiem. Nie oznacza to oczywiście, że kościoły będą puste, ale ta nowa sytuacja wymaga z pewnością znacznie bardziej zindywidualizowanych i nakierowanych na bezpośrednie towarzyszenie form duszpasterstwa. Dobiega końca w Polsce epoka pewnej religijnej stabilności. Wchodzimy w nową epokę, mocno niejasną, wymagającą wnikliwego procesu refleksji i rozeznania.
Ogrom nowych wyzwań
Ogrom nowych wyzwań duszpasterskich, przed którymi stoi dziś Kościół w Polsce, uświadomiły także wyniki badań socjologicznych opublikowane jesienią przez CBOS. Wskazują one na trzy główne problemy: silny spadek wiary w najmłodszym pokoleniu, pustoszenie religijne wielkich miast oraz spadek publicznego zaufania do Kościoła jako instytucji.
O ile religijność pokolenia dzisiejszych dziadków i rodziców ma się dobrze i wykazuje dużą trwałość, to jest problem z młodzieżą. W najmłodszym pokoleniu, urodzonym w latach 1997-2001 r. czyli wśród dzisiejszych 18-24-latków, 71 % przyznaje się do wiary, a systematycznie praktykuje tylko 23 %. Natomiast regularnie praktykuje zaledwie co czwarty. O ile w pokoleniu starszych Polaków praktyki religijne w ciągu 30 lat wolnej Polski spadły o kilkanaście procent, to wśród młodych o ponad połowę. Możemy mówić o załamaniu się międzypokoleniowego przekazu wiary, który był w Polsce od wieków czymś naturalnym. Takim miejscem była zawsze rodzina, ale duża część z nich nie pełni już takiej roli, a nie zastępuje jej w tym zadaniu katechizacja szkolna. Wpływa to także na poziom powołań kapłańskich czy zakonnych, które systematycznie spadają w ostatnich latach o ok. jedną piątą rocznie.
Drugi wielki problem to osłabianie więzi z Kościołem mieszkańców dużych polskich miast, co dotyczy głównie mieszkającej tam inteligencji. Odnosi się wrażenie, że środowisko to powraca do standardów z okresu przedwojennego, kiedy to duża część inteligencji deklarowała brak wiary i odnosiła się z dystansem do Kościoła.
Szybszy spadek zarówno deklaracji wiary, jak i praktyk religijnych występuje w dużych miastach, takich jak Warszawa, Łódź, Kraków, Wrocław czy Poznań. W 1992 r. wedle badań CBOS za wierzących uważało się 92 % mieszkańców największych miast. Natomiast w 2021 r. w tych samych miastach już co czwarty mieszkaniec zadeklarował brak wiary (27 ,5%). Jako wierzący określa się 72, 5 % mieszkańców dużych miast. Jest to spadek trzykrotnie wyższy od średniej krajowej.
Podobnie jest z praktykami religijnymi. Obecnie tylko 27, 4 % mieszkańców największych miast deklaruje, że praktykuje regularnie, a odsetek w ogóle niepraktykujących osiągnął 40, 7 %. Oznacza to, że czterech na dziesięciu mieszkańców Warszawy, Krakowa, Łodzi, Wrocławia i Poznania nie ma już żadnego kontaktu z Kościołem, a systematyczny kontakt ma zaledwie co czwarty mieszkaniec.
Wielkie miasta w Polsce stają się dziś typowym terenem nowej ewangelizacji, wymagającym znacznie większego niż dotąd otwarcia się Kościoła na ludzi niewierzących i poszukujących oraz na dialog z nimi. Wymaga to korekt w pracy parafii, jak i większej aktywności ruchów apostolskich, w obszarze tzw. peryferii wiary.
Innym trudnym problemem jest spadek publicznego autorytetu Kościoła. O ile w 30-leciu po 1989 r. oceny pozytywne sięgały zazwyczaj ponad 60 % a negatywne utrzymywały się na poziomie nie wyższym od 30 – 40 %, to od ponad roku są to wartości zbliżone. W październiku br. ilość pozytywnych ocen przerosła negatywne i wyniosła 45 % przy 41 % negatywnych.
Na spadek autorytetu Kościoła wpływ wywarły skandale związane z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich, utożsamianie go z jedną opcją polityczną, a czynnikiem dodatkowym była ogólnopolska fala manifestacji proaborcyjnych zainicjowanych przez tzw. Strajk Kobiet u progu 2021 r.
Jeśli idzie o ocenę Kościoła – społeczeństwo jest podzielone w zasadzie na dwie połowy. Badania elektoratów poszczególnych partii politycznych pokazują, że z pozytywnymi ocenami na poziomie ok. 80 % Kościół spotyka się jedynie wśród elektoratu Zjednoczonej Prawicy, natomiast wśród przedstawicieli trzech głównych ugrupowań opozycyjnych (PO, Ruch 2050 i Lewica), nastroje wobec Kościoła są dokładnie odwrotne: ok. 80 % ocenia źle Kościół, a zaledwie kilkanaście procent dobrze.
Dane te wskazują, że Kościół w Polsce przestał być autorytetem o charakterze uniwersalnym, a stał się autorytetem środowiskowym. Jest to zmiana o skali historycznej, zmieniająca utrwaloną od co najmniej 200 lat pozycję Kościoła w naszym społeczeństwie.
Mam nadzieję, że do odbudowy autorytetu Kościoła przyczyni się stanowisko Episkopatu w kwestii uchodźców, podkreślające, że co prawda należy bronić granic, ale priorytetem zawsze winna być troska o człowieka, szczególnie tego najsłabszego, prześladowanego czy marginalizowanego. A tymi dziś są właśnie uchodźcy. Przewodniczący Episkopatu publikując takie stanowisko wraz z Radą Stałą KEP czy ogłaszając zbiórkę na rzecz uchodźców, pokazał dobitnie, że Kościół nie utożsamia się z żadnym nurtem partyjno-politycznym ani nie ulega jego presji, lecz stara się zachować swój niezależny autorytet w sferze moralnej – tak bardzo potrzebny całemu społeczeństwu.
Szanse
Niezależnie od zarysowanych powyżej trudności i zjawisk kryzysowych, Kościół w Polsce kryje w sobie silny potencjał, który – przy właściwym ukierunkowaniu – może pomóc w zbudowaniu strategii duszpasterskiej, skutecznie odpowiadającej na nowe wyzwania. Jednak niezbędna jest do tego refleksja na każdym szczeblu kościelnej wspólnoty: od Konferencji Episkopatu poczynając, poprzez środowiska zakonne, a kończąc na zwykłej parafii czy ruchu apostolskim.
Ogromną pomocą może być tu zainicjowany w październiku br. przez Ojca Świętego proces synodalny pod hasłem „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo, misja”. Jego głównym celem jest dokonanie rozeznania w jakim kierunku ma iść Kościół, poprzez otwarcie się na głos Ducha Świętego drogą wzajemnego wysłuchania: zarówno tych najgłębiej utożsamiających się z Kościołem jak i osób krytycznych czy niewierzących. Proces ten ma uczynić Kościół bardziej wspólnotowym, pomóc zbudować bardziej partnerskie relacje świeckich i duchownych oraz obudzić większą odpowiedzialność laikatu. W sumie służyć to ma uczynieniu Kościoła bardziej misyjnym i, uruchomić nowe energie w łonie jego wspólnoty, co jest dziś palącą potrzebą.
Franciszek apeluje także o Kościół „wychodzący na peryferie” i „bardziej inkluzywny”. Oznacza to, że Kościół nie może się koncentrować wyłącznie na swych „wiernych owieczkach” czy obronie status quo, ale winien znacznie bardziej wychodzić na zewnątrz – ku środowiskom obojętnym czy wręcz mu nieprzychylnym. Z kolei apel o Kościół „bardziej inkluzywny” oznacza wezwanie o większą otwartość na wszystkich zagubionych, poszukujących, bądź żyjących w związkach nieregularnych, celem ich reintegracji we wspólnocie.
Niezależnie od tego, że część polskich katolików odnosi się z dużą rezerwą do papieża Franciszka, jego nauczanie może okazać się nadzwyczaj pomocne dla Kościoła w Polsce, wskazując model najbardziej adekwatny w obecnej, szybko zmieniającej się sytuacji.
Warto podkreślić, że Kościół nasz dysponuje wciąż dużymi i stosunkowo młodymi „siłami apostolskimi”. Posługę pełni tu 24 208 księży diecezjalnych i 8 819 zakonnych oraz 16, 8 tys. sióstr. Nigdy w historii Polski tylu ich nie było. Jest to efekt olbrzymiej fali powołaniowej z okresu pontyfikatu Jana Pawła II. Do tego należy dodać aktywnych świeckich, którzy stanowią ok. 8 % parafian, czyli ok. 2 mln wiernych, na których Kościół zawsze może liczyć. Za pomocą takich „sił apostolskich” można obudzić skutecznie działający ruch odnowy religijnej, czy podjąć aktywny dialog ze środowiskami odległymi.
Istotnym warunkiem obudzenia tego nowego impulsu, którego Kościół w Polsce tak bardzo potrzebuje, jest przezwyciężenie postawy rozgoryczenia, która dziś paraliżuje dużą część świeckich, w szczególności ze środowisk inteligenckich oraz niemałą część duchownych, coraz bardziej sfrustrowanych tym, że nie jest tak jak miało być.
I tego właśnie, a więc nie ulegania rozgoryczeniu, chciałbym życzyć nam wszystkim w nadchodzącym 2022 roku.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.