Marco Politi: Trump chce wciągnąć Watykan w nową zimną wojnę
22 września 2020 | 19:50 | pb (KAI/ilfattoquotidiano.it) / pz | Rzym Ⓒ Ⓟ
Donald Trump chce wciągnąć Watykan w nową zimną wojnę przeciwko Chinom. Tymi słowami włoski watykanista Marco Politi komentuje na łamach dziennika „Il fatto quotidiano” – jak to określa – „pogróżki” sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo wobec Stolicy Apostolskiej.
Przed planowaną na 29 września wizytą w Watykanie szef amerykańskiej dyplomacji napisał na Twitterze, że „dwa lata temu Stolica Apostolska zawarła porozumienie z Komunistyczną Partią Chin, mając nadzieję, że pomoże chińskim katolikom. Ale nadużycia KPCh wobec wiernych się tylko pogorszyły. Odnawiając porozumienie, Watykan naraziłby na szwank swój moralny autorytet”. – Innymi słowy: Stolica Apostolska powinna zerwać relacje z Chinami – konkluduje Politi.
Treść podpisanego 22 września 2018 r. w Pekinie Tymczasowego Porozumienia między Stolicą Apostolską a Chińską Republiką Ludową pozostaje poufna, wiadomo jednak, że choć w procesie nominacji biorą udział chińskie władze, to ostateczna decyzja w sprawie nominacji należy do papieża. Porozumienie doprowadziło też do uznania przez papieża biskupów wyświęconych wcześniej z nominacji władz, bez zgody papieskiej. Dzięki temu po raz pierwszy od 60 lat cały episkopat Chin pozostaje w łączności ze Stolicą Apostolską. Jednocześnie chińskie władze zaakceptowały od tamtej pory pięciu biskupów mianowanych w minionych latach przez papieża bez ich zgody. Natomiast w sierpniu br. odbyły się święcenia dwóch pierwszych biskupów mianowanych na mocy porozumienia. Nadal jednak komunistyczne władze prześladują te wspólnoty i osoby, które nie chcą podporządkować ich polityce sinizacji religii.
Zdaniem Politiego, „myślenie, że da się zastraszyć Stolicę Apostolską tweetem oznacza, że nie rozumie się nic z dyplomacji watykańskiej i polityki papieży”. Oświadczenie Pompeo nie jest jednak „błędem”, tylko wyrazem „narcystycznego delirium, które charakteryzuje politykę Trumpa i przez które utracił on zaufanie partnerów zachodnich”. Jako przykład podaje fiasko polityki USA wobec Iranu: kilka dni temu na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ Stany Zjednoczone samotnie próbowały narzucić nowe sankcje na Iran, wykorzystując do tego porozumienie ws. kontroli irańskiego programu rozwoju broni jądrowej, z którego Trump wycofał USA w 2018 r. Starania te spotkały się ze zdecydowanym „nie” ze strony Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec.
Watykanista uważa, że również próba „popchnięcia papieża Franciszka do pójścia drogą totalnej konfrontacji z Pekinem” jest „skazana na porażkę”. Papież „jest doskonale świadom autorytarnego charakteru chińskiego reżimu i nie ukrywa tego, że porozumienie z Pekinem jest umową nierówną, w której Xi Jinping posiada przewagę. Ale jest to pierwszy krok do znormalizowania w końcu relacji między Stolicą Apostolską i Chinami”. To dlatego Franciszek jest zdecydowany przedłużyć obowiązywanie porozumienia o nominacjach biskupich i „dalej iść podjętą drogą”.
– Żądanie Trumpa jest zresztą pozbawione jakiejkolwiek podstawy. Stany Zjednoczone nie przerwały relacji z Moskwą nawet w czasie zimnej wojny, kiedy panowali Stalin i Breżniew. Nikt w Waszyngtonie nie pomyślałby o odwoływaniu własnego ambasadora z Pekinu – tłumaczy Politi.
Przypomina, że gdy w 2017 roku Trump złożył wizytę w Watykanie, papież powiedział, iż chce przede wszystkim „słuchać”. – Przez trzy lata usłyszał i zobaczył, czym kierowała się administracja Trumpa na szczeblu międzynarodowym: systematyczne rozrywanie multilateralizmu. Trump wycofał się z porozumienia nuklearnego z Iranem, wypowiedział pakt klimatyczny, nie zagłosował za konwencją ONZ ws. migrantów, wycofał Stany Zjednoczone z UNESCO i z Komisji Praw Człowieka ONZ. Wypowiedział porozumienie z Rosją o pociskach nuklearnych (INF), nie zamierza przedłużać traktatu Open Skies, w którym USA i Rosja zgodziły się na wzajemną kontrolę powietrzną swej aktywności wojskowej – wylicza watykanista. I dodaje, że do tych „dzikich ciosów” zadanych „architekturze instytucjonalnej, która przez dziesięciolecia zapewniała światową równowagę, aczkolwiek w sposób niedoskonały czy niekompletny, a czasami zasługujący na krytykę”, amerykański prezydent dorzucił jeszcze w czasie pandemii koronawirusa wycofanie USA ze Światowej Organizacji Zdrowia, „pod niedorzecznym zarzutem, że znalazła się pod pantoflem Chin”.
– W ten sposób pomiędzy Ameryką Trumpa i Watykanem powstała bezprecedensowa przepaść, chwilowo nie do pokonania. Od Jana XXIII do Ratzingera, od Pawła VI do Jana Pawła II i Bergoglio papieże zawsze zachęcali do multilateralizmu jako narzędzia zapewniającego „rodzinie ludzkiej” pokój i rozwój. Właśnie dlatego po raz pierwszy w okresie powojennym Waszyngton stracił dla Stolicy Apostolskiej rolę punktu odniesienia, z którym trzeba się zmierzyć (czasem w zgodzie lub w niezgodzie, jak w czasie pontyfikatu Jana Pawła II, ale zawsze w dialogu) – podkreśla Politi.
Zwraca uwagę, że „pandemia powiększyła ten dystans z powodu bezmyślnego niedoceniania tego zjawiska przez Trumpa i z powodu wyraźnego braku dyspozycyjności jego administracji w pracach nad wspólnym projektem «szczepionki dla wszystkich» na szczeblu światowym”. – Politycy i dyplomaci od dawna wiedzą, że bajka o spisku Pekinu, który przeszkodził w zrozumieniu w porę niebezpieczeństwa wirusa jest po prostu śmieszna. Bob Woodward, w swej ostatniej książce z wywiadami z amerykańskim prezydentem dokumentuje, że Trump był wyczerpująco informowany o olbrzymim zagrożeniu ze strony wirusa. Wolał jednak mówić tygodniami o „bzdurach” rozpowszechnianych przez Demokratów i o grypie, która jednego dnia przychodzi, a drugiego mija. Nie jest to najlepsza wizytówka do stawienia się przed papieżem Franciszkiem i publicznego zachęcania go do przystąpienia i uczestnictwa w krucjacie przeciwko Chinom – zaznacza włoski watykanista.
Jego zdaniem jest też „ukryty motyw” serii tweetów Pompeo, w których przestrzega on Watykan także przed zamykaniem oczu na prześladowanie Kościoła katolickiego w Chinach, opresje wobec Ujgurów i pogardy władz w Pekinie dla praw człowieka. – Trump przygotowuje się do decydującej walki wyborczej i chce zmobilizować bardziej tradycyjnych i konserwatywnych katolików, którzy są w opozycji do reform Franciszka. Przedstawia się więc jako prawdziwy obrońca chrześcijaństwa i zwołuje wokół siebie elektorat katolicki i fundamentalistyczny ewangelikalny. Były nuncjusz [w USA, abp Carlo Maria] Viganò, który domagał się dymisji Franciszka już się w to włączył. W ostatnich miesiącach uplasował się wśród prawicowych ekstremistów amerykańskich, wspierając apel krytykujący pandemię jako narzędzie deptania podstawowych swobód i wolności religijnej. Później, gdy wybuchły w USA demonstracje przeciwko rasizmowi policji, opowiedział się po stronie Trumpa listem, w którym ogłosił, że trwa „walka synów światła z synami ciemności”. Teraz promuje narodowy różaniec, aby wola Pana okazała się w wyborach prezydenckich w listopadzie: „ Módlmy się za Stany Zjednoczone Ameryki; módlmy się za naszego prezydenta; módlmy się o jego zwycięstwo”. Nie są to najlepsze listy uwierzytelniające, by stanąć przed papieżem jezuitą Jorge Mario Bergoglio, który właśnie ogłasza swą encyklikę „Fratelli tutti” o globalnym braterstwie i solidarności – pisze Politi.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.