Drukuj Powrót do artykułu

Marsjanie naprawdę istnieją!

01 października 2011 | 21:44 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ

„Ojcze! Czy istnieje życie na Marsie?” Tak brzmiało pytanie, które student zadał założycielowi Dzieła podczas spotkania w Akademiku Montalbán w Madrycie, na początku latach siedemdziesiątych. Odpowiedź zapadła również pytaniem: „A ty, co myślisz?” A młody człowiek: „myślę, że tak”. – „Fantastycznie, bardzo się cieszę. I tam powinniśmy iść, by apostołować” – zakończył św. Josemaría. Ciekawa odpowiedź, ponieważ ciągle nasuwają się pytania: czy Marsjanie również potrzebują zbawienia? Czy Chrystus jest także ich Zbawicielem? Może takim zdaniem święty założyciel chciał zwrócić uwagę, że jeszcze dziś istnieje wiele milionów osób na ziemi, którzy nigdy nie słyszeli o Chrystusie: to prawdziwie Marsjanie żyjący tak bardzo blisko nas!

Inni Marsjanie to Aniołowie. Kto nie wierzy w Anioły, powinien zdać sobie sprawę, że to prawda związana z istnieniem Boga i fantastycznym światem duchowym i materialnym. To nie tylko sprawa wiary, ale również historia każdego człowieka, który doświadcza 'the power of beauty’, moc piękności. Jeżeli ktoś jeszcze nie jest przekonany niech słucha jeszcze raz starej i pięknej piosenki ABBA „I believe in angels, something good in everything I see, I believe in angels”. Dobre działanie mocy niebieskiej jest napisane w kartach objawienia Bożego kiedy już od początku toczyła się walka, a 'Któż jak Bóg’ – Michael – zwyciężył dzięki pokorze; a 'Moc Boga’ – Gabriel – wysyłany był z posłannictwem do dziewicy z Nazaretu; a 'Lekarstwo Boga’ – Rafał – uleczył człowieka niewiadomego, i ciągle leczy chorobę niewiary, brak widzenia nadprzyrodzonego. A to nie koniec: każdy z nas ma własnego anioła stróża, czasami nie używanego jakby bezrobotnego, ale mimo wszytko nie zastąpionego i tak niepowtarzalnego, jak każdy człowiek posiada własny genom biologiczny i biograficzny.

To był wtorek 2 października 1928 r., między godziną dziesiątą a dwunastą, w Madrycie. Młody kapłan rozważał w swoim pokoju – podczas rekolekcji – różne napisy z Bożych natchnień. I stało się: widział mnóstwo osób, którzy pracując we wszelkich ludzkich zajęciach potrafili tam spotykać się z Bogiem i głosić Chrystusa. Padał na kolanach jako wyraz dziękczynienia i słuchał radosnych dzwonków pobliskiego kościoła pod wezwaniem NMP z Aniołów, który w dniu wspomnienia świętych aniołów stróżów celebrował w sposób uroczysty swoją Patronkę. Młody kapłan Josemaría miał wtedy – jak lubił powtarzać – 26 lat, łaskę Boga i dobry humor, nic więcej, ponieważ tylko te trzy rzeczy są potrzebne, ale miał również przez całe życie echo tych dzwonków, które nieustanie brzmiały w swojej duszy. Rzeczywiście, wierzę w anioły i widzę coś dobrego w tym wszystkim co istnieje: wierzę w możliwość czynienia lepszego świata jak owoc pracy lepiej wykonanej z miłości do Boga i do ludzi. Wierzę, że po mojej śmierci mój Anioł Stróż ciągle będzie moim Aniołem: niezastąpionym, niepowtarzalnym, nieużywanym – ciągle nowym, jak każdy dzień.

Wierzę w moje boskie powołanie. Wierzę w powołanie, by istnieć jako człowiek, mężczyzna, by być chrześcijaninem i kapłanem, by naśladować mojego Mistrza według ducha Opus Dei. Wszystko jedno czy jestem w Hiszpanii, czy w Polsce, w Krakowie czy w Poznaniu: tam gdzie przebywam wiem, że ktoś czeka na mnie, wiem, że tam mogę służyć. Dziś w Poznaniu, we wspaniałą rześką sobotę, o siódmej rano poszedłem pieszo, by odprawiać Mszę świętą – pół godziny szybkiego spaceru. Idąc, widziałem plakat lewicowej kobiety średniego wieku, reklamując się na już bliskie wybory następującym hasłem: chcę ludziom służyć! Kurcze, myślałem, ja również chcę, ale czy nadaję się? Czy potrafię w moich nowych realiach służyć innym? Nie wystarczą dobre intencje, trzeba po prostu nadawać się do tego.

Kilka dni temu miałem w Krakowie dwie lekcje o istnieniu Boga w ramach programu 'defensor fidei’, nauka i wiara. Wiemy, że istnieją bardzo znane osoby starające przekonać ludzi o nonsensie religii, negując Boga w imieniu rozumu czy nauki, jak na przykład Rychard Dawkins w jego książce 'Bóg urojony’ czy Stefan Hawkins z ostatnią publikacją 'The Grand Design’. Więc szukałem pomocy u tych ludzi, którzy już krytykowali te pozycje, czytałem na przykład 'Bóg nie jest urojeniem. Złudzenie Dawkinsa’ małżeństwa McGrath, lub 'Answering the New Atheism’ Scott Hahn i Benjamin Wiker, a także 'Język Boga’ Francis Collins. W tej ostatniej książce – którą polecam wszystkim – znalazłem obecność działania Boga przez aniołów, sens powołaniowy każdego stworzenia.

Autor, naukowiec ateista nawrócony na chrześcijaństwo, dyrektor programu genomu ludzkiego, opowiada ciekawe rzeczy z punktu widzenia nauki, jak również z jego osobistej biografii czy doświadczenia życiowego, jak na przykład kiedy uratował życie młodego Afrykanina ryzykowną operacją, wkuwając igłą blisko jego serca: „A wtedy ten młody Nigeryjczyk, tak odmienny ode mnie pod względem kultury, doświadczeń i pochodzenia, jak tylko mogą być dwie różne istoty ludzkie, wypowiedział słowa, które na zawsze wyryły mi się w pamięci: 'Mam wrażenie, że zastanawia się Pan, dlaczego tutaj przyjechał – powiedział. – Mam dla Pana odpowiedź. Przyjechał Pan tutaj z jednego powodu. Przyjechał Pan tutaj dla mnie’. Byłem zdumiony. Zdumiony, że tak dobrze wejrzał w moje serce, ale jeszcze bardziej słowami, które wypowiedział. Ja wbiłem igłę w okolice jego serca, a on tak mocno poruszył moje. Za pomocą tych kilku prostych słów sprawił, że wszystkie moje wielki marzenia o tym, że będę wspaniałym białym doktorem, uwalniającym od cierpień miliony Afrykańczyków, wywołały we mnie zażenowanie. Miał rację. Każdy z nas jest powołany do tego, by wyciągać dłoń ku innym”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.