Modelarstwo w sutannie
04 lipca 2011 | 08:03 | lk / ju. Ⓒ Ⓟ
Na modele oszczędzałem każdy grosz od rodziców. Najpierw była to zabawa, pasja przyszła później. Duże prace powstają nawet kilka tysięcy godzin – mówi ks. Janusz Grygier, od 40 lat pasjonat modelarstwa i autor makiet kolejowych.
Jego prace prezentowane są do września w Muzeum Techniki w Warszawie.
KAI: Kiedy narodziła się u księdza pasja modelarska?
– Już w latach dziecięcych. Przyjaciel rodziny podarował mi parowóz BR-080 i dwa wagoniki. Z czasem zacząłem zbierać kolejne elementy tworzące infrastrukturę kolejową. Istniała wtedy Składnica Harcerska, gdzie się kupowało modele i części składowe do makiet. Oszczędzałem na nie każdy grosz otrzymany od rodziców. Uczyłem się sam, trochę podpatrując prace kolegów. Początki były zabawą, dopiero później zacząłem budować, przebudowywać i kolekcjonować dioramy.
Co to takiego?
– Dioramy to statyczne fragmenty większych makiet, na których składy kolejowe są wprawiane w ruch.
Pasja rozwijana przez księdza jest dosyć nietypowa wśród kapłanów?
– Raczej tak, chociaż są w Polsce inni księża, którzy także budują makiety kolejowe lub kolekcjonują parowozy, jednak nie aż na taką skalę, jak ja. Nie powinienem się chwalić, ale na wystawie prezentowana jest tylko część mojej kolekcji. Nie ma m.in. makiety o długości 40 metrów.
Jak długo powstaje diorama i z czego jest budowana?
– Potrzeba od kilkudziesięciu do kilkuset, a nawet kilku tysięcy godzin, zależy od wielkości i stopnia skomplikowania. Na mojej największej makiecie, budowanej z mniejszych 90-centymentrowych odcinków, samą stację kolejową budowałem prawie 4 tys. godzin. Najczęściej używane materiały to styropian, piasek, papier, drut, wykałaczki i zapałki oraz klej. Mniej doświadczeni modelarze na początku kupują gotowe elementy, później robią własne.
Cierpliwość jest u modelarzy w cenie?
– Na pewno. Budowa makiety wymaga czasu. Sklejone elementy muszą wyschnąć, dopiero potem przechodzi się do kolejnych konstrukcji. Czasem coś nie wychodzi. Poza tym potrzebna jest wiedza techniczna: trzeba umieć zaplanować kąty nachylenia elementów, uniknąć przeciążenia itp. Wskazana jest też wiedza historyczna, gdy odtwarzamy konstrukcje z przeszłości. Doświadczenie przychodzi z wiekiem.
Prezentowany na wystawie cykl „Satyr kolejowych” nawiązuje do prawdziwych absurdów PKP?
– Te makiety powstały na podstawie tego, co zauważyłem, jeżdżąc po Polsce i korzystając jak każdy inny z transportu kolejowego. Niekiedy inspiracji dostarczyły rysunki satyryczne w prasie lub podpowiedzi kolegów – modelarzy. Makiety pokazywałem już zagranicą, gdzie czasem trzeba te polskie absurdy tłumaczyć.
Jak inni kapłani traktują pasję księdza?
– Chyba pozytywnie. Nigdy nie spotkałem się z negatywną reakcją. Zwykle wpadają w podziw lub wykazują zrozumienie. Mówią, że pewnie trzeba mieć do tego nadzwyczajną cierpliwość. Dobre jest też to, że dzięki księdzu biskupowi zawsze pracuję blisko kolei. Obecnie jestem proboszczem w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Mostówce koło Wyszkowa. Na linii kolejowej nr 29 między Tłuszczem a Ostrołęką.
Zobacz prace ks. Janusza Grygiera (wystawa w Legnicy):
Rozmawiał Łukasz Kasper
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.