Drukuj Powrót do artykułu

Na świecie jest 200 mln niewolników

11 czerwca 2005 | 14:26 | jpt, kg//im Ⓒ Ⓟ

Obecnie na świecie jest mniej więcej 200 mln niewolników, w tym 30 mln dzieci zmuszanych do nielegalnej i wyniszczającej je pracy, a co najmniej 5-7 mln nieletnich dziewcząt z Azji pracuje jako przymusowe prostytutki.

Te i wiele inych liczb, opartych na różnych badaniach, także własnych, przytacza włoski dziennikarz telewizyjny Giancarlo Giojelli w książce „Gli schavi invisibili” (Niewidzialni niewolnicy), która ukazała się niedawno nakładem wydawnictwa „Piemme”.

W wywiadzie dla watykańskiej agencji „Zenit” autor m.in. książek: „Czwarta wojna światowa: islam przeciw chrześcijaństwu” i „Zapomniane wojny” zwrócił uwagę, że mimo obowiązujących, i to nieraz od dwóch wieków międzynarodowych norm prawnych, zwalczających niewolnictwo, oraz uchwalonej w 1948 r. Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, nadal istnieją, a nawet kwitną takie zjawiska jak handel narządami, wykorzystywanie seksualne, praca nieletnich czy pobór dzieci do wojska.

„Wydawałoby się, że nonsensem jest mówienie dzisiaj o niewolnictwie, a jednak dane ONZ wskazują, że liczba niewolników jest obecnie znacznie wyższa niż na początku XIX wieku” – powiedział Giojelli. Dodał, że wtedy było ich ok. 15 mln, a dziś takich osób jest mniej więcej 200 mln.

Wspomniał o mężczyznach zmuszanych do pracy w chińskich kopalniach węgla i kobietach, sprowadzanych z Bałkanów, Nigerii czy Azji Południowo-Wschodniej do państw zachodnich i uprzemysłowionych, gdzie są wykorzystywane jako prostytutki. Inne przykłady to dzieci rumuńskie i cygańskie, sprzedawane przez rodziny handlarzom seksualnym, złodziejom i dilerom narkotyków, działającym w Europie, zwłaszcza we Włoszech; miliony dzieci, które muszą pracować w nieludzkich warunkach w fabrykach dywanów w północnych Indiach i Pakistanie. Około 200 tys. dzieci, porywanych w Ugandzie i Sudanie, wciela się potem siłą do wojska w Kongu, na północy Ugandy lub na południu Sudanu.

„Wszystkie kraje na wszystkich kontynentach mają swych niewolników: pracy, seksu, wojny. Są oni wśród nas, ale my udajemy, że ich nie dostrzegamy. Są to niewidzialni niewolnicy” – powiedział włoski dziennikarz, wyjaśniając tytuł swej książki.

Jego zdaniem, przyczyną tzw. „nowego niewolnictwa” jest ok. 200 „zapomnianych” przez międzynarodową opinię publiczną wojen i konfliktów zbrojnych w różnych częściach świata, podczas których porywa się kobiety i dzieci, zmuszane następnie do niewolniczej pracy i prostytucji. Handlarze żywym towarem wykorzystują też rozpaczliwe położenie uciekinierów i uchodźców, którzy chcą się wydostać z terenów objętych wojnami i często nielegalnie docierają do krajów europejskich. Tutaj padają ofiarami różnych mafii włoskich, rosyjskich, ukraińskich i albańskich, klanów nigeryjskich i północnoafrykańskich. Według Giojellego, istnieje co najmniej 80 grup mafii chińskiej.

We Włoszech stosuje się art. 601 kodeksu karnego zakazujący niewolnictwa; na tej podstawie aresztowano dotychczas 700 osób, a w kraju jest, zdaniem autora książki, ok. 30 tys. niewolników, przy czym jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Giojelli twierdzi, że handel ludźmi stanowi obecnie trzecie, po handlu narkotykami i bronią, źródło dochodów światowej przestępczości. Wspomina też o współpracy w tym procederze niektórych agencji rządowych czy skorumpowanych policjantów.

W czołówce krajów o największej liczbie niewolników i porywanych ludzi znajduje się Sudan, gdzie bojówki z islamskiej i integrystycznej Północy, wspierane przez wojska rządowe, porywają chrześcijan i animistów z Południa, niszcząc przy tym całe wioski. Mężczyzn zabijają, a kobiety i dzieci uprowadzają jako niewolników. Giojelli pisze o prowadzonej przez biskupa biskupa sudańskiej diecezji Rumbek – Cesare Mazzolariego akcji wykupywania niewolników. Wraz z organizacją „Christian Solidarity” wykupili oni tysiące takich osób, jak to było w czasach św. Daniela Comboniego w XIX w. czy w średniowieczu, gdy działał hiszpański zakon trynitarzy od wykupu niewolników. „Niewiele się zmieniło” – podkreśla włoski autor.

Jego zdaniem niewiele tu pomogą wielkie oświadczenia na szczeblu międzynarodowym, należy natomiast po pierwsze, głośno mówić i informować o tym zjawisku, po drugie, propagować adopcje na odległość, przy czym wystarczy dać 30 euro miesięcznie, aby dziecko w trzecim świecie mogło się uczyć i rozwijać i po trzecie, trzeba wspierać organizacje działające na rzecz wyzwolenia z niewoli kobiet i dzieci. Giojelli podał w swej książce cały spis stron internetowych takich organizacji i tam można uzyskać dane o nich.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.