Drukuj Powrót do artykułu

Największe na świecie Muzeum Biblii walczy o swoją reputację

10 lipca 2020 | 12:39 | ts | Waszyngton Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Fuzheado - Own work, CC BY-SA 4.0

Na mocy decyzji Prokuratury Generalnej USA w waszyngtońskim Muzeum Biblii ma zostać przeprowadzone dokładne sprawdzenie każdego spośród 40 tys. eksponatów. Zidentyfikowane mają być nie tylko falsyfikaty, ale przede wszystkim artefakty, wobec których istnieje podejrzenie, że pochodzą z kradzieży. Miałyby one zostać zwrócone do krajów pochodzenia.

Interwencję wywołała w maju nowojorska prokuratura, która zadecydowała o zwrocie do Iraku antycznej tablicy z tekstem „Eposu o Gilgameszu”. Gliniana tablica licząca 3500 lat pochodzi z dzisiejszego Iraku i uchodzi za jedno z najstarszych dzieł literackich. Już kilka miesięcy temu została zarekwirowana. W 2014 roku nabył ją na prywatnej aukcji za 1,7 mln dolarów miliarder Steve Green, przewodniczący zarządu Muzeum Biblii w Waszyngtonie i właściciel sieci z artykułami dla majsterkowiczów Hobby Lobby. Zdaniem prokuratury jest to kradzież dzieła sztuki.

Green jest nie tylko założycielem muzeum, ale także sfinansował tę inwestycję za 50 mln dolarów. Poza tym on i jego rodzina wspierają organizacje ewangelikalne. Gdy w listopadzie 2017 roku otwarto dla zwiedzających wielkie drzwi z brązu tej ogromnej budowli przy waszyngtońskiej National Mall, spełniło się marzenie Greena, aby przybliżyć szerokim rzeszom historię Biblii, czytamy w korespondencji KNA.

Już wkrótce po otwarciu muzeum naukowcy postawili niewygodne pytanie: czy wszystkie eksponaty są oryginalne i w jaki sposób dostały się w posiadanie muzeum? Jeszcze w marcu tego roku założyciel muzeum czuł się ofiarą. „Ufałem niewłaściwym ludziom i we wcześniejszych latach miałem do czynienia z handlarzami pozbawionymi skrupułów”, oświadczył Green.

Archeolodzy przypuszczają, że napisana pismem klinowym tablica „Gilgamesza” pochodzi z irackiego Muzeum Narodowego, które po wkroczeniu wojsk USA w 2003 roku, podobnie jak wiele innych muzeów, padło ofiarą rabusiów.

Prokuratura USA zainteresowała się muzeum w Waszyngtonie już w roku jego otwarcia, żądając nie tylko zwrotu rządowi irackiemu tysięcy eksponatów, ale też jako zadośćuczynienie nałożyła na muzeum karę w wysokości trzech milionów dolarów.

Przykrym rozczarowaniem okazało się też i to, że 16 zwojów z tekstami biblijnym znad Morza Martwego to falsyfikaty. W 2018 roku niemieccy naukowcy odmówili wydania certyfikatu prawdziwości tych „zwojów z Qumran”.

Green przyznał się do kilku „fałszywych kroków” przy nabywaniu egzemplarzy muzealnych. W marcu zapowiedział, że nabywa tylko eksponaty „pochodzenia zaufanego i udokumentowanego”. Chcąc wyzwolić się z negatywnej oceny w mediach, zarówno on jak i jego kurator Jeffrey Kloha sprowadzili naukowców z zewnątrz, a ponadto oskarżyli dom aukcyjny „Christies”, w którym wylicytowali tablicę „Gilgamesza”.

KNA zwraca uwagę, że Steve Green również osobiście odgrywa dwuznaczną rolę w debacie na temat sztuki sfałszowanej i pochodzącej z kradzieży. Celnicy USA zatrzymali go w 2017 roku, gdy wjeżdżał do kraju mając w bagażu Biblię wartości miliona dolarów, której nie wpisał w deklaracji celnej.

Ekspert ds. zwojów z Qumran, Lawrence Schiffman z Uniwersytetu Nowojorskiego uważa, że muzeum wprowadziło wiarygodne korekty. Jako pozytywny znak określił zaangażowanie nowych współpracowników i surową politykę zakupów.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.