Drukuj Powrót do artykułu

Nasze codzienne życie w sierocińcu

13 listopada 2011 | 16:40 | Misja Kamerun Ⓒ Ⓟ

Sample

Życie nasze ciągle monotonne i co dzień takie samo. Prąd nawala, przepaliły się podziemne kable łączące licznik przy bramie z domem, a nie będziemy przecież właścicielce wymieniać podziemnego kabla (jakieś 50 m), bo i bez tego chce nam podnieść czynsz. Czasami włączam agregat, ale pożera on 1 l ropy (3,50 zł) na godzinę. Najgorsze są deszcze. To już ostatnie opady w tym roku, bo pora sucha za parę dni, ale gdy pada, cały salon jest w wodzie i w większości pokoi mamy wodę na 3-4 cm wysokości.

Wtedy dzieciaki ze szmatami i wiaderkami zbierają tę wodę całymi godzinami. Cały dach jest dziurawy, mimo że z zewnątrz wygląda „elegancko”.
A deszcze tutaj niewiele mają wspólnego z tymi w Polsce, pada raczej krótko – maksymalnie 1-2 godz., ale zwykle tylko parę minut, i wtedy pada najintensywniej. Wiadro można postawić pod gołym niebem i za chwilę jest pełne. Burze tutaj są „poziome”. Nie zabijają wiele osób, choć wali piorunami tak, jak nigdy w Polsce przez 33 lata nie słyszałem. Trzęsie się cały dom i huk trwa bardzo, bardzo długo, czasem nawet parę minut.

Dzieciom w szkole idzie nie za dobrze – kilkoro ma średnią w okolicy średniej danej klasy, a dwójka dzieci ma bardzo duże trudności w nauce. Jak łatwo się domyśleć, Yaounde to nie Bertoua (skąd przyjechaliśmy z dziećmi). Dzieci z Wilkowyj (z serialu Rancho) też miałyby trudności w szkole w Warszawie. Nasze dzieci tutaj nie tylko są z Wilkowyj, ale i też z rodzin patologicznych albo rodziny w ogóle nie mają.
Dzieci w szkole w Yaounde nie mają katechezy, ponieważ tutaj religii uczy się tylko w szkołach katolickich, a na takie szkoły nas nie stać. Dzieci przygotowujące się do sakramentów mają katechezę w pobliskiej (1 km stąd) parafii, reszta ma tylko moje codzienne kazania katechetyczne i codziennie, od 17:30 do 18:30, odmawiamy z nimi cały różaniec .

Pomimo trudności jakoś sobie dajemy radę, nawet małe sumy odkładamy na budowę naszego domu. Ciągniemy pomalutku po worku cementu z 1 murarzem, na razie nikt nam nic nie dał na kolejny etap budowy „Elewacja”. Cały czas mamy pieniędzy „na styk”, ale można by powiedzieć, że Bóg nam pomaga finansowo – od lat już, gdy nie mamy prawie grosza, a trzeba nagle pomóc jeszcze jakiemuś dziecku (szczególnie z poza sierocińca), to najpierw wydaję na to dziecko ten ostatni grosz, a później zaglądam przez Internet na konto, a tu widzę, że ktoś wspaniałomyślnie właśnie tyle przelał na nasze konto, jakby tu był i wszystko widział i słyszał. Więc innego wytłumaczenia nie ma, jak tylko Boża interwencja.
Morał: jak nie masz juz prawie nic w kasie, to za tę resztę pomóż komuś i a na Twoje konta nazajutrz wpłynie jeszcze większa kwota, hihihihi.

Dariusz Godawa o.p.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.