Drukuj Powrót do artykułu

„Naukowcy wobec wyzwań bioetyki” na Dziedzińcu Dialogu

08 października 2015 | 08:33 | lk / br Ⓒ Ⓟ

Gdy w grę wchodzą detale badań naukowych jest naturalne, że naukowiec wierzący będzie postrzegał dobro człowieka inaczej niż niewierzący – argumentowała w środę s. prof. Barbara Chyrowicz.

Profesor uczestniczyła w debacie bioetycznej, zorganizowanej w gmachu dawnej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Dyskusja odbyła się w ramach Dziedzińca Dialogu – cyklu spotkań z pogranicza polityki, kultury i sztuki, w których uczestniczą ludzie wierzący i niewierzący.

Dziś granicę między wiarą a niewiarą coraz częściej testuje się w laboratoriach biologicznych. To właśnie w nich na całym świecie nieustannie przesuwane są granice tego, co możliwe. O ile wielu fizyków otwarcie przyznaje się do wiary w Boga, o tyle większość biologów uważa się za niewierzących. Czy naukowcy zapragnęli dziś zająć pozycję, którą zajmuje Bóg-Stwórca?

Na to m.in. pytanie starali się odpowiedzieć uczestnicy debaty „Bogowie…? Naukowcy wobec wyzwań bioetyki”, którą prowadził Tomasz Rożek, publicysta naukowy „Gościa Niedzielnego”.

Prof. Rafael Vicuña – chilijski naukowiec specjalizujący się w dziedzinie biochemii i mikrobiologii – wskazał, że współczesna kultura postrzega naukę jako szczytowy punkt dostępnej człowiekowi wiedzy. Według wielu ludzi świat jako taki nie potrzebuje wyjaśnienia. Jeszcze inni postrzegają wiarę w jakąkolwiek transcendencję jako przeszkodę w niezaburzonym badaniu wszechświata.

Zdaniem chilijskiego naukowca, materialistyczne rozumienie natury i pogląd, że nic oprócz tego co jest rzeczywistością i może być poddane analizie nauk empirycznych, jest zagrożeniem dla wiary. Przykładem jest działalność naukowców z kręgu tzw. nowego ateizmu, którzy „tworzą bogatą literaturę naukową i cieszą cię uprzywilejowanym dostępem do mediów”. Większość nowych ateistów prezentuje postawę arogancji, łącząc w swoich wystąpieniach naukę i filozofię, i poddając w wątpliwość istnienie Boga w naturze.

Jednak prof. Vicuña uznał za równie niewłaściwą postawę tzw. ślepej wiary, która znajduje schronienie w autorytecie Pisma Świętego i unika argumentów opartych na racjonalizmie. Sam natomiast nawiązał do wskazówek Benedykta XVI, który tłumaczył, jak wiele łączy wiarę i naukę oraz, że ich wzajemne relacje mogą stanowić dobro dla ludzkości.

Zdaniem siostry prof. Barbary Chyrowicz SSpS, bioetyka z KUL, w ostatnich latach nie pojawiło się zbyt wiele nowych problemów bioetycznych, na poziomie generalnym debata wciąż oscyluje wokół tych samych spornych zagadnień. Problemy – dzięki rozwojowi technologii – pojawiają się na poziomie szczegółowym.

W opinii s. Chyrowicz „odgrywanie” Boga przez naukowców ma dwie wersje. Pierwsza ma charakter ściśle teologiczny: Bóg stworzył naturę i nie życzy sobie, by była ona w jakikolwiek sposób naruszana. Druga wersja mówi, że natura nie jest nienaruszalna, możemy ją zmieniać, ale mamy problem z postawieniem granic etycznych takiego działania. Ale jest też stanowisko, wedle którego naukowcy przeprowadzają eksperymenty, ale ich skutków nie są w stanie przewidzieć.

„Człowiek absolutnie nie jest w stanie odgrywać roli Boga, jeśli przyjmujemy, że Bóg stworzył świat z niczego. Naukowcy, nawet jeśli będą przeprowadzali ściśle określone ingerencje w genom żywych organizmów, nie tworzą tylko przetwarzają. Nie są i nigdy nie będą bogami” – stwierdziła s. Chyrowicz.

– Czy my, naukowcy, jesteśmy jak bogowie? Oczywiście nie jesteśmy, choćby dlatego, że nasze istnienie można tu, teraz, w tym świecie, zweryfikować eksperymentalnie, zaobserwować, czego nie da się powiedzieć o bogach – powiedział prof. Paweł Golik, wykładowca z Instytutu Genetyki i Biotechnologii UW.

„Czy w naszych laboratoriach testujemy prawdy wiary? Czy w naszych badaniach odbywa się starcie między wiarą i nauką? Też nie, dlatego że jako naukowcy zajmujemy się poznaniem świata materialnego, dostępnego naszemu empirycznemu poznaniu i do tego nie potrzebujemy hipotez zakładających istnienie bytów nadprzyrodzonych” – dodał genetyk.

Prelegent zastanawiał się też nad granicami postępowania naukowego i nad tym, „czy potrzebujemy bogów, by nam mówili, kiedy przestać”. – Moim zdaniem – znowu nie. Przeciwnie: świadomość, że te kilkadziesiąt lat na tej planecie to jedynie, co mamy, powinna nas skłonić do większej odpowiedzialności i zastanowienia się nad tym, co robimy – uznał.

Z kolei prof. Piotr Stępień, genetyk i wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego wyraził pogląd, że „nie jest dobre wkraczanie przez teologię w obszar nauk przyrodniczych”. – To są dwa zupełnie odrębne magisteria. My zajmujemy się światem materialnym, tym co jest nam dane jako przyroda i znakomicie umiemy tę przyrodę przekształcać. Dla mnie bolesne jest to, że strona religijna – dotyczy to różnych wyznań – nieustannie usiłuje przekroczyć tę granicę, zawłaszczyć sobie część nauk przyrodniczych, wskazywać, jakie doświadczenia powinniśmy robić, a jakich nie – mówił prof. Stępień.

„Zgadzam się, że biolog do prowadzenia badań nie potrzebuje Boga, ale zaangażowanie się także ludzi religijnych w spór związany z rozwojem genetyki nie jest sporem o sam jej rozwój” – odpowiedziała prof. Stępniowi s. prof. Chyrowicz. – Każda nauka ma swoją metodologię, cel i przedmiot i tu jesteśmy zgodni – dodała.

Jej zdaniem, chodzi natomiast o zastosowanie nauk, przede wszystkim szeroko rozumiane dobro człowieka. Tłumaczyła, że każdy naukowiec będzie je miał na względzie, ale gdy w grę wchodzą detale, np. pytania o granice ingerencji w ludzki organizm, to wszystko zależy od tego, jak rozumiemy istotę człowieczeństwa. – A tutaj nie ma zgody między filozofami, toczą się tu nieustanne spory i jest rzeczą naturalną, że wierzący będzie przyjmował inną koncepcję człowieka i w tych detalach gdzie indziej będzie widział jego dobro – zaznaczyła s. Chyrowicz.

Prof. Gennaro Auletta, włoski filozof przyrody z Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie zgodził się, że znalezienie wspólnej płaszczyzny dla nauki i wiary jest trudne, są to bowiem odmienne porządki, które posługują się odmiennymi językami, różne są także ich cele.

Przypomniał, że wielu krytyków religii twierdzi, iż doświadczenie religijne jest bezwartościowe dla poznania naukowego, gdyż nie ma żadnego racjonalnego usprawiedliwienia swoich dociekań. Nie jest to jednak prawdą, gdyż większość doświadczeń wspólnych dla całego gatunku ludzkiego należałoby uznać za wątpliwe naukowo. – Zajmuję się mechaniką kwantową. Większość obiektów moich badań w ogóle nie jest oparta na doświadczeniu – stwierdził. Podkreślił natomiast, że całość ludzkich doświadczeń, bez względu na ich podłoże religijne lub niereligijne, powinna być otaczana szacunkiem.

Organizatorami cyklu debata w ramach Dziedzińca Dialogu są Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie i Archidiecezja Warszawska.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.