Nie ma odpowiedzi na atak na małżeństwo
31 stycznia 2013 | 11:50 | KAI, asz / br Ⓒ Ⓟ
Nie ma odpowiedzi na atak na małżeństwo – ubolewa w wywiadzie Antoni Szymański, socjolog, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski. W rozmowie wskazuje też, co trzeba robić żeby ochronić rodzinę – najlepsze środowisko urodzenia i kształtowania człowieka.
KAI: Sejm odrzucił w ubiegłym tygodniu projekty dotyczące związków partnerskich. Są już jednak zapowiedzi zgłoszenia podobnych projektów w najbliższym czasie. Jakie problemy to rodzi?
Antoni Szymański: Mamy do czynienia z podważaniem szczególnego statusu podstawowych wspólnot, jakimi są małżeństwo i rodzina. Od kilkunastu dni trwa promocja związków partnerskich i kwestionowanie szczególnej roli małżeństwa. Nie chodzi tylko o same projekty, ale też niezwykle aktywny lobbing środowisk, które są zainteresowane nimi oraz silne wsparcie tych środowisk ze strony wielu mediów, bez ukazywania zagrożeń, jakie niosą. Tymczasem środowiska, które doceniają znaczenie rodziny opartej na małżeństwie kobiety i mężczyzny, milczą. To zgubne milczenie. W demokracji nie zawsze wygrywa większość. Sukces często osiągają dobrze zorganizowane mniejszości, zwłaszcza, jeśli mają duże poparcie mediów. To jest właśnie ta sytuacja, o której E. Burke mówił: „Do triumfu zła potrzeba tylko, aby dobrzy ludzie nic nie robili”.
KAI: Co zatem powinna zrobić większość?
Artykułować publicznie swoje poglądy i przekonania, oczywiście zawsze spokojnie, kulturalnie i merytorycznie. Często spotykam się z przedstawicielami różnych organizacji pozarządowych – świeckich i katolickich. Od wielu z nich słyszę słowa bezradności i zaniepokojenia, że źle się dzieje w tej kwestii, ale na pytanie czy przeprowadzili dyskusję na ten temat, wydali stanowisko, zaprezentowali je radnym czy posłom oraz mediom, otrzymuję odpowiedź negatywną. Tymczasem sprawa ewentualnej legalizacji związków partnerskich (również jednopłciowych) jest tak fundamentalna, że koniecznie należy brać udział w toczącej się dyskusji, docierać do różnych środowisk i mediów. Gdzie jest głos tysięcy organizacji prorodzinnych czy zajmujących się wspieraniem wychowania dzieci? Gdzie są głosy naukowców, psychologów, pedagogów, socjologów, którzy przez całe swoje zawodowe życie mówili, że rodzina jest wspólnotą podstawową, najlepiej realizującą potrzeby swoich członków? Bez aktywnej obrony małżeństwa oraz opartej na nim rodziny nastąpią głębokie zmiany w tym obszarze. Ich negatywne skutki spowodują, że będziemy mieli sporo pracy i kosztów, aby je niwelować. Znacznie lepiej jest wcześniej zapobiegać zagrożeniom. Oczywiście sprawa wymaga odpowiedniego przygotowania i wiedzy, ponieważ problem nie jest prosty, co pokazała dyskusja w Sejmie, niejednokrotnie prowadzona na niskim poziomie.
KAI: Promotorzy związków partnerskich powołują się często na prawo do równego traktowania małżeństwa i związku partnerskiego, czy jest to uzasadnione?
To właśnie jest centralny problem, a nie kwestia ewentualnej adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, choć to także sprawa bardzo poważna. Jesteśmy w fazie dyskusji o tym czy chcemy, aby podstawową wspólnotą osób dorosłych było małżeństwo, jako fundament dla rodziny, czy alternatywnie znacznie słabsze, łatwo zawiązywane i rozwiązywane związki partnerskie? Jeśli pragniemy stabilności dla naszych dzieci i dla nas samych, to wspierajmy małżeństwo i opartą na nim rodzinę – one sprawdziły się poprzez wieki. Niewątpliwie stworzenie alternatywy w postaci związków partnerskich osłabi rolę małżeństwa i rodziny, a przecież już dzisiaj mówimy, że są w kryzysie. W efekcie dzieci będą wychowywane w coraz mniej stabilnych związkach, zwiększy się odsetek wychowanych przez samotnych rodziców, (co generuje problemy emocjonalne, wychowawcze, ubóstwo, trudności edukacyjne itd.). Trzeba zatem powiedzieć jasno, że z punktu widzenia potrzeb dzieci czy demografii (więcej dzieci rodzi się w stabilnych związkach) trzeba stawiać na sprawdzoną wspólnotę, jaką jest małżeństwo kobiety i mężczyzny oraz zbudowana na nim rodzina. Tę podstawową komórkę społeczną należy wzmacniać, a nie ograniczać jej szczególną rolę. Nie oznacza to, że nie trzeba rozwiązywać problemów osób, które nie wybrały życie w małżeństwie (np. dotyczących informacji o zdrowiu partnera), ale do tego nie są potrzebne związki partnerskie. Państwo we własnym interesie powinno przede wszystkim ochraniać małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny ze względu na funkcje, jakie ono spełnia: prokreacyjną, socjalizacyjną opiekuńczo-wychowawczą wobec dzieci czy materialno-ekonomiczną. To wspieranie tradycyjnie rozumianej, naturalnej rodziny i związku małżeńskiego po prostu się społeczeństwu opłaca.
Należy jednak zwrócić uwagę na to, że w obecnej polityce społecznej państwa szczególnie wspierane są rodziny niepełne, a nie oparte na trwałym małżeństwie. Zauważmy, że rodziny niepełne mają uprawnienia do rozliczania podatku dochodowego z dzieckiem (małżeństwa z dziećmi go nie mają). Zapewnia się im pierwszeństwo w uzyskaniu miejsca w żłobkach i przedszkolach, lepsze warunki korzystania np. z kredytu rodzina na swoim itd. Następstwem tego jest rosnąca liczba dzieci wychowywanych przez samotnego rodzica, najczęściej tylko przez matki. Zatem już od pewnego czasu idziemy w niedobrym kierunku.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.