Drukuj Powrót do artykułu

Nosowski: co nam pozostało do realizacji z nauczania Jana Pawła II o teologii ciała

30 marca 2015 | 17:06 | am (KAI) Ⓒ Ⓟ

– W kwestii teologii ciała istnieje w Polsce przedziwny paradoks: z jednej strony mamy dużo dobrych publikacji na ten temat, a z drugiej bardzo mizerną znajomość tej tematyki wśród osób, które powinny zajmować się jej propagowaniem, czyli kaznodziejów i katechetów – pisze w komentarzu dla KAI Zbigniew Nosowski. Redaktor naczelny "Więzi" diagnozuje stan świadomości katolików i mówi, czy teologia ciała w ujęciu Jana Pawła II jest jeszcze dzisiaj aktualna. 2 kwietnia mija 10. rocznica śmierci św. Jana Pawła II.

– Teologia ciała w ujęciu Jana Pawła II, gdy się pojawiała, była bardzo nowatorska. Myślę, że dla wielu środowisk w Kościele wciąż taką pozostaje. Dzięki Karolowi Wojtyle cielesność i seksualność zostały wyrwane z objęć grzechu i włożone w ramiona Boga. Wcześniej w przekonaniu absolutnej większości katolików wszystko co cielesne i seksualne było podejrzane, bo nierozerwalnie było związane z możliwością grzechu. Teologia ciała to zmieniła, ukazując inny sposób teologicznego właśnie – a nie filozoficznego czy moralnego – spojrzenia na ludzką cielesność, dotyk, czułość, seksualność, małżeństwo, erotykę. W teologii ciała chodzi o odkrycie autentycznego Bożego pomysłu na człowieka, o spojrzenie na tę rzeczywistość Jego oczami. Nie można więc sprowadzać teologii ciała, jak to ostatnio się czasem dzieje, do etyki seksualnej czy antropologii filozoficznej.

Mówiąc o teologii ciała, ks. Karol Wojtyła wyprzedził swoją epokę. Ten sposób myślenia, który rozwijał w Krakowie jako młody duszpasterz, potem młody biskup (dzięki swojej przyjaźni z licznymi małżeństwami), okazał się najlepszą odpowiedzią Kościoła na wydarzenia, których on sam nie mógł przewidzieć, czyli rewolucję seksualną i obyczajową.

Polska to chyba jedyny kraj poza Stanami Zjednoczonymi, w którym o teologii ciała w ujęciu Jana Pawła II pisze się dużo. Lista publikacji jest imponująca. Są również ludzie, którzy potrafią Wojtyliańskie intuicje twórczo rozwijać. Nie tylko je powtarzać i relacjonować, co Jan Paweł II miał na myśli, ale iść dalej, co w tym przypadku oznacza – głębiej. Dla mnie szczególnie cenne są prace o. Ksawerego Knotza i Ewy Kiedio, które wchodzą w głąb zagadnień małżeństwa i seksualności teologicznie, a nie tylko poradnikowo. Ci autorzy pięknie opisują duchowy, wręcz mistyczny wymiar erotyki małżeńskiej.

Druga strona medalu jest jednak taka, że wśród tych, którzy powinni najbardziej propagować to podejście – czyli duszpasterzy i katechetów mających bezpośredni kontakt z młodzieżą – znajomość zagadnień teologii ciała wydaje mi się słaba. Oni wciąż są zdziwieni, gdy słyszą, że ciało "zdolne jest uczynić widzialnym to, co niewidzialne", że erotyka przenika się z mistyką, że miłosne zjednoczenie pary małżeńskiej może być obrazem wewnętrznego życia Boga w Trójcy Świętej. Ich sposób myślenia o cielesności i seksualności jest raczej pod wpływem tradycyjnego, podejrzliwego ujęcia etyki seksualnej, koncentrującego się na zakazach i nakazach.

Choć obecnie pojawiają się nowe wyzwania i trzeba szukać odpowiedzi na nowe pytania, których Jan Paweł II nie mógł stawiać, to moim zdaniem teologia ciała w swej istocie wciąż pozostaje aktualna i tkwi w niej olbrzymi niewykorzystany potencjał. W dyskusjach niektórzy autorzy dochodzą do wniosku, że na pewne pytania można udzielać odpowiedzi trochę innych niż święty papież. Ale przecież wierność jego dziedzictwu nie może polegać tylko na tym, że będziemy je powtarzać. Mamy tę refleksję twórczo rozwijać. Czasem można wyjść poza Jana Pawła II, nie będąc przeciwko niemu. Uważam takie dyskusje za sytuację zupełnie normalną, nawet jeśli sam myślę inaczej.

Dzisiaj należałoby skupić się przede wszystkim na katechezie dorosłych, zresztą nie tylko w zakresie teologii ciała. Ale myślę tu nie tylko o katechezie dla tzw. przeciętnych wiernych. Warto ten sposób myślenia umiejętnie przedstawiać także tym, którzy w imieniu Kościoła nauczają – naszym pasterzom, kaznodziejom, katechetom. Myślę, że bliższa znajomość tego zagadnienia dobrze zrobiłaby także biskupom, bo Episkopat zajmuje się w tej dziedzinie bardziej diagnozowaniem zagrożeń niż pokazywaniem piękna małżeństwa i rodziny.

Sami duszpasterze o teologii ciała mówią zazwyczaj niewiele i operują pewnymi sloganami. Ich lęk przed tym tematem bierze się zapewne z niewiedzy. Czasami też odpowiedzialni w Kościele obawiają się, że zbyt ciepłe i piękne mówienie o małżeństwie, o wielkości i świętości tego powołania, może np. zniechęcać kandydatów do kapłaństwa. A chodzi tu przecież o to, żeby pozytywne spojrzenie na ciało i seksualność, w duchu św. Jana Pawła II, przestało być odkrywcze, a stało się po prostu normalne.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.