Drukuj Powrót do artykułu

O. Buczyński o prośbie matki o eutanazję syna: rodzice różnie reagują na chorobę dzieci

23 lutego 2009 | 17:33 | ju/maz Ⓒ Ⓟ

– Dla mnie szczególnie trudna jest próba odpowiedzi na pytanie dlaczego tak różne są reakcje rodziców na ciężką chorobę dziecka – powiedział o. Filip Buczyński

Na antenie TVP Info zakonnik, przewodniczący Forum Pediatrycznej Opieki Paliatywnej i założyciel Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci im. Małego Księcia przypomniał, że rodziców, których dzieci znajdują się niemalże w stanie wegetatywnym spotyka bardzo często.

Odnosząc się do dzisiejszego artykułu „Dziennika”, w którym Barbara Jackiewicz, matka 40-letniego Krzysztofa prosi o eutanazję swojego syna, o. Buczyński stwierdził, że bardzo różne są reakcje rodziców spotykających się z cierpieniem dziecka. – Jedni podejmują decyzję, żeby zagłodzić na śmierć swoje dziecko, z miłości do tego dziecka; a drudzy podejmują wszelkie starania, aby dziecko żyło – łącznie z próbami reanimacji, kiedy przychodzi po wielu latach naturalna śmierć – mówił założyciel lubelskiego hospicjum.

Jako czynniki prowadzące do myśli samobójczych, zakonnik wymienił doświadczenie bólu fizycznego i zjawisko tzw. „reaktywnej depresji”, obecne u 80 proc. pacjentów i ich rodzin w stanach chorób nieodwracalnych. Jak tłumaczył o. Buczyński samobójstwo dla chorego jawi się jako jedyne rozwiązanie w walce z bólem. Dla jego najbliższych sposobem uchronienia przed cierpieniem jest zabicie tego, kogo kocham.

Jak przypomina o. Buczyński, pomoc osobom w stanie choroby nieodwracalnej jest zadaniem społeczeństwa. Wymienił tutaj zapobieganie bólowi pacjenta, pomoc w finansowaniu kosztów pielęgnacji oraz opiekę psychologiczną i terapeutyczną. – Kiedy pomożemy rodzicom, zapytamy ich czy możemy u nich być, bo są ważni dla nas, czy możemy wraz z nimi opiekować się ich dzieckiem, to nagle okaże się, że nie ma mowy o eutanazji, bo jest miłość i obecność – tłumaczył zakonnik.

O. Filip Buczyński stanowczo podkreślił, że podawania jedzenia i picia nie można nazwać uporczywą terapią.

„Dziennik” opisał dzisiaj historię 40-letniego Krzysztofa Jackiewicza, który cierpi na rzadkie powikłanie po odrze. „Większość ludzi umiera po trzech latach od jej ujawnienia się. Jednak Krzysztof żyje 24 lata, od momentu, kiedy jako 16-letni chłopiec stracił w szkole przytomność. Od tej chwili czynny jest jedynie pień jego mózgu, dzięki temu mężczyzna oddycha i bije jego serce.” – czytamy w artykule. – „Pozwólcie Krzysiowi godnie umrzeć, tak jak Włoszce Eluanie” – prosi Barbara Jackiewicz, matka mężczyzny.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.