O. Koprowski był znakomitym obserwatorem relacji społecznych
03 lutego 2021 | 13:17 | dk. Bogdan Sadowski | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Ojca Andrzeja Koprowskiego poznałem w 1993 roku. Byłem uczestnikiem pierwszych rekolekcji dla katolickich dziennikarzy w Tyńcu. Na tych rekolekcjach był też obecny młody biskup – Jan Chrapek CSMA, który do końca życia bardzo blisko współpracował z o. Koprowskim, tworząc znakomity tandem ludzi Kościoła zajmujących się szeroko pojętymi sprawami mediów. Na zaproszenie uczestnika tych rekolekcji – br. Damiana Wojciechowskiego SJ i za namową ks. bpa Chrapka (z którym nota bene przeprowadziłem później duży wywiad na temat jego posługi w diecezji drohiczyńskiej – pierwszy mój „poważny” i obszerny materiał dziennikarski) spotkałem się z ówczesnym szefem redakcji programów katolickich w TVP – ojcem Andrzejem Koprowskim. Dość szybko zostałem przez niego zaakceptowany i od 4 sierpnia 1993 r. byłem etatowym pracownikiem Telewizji Polskiej.
Po pewnym czasie zostałem także jego zastępcą, a było to o tyle istotne, że jak sam stwierdził na technice telewizyjnej się nie znał. Może tak do końca nie było, ale rzeczywiście nie chciał zajmować się technologią, ani innymi telewizyjnymi „narzędziami”, pozwalając na realizację najdziwniejszych pomysłów. Chciał tylko wiedzieć „po co tak, a nie inaczej?”. Zawsze całkowicie lojalny wobec pracowników jeżeli już się zgodził na jakiś pomysł realizacyjny to do końca konsekwentnie bronił nas – autorów i pomysłodawców.
To za jego czasów powstały znakomite cykle programowe – niezapomniany i bardzo popularny „Raj” – cotygodniowy magazyn dla młodzieży w którym grupa młodych twórców dawała upust swoim niecodziennym pomysłom, czy cykl „Na rodu świata i nieskończoności”, którego pomysłodawcą i twórcą był Witold Kołodziejski. To był cykl nieregularnie pojawiających się programów publicystycznych, tworzony głównie z okazji różnych mniejszych i większych świąt i uroczystości katolickich. W tych programach miałem okazję być współprowadzącym (obok Witolda Kołodziejskiego). Trzeba przyznać, że jednocześnie byliśmy dla ojca Koprowskiego źródłem ciągłych zadziwień. Programy te nagrywaliśmy na basenie, na lotnisku, w restauracji, na wałach Jasnej Góry, czy w muzeum tortur. Ojciec Koprowski zawsze (po dłuższej rozmowie) dawał się przekonać do tych pomysłów mających zwiększyć atrakcyjność prezentowanych w nich treści.
Na przełomie tysiącleci pojawił się też pomysł na program „Credo 2000”, czy „Śladami św. Pawła”, które miały przybliżać widzom wkład chrześcijaństwa w rozwój naszej cywilizacji. Na te wyjazdowe programy także otrzymaliśmy nie tylko zgodę, ale i pomoc w szukaniu sponsorów – nasz redakcja nie miała przewidzianych na zagraniczne wyjazdy środków z dość prostego powodu, jak sadzę. Programy katolickie „powinny” być tanie i modlitewne, czyli po prostu „siermiężne”.
Ponieważ jako zastępca miałem przywilej siedzieć codziennie „biuro w biurko” z ojcem Koprowskim przez wiele lat, jest on dla mnie także wielkim nauczycielem myślenia wykraczającego poza ciasne ramki „naszego podwórka”. Wielokrotnie miałem okazję być świadkiem jego rozmów telefonicznych z przedstawicielami najwyższych władz kościelnych w Polsce i na świecie (także w Watykanie). Do dziś pamiętam dźwięk stukających klawiszy maszyny do pisania, na której niestrudzenie wciąż pisał różnego rodzaju pisma. W czasach wkraczania do naszej rzeczywistości komputerów przy tej maszynie pozostał, choć był bardzo otwarty na wszelkie nowinki techniczne. To za jego czasów nasza redakcja przez dość długi czas była jedyną redakcją w telewizji posiadającą swoją stronę internetową. To za jego czasów jeden z naszych cyklicznych programów realizowany był ze zmienianą co tydzień scenografią komputerową. Na ówczesne czasy była to bardzo nowoczesna forma, a myślę, że nawet dziś mogłaby się „obronić” na tle innych cyfrowych produkcji.
Na te wszystkie innowacje ojciec Koprowski dawał zgodę rozumiejąc, że do współczesnego widza trzeba docierać jak najnowocześniejszymi technologiami. Nigdy jednak nie było to „sztuką dla sztuki”, rozmowa z ojcem Koprowskim zawsze uświadamiała nam rzeczywiste poziomy problemów, które chcieliśmy poruszać w naszych programach. Na zawsze zapamiętam jego diagnozę podstawowego problemu współczesnej cywilizacji zachodniej: „rwie się tkanka społeczna”. Myślę, że dzisiaj jest to jeszcze bardziej aktualne niż wtedy. Programy naszej redakcji dzięki takiej atrakcyjnej formie miały pomagać wychodzić wierzącym z „zaścianka”.
Nie sposób nie wspomnieć jego zgody na bardzo ryzykowny pomysł (choć dziś wydaje się bardzo oczywisty) poprzedzania transmisji z wizyt Papieża Jana Pawła II w Polsce tak zwanym „studiem papieskim”. Nie ukrywam, że był to pomysł oparty na „studiu sportowym” poprzedzającym różne transmisje sportowe. Powtórzmy – dziś jest to tak oczywiste, że może trudno docenić rewolucyjność tego pomysłu, ale bez odwagi i dalekowzroczności ojca Koprowskiego nie byłoby to możliwe. Biskup Chrapek również bardzo chwalił ten pomysł.
Po odejściu z pracy w TVP ojciec Koprowski wciąż interesował się naszą pracą, a czasami wspierał nas także swoją radą. Miałem okazję odwiedzać go również w Rzymie, a dość niedawno także na prowadzonych przez niego rekolekcjach w podwarszawskim Zalesiu Górnym. Do ostatniej rozmów z nim miałem przekonanie o jego niezwykłym charyzmacie rozeznania zwłaszcza w dziedzinie społecznych relacji. Nie spotkałem nigdy nikogo mądrzejszego od ojca Andrzeja Koprowskiego i żałując, że zabraknie go w życiu Kościoła w Polsce, jednocześnie chcę wierzyć, że otrzymujemy w niebie wielkiego orędownika sprawy pojednania i roztropności tak bardzo potrzebnych w naszej Ojczyźnie.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.