Drukuj Powrót do artykułu

O. P. Cebula: János Esterházy łączy trzy narody: węgierski, polski i słowacki

14 marca 2021 | 07:00 | Krzysztof Tomasik | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. wikipedia

„Postać słB. Jánosa Esterházyego łączy trzy narody węgierski, polski i słowacki. Powinien tym samym być patronem naszego pojednania i leczenia ran przeszłości” – uważa o. Paweł Cebula OFMConv. Postulator procesu beatyfikacyjnego sł. B. Jánosa Esterházyego w rozmowie z KAI apeluje o modlitwę w intencji procesu, żeby dotrzeć duchowo do wszystkich tych, którzy noszą w sobie fałszywy obraz sł. B. Jánosa, który w dużym stopniu został wykreowany w czasach komunistycznych, aby dostrzegli prawdziwy jego wizerunek, wiernego ucznia i świadka Chrystusa, zwycięstwa Jego miłości nad nienawiścią. Jutro przypada 120 rocznica urodzin Jánosa Esterházego – Węgra, który przez matkę, hrabiankę Elżbietę Tarnowską, był także związany z Polską.

Krzysztof Tomasik (KAI): 14 marca mija 120. rocznica urodzin sługi Bożego Jánosa Esterházyego,  Kim jest on dla Ojca osobiście, dla Węgrów, Słowaków, Polaków i w ogóle dla Kościoła?

O. Paweł Cebula: Moja przygoda i fascynacja osobą sł. B. Jánosa Esterházyego zaczęła się 20 lat temu. Od Węgrów na Słowacji usłyszałem jaki to był wspaniały człowiek, polityk i patriota. Później, gdy zacząłem poznawać go coraz głębiej, odkryłem jeszcze inny wymiar tej pięknej postaci. On nie tylko modlił się za swoich nieprzyjaciół, ale ich po chrześcijańsku kochał. Przez 12 lat kiedy był więzień gułagów i komunistycznych więzień codziennie modlił się i ofiarowywał za nich swoje cierpienia. Niedawno dowiedziałem się, że Gustáv Husák, komunistyczny prezydent Czechosłowacji, który go w 1945 r. aresztował i wysłał do Związku Sowieckiego na zsyłkę, przed śmiercią poprosił o kapłana i pojednał się z Bogiem. Osobiście sądzę, że przyczynił się do tego sł. B. János ze swymi, tutaj na ziemi, wieloletnimi cierpieniami spowodowanymi m. in. toczącą jego organizm gruźlicą. Swoją postawą przypomina mi on też św. Teresę od Dzieciątka Jezus, która także przez kilka lat umierała na gruźlicę, swoje cierpienia ofiarowując za grzeszników. Esterházy bardzo ją czcił i nie raz prosił ją o wstawiennictwo.

KAI: Co jeszcze jest uderzającego w Jánosu Esterházym, co świadczy o jego świętości?

– Wiele rzeczy jeszcze wprawia mnie w zdumienie. Na przykład, gdy był w gułagu, to nie modlił się o swoje ocalenie, powrót do rodziny, do domu, ale aby mógł przyjmować Jezusa w komunii św. Za pośrednictwem św. Teresy prosił Boga, aby nie umarł bez sakramentów. W tym kontekście mam swoje osobiste, głębokie doświadczenie, też związane ze wstawiennictwem sł. B. Jánosa. Na dwa dni przed rozpoczęciem procesu w 2019 r., w Krakowie dowiedziałem się, że mój tato umiera. Przez 40 lat nie przystępował do sakramentów i wtedy poprosiłem Jánosa o wstawiennictwo, jadąc samochodem z Krakowa do Koszalina na ostatnie pożegnanie z tatą, który przed śmiercią pojednał się z Bogiem. Więc na własnym przykładzie doświadczyłem jego świętości.

Gdy powrócił ze Związku Sowieckiego, Esterházy wiedział, że czeka go wyrok śmierci. Oczywiście trafił do więzienia, gdzie w ukryciu uczestniczył w mszach św. odprawianych przez kapłanów współwięźniów. Gdy czytamy jego listy z więzienia to stale przewija się jeden motyw: „Jezu, za cenę moich cierpień pozwól, abym mógł Cię naśladować!”.

KAI: Dla wielu, szczególnie na Słowacji jego świętość przesłania wcześniejsza działalność polityczno-społeczna.

– Tak. Jest wielu, którzy patrzą na Jánosa Esterházyego tylko z tej ziemskiej perspektywy. Uważam, że w swej polityczno-społecznej działalności cały czas kierował się swoim katolicyzmem. Nie jest też tak, że wszyscy Słowacy krytycznie oceniają Esterházyego. Jest wielu, którzy patrzą na niego oczami wiary np. František Mikloško, Dagmar  Babčanová, czy prof. Vladimír Krčméry, którego wuj Silvester siedział w więzieniu wraz z Jánosem. Silvester był lekarzem, w więzieniu opiekował się swym węgierskim przyjacielem. Po wyjściu z więzienia ewangelizował, św. Jan Paweł II uważał go za jedną z największych postaci Kościoła podziemnego na Słowacji. Wielu dostrzega w sł. B. Jánosu na pierwszym miejscu jego wierność Chrystusowi. Dlatego przede wszystkim trzeba w nim widzieć ucznia i świadka Chrystusa, a nie Węgra, patriotę czy polityka. Najmocniejsze świadectwa o jego wierze pochodzą od jego słowackich współwięźniów.

KAI: Ale nadal dla wielu Słowaków jest to postać kontrowersyjna.

– Żył w bardzo trudnych czasach i stawał przed bardzo trudnymi wyborami, trzeba to rozumieć. Słowacy są bardzo podzieleni, co do stosunku do jego osoby. Najbardziej atakują go środowiska liberalne i nacjonalistyczne. Wynika to też ze zwyczajnej ignorancji, braku wiedzy o jego osobie, nie czytali świadectw ich rodaków, którzy siedzieli w więzieniach z Jánosem, widzieli jego cierpienia i siłę ducha. Ale jest równie wielu, którzy widzą w nim świadka – męczennika, chrześcijanina, który zawierzył się całkowicie Bogu w ofierze za innych. Kilka razy mógł uciec, zawsze odrzucał tę pokusę. Zaraz po rozpoczęciu procesu dostałem telefon od młodego Słowaka, który przepraszał, że tak wielu Słowaków nie wie kim był Esterházy i pytał, w czym może pomóc. Tak się wspaniałe złożyło, że od tamtej pory stale mi pomaga.

KAI: János Esterházy zapisał też piękną kartę w historii Słowacji ratując w czasie II wojny światowej Żydów.

– Ciekawe, że to właśnie w dużej mierze Ocaleni wyprosili dla niego u Klementa Gottwalda, komunistycznego prezydenta akt łaski, zmiany kary śmierci przez powieszenie na dożywocie. Uratował prawie 300 osób, narażając życie swoje i swojej rodziny. Szkoda, że dotychczas nie przyznano mu medalu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, choć uznano jego zasługi.

KAI: Kim jest dla Polaków?

– Nadal jest mało znany, podobnie jak mało wiemy o urodzonym w Krakowie, z matki Polki drugim największym, po św. Stefanie, królu Węgier – św. Władysławie, który przez wieki był nazywany na Węgrzech Władysławem Polakiem. Św. Władysław zmarł w Nitrze.  János urodził się pod Nitrą, był też w połowie Polakiem, jego matką jest hrabina Elżbieta z Tarnowskich, córka rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisława Tarnowskiego. To bardzo ciekawe, że matka Polka na słowackiej wiosce pod Nitrą wychowała go w środowisku słowackim na Węgra, przywódcę swych rodaków. Dla mnie jego postać łączy trzy narody węgierski, polski i słowacki. Powinien tym samym być patronem naszego pojednania i leczenia ran przeszłości. Przez wiele lat współpracował z ks. Andrejem Hlinką, uznawanym za ojca narodu słowackiego. Obaj pokazali, że na gruncie Ewangelii możliwa jest współpraca a nie walka.

KAI: Na jakim etapie jest proces beatyfikacyjny?

– Niestety epidemia koronawirusa wyhamowała proces, przesłuchiwanie świadków czy kwerendy w archiwach. Z drugiej strony wiele już zrobiliśmy. M. in. udało nam się przesłuchać w Ołomuńcu przedostatniego współwięźnia Jánosa. Zeznania złożyła także jego córka Alice. Cały czas tłumaczone są jego teksty. Przypomnijmy, że w Pradze w parlamencie przemawiał po czesku, w Bratysławie po słowacku, ukazało się wiele jego artykułów i wypowiedzi, więc musimy to wszystko przetłumaczyć na polski, aby komisja teologiczna mogła się zapoznać z całą dokumentacją.

KAI: Jak wspierają Ojca Kościoły w Polsce, na Węgrzech i Słowacji?

– Otrzymujemy wsparcie ze wszystkich stron. Węgrzy są niezwykle wdzięczni metropolicie krakowskiemu, abp Markowi Jędraszewskiemu za jego odważną decyzję podjęcia procesu beatyfikacyjnego. Co jest zadziwiające w naszym procesie to to, że prawie w 90 proc. zaangażowali się w niego świeccy, tak po stronie węgierskiej jak i słowackiej.

KAI: Czego życzyć postulatorowi procesu beatyfikacyjnego sł. B. Jánosa Esterházyego.

– Proszę o modlitwę w intencji procesu. Żebyśmy też dotarli duchowo do wszystkich tych, którzy noszą w sobie fałszywy obraz sł. B. Jánosa, który w dużym stopniu został wykreowany w czasach komunistycznych, aby dostrzegli prawdziwy jego wizerunek, wiernego ucznia i świadka Chrystusa, zwycięstwa Jego miłości nad nienawiścią. Mamy masę świadectw słowackich księży, współwięźniów Esterházyego, które mówią o jego niekwestionowanej świętości. Módlmy się też za wstawiennictwem bł. Bazylego (Vasiľa) Hopko, greckokatolickiego biskupa i męczennika beatyfikowanego przez św. Jana Pawła II, w którego ramionach w więzieniu zmarł János, opatrzony wcześniej przez niego sakramentami, tak jak o to błagał na Syberii.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.