Drukuj Powrót do artykułu

Oburzenie po filmie „Imperium Ojca Rydzyka”

26 listopada 2002 | 14:27 | bł, im, jw, pb //mr Ⓒ Ⓟ

Wyemitowany 25 listopada w programie 1 TVP film Jerzego Morawskiego „Imperium Ojca Rydzyka” wywołał falę oburzenia w środowiskach kościelnych.

Zdaniem warszawskiego *prowincjała redemptorystów* o. Zdzisława Klafki, film uwłacza wszelkim zasadom etyki dziennikarskiej. „Wyrażam moje ubolewanie, że w cywilizowanym państwie prawa, jakim chce być nasza Ojczyzna, stosuje się nieetyczne metody w celu zniesławienia konkretnej osoby” – stwierdził. – „Program ten uwłacza wszelkim zasadom etyki dziennikarskiej. Twórcy programu i ci, którzy zgodzili się na jego emisję, potwierdzają, że Radio Maryja jest solą w oku tych, którzy chcieliby losy tego świata układać według swoich egoistycznych interesów.”
34 *parlamentarzystów* solidaryzujących się z Radiem Maryja wydało w tej sprawie oświadczenie. „Emisję w telewizji publicznej filmu „Imperium Ojca Rydzyka (…) odbieramy jako świadomie zaplanowaną akcję propagandową wymierzoną w Kościół katolicki w Polsce oraz prawa ludzi wierzących” – czytamy w dokumencie. Wśród sygnatariuszy oświadczenia są m.in. Roman Giertych, Gabriel Janowski, Jan Łopuszański, Antoni Macierewicz, Jan Olszewski i Zygmunt Wrzodak.
Posłowie napisali, że wyrażają „głębokie oburzenie i sprzeciw wobec niegodziwych manipulacji medialnych”. I wyrażają stanowczy protest „przeciw wykorzystywaniu telewizji publicznej do akcji wymierzonej w dobre imię Radia Maryja i Jego Dyrektora Ojca Tadeusza Rydzyka”.
Z kolei *rzecznik Episkopatu Polski* o. Adam Schulz oświadczył, że „Konferencja Episkopatu Polski nie ma w zwyczaju komentować doniesień środków społecznego przekazu”. KEP powołała zespół duszpasterskiej troski o Radio Maryja – przypomniał o. Schulz – który systematycznie podejmuje prace związane z uporządkowaniem relacji między rozgłośnią a Episkopatem. Obecnie zespół analizuje statuty i umowy prawne związane z Radiem Maryja.
W najbliższy czwartek, 28 listopada rozpocznie się 320. zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski. W jego programie nie ma jednak relacji z prac zespołu duszpasterskiej troski ds. Radia Maryja.
„Wstrętny donos”, którego autorzy wykorzystali relacje sfrustrowanego zakonnika – mówi o wyemitowanym filmie *prof. Ryszard Bender*, członek Komitetu Wspierania Radia Maryja w Służbie Bogu, Kościołowi i Narodowi Polskiemu. Gdyby nie istniało Radio Maryja, nie mielibyśmy pluralizmu w polskich mediach – uważa profesor.
Jego zdaniem, film nakręcili ludzie, którzy kłopoczą się, że Radio Maryja istnieje i ma rosnącą słuchalność. Film, podobnie jak artykuły, które ukazały się w „Nie”, „Gazecie Wyborczej” i „Rzeczpospolitej” – są podobne do donosów kapitana Andrzeja Czechowicza na Radio Wolna Europa, które miały skompromitować rozgłośnię. – To zgrane działanie wrogów Kościoła i narodu – uważa Bender.
– Mam nadzieję, że wszyscy wykażą tyle zdrowego rozsądku, że nie dadzą się sprowokować i zinstrumentalizować – stwierdził. Bo jeśli chodzi o konkretne zarzuty wobec Radia Maryja, to „góra urodziła mysz” – ocenił.
Zdaniem rektora Papieskiej Akademii Teologicznej *bp. Tadeusza Pieronka*, „można było tego łatwo uniknąć rozliczając jawnie publiczne pieniądze”.
– Przykro było słuchać tego wszystkiego – powiedział bp Pieronek. Jego zdaniem, taki reportaż nie powstałby, gdyby podano do publicznej wiadomości rozliczenia zbieranych przez Radio Maryja pieniędzy. – Grosz zbierany publicznie, powinien być jawnie rozliczany – podkreślił. Dodał też, że nikt nie może stawiać się poza obowiązującym prawem finansowym. – Obowiązki obywatelskie dotyczą wszystkich członków społeczeństwa, a nie tylko tych, którzy nie mają ochrony czy aury związanej z prowadzeniem wielkiego przedsięwzięcia – powiedział.
Film „Imperium ojca Rydzyka” stawia pod znakiem zapytania wiarygodność dyrektora Radia Maryja, ale też telewizji publicznej – uważa *Zbigniew Nosowski*, redaktor naczelny miesięcznika „Więź”.
– Aby udowodnić swoją wiarygodność o. Rydzyk powinien ujawnić finanse Radia, a telewizja publiczna powinna nadać film „Imperium Jerzego Urbana” – stwierdził Nosowski. Przyznał jednocześnie, że jest filmem o ojcu Rydzyku zdegustowany, gdyż przypomina on „niedobre spektakle ze stanu wojennego”.
W opinii Nosowskiego oczywistym przesłaniem filmu jest postulat, by ojciec Rydzyk przestał być dyrektorem Radia Maryja i by przełożeni – jeśli nie zakonni, to biskupi – podjęli działania w tym kierunku.
– Oczywiście w Kościele obowiązuje zasada: „dłużej klasztora niż przeora”; tak samo można powiedzieć: „dłużej radia niż dyrektora”. Gdyby wola działania w tym kierunku pojawiła się po stronie przełożonych kościelnych, to – jak sądzę – zmiana dyrektora tego radia jest możliwa do przeprowadzenia. Nie musiałoby to oznaczać ani rezygnacji z pozytywnych osiągnięć Radia Maryja, ani rozłamu Kościoła w Polsce – twierdzi Nosowski.
Uważa on, że dobre doświadczenia pierwszych miesięcy funkcjonowania Radia Józef w nowej formule, podobnie jak wcześniejsze doświadczenia Katolickiego Radia Podlasie, pokazują że jest możliwe stworzenie radia katolickiego, które osiągnie „wszystkie dobre owoce, jakie przynosi Radio Maryja, bez popełniania wielkich błędów, które ono popełnia”.
Nosowski podkreślił, iż aspekt finansowy działalności Radia Maryja wymaga wyjaśnienia tym bardziej, że „pieniądze, którymi obracał ojciec Rydzyk, pochodziły nie tylko od jego wiernych słuchaczy, którzy mają do niego pełne zaufanie, ale w przypadku środków na ratowanie Stoczni Gdańskiej były to pieniądze pochodzące z bardzo różnych źródeł”.
– Warszawski KIK również rozprowadzał cegiełki na ratowanie stoczni, z pełną świadomością, że trafiają one potem do Społecznego Komitetu działającego przy Radiu Maryja. Ufaliśmy, że pieniądze zostaną wydane zgodnie z przeznaczeniem. Minęło kilka lat od tego czasu, ale nie było ani jednego zdania rozliczenia sposobu wydatkowania tych pieniędzy – ubolewa Nosowski.
– Jestem tym filmem mocno „zdegustowany”, dlatego, że w sensacyjnej formie prezentuje on tezy, które są właściwie tylko pytaniami – powiedział KAI redaktor naczelny „Więzi”. – Bardzo bym się cieszył, gdyby telewizja publiczna traktowała premiera Leszka Millera w równie podejrzliwy sposób, co braci Kaczyńskich czy ojca Rydzyka. W momencie, kiedy emituje się ociekającą słodyczą laurkę na cześć premiera Millera, żenujące jest nadawanie tego typu filmu w atmosferze sensacji i „złamania” ramówki – oświadczył Nosowski.
Jego zdaniem, w filmie za dużo ukrytej kamery, ukrytego mikrofonu, m.in. superczujnego, który wychwytuje rozmowę przy helikopterze, choć jest ona filmowana z oddalenia, „a z której nic nie wynika, bo ojciec Rydzyk, o ile mi wiadomo, helikoptera nie kupił”. Metody dziennikarstwa szpiegowskiego – zdaniem rozmówcy KAI – powinny być stosowane wyłącznie wtedy, jeśli w inny sposób nie da się zdobyć informacji. W tym przypadku ukryta kamera pokazuje jedynie to, o czym dobrze wiemy, że na temat ojca Rydzyka ludzie nie chcą się otwarcie wypowiadać.
Nosowski przyznał, że denerwował go sposób narracji filmu i mówienie o dyrektorze Radia Maryja per Rydzyk, bądź Tadeusz Rydzyk. – Jest przyjęte w Polsce, że mówiąc o kapłanach, używa się słowa ksiądz czy ojciec – wyjaśnił redaktor naczelny „Więzi”. Nadużyciem w filmie było stwierdzenie, że prymas Glemp uznał działalność biur Radia Maryja za niezgodną z prawem kanonicznym. – Jest to zdanie fałszywie przedstawiające treść dekretu Prymasa Polski – podkreślił Nosowski.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.