Oburzenie tekstem „Naszego Dziennika” nt. Miłosza
20 sierpnia 2004 | 15:41 | bł //per Ⓒ Ⓟ
„Nasz Dziennik” w publikacjach na temat Czesława Miłosza naruszył zasady prawdy, obiektywizmu, uczciwości, obowiązku oddzielenia informacji od komentarza i poszanowania ludzkiej godności – uznała Rada Etyki Mediów.
W oświadczeniu, przesłanym do mediów 20 sierpnie, Rada napisała: „Zamieszczona w »Naszym Dzienniku« nr 191, z dnia 16 sierpnia br., informacja o śmierci śp. Czesława Miłosza połączona z charakterystyką Poety oraz publikacja z nr 193 tej gazety są porażającym przykładem zlekceważenia zasad Karty Etycznej Mediów. Naruszają one zasadę prawdy, obiektywizmu, obowiązku oddzielenia informacji od komentarza, zasadę uczciwości, obowiązku poszanowania ludzkiej godności, a także zasadę odpowiedzialnego korzystania z przysługującej mediom wolności”.
Dlatego też REM uznała za konieczne „publiczne zwrócenie uwagi na wymienione publikacje »Naszego Dziennika«, mamy bowiem również obowiązek upominać się o przestrzeganie przez media zasady pierwszeństwa dobra odbiorcy, którego prawo do rzetelnej informacji zostało tu jaskrawo naruszone”.
*Wczoraj w rozmowie z KAI swoje oburzenie* wyraził abp Józef Życiński, członek Papieskiej Rady ds. Kultury. – Ataki na Miłosza, jakie pojawiły się w publikacjach, chcących stworzyć wrażenie katolickości, są przejawem braku chrześcijańskiej kultury – podkreślił metropolita lubelski. Dodał, że styl tych ataków „jest jakościowo różny od papieskiej wizji dialogu z kulturą i od listu, który Prymas Stefan Wyszyński przysłał do rektora KUL-u w związku z nadaniem poecie doktoratu honoris causa tej uczelni w 1981 r.”.
Metropolita lubelski zauważył, że Miłosz był bogatą osobowością, formułującą swoje przekonania bez dyplomacji. Dlatego też można w jego dorobku znaleźć opinie przeciwstawne. – Niektórzy mają pretensję, że bronił parady gejów, ale polecam im esej Miłosza o Czechowiczu i zapoznanie się z tym co i jakimi słowami pisał w nim o gejach. Dlatego na twórczość Miłosza trzeba patrzeć całościowo i dostrzegać całe bogactwo treści – tłumaczy abp Życiński.
*Przyznał, że Miłosz nieraz mówi ostrym językiem*, dlatego nic dziwnego, że „w kręgu sympatyków Nałkowskiej czy Dąbrowskiej” wiele osób mogło czuć się urażonych tym co pisał, np. gdy w odniesieniu do Broniewskiego użył określenia „relikwia narodowa zakonserwowana w alkoholu”. – To był jego styl, osoby zadziornej, nie przygłaskującej rzeczywistości – zauważył arcybiskup.
Odnosząc się do zarzutów, jakie wobec poety sformułowane są w wywiadzie pt. „Antypolskie oblicze Czesława Miłosza” w „Naszym Dzienniku” z 19 sierpnia, metropolita lubelski zauważył, że są one kopią zarzutów, jakie pojawiły się ze strony komunistów w okresie, gdy poeta otrzymywał Nagrodę Nobla w 1980 r.
We wspomnianym wywiadzie dr hab. Jan Majda powtarza tezę, że Miłosz otrzymał Nobla za publikacje antysocjalistyczne. – To jest dokładna kopia stanowiska PZPR wobec Miłosza. Partia twierdziła, że Miłosz jest antypolski i za to, że walczy z socjalizmem przyznano mu Nobla. Dziwię się skąd ta wielka miłość do PRL, do sympatyków podobnych interpretacji – podkreślił abp Życiński.
*Za żenujący uznał zarzut*, że Miłosz nie jest Polakiem tylko Litwinem: – Żenującym nadużyciem jest usiłowanie określania czyjejś narodowości. To jest poniżej metod stosowanych w cywilizowanym społeczeństwie, gdy ktoś usiłuje rozstrzygać, że dany autor jest Żydem, inny Litwinem, a jeszcze inny Ormianinem.
Zwrócił przy tym uwagę, że Miłosz wielokrotnie dawał wyraz swojej miłości do polskiej kultury. – Proszę przeczytać w „Abecadle” Miłosza hasło „polski język”. Z jaką wielką miłością pisze on o tym, że pozostając z dala od Polski czuł się dzięki naszemu językowi Polakiem i był zjednoczony z polską kulturą. Proszę przeczytać jego polemiki z Dostojewskim, w których w sposób uzasadniony zarzuca autorowi „Zbrodni i kary” antypolskie fobie. To jest właśnie ten Miłosz, którego musimy uwzględniać całościowo – tłumaczył.
Przypomniał również, że robotnicy gdańscy na pomniku, który jest symbolem całego naszego narodu, umieścili właśnie słowa Miłosz z wiersza pt. „Który skrzywdziłeś”. – To przedstawiciele partii, ówczesny przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński mówił o Miłoszu, że nie jest to autor nam życzliwy. Szkoda, że do tych słów usiłuje się dziś nawiązywać w kręgu publikacji, które chcą stwarzać wrażenie katolickości – zauważył abp Życiński.
*Odnosząc się do zarzutów*, że Miłosz był wrogiem Kościoła katolickiego abp Życiński zwrócił uwagę, że pewnych zwrotów, konwencji poetyckiej, nie wolno brać dosłownie. Jak zauważył, Miłosz był atakowany za „Traktat teologiczny”, ale przez środowiska ateistyczne w Polsce. – Osoby znane z tradycji wolnomyślicielskiej zarzucały mu, że ciągle podejmuje wątek religijny i nie potrafi wyjść poza bełkot teologów. Dla Miłosza problematyka chrześcijańska była ważna.
Tym, którzy mają wątpliwości co do wagi wątków religijnych u Miłosza, abp Życiński sugeruje skontaktować się z ks. prof. Jerzym Szymikiem, który napisał pracę habilitacyjną na temat podstawowych wątków teologicznych w twórczości Miłosza.
Arcybiskup podkreśla też, że odniesienia religijne u zmarłego poety powracają nieustannie, wystarczy chociażby przeczytać hasło „Camus” w „Abecadle” Miłosza. Dowiadujemy się z niego, że autor „Dżumy” pytał poetę czy – jeśli samemu jest się ateistą – należy posyłać dziecko na religię, czy nie. Miłosz odpowiada, że właśnie to pytanie postawił filozofowi Karlowi Jaspersowi w Bazylei i obaj doszli do wniosku, że należy dzieci posyłać na religię, a dopiero później niech one same dokonują ostatecznych decyzji.
– *Miłosz, z którego usunięto by odniesienia do Boga* nie byłby tym samym poetą – zauważył abp Życiński. Jest on przekonany, że „ataki na Miłosza mu nie zaszkodzą, lecz pozostaną wymownym świadectwem ducha tych środowisk, które chcą niszczyć autorytety, szkodząc przede wszystkim sobie, ale także niestety Kościołowi”.
Zwrócił uwagę na styl wywiadu w „Naszym Dzienniku”, w którym cytowana jest m.in. pani Łucja Łukaszewicz, prorektor Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej z Torunia, która o propozycji pochowania Miłosza na krakowskiej Skałce stwierdziła: „Wara od tego wszystkiego co dla Polaków stanowi sacrum!”.
– *Takim językiem nigdy nie przemawia Kościół*. Ojciec Święty jako jedno z głównych zadań swojego pontyfikatu uczynił dialog ze współczesną kulturą. Od 12 lat jestem członkiem Papieskiej Rady ds. Kultury i na swoich posiedzeniach bardzo często dawaliśmy przykład Polski jako kraju, gdzie twórcy kultury czerpią z chrześcijaństwa. Wymienialiśmy nazwiska Herberta i Miłosza, Zanussiego i Pendereckiego, Kilara, Góreckiego i patrzyliśmy z dumą na obecność wątków chrześcijańskich w ich dorobku. Jeśli ktoś zamiast dialogu woli bijatykę, to jego prywatna sprawa. Jednak mówienie językiem „wara” nie jest przejawem kultury chrześcijańskiej. Dlatego trzeba uznać brutalną prawdę, że ten język i ten styl ataków jest jakościowo różny od papieskiej wizji dialogu z kulturą i od listu, który Prymas Stefan Wyszyński przysłał do rektora KUL-u w związku z doktoratem honoris causa dla Miłosza – stwierdził metropolita lubelski.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.