Odbył się pogrzeb o. Andrzeja Potockiego OP
28 grudnia 2018 | 10:59 | dg (KAI) | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Historia życia Andrzeja Potockiego to wzruszająca historia stałej, wiernej miłości do Chrystusa, Jego poszukiwania – ukrzyżowanego i zmartwychwstałego – powiedział w kazaniu podczas Mszy pogrzebowej za duszę o. prof. Andrzeja Potockiego OP o. Jarosław Kupczak OP. Liturgii przewodniczył kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. Koncelebrowało dwóch biskupów: Stanisław Jamrozek i Marek Mendyk oraz wielu prezbiterów. Zmarłego pochowano na cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej w Warszawie.
W imieniu gospodarzy uroczystości – dominikanów ze Służewa zebranych na Mszy pogrzebowej powitał przeor klasztoru, o. Jakub Kruczek OP. „Skoro tu jesteśmy, to znaczy, że o. Andrzej był dla nas ważny. Niesiemy jakąś cząstkę jego życia w naszych sercach, dlatego chcemy Bogu dziękować za jego życie i prosić, aby okazał mu swoje miłosierdzie. Chciałbym na początku zaświadczyć o jego śmierci, ponieważ towarzyszyliśmy mu w ostatnich dniach, które były jego wielkim wyznaniem wiary w Chrystusa, powierzania się Panu Bogu” – podkreślił o. Kruczek.
Odnosząc się do odczytanego podczas liturgii słowa fragmentu Ewangelii św. Jana o zmartwychwstaniu Pana Jezusa o. prof. Jarosław Kupczak OP z Krakowa powiedział w kazaniu: „To odpowiednie, aby Ewangelię o zmartwychwstaniu czytać właśnie w oktawie Bożego Narodzenia. Chrystus narodził się, aby nas zbawić. Ojcowie Kościoła rozumieli, że tak jak jednorodzony Syn Ojca stał się pierworodnym Synem swojej dziewiczej matki, tak zmartwychwstały Pan jest pierworodnym spośród umarłych. Z ufnością dzisiaj wypowiadamy te słowa nad trumną Andrzeja”.
„Historia życia Andrzeja Potockiego to wzruszająca historia stałej, wiernej miłości do Chrystusa, Jego poszukiwania – ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Urodził się w 1947 r. w znanej warszawskiej rodzinie. Po maturze w liceum Juliusza Słowackiego wstępuje w 1965 r. do Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie. Jednym z jego kolegów jest Jerzy Popiełuszko. Na trzecim roku seminarium zostaje wykluczony przez władze seminaryjne. Na fali represji po uroczystościach milenium chrztu Polski Urząd ds. Wyznań chciał oczyścić seminaria duchowne z osób, które uważał za nieodpowiednie i potencjalnie niebezpieczne. Andrzej miał niewłaściwe nazwisko, niewłaściwe pochodzenie. Podstawą usunięcia go z seminarium przez rektora były jakieś donosy, poszlaki. Powstała wówczas atmosfera braku zaufania w niektórych środowiskach będzie się za nim długo ciągnęła. Na pewno nie pomoże w znalezieniu pracy, niektóre drzwi będą przed nim długo zamknięte” – wspominał Zmarłego kaznodzieja.
Omawiając dalsze koleje jego życia przypomniał o otrzymanym w 1971 r. magisterium z teologii na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. „Nie może znaleźć pracy, chwyta się doraźnych zajęć. Zatrudnia się w Teatrze Wielkim Opery i Baletu. Jako statysta przez kolejne 19 lat zagra pomniejsze role w wielkich przedstawieniach” – kontynuował krakowski dominikanin, wymieniając poszczególne sztuki i odegrane role. Zaznaczył, że oprócz skromnego wynagrodzenia praca w teatrze umożliwiła trudny w tamtych czasach kontakt z wielką kulturą, co do końca było dla o. Potockiego bardzo istotne.
Wskazując na pasję i rzetelność Zmarłego o. Kupczak opowiedział o rozpoczętych we wczesnych latach 70. badaniach socjologicznych bieszczadzkich parafii, które były podstawą do jego pracy doktorskiej, obronionej na ATK w 1974 r. Dostrzeżony przez przemyskiego biskupa młody naukowiec otrzymał stypendium, by zbadać i opisać pod kątem socjologicznym diecezję przemyską. Prace te zaowocowały habilitacją z socjologii religii na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego w roku 1986.
„Chodząc po bieszczadzkich wsiach, odwiedzając proboszczów, opisując parafie, Andrzej uczy się spotykać zmartwychwstałego Pana w Kościele, w realnym Kościele. Profesor socjologii i teolog uczy się kochać Kościół, co stanie się wyróżniającą cechą jego osobowości i duchowości” – zauważył o. Kupczak.
W latach 80. pojawiła się możliwość pracy akademickiej, w którą zaangażował się o. Potocki. Wykładał na religioznawstwie UW, związał się z obecną Akademią Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, gdzie został profesorem nadzwyczajnym, członkiem senatu. Jego uczelniani współpracownicy przygotowali księgę pamiątkową dedykowaną prof. Andrzejowi Potockiemu. W późnych latach 80. i 90. działał bardzo aktywnie, współpracując przy tworzeniu Salezjańskiego Instytutu Wychowania Chrześcijańskiego, był jednym z założycieli Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców. W 1994 r. został członkiem Krajowej Rady Katolików Świeckich przy KEP.
„Pewnego dnia w 1997 r. Andrzej Potocki przychodzi na furtę warszawskiego klasztoru dominikanów na Freta, gdzie odbył rozmowę z o. Jackiem Salijem. Rozmowa jest konkretna: «Zawsze chciałem być księdzem. W tym roku kończę 50 lat. Teraz albo nigdy». Po tej rozmowie zgłasza się do dominikańskiego nowicjatu. Ważnym celem dominikańskiej formacji na pierwszych latach jest rozeznanie motywacji. Jeden z ówczesnych wychowawców wspomina, że przy zadaniu tego stałego pytania „Po co przyszedłeś” – o relację do Chrystusa, został zaskoczony odpowiedzią. Andrzej przyszedł do zakonu dominikańskiego ze względu na miłość do Chrystusa i Jego kapłaństwa, ale także ze względu na miłość do Kościoła. Andrzej powiedział, że czasami boli go u jego braci, że kochają Jezusa, ale jakby niewystarczająco kochają Kościół. Zbyt surowo go oceniają, zbyt krytycznie. On kochał Kościół taki, jaki jest” – mówił kaznodzieja.
Miłość o. Potockiego do Kościoła w późniejszych latach przybierała czasami niecodzienne formy. O. Kupczak zwrócił uwagę na cykl kazań poświęconych działaniu kurii biskupiej, by wierni mogli poznać Kościół takim, jaki jest. Kaznodzieja zaznaczył, że podczas zakonnej formacji posłusznie i pokornie brał udział we wszystkich pracach przewidzianych dla nowicjuszy, a współbraci nie traktował jak równych sobie. Po nowicjacie jako doktor teologii został dyrektorem biblioteki w krakowskim klasztorze. Cechował się wysoką kulturą osobistą, która była wyrazem jego szacunku dla drugiego człowieka. W Krakowie prowadził dla współbraci zajęcia z savoir vivre’u. W 2002 r. w klasztorze na Służewie zaczął pracę jako wicerektor kolegium dominikańskiego. Jak wspominał kaznodzieja, innowacją nowego rektora były nagrody dla najlepszych studentów na koniec roku – dostawali zazwyczaj cukierki, którymi mogli podzielić się ze współbraćmi.
„Święcenia kapłańskie przyjmuje w 2003 r. Kolejne 15 lat to czas niezwykle intensywnej pracy naukowej. W latach 2003-08 pracuje jako profesor nadzwyczajny w Instytucie Socjologii UKSW, a od 2008, gdy otrzymuje tytuł profesora nauk humanistycznych, w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW. Mimo wielu zobowiązań naukowych jest przede wszystkim kapłanem, zakonnikiem, kaznodzieją. Jest dyspozycyjny, nie odmawia wzięcia dodatkowych zobowiązań” – wspominał o. Kupczak.
Zaznaczył, że ostatnie lata, odkąd zdiagnozowano u Zmarłego nowotwór, były dla niego czasem dużego cierpienia. Po przejściu na emeryturę przeniósł się do Lublina, a w ostatnich miesiącach życia wrócił na warszawski Służew. „Jak poświadczają bracia, którzy się nim opiekowali, znosił cierpienie heroicznie, z wielką ufnością. W ostatnich tygodniach żegna się z braćmi, oddaje swoje książki. Rozmawiałem z nim przez telefon kilka dni przed jego śmiercią, był bardzo słaby. Dziękował mi za audycję w Radiu Maryja. Ta rozgłośnia i to środowisko, trzeba o tym wspomnieć, były dla niego bardzo ważne. Powiedział, że nie może długo rozmawiać, bo brak sił, a jeszcze kończy swoją ostatnią książkę” – stwierdził dominikanin. „Umarł spokojnie, we śnie” – dodał.
„Drogi Andrzeju, dzisiaj dziękujemy ci za wszelkie dobro, którego od ciebie doświadczyliśmy. Dziękujemy ci za świadectwo chrześcijańskiego życia i chrześcijańskiego umierania. Dziękujemy ci za świadectwo wierności i stałości w wierze” – zakończył kaznodzieja.
Kard. Kazimierz Nycz, zabierając głos po liturgii, wyraził wdzięczność Bogu i o. Potockiemu za jego kapłaństwo i zaangażowanie w życie Kościoła, współpracę z KEP jeszcze w życiu świeckim. „Przedziwność Boga i Jego Opatrzności, co widać w całym życiu, a zwłaszcza w drodze kapłaństwa o. Andrzeja. Z jednej strony pokazuje to, jak okropne to były czasy, pełne kłamstwa, obłudy i prześladowań, że potrafiono wprowadzić w błąd nawet odpowiedzialnych za formację seminaryjną. Ale Pan Bóg doprowadził o. Andrzeja do kapłaństwa, którego pragnął i dla którego wstąpił do warszawskiego seminarium. Miał być święcony w 1972 r., razem z ks. Popiełuszką, a był święcony niedługo przed beatyfikacją tego kapłana i męczennika” – przypomniał kardynał.
„Żegnając o. Andrzeja, pozwolę sobie nawiązać do jeszcze jednej płaszczyzny jego życia. Przy całym bogactwie tej postaci, co mieliśmy okazję usłyszeć w kazaniu, chciałbym w imieniu braci, sióstr i świeckich dominikanów podziękować mu za jego zakonność. To istotny wymiar jego życia i świadectwa tego, co robił, jak żył. Nie ukrywam, że był bardzo wyrazistą postacią. Przy całym swoim takcie, uprzejmości, potrafił jasno wypowiadać swoje zdanie. Różniliśmy się niejednokrotnie w spojrzeniu na rzeczywistość, spieraliśmy się, ale to, co było piękne w Andrzeju, to to, że przy wszystkich różnicach zachowywał swoją zakonność, swoje posłuszeństwo, swoje przywiązanie do zakonu, swoją świadomość tego, że jest dominikaninem. W obliczu jego cierpienia, jego śmierci, okazuje się, że to, o co były spory, co było różnicą, zbladło, odeszło na dalszy plan, a zostało to, co istotne: ta więź dominikańska, która była podstawą, fundamentem. Mam nadzieję, że to, co nas różniło, odeszło w przeszłość, a jako bracia i siostry dominikanie będziemy podejmować to dobro, które o. Andrzej między nami zostawił, które wniósł w nasze życie, w nasze klasztory. Będziemy kontynuować to, co posiałeś w naszych sercach” – powiedział przełożony Polskiej Prowincji Dominikanów o. Paweł Kozacki OP.
W imieniu rodziny głos zabrał Michał Potocki, bratanek Zmarłego. Krótkimi wspomnieniami o zmarłym podzielili się również bp Jamrozek oraz przedstawiciele uczelni i stowarzyszeń naukowych, z którymi związany był dominikanin.
O. Andrzej Potocki pochowany został w kwaterze dominikańskiej na cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.