„Ofiarność Polaków na rzecz Kościoła na Wschodzie jest ogromna”
01 grudnia 2009 | 11:49 | tk / kw Ⓒ Ⓟ
Ofiarność Polaków na rzecz Kościoła katolickiego na Wschodzie jest przeogromna mówi w rozmowie z KAI ks. Józef Kubicki TChr, dyrektor biura Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy SKEP.
– Myślę, że po części wynika to z faktu, że wielu Polaków ma swoich najbliższych za naszą wschodnią granicą – dodaje kapłan. Druga niedziela Adwentu, w tym roku przypadająca 6 grudnia, będzie Dniem modlitwy i pomocy materialnej dla Kościoła katolickiego na Wschodzie.
Jaki rodzaj pomocy najbardziej potrzebny jest dziś Kościołowi na Wschodzie? Czymś bezcennym są na pewno ludzie, którzy decydują się tam pojechać…
– To jest najistotniejsze, dlatego że inne Kościoły posyłają kapłanów, siostry zakonne, wolontariuszy świeckich, ale w mniejszej liczbie. Z Polski wyjeżdża ich najwięcej, dlatego ciągle znaczenie tego ludzkiego potencjału podkreślamy. Obecnie na Wschodzie pracuje około 250 księży diecezjalnych, 450 zakonników oraz – jak wynika z ostatnich statystyk – prawie 500 sióstr zakonnych, czyli o 50 więcej niż jeszcze rok temu.
Posługa polskich sióstr na Wschodzie koncentruje się głównie przy parafiach. Pracują one jako katechetki, zakrystianki, organistki, opiekunki chorych. Prowadzą także poradnictwo rodzinne. Troszczą się nie tylko o wystrój świątyń, ale i o przygotowanie wiernych – dzieci, młodzieży, dorosłych – do przyjęcia sakramentów świętych poprzez katechezę. W sytuacji społeczeństwa postkomunistycznego, duchowo zaniedbanego, swoją posługą i świadectwem wskazują ewangeliczną wizję Boga i człowieka.
Potrzeby są zapewne większe?
– Biskupi, którzy przyjeżdżają do Polski z krajów b. ZSRR proszą nas wciąż o pomoc personalną kapłanów i sióstr zakonnych, ponieważ zakres posługi charytatywnej i ewangelizacyjnej poszerza się o nowo powstające ośrodki. Siostry z polskich zgromadzeń doskonale orientują się także w takich sprawach, jak np. organizacja biura biskupa, system pracy charytatywnej wśród osób starszych i samotnych, a także troska o dobre przygotowanie do małżeństwa i założenia rodziny przy jednoczesnym uwrażliwieniu na ochronę każdego poczętego życia. Są zdecydowanie większymi specjalistkami aniżeli miejscowi, którym należy pomagać. Dlatego jako Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie cenimy sobie obecność polskich księży, sióstr zakonnych i wolontariuszy świeckich oraz wspieramy ich dzieła.
Nadto kapłani troszczą się o remonty i odbudowę kaplic, świątyń, pomieszczeń mieszkalnych i salek katechetycznych, które trzeba wyposażyć, ogrzać i zagospodarować – to także jest sektor naszej pomocy.
Następnie: pomoc charytatywna, która jest istotna w dziele ewangelizacji, wypływa z Eucharystii. Chodzi o dostrzeżenie potrzeb konkretnego człowieka, dlatego prowadzimy i wspieramy wiele projektów, np. budowę różnych placówek – przytułków, ochronek, przedszkoli, sierocińców, domów samotnych matek. Ostatnio wsparliśmy zakup leków przeciwgrypowych dla Ukrainy i Białorusi.
Bardzo istotne są organizowane „Wakacyjne spotkania z Bogiem”, podczas których kapłani i siostry zakonne prowadzą formację, począwszy od wieku dziecięcego aż do dorastającej młodzieży oraz grupy „kościoła domowego”. Wspieramy rozwijający się na Wschodzie ruch pielgrzymkowy, a także proces odbudowy sanktuariów. Ostatnio, z okazji koronacji obrazu Matki Bożej w Budsławiu, ofiarowaliśmy 50 złotych ornatów, by uroczyste celebracje liturgiczne sprawowane były godnie i z należytą czcią wobec Boga. Wiele parafii prosiło i otrzymało od Zespołu tabernakula, gdyż jak na razie nie wykonuje się ich na miejscu.
W proces odrodzenia Kościoła w krajach b. ZSRR angażują się także Włosi, Francuzi czy Amerykanie.
– Tak, ale jest ich niewielu.
Jak ocenia Ksiądz ofiarność polskiego społeczeństwa?
– Jest przeogromna. Myślę, że po części wynika to z faktu, że wielu Polaków ma swoich najbliższych za naszą wschodnią granicą. Kiedy więc mówi się o potrzebach tamtejszych katolików – nie brzmi to abstrakcyjnie, pamięć przynosi obrazy tamtych stron i chce się pospieszyć z pomocą naszym braciom w wierze.
W ubiegłym roku, z okazji Dnia modlitwy i pomocy materialnej dla Kościoła katolickiego na Wschodzie zebrano ponad 2 miliony złotych. To chyba dużo.
– To prawda. Co więcej warto zaznaczyć, że to tylko ta kwota, która przepływa przez nasze biuro. Natomiast każdego roku w wielu polskich parafiach goszczą biskupi, księża, siostry zakonne z tamtych krajów, którzy opowiadają o trudnej sytuacji w swoich parafii i proszą o wsparcie. Zebranych w ten sposób środków nie uwzględniamy w naszej statystyce, ale one są. Pomoc z Polski płynie też innymi kanałami.
Polskie parafie mają bezpośredni kontakt z parafiami na Wschodzie, znają ich sytuacje, wiedzą, jaki rodzaj pomocy jest najbardziej potrzebny. Tego rodzaju relacje mają duże znaczenie psychologiczne. Kiedy ktoś przyjeżdża i prosi o datki na konkretny cel – remont kościoła, ołtarza, renowację obrazu, pomoc dla sierocińca czy ośrodka wychowawczego – wówczas ludzie bardzo chętnie pomagają.
Mówimy: „Kościół na Wschodzie”. Ale co to konkretnie oznacza? Ile krajów? Jaki obszar?
– To jest wielki obszar i cała mozaika krajów, kultur, języków i tradycji: Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś, Rosja, Ukraina, Mołdawia, Gruzja, Uzbekistan, Tadżykistan, Turkmenistan, Kirgizja, Kazachstan.
Czy nie brakuje chętnych do wyjazdu i pracy w Kościele na Wschodzie?
– To konkretni biskupi z poszczególnych diecezji na Wschodzie zapraszają księży diecezjalnych oraz osoby ze zgromadzeń żeńskich i męskich do wsparcia konkretnych zadań duszpasterskich. Stan personalny od 10 lat utrzymuje się na dosyć stałym poziomie i wynosi około 1300 osób duchownych, konsekrowanych i wolontariuszy świeckich.
Przydałoby się więcej zgłoszeń?
– Na pewno. Kiedy odwiedzają nas biskupi z krajów Europy Wschodniej i Azji, to zawsze proszą o kolejnych kapłanów i siostry. Zapotrzebowanie na ich świadectwo i posługę jest coraz większe. Każdego roku na spotkaniach przygotowawczych dla wyjeżdżających – w Centrum Formacji Misyjnej przy ul. Byszewskiej – uczestniczy od 10 do 20 osób. Ale musimy też powiedzieć, że jest coraz więcej miejscowych powołań. Świadczą o tym działające i rozwijające się miejscowe seminaria, np. dwa na Białorusi, trzy na Ukrainie, jedno w Gruzji i Kazachstanie.
Można chyba powiedzieć, że Zespół ma swój wkład w budzenie rodzimych powołań i że Wasza działalność – materialna i formacyjna – przynosi widoczne efekty.
– Myślę, że tak to można i należy traktować. Ten fakt napawa nas dumą i radością. Trzeba również zauważyć, że dla wielu młodych dziewcząt ze Wschodu świadectwo życia sióstr jawi się jako atrakcyjne i pociągające. Te, które deklarują gotowość pójścia w ich ślady najczęściej odbywają formację zakonną w Polsce, a potem wracają do swych krajów. Bywa, że niektóre zgromadzenia organizują już domy formacyjne na tamtym terenie. Wciąż jednak miejscowe wspólnoty korzystają z doświadczeń polskich zakonnic, z różnego rodzaju kursów i sesji formacyjnych, organizowanych od dziesiątek lat w Polsce, z programów i materiałów formacyjnych, ze struktur międzyzakonnych.
Katecheza dzieci, młodzieży i dorosłych oraz duszpasterstwo parafialne prowadzone przez miejscowych kapłanów i siostry zakonne wyrosłe w tej samej kulturze, języku, tradycji, bardziej trafiają do serc i umysłów miejscowych katolików.
Faktem jest, że kapłani diecezjalni oraz zgromadzenia żeńskie i męskie wykazują tam wiele dynamizmu, tworzą się aktywne, zaangażowane wspólnoty, rośnie nowe pokolenie, formowane po upadku komunizmu, które we współpracy z pokoleniem trudnego trwania, tworzy i umacnia Kościół na tych ziemiach. Muszę przy tym podkreślić, że duchowni przybywający z Polski sprawują liturgię, mówią kazania czy prowadzą katechezę w lokalnych językach, np. po białorusku, ukraińsku, rosyjsku czy litewsku.
Chodzi o to, by czuli się w Kościele jak u siebie, bez narzucania im naszych form i sposobów ewangelizowania?
– Zachęcamy udających się do pomocy Kościołowi na Wschodzie, żeby reewangelizacja tych terenów przyczyniała się do współpracy z chrześcijanami Kościoła prawosławnego, co jest bardzo ważne w kontaktach z braćmi prawosławnymi oraz budowaniu jedności wiary. Dlatego cieszymy się z niedawnej delegacji mnichów prawosławnych z klasztoru spod Ostaszkowa, którzy byli m.in. w Warszawie i na Jasnej Górze, gdzie odebrali kopię cudownego wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Cieszymy się, że postanowili modlić się o ducha pojednania pomiędzy Kościołami katolickim i prawosławnym, ale też o pojednanie polsko-rosyjskie.
Czy trudno jest wyjechać na Wschód jako świecki wolontariusz?
– Zapraszającym jest zawsze lokalny biskup. Np. bp Janusz Kaleta z Kazachstanu poprosił o kogoś, kto zorganizuje i poprowadzi wraz z nim pracę w biurze jego diecezji. Mogą wyjeżdżać także osoby świeckie do pracy katechetycznej po wcześniejszym ukończeniu studiów w Polsce. Winny mieć też misję kanoniczną polskiego biskupa do wykonywania pracy ewangelizacyjnej, która jest potwierdzana przez lokalnego biskupa ze Wschodu. Oczywiście wymagana jest znajomość miejscowego języka. Niedawno odwiedziła mnie osoba, pracująca od 8 lat na dalekiej Syberii – pani Barbara Zięba, która w Irkucku zajmuje się narkomanami i alkoholikami. Oprócz tego do różnych krajów wyjeżdżają grupy neokatechumenalne, a podczas wakacji młodzieżowe zespoły ewangelizacyjne z Polski prowadzą rekolekcje oazowe. Pracę ewangelizacyjną prowadzą tam także absolwenci Instytutu Studiów nad Rodziną w Łomiankach. Warto zaznaczyć, że w Instytucie tym kształcą się również Białorusini i Ukraińcy.
Czy podnoszone przez hierarchię Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego zarzuty wobec Kościoła katolickiego o uprawianie prozelityzmu są wciąż głośne, czy raczej należą już do przeszłości?
– Wyciszają się. Działalność katolickich kapłanów, sióstr czy świeckich, na miejscu wygląda zupełnie inaczej niż niekiedy przedstawia to strona prawosławna. Katolicy nie uprawiają prozelityzmu, ale szanują prawo do wolności religijnej każdej osoby i wyboru wspólnoty. Natomiast zauważa się coraz cieplejsze relacje podczas spotkań w Tygodniu Ekumenicznym, podczas sympozjów naukowych bądź spotkań międzyreligijnych. We wspólnych modlitwach o jedność chrześcijan poszczególne wyznania z roku na rok uczestniczą coraz liczniej. Dojrzewa świadomość, że najważniejsza jest wspólna realizacja testamentu Chrystusa, który modlił się: „aby byli jedno”. Tegoroczne hasło Dnia Modlitw „Bądźmy świadkami Miłości” oznacza właśnie, że chcemy włączyć się we wzajemną miłość, także z chrześcijanami innych wyznań.
To jest owoc nieustannej i całorocznej modlitwy, bo Dzień modlitwy i pomocy materialnej dla Kościoła katolickiego na Wschodzie nie kończy się w II niedzielę Adwentu, lecz nieustannie trwa.
Jak Ksiądz sądzi, kiedy Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie przestanie być potrzebny? Inaczej mówiąc: kiedy może nastąpić pełne odrodzenie się Kościoła na tamtych terenach?
– Nasz Zespół działa od 20 lat, ale biorąc po uwagę napływające stamtąd prośby personalne i materialne, mamy nadzieję, że działalność pomocowa Zespołu będzie jeszcze potrzebna przez kolejne lata. W tamtejszym Kościele pojawiają się wciąż nowe problemy. Ogromnym wyzwaniem jest alkoholizm, wzrastająca liczba aborcji, rozwodów, w związku z czym priorytetem jest duszpasterstwo rodzin, obrona życia i świadome kształtowanie postaw rodzicielskich wraz z naturalnymi metodami planowania rodziny, a to wymaga posyłania do pomocy ewangelizacyjnej i formacyjnej odpowiednio wykształconych osób.
Czyli, oprócz wparcia materialnego, Zespół kładzie nacisk na formację chrześcijańską tamtejszych społeczeństw.
– Tak. Bardzo zależy nam na formacji intelektualnej, duchowej i pastoralnej. Najważniejszy jest bowiem konkretny człowiek tworzący żywy Kościół i będący świątynią Ducha Świętego. To jest istota sprawy. Chrześcijanie zza naszej wschodniej granicy coraz pełniej to sobie uświadamiają, dlatego coraz więcej osób podejmuje studia u siebie, na swoich uczelniach. Nie potrzebują wówczas nostryfikacji dyplomów zdobytych w Polsce.
A w naszym kraju mamy 6 tys. studentów z krajów b. ZSRR. To także jest potencjał dla przyszłej ewangelizacji.
Kościół w Polsce obejmuje ich jakąś specjalną formacją?
– Tak, np. w Warszawie, w Lublinie, w Krakowie funkcjonują duszpasterstwa akademickie, przy których studenci ze Wschodu mają zapewnioną opiekę duszpasterską i duchową.
Rozmawiał Tomasz Królak
Z inicjatywy Konferencji Episkopatu Polski będzie obchodzony w II niedzielę Adwentu, 6 grudnia, X Dzień modlitwy i pomocy materialnej dla Kościoła katolickiego na Wschodzie. Jego celem jest przybliżenie problemów odradzającego się Kościoła w krajach Europy Wschodniej, Rosji i Azji Środkowej oraz popularyzacja inicjatyw na rzecz ewangelizacji tych regionów.
W tym roku na plakacie zachęcającym do modlitwy za Kościół na Wschodzie zamieszczono wizerunek Świętego Mikołaja wraz z hasłem nowego roku duszpasterskiego w Polsce (rozpoczętego 29 listopada): „Bądźmy świadkami Miłości”. Nawiązują one do dobroczynności i hojności, jaką odznaczał się św. Mikołaj oraz do Jego miłości na wzór Chrystusa wobec ubogich, samotnych, cierpiących.
Organizatorem Dnia jest Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Sekretariacie KEP.
Zespół prosi wszystkich Polaków w kraju i poza granicami o wsparcie modlitewne oraz materialne dla osób – księży, sióstr i świeckich – pracujących na Wschodzie. Ofiary można wpłacać na konto: Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie, Skwer Kard. S. Wyszyńskiego 6, 01-015 Warszawa, Bank Zachodni WBK I O/ Warszawa
SWIFT CODE WBKPPLPPXXX PL 89 10901014 0000 0000 0301 4449 (PLN)
SWIFT CODE WBKPPLPPXXX PL 67 10901014 0000 0000 0302 1053 (USD)
SWIFT CODE WBKPPLPPXXX PL 10 10901014 0000 0000 03158267 (EUR)
z dopiskiem „Kościołowi katolickiemu na Wschodzie”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.