Drukuj Powrót do artykułu

Okupacja i Powstanie Warszawskie na Dewajtis

01 sierpnia 2023 | 14:03 | Joanna Herman | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Teren dzisiejszego kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie przy ul. Dewajtis, który przez wiele lat należał do księży Marianów, w czasie drugiej wojny św. był w rękach Niemców i miał dla nich strategiczne znaczenie. We wrześniu 1944 r. Niemcy podpalili kościół i budynki słynnego Kolegium Mariańskiego, zamieniając je w rumowisko. Dziś przypada 79. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego.

Teren klasztoru i szkoły Niemcy zajęli już w końcu września 1939 roku. Na dach barokowego kościoła spadły zapalające pociski, od których spłonął dach i wieże z zabytkowymi dzwonami, runęła też część sklepień. Zakonników internowano wówczas w Pruszkowie, zaś dyrektor szkoły, ks. Bronisław Załuski, został uwięziony na Pawiaku. Tymczasem Niemcy ukradli część wyposażenia internatu, zbiory numizmatyczne, maszyny do pisania i instrumenty muzyczne orkiestry szkolnej. Księżom Marianom udało się wywieźć do Muzeum Kolegium OO. Marianów w Fawley Court w Londynie i dzięki temu uratować, część zabytkowego wyposażenia świątyni. W lutym 1940 r. Niemcy wzniecili bowiem pożar, który zniszczył częściowo budynek szkolny, zbiory i pomoce szkolne. Na krótko opuścili potem teren klasztoru, ale już od września 1940 roku okupowali go nieprzerwanie.

Tajne komplety w szkole zawodowej

Mimo to księża Marianie nie zaprzestali prowadzenia szkół. Odkąd w 1915 r. sprowadzili się na Bielany, w zabudowaniach klasztornych powstał dom zakonny z nowicjatem, schronisko dla bezdomnych dzieci i seminarium, w końcu zaś elitarne, wychowujące w duchu patriotycznym, męskie gimnazjum filologiczne. Przed samą wojną w rozbudowanej oficynie klasztornej powstał internat.

W czasie wojny Marianie prowadzili na Bielanach: szkołę powszechną, prywatny Kurs Przygotowawczy do Szkół Zawodowych i zawodową Szkołę Drogową. Każda z nich miała zarówno oficjalny – jawny jak i tajny program nauczania. Licealiści przygotowywali się do matury na tajnych kompletach, ale korzystali z biblioteki i szkolnych pracowni. W tym czasie Marianie przenieśli część zakonników i seminarzystów do innych domów zakonnych, oddając uczniom własne mieszkania w budynkach będących dziś trzonem kampusu Dewajtis.

Wychowawcami i nauczycielami młodzieży byli tacy wybitni wychowawcy młodzieży jak ks. Józef Jarzębowski, twórca muzeum historycznego na terenie szkoły czy ks. Leon Szeląg, kapelan zgrupowania Armii Krajowej „Żywiciel”.

Strategiczny trójkąt, najważniejsze starcie

W przededniu Powstania Warszawskiego, lotnisko bielańskie, wraz klasztorem pokamedulskim i zamienioną w koszary pułku lotniczego, Akademią Wychowania Fizycznego stanowiły strategiczny trójkąt – najważniejsze ośrodki niemieckie w północnej części Warszawy. Zespół klasztorny sąsiadował z Horst lager, zespołem kilkunastu baraków przylegających do płyty lotniska, w których znajdowały się pomieszczenia gospodarcze i kwatery oficerskie. Zabezpieczały go dwa betonowe bunkry oraz kilka stanowisk strzeleckich. Lotnisko bielańskie, powstałe w latach 30. jako typowo sportowe, Niemcy wyposażyli w wieżę kontrolno-obserwacyjną, hangary lotnicze, stacje nadajników i punkty tankowania paliwa. Na wysokości klasztoru znajdował się pontonowy niemiecki most przez Wisłę, który Niemcy zbudowali przed Powstaniem i rozebrali w końcu sierpnia 1944 r.

Znajdujący się na północy Warszawy II obwód Okręgu Warszawa AK pod dowództwem ppłk Mieczysława Niedzielskiego „Żywiciela”, z 3500 powstańców, odgrywał ważną rolę w planach operacyjnych i taktycznych Komendy Głównej AK. Składający się z 941 żołnierzy bielański III rejon należał do najliczniejszych w Okręgu, lecz zarazem najsłabiej uzbrojonych oddziałów. Mimo determinacji, w zderzeniu z 1200 niemieckimi żołnierzami – w pełni uzbrojonymi, wspartymi przez artylerię przeciwlotniczą, broń pancerną i przeciwpancerną – powstańcy nie mieli szans.

Kompleks zabudowań klasztornych w Lesie Bielańskim, listopad 1944. Ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego
Próba opanowania bielańskiego lotniska z udziałem 1000 powstańców grupy „Kampinos”, uważana za największe starcie pierwszych dni Powstania, zakończyła się niepowodzeniem. Podobnie wdarcie się na teren dobrze strzeżonego i uzbrojonego terenu AWF. Nie doszło do planowanej próby zdobycia klasztoru. Choć jednak powstańcy lotniska nie zdobyli, za pewnego rodzaju sukces można uznać decyzję Niemców o zupełnym wyłączeniu lotniska z dalszych działań, a nawet – jego likwidacji.

Nie pozostał już nikt

O powstańczych walkach w tej puszczańskiej części Bielan, swego rodzaju ziemi niczyjej kontrolowanej przez Niemców, można odnaleźć stosunkowo niewiele informacji, zwłaszcza, gdy porówna się je z opisaną ulica po ulicy, dom po domu, powstańczą historią Mokotowa, Żoliborza czy Śródmieścia.

Wiadomo, że podczas Powstania, przebywający na Bielanach mariańscy seminarzyści byli zmuszeni do opuszczenia Warszawy i znaleźli schronienie w seminarium zakonnym u franciszkanów konwentualnych w Niepokalanowie.
Wiadomo, że 14 września 1944 roku od strony klasztoru księży Marianów ruszyło w stronę Cytadeli niemieckie natarcie na oddziały zgrupowania Żmija.

Wiadomo też, że w połowie września część ludności ocalałej z rzezi Marymontu schroniła się w klasztorze księży Marianów. Wokół klasztoru i na terenie Bielan stało nad Wisłą 80 armat niemieckich. Trwał ostrzał artyleryjski wojsk sowieckich z prawego brzegu Wisły.

Niemcy z 6 batalionu 25 dywizji pancernej, dysponujący bronią pancerną i ciężkimi karabinami maszynowymi, zbudowali dwie linie okopów, starając się, z powodzeniem, odciąć Marymont i Las Bielański od rzeki, a tym samym kontaktu z prawobrzeżną Warszawą.

Pod koniec Powstania spłonęła XIX wieczna, znana w całej Warszawie, mogąca pomieścić nawet 300 osób karczma Bochenków, znajdująca się na polanie naprzeciwko kościoła, będąca częstych celem wypraw Warszawiaków.
Spłonęła, bo Niemcy, wycofując się we wrześniu 1944 r. z Lasu Bielańskiego, podpalili wszystko, co się tylko dało, przede wszystkim zaś zajmowane przez siebie zabudowania klasztorne. Grozili przy tym śmiercią każdemu zakonnikowi, który podjąłby próbę gaszenia pożaru. Marianie zostali wypędzeni, mieli tu wrócić wiosną 1945 r. Budynki klasztorne płonęły jeszcze przez kilka miesięcy. Jak pisał we wspomnieniach ks. Bronisław Załuski „spłonęło doszczętnie wszystko”. Na miejscu nie pozostał już nikt.

Teksty źródłowe:
Kolegium bielańskie i jego ludzie, praca zbiorowa pod redakcją ks. Jana Bukowicza, MIC, Zgromadzenie księży Marianów 2010; Grzegorz Jasiński, Żoliborz 1944. Dzieje militarne, Pruszków 2009; Powstanie Warszawskie na Bielanach, Urząd Dzielnicy Bielany, Warszawa 2014.

Podziękowania dla prof. dr hab. Wiesława Wysockiego, ks. dr. Jarosława Sobkowiaka MIC i ks. Jana Kosmowskiego MIC

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.