Drukuj Powrót do artykułu

On tam, ja tu

31 stycznia 2013 | 10:22 | Maria Czerska / br Ⓒ Ⓟ

– Nie ma obawy, wdowa konsekrowana może być normalną babcią – uspokaja pani Jadwiga Arkuszewska, jedna z trzech wdów konsekrowanych w archidiecezji warszawskiej.

Ta chodząca z trudem, blisko 90-letnia starsza pani wciąż jest jedną z animatorek życia duchowego i kulturalnego w swojej parafii: organizuje spotkania modlitewne, inicjuje wystawy i przygotowuje publikacje. Rytm jej codziennej pracy wyznacza liturgia godzin i różaniec. Dzień wypełniony po brzegi – a przecież jest jeszcze czas na życie towarzyskie, rodzinne i … grę w brydża.

Wdowy, które podjęły decyzję o oddaniu swego życia na wyłączną służbę Bogu obecne były w Kościele od czasów apostolskich, zatem na długo wcześniej nim powstały pierwsze zakony. To jedna z najstarszych form życia konsekrowanego. Świadectwa o tym, że Kościół w sposób oficjalny uznawał wdowieństwo za jeden ze stanów życia pojawiają się już pod koniec II w. Aby przynależeć do stanu wdów kobieta musiała mieć już 50 lub 60 lat, szczycić się dobrym wychowaniem dzieci i być zamężną tylko raz. Składała ślub czystości i poświęcała się modlitwie, ascezie oraz pracy na rzecz wspólnoty. Mogła to być opieka nad chorymi kobietami, udzielanie porad młodym przygotowującym się do małżeństwa, czy też nauczanie prawd wiary – prywatnie, nigdy nie podczas zgromadzeń liturgicznych.

W średniowieczu indywidualne formy życia konsekrowanego – a do takich należy też poświęcone Bogu wdowieństwo – zdominowane zostały jednak całkowicie przez bujny rozwój wspólnot zakonnych. Z czasem praktyka ustanawiania wdów zanikła zupełnie. Po śmierci małżonka można było po prostu wstąpić do jakiegoś zgromadzenia lub żyć pobożnie w świecie nie licząc jednak na jakąś specjalną konsekrację.

O roli wdowieństwa w Kościele wyraźnie przypomniał wiernym Pius XII w homilii wygłoszonej 16 września 1957 r. Dopiero jednak Sobór Watykański II zalecił przywrócenie praktyki indywidualnych form życia konsekrowanego, bez włączania się we wspólnotę. Istnieją obecnie trzy takie formy – dziewice, pustelnicy i właśnie wdowy. Szczególną inspiracją dla rozwoju stanu wdów była postsynodalna adhortacja apostolska Jana Pawła II „Vita Consecrata” z 1996 r., w której papież napisał: „Ostatnio odrodziła się też praktyka konsekracji wdów , znana od czasów apostolskich (por. 1 Tm 5, 5. 9-10; 1 Kor 7, 8) oraz konsekracja wdowców. Osoby te, składając wieczysty ślub czystości, przeżywanej jako znak Królestwa Bożego, konsekrują swój stan życia, aby poświęcić się modlitwie i służbie Kościołowi”. W tym samym roku po raz pierwszy w Polsce publiczne śluby złożyła wdowa Lidia Cholewa, z diecezji szczecińsko – kamieńskiej. Obecnie wdów konsekrowanych w naszym kraju jest ok. 150. Jest też jeden wdowiec.

Kandydatki do stanu wdów

– Mój mąż zmarł w czerwcu 2002 r. – wspomina Jadwiga Arkuszewska. – Zastanawiałam się wtedy poważnie nad zamieszkaniem u sióstr Zmartwychwstanek, z którymi byłam związana od przeszło 25 lat w ramach czegoś w rodzaju „trzeciego zakonu”. Bardzo zależało mi, by mieć kaplicę w domu, by jakoś móc być bliżej Pana Jezusa. Okazało się jednak, że zamieszkanie z siostrami nie jest możliwe. Myślałam też o domu opieki, czemu z kolei kategorycznie sprzeciwiła się moja córka. Uważam, że w pewnym wieku należy się słuchać dzieci, więc zrezygnowałam z tego pomysłu. I wtedy przypomniałam sobie tekst „Vita Consecrata”, który poznałam dobre kilka lat wcześniej. Była tam wzmianka o wdowach. Zdecydowałam się bardzo szybko. Wszystkie informacje uzyskałam w kurii i już w marcu 2003 r. zostałam włączona do stanu wdów konsekrowanych. Przygotowanie trwało bardzo krótko – to były tylko dwie rozmowy z biskupem na temat mojego życia. Wyraził zgodę – opowiada.

Teraz formacja jest znacznie dłuższa. Wdowy przygotowują się przez 2 lata, uczestnicząc w serii spotkań. W pierwszym roku poznają znaczenie wdowieństwa w świetle wiary a w drugim – rozeznają autentyczność swojego powołania i bezpośrednio przygotowują się do obrzędu błogosławieństwa. Wydarzenie to poprzedzają specjalne rekolekcje. Dla wdów profesek (czyli tych, co złożyły już śluby) przewidziana jest stała opieka duchowa – doroczne rekolekcje, comiesięczne dni skupienia oraz spotkania modlitewne i formacyjne. W archidiecezji warszawskiej za formację wdów odpowiedzialny jest obecnie ks. prałat Tomasz Król, były proboszcz i rezydent w parafii św. Tomasza Apostoła na warszawskim Ursynowie. – Ważne, żeby były to osoby, które wiedzą, czego chcą; które są głęboko przekonane, że pozostając w świecie pragną jednak poświęcić swe życie na modlitwę oraz służbę Bogu i Kościołowi, czyli służbę bliźnim – wyjaśnia. – Bardzo istotne w procesie rozeznawania tego powołania jest kierownictwo duchowe – dodaje. Obecnie w archidiecezji warszawskiej do ślubów i błogosławieństwa przygotowują się dwie kobiety.

Do stanu wdów może wejść ktoś, kto żył w sakramentalnym związku małżeńskim, który ustał z powodu śmierci współmałżonka. Znany ze starożytności wymóg jednego małżeństwa już nie obowiązuje. Nie ma też wyznaczonej dolnej granicy wieku, choć przyjmuje się, że nie może to być osoba zbyt młoda. Kandydat lub kandydatka musi cieszyć się dobrą opinią, wyrazić gotowość do zaangażowania – w miarę możliwości i predyspozycji – na rzecz parafii i diecezji oraz odbyć przygotowanie. Ostateczną decyzję podejmuje biskup lub delegowany przez niego kapłan. Musi on mieć moralną pewność, że wdowa wytrwa w życiu czystym i poświeconym Bogu.

Czekamy na liturgię błogosławieństwa

– Przyznam, że rodzina była nieco zaskoczona moją decyzją. Może nie negatywnie, ale trochę na zasadzie „ta babcia to zawsze coś wymyśli” – śmieje się pani Arkuszewska. – Ale dzieci i wnuki stawiły się na ceremonię i, jak to mam udokumentowane na zdjęciach, mieli wszyscy zadowolone miny – dodaje. Jak wspomina, przyrzeczenie odbyło się w kaplicy u sióstr Zmartwychwstanek, podczas Mszy św., po Ewangelii. – Na wezwanie biskupa podeszłam do ołtarza ze świecą i odbył się między nami dialog, podczas którego wyraziłam gotowość przyjęcia konsekracji jako wdowa. Uklękłam na stopniach ołtarza i składając ręce w ręce biskupa powiedziałam; „Przyjmij ojcze moje ślubowanie doskonałej czystości i naśladowania Chrystusa, które składam dzięki łasce Bożej, wobec ciebie i całego Ludu Bożego”. Wtedy wszyscy powiedzieli „amen”. Otrzymałam też srebrną obrączkę różańcową ( niestety już mi się nie mieści na palce…) A po Eucharystii zorganizowaliśmy małe przyjęcie – wspomina pani Jadwiga.
Warto podkreślić, że wśród 28 nowych ksiąg liturgicznych, które powstały po soborze Watykańskim II nie ma księgi z błogosławieństwem wdów. Kościół wciąż czeka na opracowanie takiej liturgii, z konieczności stosując podczas tej ceremonii różne adaptacje obrzędu konsekracji dziewic. W Polsce prace nad projektem stosownej księgi liturgicznej rozpoczęły się w 2005 r. z inicjatywy Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, wówczas pod kierownictwem bp. Stefana Cichego. W 2009 r. gotowy projekt rozesłano biskupom, którzy zatwierdzili go podczas Zebrania Plenarnego a następnie przesłali do Watykanu z prośbą o zatwierdzenie przez Kongregację ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. I tu wszystkich czekało zaskoczenie: po półtora roku nadeszła odpowiedź – negatywna. Choć tekst oceniony został wysoko i nie budził żadnych merytorycznych zastrzeżeń, Kongregacja wyjaśniła, że albo sama przygotuje wydanie wzorcowe dla całego Kościoła albo też zezwoli na różnorodność obrzędu w Kościołach lokalnych. Na decyzję w tej sprawie potrzeba zaś więcej czasu. Niewykluczone więc, że kiedyś polski projekt będzie obowiązywał na terenie naszego kraju. A może wręcz posłuży jako punkt wyjścia dla liturgii obowiązującej w całym Kościele? Na razie czekamy a o charakterze obrzędu decyduje biskup.

Tydzień z życia wdowy

Wdowa konsekrowana żyje w świecie, na swój własny rachunek. Diecezja nie ponosi w związku z jej osobą żadnych kosztów i nie obiecuje żadnej specjalnej opieki, poza, rzecz jasna, opieką duchową i zapewnieniem właściwej formacji. Kobieta natomiast składa ślub czystości (jak podkreśla ks. Król, jest to ślub dozgonny, z którego może zwolnić tylko Stolica Apostolska), wyraża gotowość do wypełniania – w miarę możliwości – zadań wyznaczonych przez biskupa czy proboszcza, deklaruje chęć życia skromnego, rozsądnego gospodarowania pieniędzmi oraz zobowiązuje się do codziennej modlitwy – brewiarza i różańca, codziennej Mszy św. ( o ile to możliwe), adoracji i comiesięcznej spowiedzi.
– Jedną część brewiarza, Godzinę Czytań, odmawiam przeważnie w nocy – relacjonuje pani Jadwiga Arkuszewska. – Wstaję przed szóstą i odmawiam jutrznię – już z Radiem Maryja, potem jest część różańca – też z radiem Maryja i Msza św. przez radio. Kiedyś nie lubiłam modlić się z radiem, ale teraz odkryłam, że mi to pomaga. Choć niestety zdarza się, że przesypiam, siądę sobie w fotelu, odmawiam i drzemię – przyznaje. Tak właśnie, z radiem, pani Jadwiga odmawia brewiarz i kolejne części różańca, w kolejnych porach dnia aż do wieczora. Poza tym, każdy dzień jest w zasadzie inny.
– W poniedziałek przychodzi pan, który pomaga mi na komputerze. Przygotowujemy razem materiały z historii Kościoła, o świętych – w kontekście roku wiary. Jest to cykl artykułów publikowanych w ursynowskich „Wiadomościach Parafialnych”. We wtorek jest spotkanie biblijne. Przychodzi do mnie kilka pań z parafii, z którymi razem czytamy Pismo Święte. Zaprojektowałam to jako spotkanie ewangelizacyjne – nas samych. Tyle się mówi o nowej ewangelizacji, kilka osób się mnie nawet pytało, jak głosić, jak wychodzić do ludzi itp. Tymczasem my musimy zacząć od siebie! Tyle jest jeszcze na tym polu do zrobienia! Przecież my nie znamy Pisma Świętego, większość z nas nigdy go w całości nie przeczytała. Tak więc próbujemy to nadrabiać, mamy swój rytm, każde spotkanie prowadzone jest przez kolejną osobę. Teraz czytamy Nowy Testament – opowiada wdowa konsekrowana.
W środę w planie dnia jest adoracja Najświętszego Sakramentu. – Ja już nie wychodzę sama z domu więc przychodzi jedna pani i odmawiamy różaniec przed fotografią cudu eucharystycznego w Sokółce [gdzie w 2008 r. na komunikancie pojawił się fragment ludzkiego mięśnia sercowego w stanie agonii]. Mówimy, Jezu, adorujemy Cię w tej fotografii, bo nie możemy inaczej – opowiada pani Jadwiga. W środę jest też czas na spotkanie z rodziną i przyjaciółmi. Czasem przychodzi jedna czy dwie osoby, czasem dziesięć. – Zawsze mam coś przygotowane, ale teraz goście już sami podają herbatę – uśmiecha się gospodyni.
Czwartek i piątek to znowu czas na pisanie i przygotowywanie różnych materiałów. Zwykle od strony technicznej ktoś w tym pomaga. – Teraz mam „na tapecie” dwa opracowania: materiały do modlitwy w rodzinie oraz krótki informator „W co wierzę? – W Kogo wierzę? – Jak wierzę?”. Informator ten to przeredagowany nieco opis wystawy związanej z Rokiem Wiary i przygotowanej według scenariusza mojego autorstwa. Wystawę można od października oglądać w naszej parafii – zaznacza pani Arkuszewska.
W sobotę załatwia się różne sprawy rodzinne. Przychodzi też pani, która sprząta mieszkanie. – A w niedzielę jest rodzinnie całkiem. Wożą mnie do kościoła, pijemy herbatę i gramy w brydża. Ja asystuję, albo jak nie ma czwartego to gram też – mówi pani Jadwiga.

Wdowa i powołanie

– Początkowo patrzyłam na to wszystko bardzo osobiście i tylko osobiście – relacjonuje pani Arkuszewska. – Zdecydowałam się na życie konsekrowane, bo byłam przekonana, że to jest ogromny dar, z którym wiążą się wielkie łaski. Chciałam z tych łask skorzystać. Z czasem zaczęłam dostrzegać szerszą perspektywę: to też jest dar dla Kościoła. Konsekracja, czystość, oddanie się na wyłączność Chrystusowi osób żyjących w świecie – jest znakiem dla świata. Jest też wprowadzeniem pewnej równowagi, zadośćuczynieniem za zło, które się w tym świecie dzieje, za instrumentalizację, za używanie człowieka, zwłaszcza kobiet – dodaje.
Według niej bardzo ważnym zadaniem dziewic i wdów konsekrowanych jest adoracja. – To jest praktyka nieco po Soborze zaniedbana. Teraz się odradza. To znakomicie, bo adoracja – co pokazują liczne przykłady i ludzi, i wspólnot parafialnych – jest czymś, co realnie zmienia rzeczywistość – zaznacza.
Istotna jest też oczywiście praca, zaangażowanie, służba społeczna. – Gdy coś staje mi na drodze, gdy zauważam jakieś zadanie do podjęcia, staram się na to patrzeć jako zadanie dla siebie, jako swój obowiązek, jako coś, co Pan Bóg właśnie przede mną stawia – podkreśla starsza pani.
Szukać woli Bożej i żyć wolą Bożą – to zasadniczy element każdego powołania chrześcijańskiego, również powołania wdowy. Jak zaznacza pani Jadwiga, przyjęcie tego powołania to również zgoda na bycie wdową ze wszystkimi tego uwarunkowaniami – cierpieniem i samotnością. – Patrzę na śmierć jako konsekwencję życia. To jest coś naturalnego. I tak samo cierpienie – jest złączone z życiem. Każdy ma swoje. Ważne jest, żeby umieć to cierpienie przyjąć. Ale nawet jak ktoś się buntuje, nie godzi, to jeszcze nie przekreśla jego otwarcia się na wolę Bożą. To tylko oznacza, że jeszcze nie otrzymał łaski przyjęcia cierpienia – tłumaczy.

Cd. miłości małżeńskiej?

– Zdarza się, że wdowy konsekrowane mówią, iż ich stan jeszcze lepiej pozwala im zrozumieć miłość małżeńską – opowiada ks. prałat Król. – Jest to przeżywanie czystości, która jest kontynuacją wierności małżeńskiej – dodaje.
„Łaski wdowieństwa są przedłużeniem tych łask, które są w małżeństwie. (…) Wdowieństwo nie jest niczym innym jak ostatnim etapem ziemskiej drogi, na której mężczyzna i kobieta w związku małżeńskim zmierzają w kierunku doskonałości. W sakramencie małżeństwa Chrystus zobowiązał się, aby przeprowadzić miłość małżonków poprzez drogę łaski małżeńskiej, tak, aby znalazła swój ideał i zrealizowała się do końca w miłości dziewiczej w stosunku do swojego Stwórcy i Pana” – pisze ks. Piotr Kordula, członek Podkomisji KEP ds. Indywidualnych Form Życia Konsekrowanego. „W stopniu, w którym działa w duszach małżonków i ich zbliża jedno do drugiego w tym największym węźle miłości, który jednoczy serca z Bogiem i pomiędzy nimi, taka miłość pozostanie w innym życiu” – powiedział Pius XII 29 kwietnia 1942 r.
– Zawsze miałam duże poczucie łączności z mężem i to chyba niezależnie od faktu, że jestem wdową konsekrowaną. Choć być może to jeszcze umacnia nasz związek. Modlę się za jego wstawiennictwem, polecam mu różne sprawy rodzinne. Myślę, że jesteśmy trochę w jednakowej sytuacji – on tam, ja tu: nasze dusze pragną być w relacji oblubieńczej z Chrystusem. Mam nadzieję, że mój mąż jest już z Nim zjednoczony – mówi pani Arkuszewska.
– A dlaczego jest tak dużo więcej wdów konsekrowanych niż wdowców? No cóż, my musimy dłużej żyć, żeby się modlić i pokutować za mężczyzn… Oj, oczywiście żartuję – śmieje się starsza pani.

Maria Czerska

Źródła:
Dziewice, wdowy i pustelnicy; Seria: Vita Consecrata, Kraków, 2007
Ks. Mateusz Matuszewski, Stan wdów w Kościele w świetle powstającej księgi liturgicznej – tekst referatu zaprezentowanego podczas sympozjum poświęconego indywidualnym formom życia konsekrowanego pt. „Miłować Sercem Chrystusa” 08.10.2011 r.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.