Opole: na Wydziale Teologicznym cykl konferencji nt. przemocy
20 listopada 2011 | 19:06 | ks. łw Ⓒ Ⓟ
„Media a przemoc” to temat konferencji naukowo-edukacyjnej, która odbyła się 19 listopada na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Duchowni, dziennikarze i naukowcy wspólnie zastanawiali się nad przyczyną tak znaczącej obecności przemocy w środkach masowego przekazu. Sympozjum otworzyło cykl spotkań poświęconych obliczom przemocy.
Ks. prof. Piotr Morciniec, kierownik Katedry Bioetyki i Etyki Społecznej WT UO, otwierając sympozjum przytoczył niedawną wypowiedź katolickiego pisarza Michael D. O’Brien’a, w której zauważa, że media w głównej mierze kształtują świadomość naszych czasów, a bezprecedensowa potęga telewizji i internetu jest czymś, z czym jak dotąd nie mieliśmy do czynienia. – Obserwujemy demontaż przede wszystkim tego wielkiego skarbu, jakim jest chrześcijaństwo – cytował ks. Morciniec. Duchowny przytoczył także myśl Benedykta XVI z ostatniego spotkania w Asyżu, w której stwierdził, że „zaprzeczenie Bogu deprawuje człowieka, pozbawia go umiaru i prowadzi do przemocy”
Jak zauważył dyrektor opolskiego oddziału Telewizji Polskiej Jan Nowara – przemoc w mediach staje się wehikułem, który łamie podstawowe zasady i wartości. Przemoc w mediach jest treścią pożądaną – mówi Nowara i tłumaczy, że taki przekaz lepiej się sprzedaje. Dyrektor TVP Opole wskazał także na problem, jakim jest w mediach imperatyw finansowy. – Młodzi dziennikarze na sobie doświadczają tego, że więcej pieniędzy daje im zła informacja niż dobra. Dzięki informowaniu o złych rzeczach mogą też szybciej zaistnieć w mediach – zauważył Nowara i dodał, że rolą odpowiedzialnych wydawców i redaktorów jest tłumaczenie im, że w mediach przemoc jeśli już, to powinna być przedstawiana w taki sposób, aby poruszała sumienie, a nie karmiła niskie instynkty.
O mediach jako źródle przemocy mówił podczas sympozjum dr Michał Wyrostkiewicz z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Prelegent zaznaczył, że przemoc obecna w mediach nie przekłada się mechanicznie na przemoc w świecie realnym, a media są dopiero trzecim czynnikiem mającym wpływ na człowieka, po rodzinie i szkole. Prelegent podkreślił, że obecność przemocy w mediach jest jednocześnie bardzo groźna dla człowieka. – Jest to przyzwyczajanie nas do tego, że takie są standardy, że życie przemocą jest czymś normalnym i nie trzeba z tym walczyć – powiedział dr Wyrostkiewicz i dodał, że dzisiaj przyjęło się już przekonanie, że – jeśli ktoś jest ugodowy, grzeczny, to jest słaby i coś z nim jest nie tak. Prelegent zauważył także, że poruszenie emocjonalne wywołane oglądaniem przemocy domaga się ujścia, a akty agresji najłatwiej uwalniają nas od skumulowanych emocji. Dr Wyrostkiewicz zaakcentował też rolę instruktażową mediów w realizacji przemocy w świecie realnym. – Pewne programy stają się zapleczem dla „majsterkowiczów-gangsterów”. Pokazują wprost jak komuś dokuczyć, jak komuś zrobić krzywdę, jak kogoś zniesławić itp. Prelegent zwrócił także uwagę, że media mogą stymulować do przemocy także przez to, że odbiorcy łatwo się od nich uzależniają. – Film, który strasznie lubię, i który nawet nie musi być o przemocy, może spowodować, że ja sterroryzuję cały dom, byle by tylko go obejrzeć – powiedział dr Wyrostkiewicz.
Ks. dr hab. Marek Lis, medioznawca z Uniwersytetu Opolskiego, mówił o przemocy w filmie. Zwrócił uwagę, że niegdyś przemoc była przede wszystkim wyrazem sprawiedliwości, a dzisiaj służy głównie do wywoływania negatywnych emocji. Zdaniem ks. Lisa, zjawisko to jest uwarunkowane m.in. aspektami psychologicznymi. – Jeśli nasze życie codzienne jest w gruncie rzeczy bezpieczne, nikt na nas nie poluje, nie ma rozbójników i wojen, to zainteresowanie przemocą jest czymś naturalnym. Jak mówi ks. Lis, obecność przemocy w filmie może prowadzić do dwóch wniosków. Może nas ona uczyć jak unikać przemocy, i że pomimo popełnionego przestępstwa sprawiedliwość może triumfować. – Problemem stają się te filmy, w których przemoc jest tylko i wyłącznie atrakcją i rozrywką. Np. filmy Quentina Tarantino pokazują śmieć jako coś, co przychodzi łatwo zarówno umierającemu jak i zabijającemu i jest ona najczęściej oderwana od jakiejkolwiek odpowiedzialności – stwierdził medioznawca. Dodał, że jego zdaniem media, które przyczyniają się do takiej banalizacji śmierci, podejmują ogromne ryzyko. – Wracamy w ten sposób do starorzymskich czasów, kiedy emocje towarzyszące publiczności aren cyrkowych, gdzie ginęli gladiatorzy, służyły jedynie rozrywce. Sądzę, że człowiek cywilizowany od takiej rozrywki powinien raczej uciekać – powiedział ks. Lis.
Prelegent przywołał też kilka przykładów dzieł filmowych, w których twórcy w etyczny i odpowiedzialny sposób pokazywali śmierć po to, aby powiedzieć swoje „nie” zabijaniu. Jak zauważył ks. Lis, aby przebić się z tym przekazem do widza, musieli się oni posłużyć jeszcze mocniejszymi obrazami. Nawiązując do filmu „Lista Schindlera” Stevena Spielberga nakręconego na podstawie książki Thomasa Keneally’ego, prelegent powiedział, że – nie można teoretyzować o tym, że kilka milionów Żydów w czasie II wojny światowej zostało zabitych, tylko trzeba pokazać indywidualne losy ludzi, którzy chcieliby żyć, a którym życie zostaje w brutalny i skrajnie niesprawiedliwy sposób odebrane. Ks. Lis przypomniał też negatywną reakcję widzów i krytyki podczas festiwalu w Cannes, kiedy Krzysztof Kieślowski prezentował swój „Krótki film o zabijaniu”. – Zgorszenie publiczności dobitnie pokazuje, że przyzwyczaiła się ona do lekkości i łatwości zabijania. W filmie Kieślowskiego okrucieństwo relacjonowane sekunda po sekundzie stało się czymś nieznośnym, bo odsłoniło prawdziwe oblicze umierania, którego nie chcielibyśmy widzieć, a które niestety tak brutalnie wygląda”.
Konferencję „Media a przemoc” zorganizowały wspólnie Katedra Bioetyki i Etyki Społecznej Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego oraz opolski oddział Telewizji Polskiej.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.