Oratorium. Czy to się je?
03 listopada 2014 | 13:38 | Wolontariusze Don Bosco Ⓒ Ⓟ
Codziennie wczesnym popołudniem ma miejsce najciekawsze zjawisko dnia.
Około 14.00 wzbiera stalowa brama Don Bosco Youth Centre, by w końcu wybuchnąć jak gejzer i otworzyć się na oścież. Na teren misji gwałtownie przedostają się dziesiątki roześmianych, czarnych twarzy. Zalewają podwórko niczym tsunami. Zanim się spostrzegam, docierają do mnie, jak czekoladowa fala uderzeniowa. Na tyle silna, że ledwie trzymam się na nogach.
– Paaaluuuiiinaaa! Muzungu! – słyszę z każdej strony. I czuję jednocześnie, jak brązowe dzieci lepią się do mojego ciała, jak rzep.
Na pierwszy rzut oka oratorium to sala gimnastyczna z miejscem na koszykówkę, badmintona i ping ponga. To plac zabaw, na którym rozpadają się żelazne huśtawki. Oratorium to „piłkarzyki” zbite z kilku desek, z zardzewiałymi rurami, a w środku okrągły twardy owoc, który służy za piłkę. To ogromne boisko do piłki nożnej z czterema bramkami. Dwie wzdłuż i dwie wszerz. To duży blaszany baniak z wodą.
Po południu pada na to miejsce jakiś niesamowity czar. Wszystko nagle się rusza. Staje się gwarne i tętni życiem. Musisz uważać na głowę, by nie dostać piłką do kosza. I na nogi, by przypadkiem nie potknąć się o miniaturową drużynę piłkarską, która przebiega w błyskawicznym tempie. Właściwie to na wszystko musisz uważać. Chwila nieuwagi kosztuje tyle, co trzech pasażerów na gapę na twoich plecach, dwa tobołki na rękach. Dzieci czasami uczepiają się na każdej nodze, jak małpka, albo opasają się na brzuchu, jak duży kleszcz.
Oratorium to ludzie. Ludzie ze szkoły i z ulicy. Dziewczyny i chłopcy. Dzieci i młodzież. Jedni w nowych butach i jaskrawych czapeczkach. Inni na boso, w rozdartej koszuli lub w japonkach za dużych o cztery rozmiary. Uśmiechnięci i tacy, co zadzierają nosa. Zdrowi i chorzy. Brudni i czyści. Odważni i wstydliwi. Cały przekrój widać wyraźnie na zbiórce, kiedy kończymy zabawę. Kiedy wszyscy siedzą pod blaszanym zadaszeniem, na betonowym, prostokątnym murku. Każdy inny, a wszyscy razem. W tym, a nie innym miejscu.
Oratorium to ciekawe zjawisko. Do niedawna tak naprawdę nie wiedziałam, z czym to się je. Smakuje całkiem dobrze. Bardzo je lubię.
Paulina Pawłowska
Zambia, Chingola
3 października 2014
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Sylwia dostała nawigację, która nie pokazuje radarów. Kasia wyjechała na misję, która nie jest specjalna. Kamila otrzymała moc, która w słabościach się doskonali. Paulina odmienia się przez przypadki. Klaudia drepce z salezjańską radością. Karolina przez rok przygotowań nie nauczyła się mówić w języku bemba. Asia otworzyła się na Dom Księdza Bosco dla Chłopców Ulicy. Justyna i Renata są inne i mają różne talenty i umiejętności. Magda pracuje w mieście, w którym urodził się Zbawiciel. Wszystkie wolontariuszki usłyszały głos, który mówił do nich: Pójdź za Mną! Wyjechały na roczną misję w ramach Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, aby świadczyć o miłości Jezusa.W 2014 roku na misje wyjechały: Renata Gawarska - pochodzi z Kuklówki Zarzecznej, ma 27 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Justyna Kowalska – pochodzi z Ostrołęki, ma 25 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Sylwia Młyńska – pochodzi z Łap, ma 22 lata, pracuje w Zambii, w Mansie. Katarzyna Socha – pochodzi z Kamienia koło Rzeszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Mansie. Karolina Gajdzińska – pochodzi z Warszawy, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Chingoli. Paulina Pawłowska – pochodzi z Olsztyna, ma 24 lata, pracuje w Zambii, w Chingoli. Kamila Maśluszczak – pochodzi z Hrubieszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Klaudia Kołodziej – pochodzi z Ropczyc, ma 26 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Joanna Studzińska – pochodzi z Lęborka, ma 29 lat, pracuje w Peru, w Limie. Magdalena Piórek – pochodzi z Twardogóry, ma 25 lat, pracuje w Palestynie, w Betlejem.