Drukuj Powrót do artykułu

Papa Lolek

01 października 2003 | 15:54 | Tomasz Królak Ⓒ Ⓟ

Jest autorytetem nawet dla młodych nie-katolików, którzy darzą go niekłamanym szacunkiem i z podziwem patrzą na postać w bieli, wokół której gromadzą się tysiące, czasem setki tysięcy, a bywa, że i miliony młodych ludzi.

Tak właśnie było w stolicy Filipin Manili, dokąd Jan Paweł II przybył na Światowe Dni Młodzieży w styczniu 1995 roku. „We love you, papa Lolek” – wiwatował pięciomilionowy tłum. A więc i tam wiedziano już, jak go nazywano kiedy był w ich wieku i jako młodzieniec uganiał się za piłką.
Podejmując tak niekonwencjonalnie przekazane wyznanie miłości Jan Paweł zaproponował: mówcie mi Karol. Czy po czymś takim można go nie kochać?
Fenomenu niezwykłego porozumienia Papieża Wojtyły z młodzieżą wszystkich kontynentów nie da się wytłumaczyć tylko faktem, iż Jan Paweł II dociera do wszystkich niemal zakątków świata i jest „dostępny” dla milionów ludzi, a zatem także dla młodych pokoleń. Rzesze, jakie gromadzi i entuzjazm jaki wywołuje – i to w świecie pełnym relatywizowania wszelkich prawd, zasad i kanonów – budzi zdumienie i podziw nie tylko wśród „neutralnych” obserwatorów, ale także ludzi Kościoła.
Papież wzbudza zaufanie – to bardzo częsty motyw wypowiedzi młodych ludzi, którzy starają się opisać to „coś”, co ich do niego przekonuje i dzięki czemu, pomimo iż jest „wielkim człowiekiem”, następcą św. Piotra, wikariuszem Chrystusa – powoduje, że jest im zarazem tak bliski. Ale nie „wyuczył się” tego dopiero jako Papież – wielkie pragnienie zrozumienia problemów innych, zwłaszcza młodych, ludzi towarzyszyło Karolowi Wojtyle od najwcześniejszych kapłańskich lat. Miał niezwykłe predyspozycje do kontaktów z młodzieżą i od początku zaskarbił sobie ich zaufanie. Od początku też jego żywiołem było duszpasterstwo, które nie jest przekazem w jedną stronę lecz wykuwa się w tyglu dyskusji. Z jednej strony chodziło mu o chronienie młodzieży przed ateistyczną indoktrynacją, której pełnia przypadała właśnie na początek jego kapłaństwa. Z drugiej jednak chciał towarzyszyć młodym ludziom w poszukiwaniu odpowiedzi na bardziej uniwersalne pytania, wyzwania i problemy, ważne dla każdego młodego człowieka. Obok więc ukazywania alternatywnych wobec marksizmu horyzontów filozoficznych, jego żywiołem były dyskusje o sensie istnienia, wierze, Bogu, o uczuciach budzących się między kobietą a mężczyzną, o miłości. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że dyskusje jakie wiódł ze studentami odbywały się także w mniej „konwencjonalnych” warunkach, na przykład podczas spływów kajakowych czy górskich wycieczek. Przynosiły one obopólną korzyść: młodym ludziom dawały okazję do przyjrzenia się własnym problemom w obecności kogoś, komu ufali. Dla księdza, biskupa, kardynała Wojtyły stanowiły zaś szczególną pomoc w jego duszpasterstwie i pracy naukowej, dokąd przenikały echa wielogodzinnych dysput z młodymi przyjaciółmi, dla których był „Wujem”. Także jako kardynał był uwielbiany przez studentów. Cały czas za to samo: za połączenie umysłowej wnikliwości z otwartością na słuchanie innych i okazywaniem zainteresowania ich sprawami.
Kiedy więc zostawał Papieżem, miał za sobą bogate doświadczenie duszpasterskie i znakomitą – nie teoretyczną, wyczytaną z prac naukowych, ale jak najbardziej praktyczną – wiedzę o tym, jacy są i czego potrzebują młodzi ludzie; znał ich emocje i uczucia; wiedział w czym lokują nadzieje i gdzie najczęściej spotyka ich rozczarowanie. Wiedział o tym wszystkim, bo potrafił słuchać i traktował ich po partnersku. Nikt jednak nie mógł przypuszczać, że ową zdolność słuchania i delikatnego sugerowania najlepszych rozwiązań w różnych życiowych zakrętach (był w tym ponoć znakomity!) z tak rewelacyjnym skutkiem wykorzysta jako Papież. Choć w oszałamiający sposób zmieniła się skala – z wymiaru lubelsko-krakowskiego na światowy – efekt pozostał równie udany.
Papieskie spotkania z młodzieżą różnych kontynentów obok niewątpliwego znaczenia dla samych uczestników, mają też pewne dodatkowe znaczenie, stanowią rodzaj przesłania dla całego globu.
Prowadzone od 1985 co dwa lata spotkania z młodzieżą świata zdumiewają niezwykłym wręcz, nie malejącym porozumieniem pomiędzy młodymi katolikami (ale też chrześcijanami z innych Kościołów, a nawet niewierzącymi) z różnych kontynentów a Papieżem, któremu przecież lat nie ubywa… Takie spotkania, jak to w Denver w 1993, czy w Paryżu w 1997 roku pokazują światu zauroczonemu bogactwem i postępem technologicznym, że wartości oparte na Dekalogu nie są kwestią przeszłości, ale czymś ważnym dla „wschodzącego” pokolenia.
Dużo racji jest w twierdzeniu, że ów fenomen wzajemnej bliskości Papieża i młodzieży wywodzi się także z ogromnego głodu autorytetu i hierarchii w świecie, który w postmodernistycznym ferworze, demokratyzuje wszystko co się da. Ów świat skłonny byłby na przykład uznać Dekalog wyłącznie za jedną z wielu „wiar”, wcale nie lepszą od szeregu innych, tworzonych dziś niemal na zamówienie. Nie wiadomo, jak będzie wyglądał świat w przyszłości. Wiadomo jednak, że – jakkolwiek patetycznie to brzmi – temu Papieżowi udało się coś, czego od ćwierćwiecza nie udało nikomu: kierować serca i umysły setek milionów młodych ludzi poza horyzont doczesności. Fakt, iż na spotkanie z nim przybywają nie tylko katolicy (by wspomnieć niezapomniane przemówienie do młodych muzułmanów na stadionie w Casablance w Maroku), dowodzi jakiej skali humanistą jest Papa Lolek.

Cytaty

Kiedy Papież poinformował o zamiarze ogłoszenia świętej Teresy z Lisieux doktorem Kościoła, wybuchły fantastyczne owacje, trwające osiem minut. Dwa miliony rąk wzniesione ku niebu Paryża! Powiedziałbym, że to przykład głębokiej, wewnętrznej jedności pomiędzy duszą tych młodych ludzi a Papieżem, który do nich mówił. Jako historyk z wykształcenia uważam, że zawsze na przestrzeni wieków i kultur Kościół rozwijał się w ten sam sposób – potrafiąc mianowicie uchwycić jednocześnie entuzjazm młodych i umysły ludzi kultury. To jest zasadnicze połączenie. Ten Papież potrafi genialnie połączyć obydwa te elementy.
kard. Paul Poupard, przewodniczący Papieskiej Rady Kultury

Denver stało się punktem zwrotnym dla Kościoła w Stanach Zjednoczonych co do zdolności sprostania potrzebom duchowym młodych ludzi. Uważam, że aż do roku 1993 Kościół hierarchiczny – księża i biskupi – miał zasadniczo poczucie, że przekazanie młodym Amerykanom z Ameryki Północnej prawd głoszonych przez Ewangelię jest praktycznie niemożliwe albo bardzo trudne.
kard. James Stafford, b. przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich

Dobry sportowiec uczy się walczyć i zwyciężać nawet wtedy, gdy jest pokonany. A jednocześnie, jest człowiekiem wielkiego optymizmu. Nie tak dawno rozmawiałem o tym z Ojcem Świętym. Wspominał swoje wędrówki po śniegu, spływy po rzece… Opowiadał, jak ten duch sportowy i kontakt z przyrodą podczas długich wędrówek po górach, często w towarzystwie młodych ludzi, wywarł wpływ na jego temperament. Papież jest nieugiętym bojownikiem. Ma to od Boga i dzięki uprawianiu sportu.
kard. Juan Luis Cipriani, metropolita Limy (Peru)

Widziałem się z nim po raz pierwszy w kwietniu 1990 roku, kiedy przyjechał tutaj po raz pierwszy. Nagle stwierdziłem, że spowiadam się przed nim, choć nie mam tego zwyczaju, nie jestem bowiem praktykującym katolikiem. Nagle, po kilku minutach odczułem taką potrzebę, ponieważ z osoby Papieża emanuje ogromne pragnienie zrozumienia drugiej osoby. Odnajduję w nim osobę godną zaufania i obdarzoną wielką charyzmą. To wszystko szczęśliwie się łączy z budzącymi się potrzebami młodych ludzi.
Vaclav Havel, b. prezydent Republiki Czeskiej

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.