Papież Wojtyła o miłości, odpowiedzialności i rodzinie
15 października 2012 | 10:17 | Tomasz Królak / pm Ⓒ Ⓟ
Pod hasłem „Jan Paweł II – Papież Rodziny” obchodzony był XII Dzień Papieski. Przy tej okazji warto podkreślić, że refleksja o miłości, małżeństwie i rodzinie w sposób szczególny towarzyszyła Karolowi Wojtyle przez całe jego życie, począwszy od pierwszych lat jego kapłaństwa.
Miłować ludzką miłość
Na początku pontyfikatu, w rozmowie z wybitnym francuskim intelektualistą André Frossardem papież wyznał: „Miłość ludzka: narzeczeńska, małżeńska, rodzicielska, stała się w związku z całym doświadczeniem mojego życia – naprzód wyboru własnej drogi, a potem towarzyszenia ludziom, którzy wybierali inną drogę – szczególnym tematem mojej refleksji, tematem wielu wypowiedzi. Tak było dawniej – i tak jest również teraz. Jest to wielki temat, którym poniekąd nie przestaje się zajmować”.
Fascynacja tym tematem sięga początków jego kapłaństwa. „Jako młody kapłan nauczyłem się miłować ludzką miłość” – powie po latach. Zaczęło się w parafii św. Floriana w Krakowie dokąd przybył w marcu 1949 roku. Prowadził katechezy dla studentów i przygotowywał młode pary do małżeństwa. „Jako kapłan i duszpasterz byłem zawsze szczególnie blisko związany z ludźmi młodymi, chłopcami i dziewczętami, którzy wzajemnie znajdowali siebie, dokonywali wyboru, zakładali rodziny – wspomni już jako Papież. – Błogosławiłem ich małżeństwa ale przedtem starałem się ich do tego sakramentu przygotować. Mieli do mnie zaufanie. Rozmawialiśmy wiele i o wszystkim. W tym duchu przeżywałem z nimi ich młode ojcostwo i macierzyństwo. Udzielałem chrztu dzieciom, które przychodziły na świat”.
Czy jednak sam Karol Wojtyła nim zdecydował się na kapłaństwo, nigdy nie myślał o małżeństwie? To pytanie zadał Papieżowi Frossard zaintrygowany scenami Jana Pawła II przytulającego dzieci. „Odpowiem krótko: więcej w tej dziedzinie doznałem Łaski niż musiałem stoczyć walki. Pewnego dnia stało się dla mnie sprawą wewnętrznie oczywistą, że życie moje nie spełni się w tej miłości, której piękno skądinąd zawsze odczuwałem”.
Miłość odpowiedzialna
Na początku lat 50. zaczyna powstawać tzw. Rodzinka, grupa studentów nad którą ks. Wojtyła sprawuje szczególną pieczę. Katechezy i dyskusje prowadzone przy kościele, na wycieczkach górskich i podczas spływów kajakowych dotyczą kwestii filozoficznych, religijnych, moralnych. Młodzi ludzie stają się dla ks. Wojtyły swoistym laboratorium w jego pracy duszpasterskiej i naukowej szczególnie skoncentrowanej na kwestii ludzkiej miłości.
Pierwszymi czytelnikami pisanej wówczas książki „Miłość i odpowiedzialność” są uczestnicy spływu kajakowego – zaprzyjaźnieni z ks. Wojtyłą młodzi małżonkowie oraz ci, którzy dopiero myślą o wspólnej przyszłości. Atmosfera tych spotkań była bardzo otwarta, szczera i nie pozbawiona humoru.
„Miłość i odpowiedzialność” wyrosła na doświadczeniach akademickiego duszpasterza i spowiednika młodzieży. Był on przekonany, że kościelna etyka seksualna wymaga prezentacji i rozwinięcia, także dlatego, że – w powszechnym odbiorze – Kościół koncentruje się na zakazach. Natomiast ks. Wojtyła pragnął raczej uzasadniać, tłumaczyć i wyjaśniać. Książka o miłości odpowiedzialnej podejmowała m.in. kwestie prokreacji podkreślając, że godziwa moralnie regulacja poczęć winna opierać się na wykorzystaniu naturalnego cyklu płodności z wykluczeniem środków mechanicznych czy chemicznych. Autor nie stara się przekonywać, że jest to łatwa nauka, przeciwnie, podkreśla iż wymaga poświęcenia a nawet heroizmu. Dyskusje były gorące. Także dlatego, że w plenerowych dyskusjach nad „Miłością i odpowiedzialnością” uczestniczyły nie tylko osoby akceptujące katolicką wykładnię małżeńskiej moralności ale też młodzi ludzie, których związek z Kościołem był bardzo luźny.
Z drugiej strony tezy „Miłości i odpowiedzialności” wywołały niezadowolenie części teologów katolickich, włącznie z krytyką ks. Wojtyły na łamach prasy katolickiej. W tamtych przedsoborowych latach czymś nader odważnym na gruncie Kościoła było podkreślenie, iż obok prokreacji, elementem budującym więź małżeńską jest miłość cielesna. Ekspresja seksualna – pisze autor „Miłości i odpowiedzialności” – ma pogłębić relację między małżonkami, do czego przyczynia się dar przyjemności.
Właśnie „prawo daru” stanie się jednym z podstawowych sformułowań Karola Wojtyły. Będzie się nim posługiwał przy opisywaniu różnych sfer ludzkiego życia. Lektura „Miłości i odpowiedzialności” podsycała ciekawość skąd młody kapłan czerpie tak wszechstronną wiedzę o wszelkich aspektach miłości: nie tylko jej wymiarze duchowym, uczuciowym ale i całej sferze biologiczno-fizjologicznej.
Wszelkie wątpliwości rozwiewa sam autor pisząc we wstępie o praktyce spowiednika oraz spotkaniach z młodymi ludźmi. „On żył tymi problemami – mówi prof. Jerzy Gałkowski z KUL, uczestnik wakacyjnych wypadów z ks. Wojtyłą. – Ponieważ młodzi ludzie tak bardzo żyją miłością, więc on także żył miłością tych młodych”.
Znak sprzeciwu
Wykłady, które ks. Wojtyła prowadził na KUL od 1957 roku koncentrowały się wokół etyki seksualnej. Zamiar kontynuowania tej problematyki na uniwersytecie w Louvain w Belgii uniemożliwiły władze odmawiając ks. Wojtyle paszportu. Fascynacje Karola Wojtyły owocują jednak nie tylko wykładami i tekstami naukowymi. W tym samym roku co „Miłość i odpowiedzialność” ukazuje się jego dramat „Przed sklepem jubilera. Medytacja o sakramencie małżeństwa”. Należąca do kręgu ks. Karola znana dziś publicystka Halina Bortnowska podkreśla, że utwory literackie ks. Wojtyły odzwierciedlały jego spojrzenie na młodzież z punktu widzenia duszpasterza.
W latach, gdy bp Wojtyła rozwija i pogłębia swoje nauczanie o miłości, małżeństwie i rodzinie, świat Zachodu – w miarę postępującego dobrobytu – coraz wyraźniej objawia niechęć wobec nauki Kościoła o czystości przedmałżeńskiej, nierozerwalności małżeństwa i prokreacji. Nauka ta zostaje jednoznacznie potwierdzona przez II Sobór Watykański, w którym uczestniczy także bp Wojtyła. Kontestacja osiąga apogeum podczas rewolty, jaka przetoczyła się w 1968 roku przez Paryż i przez amerykańskie uniwersytety. Ośmieszona zostaje propagowana przez Kościół etyka seksualna, zaś gloryfikowana „wolna miłość” bez obciążeń i zobowiązań. Proaborcyjne lobby staje się coraz silniejsze.
W lipcu 1968 roku ukazuje się encyklika Pawła VI „Humanae vitae” – o zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego. Encyklika idzie pod prąd coraz silniejszym tendencjom zachodniego świata i opowiada się jednoznacznie przeciwko przerywaniu ciąży i za regulowaniem poczęć wyłącznie w oparciu o naturalny rytm płodności. Przygotowując encyklikę Paweł VI konsultował się m.in. z grupą polskich teologów, wśród których był oczywiście biskup Wojtyła, autor „Miłości i odpowiedzialności”. Podobnie jak on w swej książce, tak Paweł VI w encyklice pisze, że nauka ta może wydać się trudna a nawet niemożliwa do zaakceptowania. Zwraca uwagę na mocną proaborcyjną propagandę mass mediów, ale przywołuje ewangeliczne proroctwo o Chrystusie – iż będzie on znakiem, któremu sprzeciwiać się będą.
Wielka „teologia ciała”
Kiedy Jan Paweł II przybył o Rzymu na konklawe, które w sierpniu 1978 wybierało następcę Pawła VI, miał ze sobą teksty, w których rozwijał i pogłębiał refleksję o ludzkiej miłości. Czy mógł przypuszczać, jak niezwykły użytek przyjdzie mu zrobić z nich już niedługo, że będzie je stopniowo ogłaszał światu jako papież? Opracowywane wówczas teksty to pierwsze katechezy z ogromnego cyklu, w którym Jan Paweł II przedstawi jeden z fenomenów swego pontyfikatu, wielką wizję, którą jego biografowie określą mianem teologii ciała. On, który od wczesnego kapłaństwa pragnie towarzyszyć ludzkiej miłości, już jako papież decyduje się na poświęcenie temu tematowi 130 katechez – co tydzień przez 5 lat.
Najpoważniejszy biograf Jana Pawła II, George Weigel uważa zbiór tych katechez za jedną z najśmielszych od stuleci redefinicji teologii katolickiej. Nauki te zebrane w czterech tomach pt. „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich” stanowią wielowątkową refleksję nad tajemnicą bycia mężczyzną i kobietą, nad miłością, małżeństwem, rodzicielstwem i powoływaniem nowego życia. Powracają tu echa „Miłości i odpowiedzialności”, choćby w przywoływaniu kategorii Prawa Daru.
Także kard. James F. Stafford, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich uważał zbiór tych katechez za bezprecedensową kartę w dziejach Kościoła, ale nie łudzi się, że nauki te zostaną natychmiast przyswojone: „Sądzę, że współczesny świat lepiej rozumie czy przyswaja nauczanie Ojca Świętego o prawach człowieka, zwłaszcza tych, które odwołują się do sprawiedliwości ekonomicznej i społecznej, niż rozumie jego nauczanie o znaczeniu ludzkiego ciała: to wielkie nauczanie rozpoczęte w roku 1979, a zakończone w 1984. Jest ono prawdopodobnie fundamentalne dla stosunku Kościoła do antropologii kobiety w nadchodzącym stuleciu, w miarę jak Kościół zaczyna pogłębiać swoje rozumienie istoty osoby ludzkiej jako mężczyzny i kobiety. Tak więc antropologia teologiczna Ojca Świętego jego nauczanie o istocie mężczyzny i kobiety nie jest rozumiane. A ono właśnie stanowi według mnie najistotniejszy wkład Jana Pawła II w antropologiczne podstawy Kościoła”.
W trzecim roku wygłaszania katechez o mężczyźnie i kobiecie Papież ogłasza adhortację „Familaris consortio” – o zadaniach rodziny w świecie współczesnym. Zdaniem George’a Weigla, jest to ulubiona adhortacja Jana Pawła II. Dwadzieścia lat po „Miłości i odpowiedzialności” powstaje jeszcze bardziej wszechstronna analiza problemów, zagrożeń ale i szans współczesnej rodziny. Tym bardziej, że sytuacja rodziny wydaję się coraz bardziej zagrożona. Jan Paweł II zwraca uwagę na destrukcyjną w tym względzie rolę mediów, wzmagających egoizm i relatywizm. Papież przypomina czym jest małżeńska miłość i odpowiedzialne rodzicielstwo, mówi o odpowiedzialności matki i ojca a także dzieci względem rodziców. Przede wszystkim jednak, bez względu na nazwane zagrożenia, dokument jest wielką pochwałą instytucji rodziny, która ma do wypełnienia ogromne posłannictwo „w państwie ludzkim i Państwie Bożym”.
Warto wspomnieć, że za pontyfikatu papieża Wojtyły miała miejsce pierwsza w dziejach Kościoła wspólna beatyfikacja pary małżeńskiej obyła się. 21 października 2001 r. wyniósł on na ołtarze Marię i Luigiego Beltrame Quattrocchi, którzy żyli na przełomie XIX i XX wieku. Jan Paweł II powiedział przy tej okazji, że „dochowali [owi małżonkowie –TK] wierności i rozwinęli cnoty w stopniu heroicznym jako małżonkowie i jako rodzice”. Troje spośród czworga ich dzieci – dwóch synów (obydwaj zakonnicy) i córka (konsekrowana osoba świecka) – doczekało beatyfikacji rodziców i było obecnych na rzymskich uroczystościach.
Wolność, która zniewala
Odpowiedzią na wzrastające zagrożenie niekontrolowanych eksperymentów biomedycznych jest wydana w 1987 roku instrukcja Kongregacji Nauki Wiary „Donum vitae” o warunkach przekazywania życia. Dokument przypomina, że „dar ludzkiego życia powinien być podejmowany tylko w małżeństwie poprzez akty właściwe wyłącznie małżonkom, według praw wpisanych w ich osoby i w ich zjednoczenie”. Oznacza to m.in. jednoznaczne odrzucenie technik zapłodnienia w probówce.
Papież wie, że jego słowa spotykają się często z odrzuceniem i negacją świata, ale od początku pontyfikatu głosi ewangeliczną naukę także na terenie szczególnie trudnym, np. w Stanach Zjednoczonych. 3 października 1979 roku w Filadelfii przypomina, że wolność „nie może służyć za pretekst do anarchii moralnej, ponieważ każdy przypadek moralny musi być związany z prawdą”.
Niespełna rok później Papież odbędzie bezprecedensowy w historii Kościoła dialog z młodzieżą podczas wizyty we Francji. Podczas spotkania na stadionie Parc des Princes Jan Paweł II odłożył tekst przemówienia i opowiadał na pytania nurtujące młodych Francuzów, m.in. o to, „dlaczego nauczanie Kościoła w dziedzinie moralności seksualnej jest tak rygorystyczne?” “Jeżeli zastanowicie się gruntownie i przemyślicie sprawę do końca – tłumaczył – ręczę wam, że zobaczycie jedno: Kościół stawia w tej dziedzinie tylko takie wymagania, które są ściśle związane z prawdziwą, czyli odpowiedzialną miłością małżeńską i rodzicielską”.
Jan Paweł II pamiętając zachętę św. Pawła, głosi naukę „w porę i nie w porę”. To samo orędzie o miłości odpowiedzialnej wygłasza na wszystkich kontynentach. Nauczanie Kościoła w dziedzinie etyki seksualnej i poszanowania życia staje się we współczesnym świecie coraz bardziej niepopularne, ale Papież nie cofa się. Gorzkie słowa kieruje nawet do rodaków.
Podczas pierwszej pielgrzymki do wolnej Polski, apelował o właściwe rozumienie wolności, dostrzegał bowiem tendencje do pozbawiania wolności jakichkolwiek kryteriów moralnych. Dlatego 3 czerwca 1991 roku w Kielcach, odchodząc od przygotowanego tekstu, mówił podniesionym głosem:
„Nie można tutaj mówić o wolności człowieka, bo to jest wolność, która zniewala. Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia. Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia u progu III Rzeczypospolitej!”
Jan Paweł II wsłuchuje się w głosy świata. W roku 1988 na fali wzbierających dyskusji o roli kobiety i wzrastającej roli feminizmu Papież ogłasza list apostolski „Mulieris dignitatem” – o powołaniu kobiety. Jest to zdecydowany głos upominający się o właściwy obraz kobiety we współczesnym społeczeństwie. Szerokim echem odbiło się papieskie sformułowanie, w którym wychwala „geniusz” kobiety. Ogromny postęp technologiczny współczesnego świata, pisze papież, może oznaczać awans jednych i marginalizację innych, których potrzeby przestają być dostrzegane. „W tym sensie przede wszystkim nasze czasy oczekują na objawienie się owego „geniuszu kobiety”, który zabezpieczy wrażliwość na człowieka w każdej sytuacji: dlatego, że jest człowiekiem!”
Batalia z możnymi tego świata
Tymczasem prawdziwa konfrontacja papieskiej wizji prokreacji z coraz mocniej lansowanymi rozwiązaniami jakie w tej dziedzinie proponowali możni tego świata – miała dopiero nadejść. Jan Paweł II stoczył prawdziwą batalię o to, by nie traktować aborcji jako remedium na przeludnienie świata. W Roku Rodziny w szczególnie dramatyczny sposób upomniał się o jej prawa.
W tygodniach poprzedzających kairską Konferencję ONZ w sprawie Zaludnienia i Rozwoju Jan Paweł II podejmuje szereg kroków mających na celu zminimalizowanie szkodliwej według niego wymowy przygotowywanego dokumentu końcowego. Nie zawahał się wejść w otwartą polemikę z autorami projektu, który – jak napisał Papież w liście do głów państw – przyjął z „bolesnym zaskoczeniem”.
Papież zaniepokojony jest duchem dokumentu, z którego wynika akceptacja prawa do aborcji bez żadnych ograniczeń. Ponadto – pisze Jan Paweł II – „mamy tu do czynienia z próbą narzucenia wszystkim stylu życia pewnych warstw społeczeństw rozwiniętych, materialnie bogatych i zsekularyzowanych”. Papież apeluje do uczestników konferencji o rzetelny namysł nad sprawami „od których zależy wzrost lub rozpad naszych społeczeństw”.
Do cierpień duchowych, jakich przysporzył Papieżowi kairski dokument, doszedł ból fizyczny spowodowany upadkiem w łazience i nieudaną do końca operacją stawu biodrowego. Interpretacja tego faktu przez samego papieża jest niezwykle poruszająca. Przed modlitwą „Anioł Pański” 29 maja, Jan Paweł II rozważa „powody” swojego cierpienia:
„Dlaczego w tym roku rodziny? Właśnie dlatego, że rodzina jest zagrożona, dlatego że jest atakowana. Papież również musi być atakowany, musi cierpieć, żeby każda rodzina i cały świat zobaczył, że jest Ewangelia, powiedziałbym »wyższa Ewangelia« – Ewangelia cierpienia, z którą musi przygotować przyszłe trzecie tysiąclecie rodzin, każdej rodziny, wszystkich rodzin”.
Podczas kolejnych niedzielnych rozważań, Jan Paweł II m.in. „rozprawia się” z niektórymi mitami jakie na temat katolickiej wizji prokreacji lansują opiniotwórcze kręgi Zachodu. 17 lipca Papież podkreśla, że nie jest prawda jakoby Kościół propagował ideę „nieograniczonej” prokreacji:
„Nie można traktować tego co dotyczy poczęcia życia ludzkiego tak, jakby chodziło jedynie o jakieś wydarzenie biologiczne, którym można by manipulować. Na tej fundamentalnej bazie antropologicznej i etycznej opiera się nauka Kościoła dotycząca odpowiedzialnego ojcostwa i macierzyństwa. Niestety, ten punkt myśli katolickiej jest często rozumiany mylnie. Tak jakby Kościół głosił ideologię niepohamowanej płodności, popychając małżonków do prokreacji bez żadnego wyboru i planu. Ale wystarczy uważna lektura wystąpień [papieskich] i magisterium, by zauważyć, że tak nie jest. W rzeczywistości w poczęciu życia małżonkowie realizują jeden z największych wymiarów ich powołania: są współpracownikami Boga. Właśnie dlatego są zobowiązani do odpowiedzialnej postawy w podejmowaniu decyzji by począć lub nie począć [życie]”. Ostatecznie w dokumencie końcowym znalazły się sformułowania, które Stolica Apostolska przyjęła z uznaniem (tezy przeciwko wszelkim formom przymusu w polityce ludnościowej) ale też takie, które wywołały jej ubolewanie (uznanie aborcji za element polityki ludnościowej).
Chociaż głos Stolicy Apostolskiej nie wpłynął znacząco na ostateczny kształt dokumentu, to jednak świadkiem batalii jaką w obronie każdego życia stoczył wówczas Kościół był cały świat.
Papieska obsesja?
Świat często nie rozumiał racji, dla których Papież nieugięcie trwał przy prawie do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. W książce „Przekroczyć próg nadziei” Jan Paweł II podkreśla, że legalizacja przerywania ciąży to uprawnienia dane dorosłemu człowiekowi do pozbawienia życia człowieka nie narodzonego czyli tego, który nie może się bronić. „Trudno pomyśleć sytuację bardziej niesprawiedliwą i trudno tu naprawdę mówić o obsesji – odpowiada Papież krytykom – gdy w grę wchodzi podstawowy nakaz prawego sumienia: to znaczy obrona prawa do życia ludzkiej istoty – niewinnej i bezbronnej”.
Ukoronowaniem papieskiej wizji miłości, małżeństwa, rodziny a przede wszystkim godności każdego ludzkiego życia – od poczęcia po naturalna śmierć – jest ogłoszona w 1995 roku encyklika „Evangelium vitae” – o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego.
Kwestia obrony życia staje się dziś coraz bardziej paląca a nawet dramatyczna, bowiem niekiedy dzieli członków tego samego Kościoła. W 1998 roku Jan Paweł II zmuszony był upomnieć biskupów niemieckich, by katolickie poradnie rodzinne w tym kraju nie uczestniczyły w wydawaniu wymaganych przez prawo zaświadczeń mówiących o odbyciu konsultacji przez matki pragnące dokonać aborcji. Część biskupów niemieckich argumentowała, że konsultacja taka odwodzi wiele niewiast od powziętego zamiaru przerwania ciąży. Dla Jana Pawła II byłby to jednak niegodziwy moralnie proceder ułatwiający zabójstwo poczętego dziecka. Większość kobiet nie zmieniała bowiem podjętej uprzednio decyzji i z zaświadczeniem z katolickiej poradni kierowała się do aborcyjnej kliniki.
Wciąż „wielki temat”
Papież zdawał sobie sprawę z dość powszechnej kontestacji, z jaką spotykała się w świecie nauka Kościoła o małżeństwie i „odpowiedzialnym rodzicielstwie”. Dlatego wdzięczny był duszpasterzom, uczonym, teologom, filozofom, pisarzom i publicystom, „którzy w tej problematyce nie ulegają panującemu cywilizacyjnemu konformizmowi i gotowi są ‘płynąć pod prąd’”. „Dziękuję wszystkim w imieniu Kościoła!” – pisał w „Liście do rodzin” (1994).
Teolog Domu Papieskiego, dominikanin o. Georges Cottier pytany przez dziennikarzy o to dlaczego w odniesieniu do kwestii seksu, prokreacji i rodziny Jan Paweł II jest konserwatystą, odparł: “Słownictwo polityczne jest w odniesieniu do tego nauczania całkowicie nieadekwatne. Ustawę dopuszczającą adopcję dziecka przez parę homoseksualistów uważa się za przejaw postępu. Ale to jest głupota! Z punktu widzenia dobra dziecka jest to nieporozumienie i nie ma tu żadnego postępu! Papież proponuje bardzo piękną ideę rodziny, przypomina nam plan Boga wobec człowieka. Nie ma nic konserwatywnego w powrocie do źródeł”.
Pomimo obojętności a nawet sprzeciwu świata wobec papieskiej wizji miłości, małżeństwa i prokreacji Jan Paweł II pozostawał optymistą. Ponadto świat, którego znacząca część kontestuje jego nauczanie dostrzegał entuzjazm jaki papież Wojtyła budził wśród młodych chrześcijan. Przed prawie pięćdziesięciu laty jego poligonem doświadczalnym w pracy duszpasterza i wykładowcy była grupa studentów, która podczas górskich wędrówek i kajakowych spływów dyskutowała z młodym księdzem o miłości i rodzinie. Pół wieku później autor „Miłości i odpowiedzialności” jako „laboratorium wiary XXI wieku” określi spotkanie młodzieży, która przybyła do Rzymu z całego świata na swój jubileusz. Kto wie, czy przemawiając w tę sierpniowa noc do niezwykłego milionowego audytorium na Tor Vergata nie przypominał sobie rozmów ze studentami, tymi od św. Floriana, kajaków, gór?
Halina Bortnowska jest tego prawie pewna. „Czujemy echa naszych dawnych rozważań w tym, co mówi do młodzieży teraz, jako Papież. A wśród tych młodych ludzi są już nasze dzieci i wnuki”.
Rzeczywiście, w papieskich dokumentach nietrudno odkryć ślady dawnych prac ks. docenta Wojtyły. „Odpowiedzialne rodzicielstwo jest postulatem miłości człowieka, jest też postulatem autentycznej miłości małżeńskiej, bo miłość nie może być nieodpowiedzialna. Jej piękno zawiera się właśnie w odpowiedzialności. Kiedy jest odpowiedzialna, jest też prawdziwie wolna” – tak pisał Jan Paweł II w książce „Przekroczyć próg nadziei”. Zaraz potem z wdzięcznością wspomniał swoich młodych rozmówców, z którymi niegdyś debatował nad „Miłością i odpowiedzialnością”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.