Paweł Milcarek: lekcja z Komunii duchowej pogłębi podejście do sakramentalnej
05 czerwca 2020 | 16:44 | tk / hsz | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Mam nadzieję, że lekcja z Komunii duchowej pozwoli głębiej podchodzić do Komunii liturgicznej, sakramentalnej – ocenia Paweł Milcarek w odpowiedzi na ankietę KAI o Kościele w Polsce wobec epidemii koronawirusa. Szef kwartalnika „Christianitas” wyraził nadzieję, że ten czas zaowocuje także zwiększeniem wrażliwości na potrzeby słabszych.
Publikujemy odpowiedź Pawła Milcarka na ankietę KAI:
1. Czy epidemia COVID-19 pokazała/uświadomiła/ujawniła jakąś prawdę o Kościele w Polsce? Czy pokazała coś ważnego? Czy ten obraz skłania do zadowolenia czy raczej niepokoju?
– Tak jak to bywa w niemal każdym kryzysie: okazaliśmy się tacy jacy zwykle jesteśmy, tylko mocniej – na plus i minus. Mocno ujawniło się społeczne znaczenie religijności i pobożności: zapotrzebowanie na różne formy modlitwy, na Spowiedź i Komunię było masowe, a ból z powodu niemożności bycia w kościele był odczuwalny. Mocno, dotkliwie pokazały się niedostatki w wiedzy religijnej: np. odniesienie do Eucharystii czy niedzielnej Mszy świętej okazało się bardziej intuicyjne niż katechizmowe, w związku z czym racjonalne postępowanie biskupów (dyspensy itp.) bywało przyjmowane podejrzliwie lub ze złością.
Dość mocno niestety ujawniła się też skłonność katolickich elit do bujania w obłokach, mentorskich tonów wobec własnej wspólnoty i wobec każdego ruchu biskupów – i pewien ton zadowolenia, że w tym roku nie będzie święconki. Dość charakterystycznie i zupełnie inaczej niż zwykle zadziałało wzmożenie klerykalizmu: na przykładzie przymuszania wiernych do Komunii na rękę można zobaczyć sposób zarządzania liturgią, bez podstawy w prawie Kościoła i bez próby uszanowania mądrej bojaźni Bożej wiernych. Mocno pokazała się polaryzacja „niepełnych prawd”: z jednej strony wyznawcy szaleństwa wiary bez rozumu, a z drugiej racjonaliści stawiający sakramenty wśród dóbr nie pierwszej potrzeby. Te i jeszcze inne objawy to w sumie zwykły obraz Kościoła w Polsce, tylko w ostrzejszych kontrastach.
2. Czy okres izolacji, związany nieuchronnie z przeżywaniem liturgii w domu, mógł wpłynąć na pogłębienie wiary i oczyszczenie jej z pewnych zbędnych elementów, czy grozi raczej oddaleniem, uśpieniem, skłonnością do pozostania na wygodnej kanapie?
– Znowu: ta izolacja zadziałała na plus i minus, różni ludzie wzięli z tego różne rzeczy. Wszyscy doświadczyliśmy jakiegoś przeniesienia praktyk wiary do internetu. Dla jednych będzie to oznaczało także na przyszłość zwolnienie z relacji realnych – całą swoją religię przeniosą do prywatności wirtualu i pozornego „uczestnictwa” w sieci. Dla swojego lenistwa znajdą oparcie np. w publicystyce podpowiadającej, że „prawdziwe chrześcijaństwo” nie potrzebuje oparcia w rytuałach i zgromadzeniach. Ale widzę też oczywiście szansę: mam nadzieję, że lekcja z Komunii duchowej pozwoli teraz głębiej podchodzić do Komunii liturgicznej, sakramentalnej; że dla księży lekcja celebracji „bez ludu” przypomni, że jednak celebrują najpierw dla Boga, jako przewodnik-głowa dla Ciała w marszu, a nie pan przewodniczący za stołem.
Wszyscy przeszliśmy trochę powtórek z katechizmu, jeśli chodzi o Eucharystię i żal za grzechy – nagle wszyscy cytowali Sobór Trydencki i św. Tomasza. Sądzę, że dla części wiernych czas izolacji był też owocny jako „pobyt na pustyni”, że szukając wyjścia weszli, może nieświadomie w intuicje będące u podstaw życia mniszego: codzienne proste życie małych wspólnot lub pustelników, z doznaniem własnych ograniczeń i zależności, z koniecznością sięgnięcia głębiej, z oparciem w chrześcijańskim Psałterzu. Mam nadzieję, że zostanie też w nas lekcja odpowiedzialności za innych, pamięci o słabszych, zdanych na pomoc silniejszych, rozglądanie się w swoim otoczeniu – były tego dobre przykłady na szczęście. Ale wiadomo, że to wszystko nie dotknęło ogółu. Kryzys czasami odkrywa szanse, ale sam nie leczy, zwykle tylko wzmaga to, co jest już w nas.
3. Czy okres ten zaowocował jakimiś nowymi inicjatywami ewangelizacyjnymi, będącymi w Pana polu widzenia?
– Oczywiście mieliśmy w tym czasie potężną rozbudowę infrastruktury sieciowej wspólnot parafialnych i innych (osobiście obserwowałem np. szybką samoorganizację wspólnot Mszy trydenckiej). Niektóre wspólnoty, zakony i ich duszpasterstwa przeszły płynnie na codzienny regularny kontakt w sieci, spotkania, rozmowy, katechezy, śpiewy, modlitwy. W przypadku gdy dotyczy to społeczności już wcześniej istniejących jest to znakomite poszerzenie możliwości – inaczej w przypadku gdy tworzą się wirtualne „wspólnoty” ludzi, którzy nigdy poza tym się nie spotkali. Lockdown na pewno uruchomił zainteresowanie liturgią godzin (brewiarzem), bo to jest prawdziwa liturgia Kościoła, a można ją odprawiać u siebie w domu. Pewnym odkryciem bywało, że – jak mi ktoś powiedział – więcej znaczą jedne dobrze odmówione nieszpory niż samo oglądanie transmisji ze Mszy. Z bliska obserwowałem jak z entuzjazmem ludzie reagowali na zaproszenie do codziennej „modlitwy z mnichami” (z pomocą blogu adiutorium.pl), zwłaszcza w czasie Wielkiego Tygodnia i Triduum, ale i teraz. Niejeden zostanie z tym odkryciem. Zabrakło mi innych, niewirtualnych form nadzwyczajnej, a niewidowiskowej obecności i aktywności, np. księży – ale być może czegoś nie zauważyłem.
Paweł Milcarek
Redaktor naczelny kwartalnika „Christianitas”
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.