Peru: Kościół wzywa do przestrzegania praw dzieci w rejonach upraw koki
29 kwietnia 2006 | 23:06 | jrs//mam Ⓒ Ⓟ
Raport Funduszu Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF) nt. rzeczywistej sytuacji nieletnich w regionach uprawy liści koki stanowi „istotną, choć niepełną część wstrząsającej prawdy o tym zagadnieniu”. W ten sposób Kościół katolicki w Peru odniósł się do ujawnionego w tym tygodniu przez premiera tego kraju, Pedro Pablo Kuczynskiego, wspomnianego dokumentu UNICEF.
Z badań przeprowadzonych na zamówienie Funduszu w amazońskiej część Peru (dorzeczach Apurimac-Ene i na płaskowyżu Huallanga) wynika jednoznacznie, że ponad 90 proc. dzieci „zatrudnianych” jest przy zbiorach liści koki, uprawianej przez ich rodziców na zlecenie międzynarodowych karteli narkotykowych. „Mówimy o regionach skrajnej nędzy, której nie są winne rodziny i ich wioski. Praca dzieci to szansa na przetrwanie wszystkich pod biczem narkobiznesu” – wyjaśnia Nils Kastberg, dyrektor UNICEF, odpowiedzialny za region Ameryki Łacińskiej i Karaibów.
Raport przedstawia życie codzienne dzieci i nieletnich, dla których chodzenie do miejscowej szkoły oznacza stratę czasu i pieniędzy, które muszą zasilać rodzinny budżet przetrwania. Między trzynastym a piętnastym rokiem życia potrafiące zaledwie się podpisać nastolatki stają się matkami. Ojcowie są albo jednoznacznie określani, albo są „niepewni”, „przypuszczalni” lub „zbiorowi”. Dzieci płodzą dzieci, z jednej strony powiększając populację nędzy, z drugiej zaś dostarczają (na dłuższą metę) nowych rąk do pracy na plantacjach – podsumowuje sytuację ogłoszony dokument.
Uprawy koki – narkotycznego krzewu południowoamerykańskiego, należą do wielowiekowych tradycji miejscowych Indian Quechua i Aymara. Uznawana za świętą roślinę koka znalazła swe miejsce w mitach. Miała dawać siłę „głodnym, cierpiącym z bólu i ciężko pracującym”, a odbierać rozum tym, którzy „szukają złota”. Przedkolumbijskie wyobrażenia o potędze świętych liści sprawdziły się w stu procentach: świat bogatych znalazł się w ich szponach.
W 1962 roku Peru podpisało na Międzynarodowej Konferencji w Sprawie Narkotyków w Genewie traktat, zobowiązujący je do zniszczenia w ciągu 25 lat wszystkich upraw koki. Mimo sprzeciwów, wynikających z tradycyjnego używania tej świętej rośliny przez ludność tubylczą, rząd postanowił kroczyć zgodnie z przyjętym planem, korzystając w tym ze wsparcia ze strony Amerykańskiej Agencji Zwalczania Narkotyków (DEA). Dążenie do zmniejszenia ich spożycia przez społeczeństwa zachodnie łamało jednak prawa indiańskich górali, co bezlitośnie wykorzystali lobbyści karteli narkotykowych w rządach latynomerykańskich. Argumentowano, że żucie liści koki zgodnie z indiańską tradycją nie stwarza jakichkolwiek zagrożeń.
„Wstaję godzinę przed świtem. Wspinanie się na plantację na wzgórzu zajmuje mi około pół godziny. Wraz z pierwszym brzaskiem budzą się krzewy koki. Szukają światła. W ich szumie jest coś, czego nie rozumiem, ale to się czuje” – mówi dziesięcioletni chłopiec.
Zbiory koki potrzebują młodych rąk. Z każdego świeżego liścia można „wycisnąć” około 1 proc. czystej kokainy. Dotyk spracowanych dłoni, które nie czują delikatności liści, może tylko zniszczyć cenną zawartość narkotyku. Dlatego też do pracy wykorzystuje się dzieci.
Tymczasem stopień oświaty w andyjskich regionach upraw koki jest zatrważająco niski. Co dziesiąte dziecko kończy sześcioletnią szkołę podstawową, po czym dzieci muszą pracować na utrzymanie rodziców, którzy mają po dwadzieścia kilka lat. Praca dzieci to dochód dla rodzin, którym za wykonywaną codzienną pracę na wzgórzach płacą kartele narkotykowe.
„Dajmy dzieciom szanse na radosne wspomnienia z dzieciństwa, a nie na przedwczesne dojrzewanie w upokorzeniu, przemocy i nędzy. Kompromis z narkobiznesem nie może się odbywać ich kosztem” – powiedział na konferencji prasowej w Limie przewodniczący Komisji Episkopatu do spraw Rodziny, Dzieci i Życia bp José Antonio Egueren Anselmi.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.