Piłka nożna i przyjaźń
07 czerwca 2016 | 16:37 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ
W czerwcu tego roku turniej piłkarski we Francji czyli Euro 2016 to wydarzenie ważne dla mediów i dla wielu osób. Czy futbol jest sprawą poważną? Dla wielu kibiców futbol zajmuje ważne miejsce w ich głowach i sercach, wiele czasu i emocji na stadionie i przy ekranie. Zadam sobie samemu pytanie: o co chodzi z piłką nożną?
Zabawa, sport, hobby, kibicowanie, przyjaźń, pieniądze, rozrywka, rywalizacja: to ludzka rzecz, ponieważ człowiek to homo ludens, istota grająca. Finał Ligi Mistrzów, Real przeciw Atletico, znowu powtarzał się, tak samo jak dwa lata temu. Było mi trochę przykro, że Real wygrał, ponieważ Juan Antonio, mój najlepszy przyjaciel z podstawówki w Madrycie, jest zagorzałym kibicem Atletico, i szkoda cierpienia za wierność drużynie ciągle przegrywającej. Musiałem napisać do niego pocieszający e-mail, ale było mi smutno z powodu przyjaciela.
W czerwcu 1966 r. razem z rodziną zamieszkaliśmy w Madrycie. Pamiętam, że na początku lipca poszliśmy na stadion Bernabeu. Był otwarty i nikt nie prosił nas o bilety przy wejściu, byliśmy – razem z braćmi – dosłownie wszędzie, i także na murawie: biegaliśmy z jednej bramki do drugiej. Do dzisiaj pamiętam moje wrażenie: bramki były ogromnie wielkie, miałem jedenaście lat. Potem mając trzynaście i czternaście lat, chodziłem na Bernabeu razem z kolegami ze szkoły: jako nastolatek pamiętam tę niesamowitą atmosferę, wiele osób krzyczało na całe gardło, bardziej niż na meczu Real Madryt – Real Zaragoza lub Hiszpania – Niemcy, podziwiałem atmosferę kibiców na trybunie: to prawdziwy spektakl. Już wtedy zdałem sobie sprawę, że prawdziwie kibicowanie sprzyja przyjaźni.
W roku 2000 mój brat Pablo razem ze swoimi dziećmi i tatą poszli na Bernabeu, by oglądać mecz. Nawiasem mówiąc, dom rodziny jest w paseo de la Habana, bardzo blisko tego stadionu. Real wygrał mecz i dziesięcioletni Diego, najstarszy syn Pabla, za każdą bramkę całował dziadka. Mój tata, który nie za bardzo lubił piłkę, był uradowany serdecznością ze strony wnuka. A więc piłka łączy członków rodziny, sprzyja zrozumieniu wśród różnych pokoleń, potrafi być dobrym ośrodkiem okazywania uczuć.
Podczas weekendu Bożego Ciała miałem okazję odprawić mszę świętą dla grupy ojców z dziećmi, którzy tratwą i kajakami zrobili 50 kilometrów rzeką Pilicą. Umówiliśmy się w Warce i tam przy brzegu rzeki rozłożyliśmy namioty i w sobotę wieczorem o 19.00, a w niedzielę rano o 7.00 odprawiałem mszę świętą polową na ołtarzu zrobionym z kajaku. Ładne to było! Jeden z rodziców miał możliwość techniczną, by stworzyć warunki do oglądania meczu, i obejrzeliśmy ten znany finał Ligi Mistrzów. Jeszcze raz: piłka potrafi łączyć ludzi i rodziny, sprzyja przezwyciężeniu problemów.
Ostatni przykład pochodzi ze szkoły Żagle w Falenicy, gdzie w poniedziałek i czwartek każdego tygodnia odprawiam mszę świętą i służę jako duszpasterz. Okazało się, że w ostatni poniedziałek był turniej piłkarski w całej szkole i chłopaki wspaniałe się bawili. W trakcie przerwy w turnieju, odprawiłem mszę świętą dla klasy 2a. Mówiłem o błogosławieństwach, o szczęściu na ziemi i w niebie. Wszyscy chcemy być szczęśliwi, a nie potrafimy do końca znaleźć szczęścia, wszyscy chcemy wygrywać, a tylko jedna drużyna wygra.
Radość i szczęście, które daje piłka jest tymczasowa, tak jak kibicowanie. Mimo wszystko jest jasne, że warto się radować, jeżeli nasza drużyna wygra, ale człowiek został stworzony do większej radości, do trwałego szczęścia, do tego stanu, w którym nasza przyjaźń z Bogiem i z ludźmi będzie prawdziwa i trwała. Nie liczy się wygranie turnieju, ale liczy się wygranie turnieju życia – to jest sprawa poważna. A los padł na drużynę klasy 2a i wygrała turniej piłkarski.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Ks. dr Ignacy Soler, urodzony w Alcañiz, w Hiszpanii (1955). Na Uniwersytecie Complutense w Madrycie ukończył studia matematyczne (1977). Stopień naukowy doktora nauk teologicznych uzyskał w 1983 na Uniwersytecie Navarry w Pamplonie. W 1981 został wyświęcony na kapłana prałatury personalnej Opus Dei. Od 1994 mieszka w Polsce.