Drukuj Powrót do artykułu

Początek końca

26 maja 2011 | 00:58 | Milena Kindziuk / ms Ⓒ Ⓟ

Zbliżamy się do 30. rocznicy śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego, która przypada 28 maja. Wybrane fragmenty książki „Prymas Tysiąclecia” Mileny Kindziuk przybliżą tę wybitność postać. Dziś 10 odcinek z 12.

W tym czasie Wyszyński poważnie zachorował. Okazało się, że w jamie brzusznej rozprzestrzenia się nowotwór. Złośliwy. Gdy w kwietniu 1981 roku potwornie wyczerpany Prymas wrócił z badań lekarskich, w jego zapiskach Pro memoria znalazło się łacińskie zdanie:

„Jest to początek końca”.

Ten okres w życiu Prymasa dobrze zapamiętał jeden z jego lekarzy, prof. Zdzisław Łapiński: – Kiedyś byłem w gabinecie Księdza Prymasa. Położył się do badania na swoim tapczanie. Ja podszedłem, usiadłem przy nim. O czymś zaczęliśmy mówić. Ksiądz Prymas mi przerwał: Bracie, jak ja ci się odwdzięczę za to, co dla mnie robisz? Chwycił mnie za rękę i pocałował! W kwietniu zaczął brać chemię.

„Nie ma dnia bez cierpienia” – zapisał w dzienniku.

Najbardziej uciążliwa była dla niego w tym czasie konieczność leżenia w łóżku, bo akurat przypadał Wielki Tydzień. Pragnął uczestniczyć w katedrze w Triduum Paschalnym. Niestety nie mógł. „W Wielkim Tygodniu, gdy biskup jest tak bardzo potrzebny wśród ludzi – jestem sam ze swoim cierpieniami duchowymi, które są gorsze niż fizyczne… Twój niewolnik, Matko, czuje głęboko swą nieużyteczność” – mówił.

W Wielką Sobotę 18 kwietnia zapisał: „ Wszystko już nabiera barw świątecznych, drzewa przyozdabiają się w zieleń, magnolia rozwija swe pączki. A pasterz Miasta w łóżku”. Do współpracowników zaś, jak zapamiętał ks. Bronisław Piasecki, kapelan Prymasa, Wyszyński mówił: „Miałem czas przez te dwa tygodnie pobytu w łóżku zastanowić się nad tym, jak wielki to dar Boży – czas, którego Bóg dał mi tyle – blisko 80 lat. Nie mogę prosić o nic Boga ani Jego Syna. Nie mogę prosić o powrót do zdrowia, do sił, dlatego, że na stolicy biskupów warszawskich i gnieźnieńskich przebywam blisko 33 lata. To jest duży szmat czasu. Z wielu względów zasługuje on na jakąś decyzję ze strony Chrystusa, który ustanawia pasterzy i ich odwołuje. I w tej dziedzinie jestem również całkowicie spokojny”.

W Wielkanoc natomiast, jak się okazało, ostatnią w swoim życiu, Prymas zapisał: „Moja Wielkanoc jest daleka od radości alleluja. Największym bólem moim było to, że Wielki Czwartek nie mogłem być ze świętym prezbiterium. Podobnie nie mogłem ucałować nóg Kościoła świętego warszawskiego w liturgii wielkoczwartkowej. To ból równy temu, jaki przeżyłem w 1954,5 i 6 roku, siedząc w więzieniu w czasie Wielkiego Tygodnia”. Kolejne dni upływały na intensywnym leczeniu, punkcjach, przyjmowaniu kroplówek, na badaniach lekarskich. Prymas był wyraźnie osłabiony. Niekiedy nie miał siły odprawić Mszy świętej.

 

Czarne chmury

Nadszedł maj 1981 roku – najtrudniejszy czas dla Kościoła w Polsce od czasów aresztowania kardynała Wyszyńskiego. 13 maja, cały świat zamarł w przerażeniu, gdy dowiedział się o zamachu na Papieża. W Polsce otwarto na noc kościoły, w których ludzie nieustannie modlili się o pomyślną operację Ojca Świętego. Tak było również w Warszawie.

Prymas Wyszyński nie mógł w tych modlitwach uczestniczyć osobiście. Złożony ciężką chorobą, leżał w swoim domu przy Miodowej. Dopiero dzień później dowiedział się o zamachu na Papieża. – Mieliśmy wielkie obawy, czy mu o tym powiedzieć – opowiada Barbara Dembińska. – Baliśmy się, że takiej wiadomości nie będzie po prostu w stanie znieść. Jaka była reakcja Ojca? Otworzył szeroko oczy, i wydobył z siebie tylko jedno zdanie:

„Zawsze się tego bałem”.

Później zamilkł na kilka godzin. Tego samego dnia wieczorem Prymas poprosił swoich współpracowników o magnetofon, by nagrać przesłanie do narodu:

„Wszystkie modlitwy, które zanosiliście w mojej intencji, proszę skierować w tej chwili w intencji Ojca Świętego. Niech Pan go nam zachowa, niech sprawi, aby długie jeszcze lata mógł służyć Kościołowi Powszechnemu i kulturze światowej w duchu Ewangelii”.

Tych słów Prymasa Polacy wysłuchali z taśmy magnetofonowej 14 maja w warszawskiej katedrze a później drugi raz na placu Zamkowym.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.