Podsumowanie pieszych pielgrzymek, które przyszły na święto NMP Częstochowskiej
26 sierpnia 2020 | 18:36 | it | Częstochowa Ⓒ Ⓟ
Najczęściej sztafetowo i duchowo, przemierzając drogę do lokalnych miejsc kultu, tak wyglądało piesze pielgrzymowanie na Jasną Górę na święto Matki Bożej Częstochowskiej. Prawie wszystkie tradycyjne pielgrzymki odbyły się w zmienionej formie i z dostosowaniem się do obowiązujących przepisów sanitarnych.
Najliczniejszą, podobnie jak w ubiegłych latach, była pielgrzymka tarnowska. Na trasie znalazło się w sumie ok. 4 tys. osób. Odbywała się sztafetowo, uczestnicy mogli iść tylko jeden dzień, potem mogli kontynuować duchowo. Przez osiem dni szlak przemierzały po trzy grupy, wszystkie spotkały się na Jasnej Górze.
Sztafetowo szły także np. piesze pielgrzymki z diec. opolskiej czy gliwickiej. – Przynosimy Maryi nasze serca, Polskę, świat cały, żeby choroba ustała, żeby było normalnie – mówili pielgrzymi, nie kryjąc radości i szczęścia, że w ogóle dane im było dotrzeć na Jasną Górę.
– W pielgrzymowaniu nie chodzi tylko o podtrzymywanie tradycji, ale o budzenie pielgrzymiego ducha – podkreślał biskup opolski Andrzej Czaja. Na pytanie, dlaczego tak bardzo starali się, by pielgrzymka wyszła i nie została przerwana, bp Czaja odpowiadał: „Nie chodzi o tylko o przerwanie tradycji, ta doroczna pielgrzymka dla Kościoła, nie tylko opolskiego, każdego lokalnego Kościoła, to czas, kiedy budzimy ducha pielgrzymiego. A świadomość, że jesteśmy tylko pielgrzymami na tej ziemi i zmierzamy do Wiecznej Ojczyzny, jest bardzo ważna, żebyśmy w tym świecie się nie pogubili i nie przeinwestowali w to, co jest ziemskie, a bardziej inwestowali w to, co duchowe”.
95. Piesza Pielgrzymka Łódzka też wędrowała w tym roku w formie sztafety w dwóch grupach 50-osobowych, zachowując dotychczasową trasę i liczbę dni pielgrzymkowych, których co roku są cztery.
W 12 pielgrzymkach z arch. łódzkiej, które dotarły na „imieniny Maryi” obowiązywały także ograniczenia wiekowe. W drogę mogli wyruszyć tylko ci w wieku od 14 do 65 lat. – To była smutna pielgrzymka. Zawsze szłam z rodziną, z dziećmi, dziadkami, to była nasza tradycja. W tym roku przyszłam sama, ale mam głębokie przekonanie, że już za rok znowu będziemy razem na tych rekolekcjach – wyznała Mariola z Łodzi.
Abp Grzegorz Ryś, metropolita łódzki, który pielgrzymuje pieszo od 30 lat, uważa, że „pielgrzymka jest bardzo ważnym znakiem, dlatego nie byłoby dobrze, gdyby nie udało się wyruszyć”. – To jest znak wielowymiarowy. Najpierw dla tego kto przeżywa pielgrzymkę, by popatrzeć na swoje życie przez pryzmat tego, czym pielgrzymowanie jest. Po drugie, jest to znak dla parafii, bo ona pokazuje, jaka może być parafia, jakie mogą być relacje między ludźmi, jak możemy być zaangażowani w parafii. To jest też znak dla innych, którzy odpowiadają sobie na pytanie: co ludziom każe podejmować taki wysiłek? – podkreślał abp Ryś.
Wszyscy zauważają, że tegoroczne pielgrzymowanie było dużo trudniejsze niż zazwyczaj. – Konieczność stosowania wszystkich środków dezynfekcyjnych, zachowania odległości, noszenie maseczek, mierzenie temperatury. Niektóre grupy, żeby dotrzeć na szlak do wyznaczonego punktu wymarszu musiały wyjeżdżać o 2.00-3.00 nad ranem, potem szli w upale, nawet ok. 40 km – wylicza ks. Łukasz Tarnawski, kierownik pielgrzymki łódzkiej.
– Takie same pozostały atmosfera, życzliwość, rozmodlenie, wysyłanie ciepłych sygnałów od mijanych ludzi, braterskie wsparcie, pomaganie sobie i poczucie, że jesteśmy razem – wylicza pątnik z grupy widawskiej.
Magdalena z Pabianic dodała, że ponieważ grupa była w tym roku mała, to wniosło to zupełnie inne doświadczenie. – Wszyscy znaliśmy się po imieniu, dzieliliśmy się tym, co mieliśmy i razem nieśliśmy intencje duchowych pielgrzymów, które były przeogromne – powiedziała.
Tylko niektóre grupy, jak pabianicka, zdecydowały się na tradycyjny pielgrzymkowy przemarsz z noclegami. – Noclegi były w namiotach i to jednoosobowych, musieliśmy się mocno pilnować z dezynfekcją, były trudności z kąpielą. Było trudniej, ale niektórzy mówili, że tak właśnie wyglądały kiedyś pielgrzymki – opowiadała Iwona z Pabianic, dla której była to 10. pielgrzymka.
Podobnie, jak to było w niektórych dużych diecezjalnych pielgrzymkach i tym razem zdecydowano, że w drogę do Częstochowy wyruszą tylko kapłani. Pielgrzymkę diec. sosnowieckiej reprezentowało 28 księży i kleryków na czele z biskupem Grzegorzem Kaszakiem. Jak przyznają uczestnicy, były to kapłańskie rekolekcje w drodze, podczas których można było doświadczyć braterskiej jedności, ale i tęsknoty za wiernymi świeckimi.
– Mogliśmy doświadczyć jedności kapłańskiej i na pewno były to rekolekcje kapłańskie, umocnienie naszych więzi braterskiej, ale była to inna pielgrzymka, człowiek inaczej się czuje jak są tłumy ludzi, sama ich obecność czyni w sercu, że jest o wiele piękniej – powiedział ks. Andrzej Mróz.
Ordynariusz diec. sosnowieckiej przyznał, że inspiracją do zorganizowania pielgrzymki w trudnych czasach epidemii była dla niego postawa młodego Karola Wojtyły. – On kiedyś wspomniał, że w czasie II wojny jako student tutaj przybył i ja sobie pomyślałem: narażałeś życie, opuściłeś Kraków, ale przybyłeś, bo była tradycja, że studenci przychodzili do Matki i mówię, że mimo zarazy, my też musimy w jakiś sposób tu przybyć podziękować i prosić – mówił bp Kaszak.
Wierni świeccy diec. sosnowieckiej pielgrzymowali wyłącznie duchowo, łącząc się z wędrującymi kapłanami za pośrednictwem transmisji medialnych oraz mobilnych aplikacji.
Na Jasną Górę na święto Matki Bożej Częstochowskiej przybywa zawsze kilkadziesiąt mniejszych grup parafialnych z pobliskich miejscowości. Tak było i w tym roku i nawet, gdy pielgrzymka nie była organizowana przez księdza, to niektórzy w dwie, trzy osoby wyruszały, by podtrzymać świętą tradycję.
– Szliśmy z pielgrzymką z pobliskiego Mstowa, około 100 osób i bardzo się cieszymy, że mogliśmy w tych takich bardzo króciutkich rekolekcjach uczestniczyć. To też jest piękne, że w tym wszystkim potrzebujemy iść do Matki. Pielgrzymka to coś szczególnego, gdzie człowiek fizycznie się zmęczy, to czas modlitwy, rozmyślań, rozważań – powiedziała Mariola z Mstowa.
Wśród intencji niesionych zarówno przez tych, którzy przemierzali pątniczy szlak fizycznie, jak i tych, którzy trwali na modlitwie w swych domach, były przede wszystkim wołania o normalność, o ustanie epidemii, ale też nowe powołania, umiłowanie Eucharystii, beatyfikację kard. Wyszyńskiego i pokój na świecie, szczególnie na Białorusi.
Liczby duchowych pielgrzymów nie da się policzyć, ale, jak wskazują przewodnicy pielgrzymek, zainteresowanie przekazami medialnymi było ogromne a obecność tych, którzy dojechali na Jasną Górę jest tego niezbitym dowodem.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.