Drukuj Powrót do artykułu

Pogrzeb żuru i przywoływka – zwyczaje wielkanocne w dawnej Wielkopolsce

12 kwietnia 2017 | 12:09 | bgk | Gniezno Ⓒ Ⓟ

Święta Wielkanocne miały w dawnej Wielkopolsce niezwykle bogatą obrzędowość. W Wielki Czwartek palono żur, w Wielki Piątek okładano się rózgami, a w Wielkanocną Niedzielę po Rezurekcji należało co sił biec do chałup, by najbliższe żniwa co prędzej ukończyć.

Żur był podstawą wielkopostnego jadłospisu, nic więc dziwnego, że pod koniec czterdziestodniowych umartwień żegnano się z nim bez żalu, a nawet z pewną radością. W Wielkopolsce i na Kujawach powszechne było rozbijanie, palenie lub zakopywanie garnków z tą postną potrawą. Czyniono to zwykle w Wielki Czwartek robiąc przy tym niemało zamieszania i hałasu. Tłuczono garnki z żurem o progi domostw, o drzwi wejściowe albo w opłotkach, waląc w naczynie łopatą.

W niektórych częściach regionu żur wynoszono poza obręb wsi i tam zakopywano lub palono razem z różnego rodzaju odpadkami i nieczystościami. Gdzieniegdzie garnek z żurem dźwigać musiała dziewczyna, a idący za nią dopóty uderzali w naczynie kijami, dopóki się nie rozbiło. Całej operacji towarzyszyło zawodzenie, żałobne pieśni i głośne lamentacje. W niektórych wielkopolskich wsiach m.in. pod Gnieznem w Wielki Czwartek urządzano także palenie Judasza, czyli słomianej kukły ubranej różnego typu szmaty.

Powszechnym zwyczajem, którego echa przetrwały do dziś były Boże rany. W Wielki Piątek, jeszcze przed świtaniem gospodyni brała do ręki sprężyste rózgi, albo skórzany pasek i na pamiątkę biczowania Jezusa okładała nimi wszystkich domowników od męża począwszy, a na najmłodszym dziecku skończywszy. Dla wielu kobiet była to dobra okazja do odpłacenia „chłopu” pięknym za nadobne, z czego niektóre niewiasty skwapliwie korzystały.

W Wielki Piątek rozpoczynano także kraszenie, czyli barwienie jaj. Trudniły się tym gospodynie i ich córki, prześcigając się w pomysłach i technikach zdobniczych. Wielkopolskie kraszanki nie były tak rozbudowane pod względem kolorystyki i ornamentu, jak w innych regionach Polski. Niemniej w ich przygotowanie każda gospodyni wkładała wiele serca i za punkt honoru poczytywała sobie ukraszenie mendla, czyli 15 jaj, każde w innym kolorze. W niektórych wielkopolskich wsiach praktykowano także poranne kąpiele w stawach, rowach i strumykach, co miało chronić kąpiącego się przed chorobami skórnymi.

W Wielką Sobotę święcono wielkanocne potrawy. Proboszcz jechał najpierw do dworu, a następnie udawał się do wsi, gdzie zebrane w jednym miejscu kobiety czekały na niego w milczeniu. Święcenie odbywało się zwykle w zagrodzie najbogatszego gospodarza, a na stoły wynoszono, co miano najlepszego. Po poświęceniu organista z każdego święconego wybierał po jednym jajku do przygotowanego wcześniej kosza, a gospodynie wracały do chałup powtarzając z radością: „Niedaleko Wielkanocka, tylko do niej jedna nocka”.

W Wielką Sobotę święcono także ogień i wodę. Tą ostatnią skrapiano domostwo i obejście, a później dobrze chowano, by wykorzystać ponownie w czasie kolędy po Bożym Narodzeniu. Przed wojną zdarzało się także, że gospodarz przed pierwszym siewem kropił poświęconą wodą pole, wierząc, że zabieg ten uchroni plony przed szkodnikami i zarazą.

Świętowanie zaczynano w Wielkanocną Niedzielę po Rezurekcji, którą dawniej odprawiano wczesnym rankiem. Po Mszy każdy co prędzej wskakiwał na swój wóz i popędzał konie, by jak najszybciej wrócić do domu, bo to zwiastowało wczesne ukończenie żniw. Gdy konie zastąpiono samochodami, wyścigi takie często kończyły się mniej lub bardziej poważnymi wypadkami.

Nie spieszono się za to do jadła. Wręcz przeciwnie. Zasiadano do niego z powagą i godnością, zaczynając wielkanocne śniadanie od kromki suchego chleba z solą, po której pito kawę, maczając w niej kawałki słodkiego placka. Następnie spożywano szynkę z oliwą i octem, wędlinę, jaja oraz inne świąteczne potrawy. Nie znano zwyczaju dzielenia się święconym jajkiem, zdarzało się natomiast, że na początku śniadania raczono się chrzanem.

Innym powszechnie znanym w Wielkopolsce zwyczajem była tzw. przywoływka, czyli publiczne wygłaszanie rymowanych oracji nt. dziewcząt mieszkających we wsi z dachu stodoły, słupa lub innego wysokiego obiektu. Wtedy to również obwieszczano, ile kubłów wody, która panna dostanie nazajutrz.

W Wielkanocny Poniedziałek prócz oblewania się wodą praktykowano także chodzenie po wsi z maskami zwierzęcymi niespotykane w żadnym innym regionie kraju. W orszaku z wielkim hałasem podążał dziad, baba, kominiarz i niedźwiedź. Chadzano także z kurasem, czyli sztucznym kogutem sporządzonym z drzewa lub gliny i osadzonym na kółkach.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.