Polscy europosłowie o kryzysie imigracyjnym
04 listopada 2015 | 11:06 | iw (KAI Strasburg) / br Ⓒ Ⓟ
W związku z kryzysem imigracyjnym KAI poprosił polskich posłów Parlamentu Europejskiego (PE) o odpowiedź na pytania: czy i jak Unia Europejska może rozwiązać problem przybywających do niej emigrantów, czy UE potrafi odróżnić uchodźców ratujących życie od emigrantów ekonomicznych i od ukrytych bojowników Państwa Islamskiego, czy słuszny jest pomysł Niemiec i Francji, aby za cenę pomocy w rozwiązaniu problemu uchodźców rządzonej przez umiarkowanych islamistów Turcji otwierać drzwi do UE?
KAI: Czy i jak UE może rozwiązać problem przybywających do niej emigrantów?
Ryszard Czarnecki (PiS) Przede wszystkim należy maksymalnie ograniczyć liczbę imigrantów inwestując (skądinąd znacznie mniejsze pieniądze niż te przeznaczane na uchodźców na naszym kontynencie) w kraje, z których uciekają oni do Europy oraz kraje z nimi sąsiadujące, które są ich „przystankiem do Europy”. Trzeba też przekonywać bogate kraje muzułmańskie, aby przyjęły swoich braci – muzułmanów, bo na razie ten ciężar bierze na siebie… chrześcijańska Europa. Trzeba wreszcie stosować bardzo rygorystycznie zasadę niewpuszczania imigrantów ekonomicznych, zostawiając jedynie furtkę europejskiego azylu dla uchodźców. W sposób oczywisty ciężar rozwiązania problemu imigracji spoza Europy muszą na siebie wziąć najbogatsze kraje członkowskie UE, które swoje bogactwo przez wieki pomnażały dzięki koloniom. Teraz, przyjmując imigrantów, w pewnym sensie płacą za to swoiste „odsetki od wzbogacenia”.
Marek Jurek (Prawica Rzeczypospolitej): Nasze państwa uzgodniły pół roku temu na Radzie Europejskiej zasady współpracy, ale Komisja Europejska praktycznie je zignorowała. Przypomnę: po pierwsze – pomoc finansowa dla krajów południa, gdzie napływają imigranci, po drugie – dobrowolność w ich przyjmowaniu przez inne państwa, po trzecie – zwalczanie przemysłu nielegalnej imigracji w krajach, gdzie działa. Polska powinna tych zasad bronić. Nie możemy się zgodzić na rozsyłanie imigrantów po Europie i uruchamianie w Europie środkowej procesu islamizacji, który ma fatalne skutki i niesie jeszcze gorsze perspektywy dla Europy zachodniej. Powinniśmy prowadzić narodową politykę solidarności, skierowaną do Polaków na Wschodzie i chrześcijan uciekających przed prześladowaniami ze strony islamistów.
Karol Karski (PiS): Jednym z pierwszych i kluczowych zadań UE jest zabezpieczenie jej granic zewnętrznych i jako Unia Europejska posiadamy wszystkie odpowiednie narzędzia prawne i środki finansowe do skutecznego działania. Jednak państwa zachodnie wpadły w pułapkę własnej naiwności i wstydzą się do tego przyznać. Owa naiwność Niemiec, Austrii i Szwecji polega na przyjęciu postawy: „My przyjmujemy wszystkich, przybywajcie – a kto nie przyjmuje, ten jest egoistą i ksenofobem!” Społeczeństwo niemieckie już płaci wysoką cenę za nieodpowiedzialne decyzje własnej kanclerz. Jest absolutnie niedopuszczalne, aby jedyną interpretacją obecnej sytuacji była ta narzucona zachodnim mediom przez Berlin i Wiedeń, zgodnie z którą państwa członkowskie UE, które starają się zgodnie z unijnym prawem zabezpieczyć własne granice terytorialne przed niekontrolowanym ruchem migracyjnym, jak np. Węgry i Czechy, stawiane były pod publicznym pręgierzem i odsądzane od wszelkiej moralności. Nie da się mówić o wspólnocie i partnerskim poszukiwaniu rozwiązań, jeżeli np. Polska nie może otwarcie przedstawiać normalnych wątpliwości o bezpieczeństwo własnych obywateli, o celowość przymusowej relokacji uchodźców do naszego kraju, wbrew ich woli. Dopiero po tej zmianie nastawienia naszych zachodnich partnerów i po wstępnym zatrzymaniu niekontrolowanego przekraczania unijnych granic można będzie wypracować rozwiązania, obejmujące czy to zwiększenie finansowego i logistycznego wsparcia dla Turcji i Serbii, czy to kontrolowanej lokacji grup imigrantów, po ich identyfikacji i weryfikacji pod kątem bezpieczeństwa publicznego. Trzeba pamiętać też, że Niemcy działają obecnie z naruszeniem przepisów strefy Schengen oraz przepisów Konwencji Dublińskiej i Konwencji Genewskiej w sprawie uchodźców. Uchodźcą jest się w pierwszym bezpiecznym państwie, a nie na całej kuli ziemskiej.
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (PO): UE jest w bardzo trudnej sytuacji, gdyż w skali świata przynajmniej 70 mln ludzi jest pozbawionych dachu nad głową, w wyniku wojen i konfliktów zbrojnych; Europa zaś jest jednym z niewielu miejsc na świecie, gdzie panuje pokój i względny dobrobyt. Nic dziwnego, że w marzeniach zdesperowanych ludzi to nasz kontynent jest postrzegany jako Ziemia Obiecana. Z samej Syrii mamy kilka milionów uchodźców, żyją w przepełnionych obozach przejściowych w państwach sąsiadujących z Syrią: 2 mln w Turcji, ponad 1 mln w maleńkim Libanie, 2 mln w również bardzo małej Jordanii. Unia Europejska nie jest w stanie przyjąć wszystkich potrzebujących, dlatego Komisja Europejska przygotowała politykę radzenia sobie z kryzysem migracyjnym, którego najważniejsze elementy to:
1. ochrona granic UE: wzmocnienie i poszerzenie kompetencji FRONTEXu, uruchomienie szerokiej współpracy służb granicznych i policji krajów członkowskich, wymiana informacji i dostęp do baz danych, rejestrowanie uchodźców w pierwszym kraju UE, do którego trafią; udoskonalenie i harmonizacja procedur azylowych oraz monitoring i egzekwowanie decyzji wydawanych wobec uchodźców i imigrantów;
2. przesunięcie pomocy na zewnątrz UE, pomaganie in situ w krajach tranzytowych, gdzie jest to tańsze i bardziej efektywne; znaczące zwiększenie pomocy rozwojowej, aby zmniejszać ryzyko konfliktów zbrojnych w krajach trzecich;
3. prowadzenie akcji informacyjnej poza granicami UE na temat ograniczeń uzyskiwania azylu i osiedlania się w UE;
4. przygotowanie hot-spotów – miejsc informacyjno-administracyjnych, także poza UE, gdzie można załatwić formalności azylowe;
5. zapewnienie bieżącego wsparcia i utrzymania osób oczekujących w obozach przejściowych oraz przygotowanie programów wsparcia socjalnego i integracji społecznej oraz do rynku pracy;
6. wdrożenie programów integrujących, przede wszystkim: rozpoznawanie kwalifikacji, uznawanie kwalifikacji, kursy językowe i prawnicze integrujące do rynku pracy; edukacja dzieci i młodzieży i nie dopuszczanie do izolacji, marginalizacji i wykluczenie społecznego, które jest zarzewiem konfliktów społecznych;
7. edukacja całego społeczeństwa w zakresie komunikacji międzykulturowej, aby możliwe było zgodne życie w wielokulturowym społeczeństwie.
Zbigniew Kuźmiuk (PiS): Wydaje się, że dopiero po kilku miesiącach napływu imigrantów do Europy (głównie Niemiec) wiodące kraje europejskie zrozumiały, że konieczne jest uszczelnienie zewnętrznych granic UE, rejestracja imigrantów w pierwszym kraju UE do którego przybędą i możliwe jak najszybsze ich rozdzielenie na uchodźców którym trzeba pomoc i imigrantów ekonomicznych, których trzeba możliwie jak najszybciej odesłać do krajów z których przybyli.
Wydaje się także konieczne zwiększenie środków pochodzących z budżetu UE jak i przekazanych z budżetów narodowych na finansowanie obozów uchodźców w tzw. krajach bezpiecznych (głównie w Turcji, Jordanii i Libanie), bez dużej pomocy finansowej dla tych krajów, czeka UE kolejna fala imigrantów już na wiosnę przyszłego roku.
Stanisław Ożóg (PiS): Europa zmaga się obecnie z największą falą migracji po II Wojnie Światowej. Sytuacja będzie się pogarszała w związku kolejnymi falami, budżet Unii jest ograniczony, a działania należy podjąć jak najszybciej. W tym chaosie Instytucje Europejskie rozpaczliwie szukają możliwych rozwiązań, ale działania, mam wrażenie, nie docierają do źródła problemu. Oczywiście nie możemy pozostawać obojętni na los ludzi prześladowanych, czy tych, którzy uciekają przed krwawą wojną, ale też nie możemy dawać się wykorzystywać. Nie możemy dawać tym ludziom fałszywej nadziei, że w Unii Europejskiej czeka ich świetlana przyszłość. Nie możemy pozwolić na to, aby ci ludzie ryzykowali życie i przekraczali granice w rękach przemytników.
Unia Europejska pracuje obecnie nad wzmocnieniem obrony granic zewnętrznych i powstrzymaniem wjazdu nielegalnych imigrantów, wzmocniona przy tym zostanie pozycja Frontexu. Planowany też jest podział części uchodźców pomiędzy członków Wspólnoty, aby odciążyć tzw. kraje graniczne. Padła też idea tworzenia tzw. „hot spotów” na granicach, które umożliwiałyby wstępną selekcję uchodźców od imigrantów. Pojawiły się plany zwiększonego wsparcia finansowego dla sąsiadów tych krajów, z których ludzie emigrują. Do tych wszystkich działań niezbędne są jednak dodatkowe środki, dlatego Komisja apeluje do państw członkowskich oraz Europejskiego Banku Inwestycyjnego o opracowanie nowych metod finansowania, a to spotyka się raczej ze sprzeciwem ze strony obywateli.
Te wszystkie działania to jednak tylko teoria. W praktyce należy zadbać, aby miliony potencjalnych imigrantów i uchodźców czuło się bezpiecznie w swoich krajach. Pani Merkel nawołuje do solidarności europejskiej, natomiast zapomina, że to jej nierozważne zaproszenie do Niemiec spowodowało ten niekontrolowany napływ uchodźców i imigrantów. Nie rozumiem, dlaczego chce się zmusić również Polskę do przyjęcia określonej liczby imigrantów, powołując się na solidarność, a nie podejmuje się działań na rzecz solidarności względem Polski, jak chociażby w przypadku Nord Stream 2.
KAI: Czy UE potrafi odróżnić uchodźców ratujących życie od emigrantów ekonomicznych i od ukrytych bojowników Państwa Islamskiego?
Ryszard Czarnecki (PiS): To rozróżnienie jest kwefią fundamentalną. Okrzyki pierwszego wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Franka Timmermansa (Holandia), że rozróżnianie uchodźców od imigrantów jest dla nas rzekomo tylko pretekstem do zablokowania wszystkich przybyszów – to demagogia. O ile można i trzeba rozważać formę pomocy (może czasowej?) dla uchodźców rzeczywiście ratujących swoje głowy, o tyle nie ma żadnego powodu, aby otwierać drzwi dla imigrantów ekonomicznych spoza Starego Kontynentu. Co do ukrytych bojowników ISIS – działa prawo statystyki: im większa liczba imigrantów, tym większa statystyczna szansa, że będzie tam więcej potencjalnych terrorystów i realnych zamachowców. Czy nie jest to kolejny argument za ograniczeniem liczby „gości” spoza Europy?
Marek Jurek (Prawica Rzeczypospolitej): Uchodźcy są w obozach z rodzinami, a na pewno nie są nimi ani młodzi agresywni ludzie atakujący straż graniczną, ani ci, którzy w obozach prześladują chrześcijan.
Karol Karski (PiS): Charakter emigracji (z powodów zarobkowych czy w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia) a powiązania z ISIS to dwie odrębne kategorie selekcji. Jeśli chodzi o identyfikację uchodźców, którym grozi utrata życia, pewnym obiektywnym, choć wciąż niedoskonałym kryterium pozostaje kraj pochodzenia i fakt istnienia na danym terenie konfliktu zbrojnego generującego ofiary wśród cywilów. Innymi słowy się uchodźcy z Syrii, Kosowa, Bangladeszu i Nepalu już na wstępie muszą podlegać różnym od siebie procedurom. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z identyfikacją osób stanowiących potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa zbiorowego z powodu ich powiązań z grupami terrorystycznymi. Służby graniczne UE przyznają, że rzetelna weryfikacja tożsamości osób starających się przekroczyć granice UE, nie mówiąc już o ich historii rodzinnej, zawodowej, powiązaniach społecznych – jest fikcją, w sytuacji, gdy większość z przybywających nie potrafi przedstawić wiarygodnej (lub jakiejkolwiek) dokumentacji potwierdzającej ich dane personalne (a wielu przypadkach dokonuje wręcz jej niszczenia z premedytacją).
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (PO): Do tego właśnie służą wielomiesięczne pobyty w obozach przejściowych – gdy odpowiednie służby prowadzą rozeznanie, zbierają informacje na temat każdego konkretnego człowieka także we współpracy z policją i służbami krajów tranzytowych i oceniają, czy dana osoba może uzyskać azyl/ wizę w UE, czy nie.
Zbigniew Kuźmiuk (PiS): Komisja Europejska w porozumieniu z Radą zdecydowała o powstaniu aż 11 tzw. hot spotów w których ma się dokonywać podział przybywających do UE imigrantów na tych, którzy po sprawdzeniu okażą się uchodźcami i tych którzy okażą się imigrantami ekonomicznymi i ci ostatni muszą zostać zawróceni do krajów z których przybyli.
W tej chwili nie można wyrokować jak szybko będzie dokonywany proces tej weryfikacji ale w tej sprawie trudno o optymizm, ponieważ większość przybywających do UE imigrantów świadomie niszczy dokumenty tożsamości, żeby możliwie jak najtrudniej było ustalić skąd do Europy dotarli.
O odkryciu wśród imigrantów bojowników tzw. Państwa Islamskiego trudno nawet marzyć, skoro izraelski wywiad Mossad twierdzi, że nie byłby w stanie przeprowadzić takiej weryfikacji (a jest to najbardziej skuteczna służba na świecie), to trudno sobie wyobrazić, że dokonają tego służby krajów członkowskich UE.
Stanisław Ożóg (PiS): UE zaskoczona nagłym napływem imigracji nie była przygotowana na rozróżnienie i selekcję jednych i drugich. Oczywiście przypadek każdej osoby należałoby rozpatrywać indywidualnie, jednak istnieje znaczna różnica pomiędzy ludźmi, którzy są prześladowani z powodu rasy, religii, narodowości czy przekonań politycznych od imigrantów, którzy po prostu szukają lepszego standardu życia. Nie wspominając już o ukrytych bojownikach ISIS, których Unia zdaje się nie zauważać. Biorąc pod uwagę taki kraj jak Polskę, status uchodźcy nabywa się dożywotnio, a stracić go można jedynie nabywając polskie obywatelstwo, popełniając zbrodnię wojenną lub przeciw ludzkości, podając nieprawdziwe informacje przy składaniu wniosku lub z powodu ustania okoliczności, z powodu, których uchodźca dostał ochronę (pod warunkiem, że nie zdążył zapuścić korzeni). Jak widać status uchodźcy stracić nie tak łatwo, dlatego należałoby dokładnie przeanalizować każdy przypadek z osobna zanim nada się ten status jakiemukolwiek przyjezdnemu.
KAI: Czy słuszny jest pomysł Niemiec i Francji, aby za cenę pomocy w rozwiązaniu problemu uchodźców rządzonej przez umiarkowanych islamistów Turcji otwierać drzwi do UE?
Ryszard Czarnecki (PiS): To efekt ostatniej wizyty kanclerz Angeli Merkel w Ankarze i jej rozmów z premierem Ahmetem Davutoglu i prezydentem Recepem Erdoganem. Berlin wyszedł z inicjatywą wsparcia dla uchodźców pozostających w Turcji (byle tylko nie uciekli do Europy!), a Ankara zwietrzyła szansę i wrzuciła temat przyspieszenia swoich negocjacji członkowskich. Do tej pory CDU – partia Merkel – była absolutnie przeciwna akcesowi Turcji do UE, teraz – w obawie przed imigrantami – wydaje się na to, być może taktycznie i czasowo, zgadzać. Nie wiązałbym jednak tych spraw. W wymiarze geopolitycznym wejście – zapewne za niekrótki czas – Ankary do Unii oznaczałoby zwiększenie siły układu państw proatlantyckich i” Rosjosceptycznych ” w UE. Ponadto służyłoby to „balance of power” na kontynencie czyli zmniejszaniu dominacji jednego czy dwóch państw, jak to obecnie ma miejsce. Bardzo silne demograficznie państwo tureckie mogłoby paradoksalnie zrównoważyć, przynajmniej częściowo, wpływy RFN, „monopolizującej” ostatnio UE. Skądinąd zwolennikiem otwarcia się ze strony Unii na Turcję był, co warto przypomnieć, śp. Prezydent Lech Kaczyński.
Marek Jurek (Prawica Rzeczypospolitej): Przede wszystkim Turcję trzeba zaangażować w walkę z przemysłem nielegalnej imigracji. Turcja powinna umożliwić państwom Zachodu wspólne zwalczanie infrastruktury tych grup. Ma to szczególne znaczenie dla Polski. Te działania trzeba podjąć zanim mafie przemytnicze przeniosą się z wybrzeży Morza Egejskiego na wybrzeże Morza Czarnego, aby skierować falę imigracyjną na Ukrainę i w kierunku granic Polski. Polska musi się bardzo energicznie domagać podjęcia uprzedzających działań przeciw tym grupom przestępczym. Powtórzę raz jeszcze – chodzi o wypełnienie ustaleń, które nasze państwa przyjęły na szczycie międzyrządowym pół roku temu.
Karol Karski (PiS): Wydaje się to pomysłem zupełnie nierozważnym w obecnej sytuacji. UE musiałaby udawać, że nie zauważa konfliktu kurdyjsko-tureckiego, masowego naruszania wolności obywatelskich, poważnych problemów ekonomicznych tego potężnego kraju. Dodatkowo proszę zauważyć, że w kontekście fali imigracyjnej, takie rozwiązanie tylko ułatwiłoby legalne przemieszczanie się uchodźców z terenów Turcji do krajów Europy Zachodniej, bo przecież celem ich wędrówki nie jest i nie będzie Ankara czy Stambuł. Turcji należy udzielać realnego, silnego wsparcia finansowego i politycznego, ale nie sprzedawać własnych wartości za cenę chwilowej ulgi w presji migracyjnej. Proszę zwrócić uwagę, że kryzys migracyjny w tej części świata może się zwiększyć, ale równie prawdopodobne jest, że straci na sile i w ciągu 2-3 lat się rozwiążę, a problemy gospodarki i społeczeństwa tureckiego, za które przejęlibyśmy częściową odpowiedzialność, potrzebują dużo dłuższego czasu do rozwiązania. To prawda, że akcesja Turcji do UE dałaby Europie zupełnie nowe możliwości prowadzenia polityki na Bliskim Wschodzie i umocniłaby także pozycję strategiczną Wspólnoty w tym regionie – jednak należy do tego dążyć nie poprzez pójście na kompromis w najważniejszych kryteriach akcesyjnych.
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (PO): Tak, Turcja w której przebywa obecnie najwięcej uchodźców jest naturalnym partnerem UE w rozwiązywaniu kryzysu migracyjnego; intensyfikacja rozmów dotyczących potencjalnej integracji Turcji do UE jest ceną wysoką, ale – wygląda na to – konieczną do zapłacenia w obecnej bardzo trudnej sytuacji.
Zbigniew Kuźmiuk (PiS): Tak naprawdę to kanclerz Angela Merkel podczas ostatniej wizyty w Turcji złożyła prezydentowi tego kraju propozycję przyśpieszenia rozmów akcesyjnych, choć jak się wydaje nie miała do tego upoważnienia pozostałych krajów. Turcję do zatrzymania imigrantów w obozach znajdujących się na terenie tego kraju mogą przekonać środki finansowe przekazywane na ich utrzymanie.
Na terenie Turcji przebywa około 2,5 mln uchodźców, a rocznie na utrzymanie obozów, w których oni przebywają, ten kraj przeznacza z własnego budżetu około 3 mld euro tylko tej wielkości pomoc UE, może zachęcić Turcję do zdecydowanego uszczelnienia granicy morskiej z Grecją.
Stanisław Ożóg (PiS): Myślę, że taki pomysł spowodowałby efekt wręcz odwrotny. Turcja obecnie jest przeładowana uchodźcami i imigrantami i chce się ich pozbyć. Zniesienie wiz, czy przyspieszenie negocjacji akcesyjnych, o które postuluje ten kraj przyczyniłoby się nie tylko do masowych przepływów niechcianych imigrantów, ale również samych Turków. Turcja już 28 lat czeka na rozpatrzenie wniosku o przyjęcie do Unii, a problem uchodźców obecnie jest tylko argumentem, dzięki któremu Turcja chce dyktować Unii swoje warunki. Realnie to właśnie Turcja ma ogromny wpływ na zatrzymanie fali migracji i chętnie ten fakt wykorzystuje, jednak cena za chwilowe spowolnienie napływu imigrantów wydaje się być zbyt wysoka.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.


