Polski grekokatolicki ksiądz – mąż, ojciec i przedsiębiorca
24 lipca 2020 | 14:50 | Dawid Gospodarek | Żelichów Ⓒ Ⓟ
Ks. Paweł Potoczny ma żonę, dzieci, jest proboszczem parafii z zabytkowym kościołem. Odpowiedzialność za rodzinę i parafię zmobilizowała go do konkretnego zajęcia się przedsiębiorczością. W rozmowie z KAI opowiada o tym, jak stał się przedsiębiorcą. „Robię wszystko co w mojej mocy, aby najlepiej wypełnić moją posługę kapłańską, a jednocześnie nie być obciążeniem dla parafian” – mówi ks. Potoczny.
Dawid Gospodarek (KAI): Sama zbitka „ksiądz, mąż i ojciec” już budzi w Polsce zaciekawienie a nawet kontrowersje, a co dopiero jeśli doda się do tego „przedsiębiorca”. Jak to wszystko godzisz? Dlaczego zdecydowałeś się szukać pieniędzy poza datkami wiernych?
Ks. Paweł Potoczny: Zdecydowanie się z tym zgadzam, że takie połączenie jest czymś budzącym zainteresowanie. Kontrowersjami się nie przejmuję, bo Pan Jezus również był kontrowersyjny. Dzięki temu zwracał na siebie uwagę oraz na przesłanie, które przyniósł dla ludzi. Jeżeli z tej zbitki pojęć i działań, w moim przypadku, pojawiają się rozmowy duchowe, prośby o modlitwę, wstawiennictwo, to jestem na swoim miejscu.
Przedsiębiorczość wyniosłem z domu, tę domową zaradność. Moi rodzice ciężko pracowali, ale byli bardzo zaradni i odpowiedzialni. Uważam, że tę zaradność nawet udoskonaliłem. Co do odpowiedzialności, to mam również żonę i trójkę dzieci. Więc jako mąż, ojciec – głowa rodziny, biorę pełną odpowiedzialność za utrzymanie mojej rodziny. Wraz z moją żoną prowadzimy wspólnie działalność handlowo-usługową. Mamy już epizod sklepu internetowego, działalności w 2010 r., jednak tamto doświadczenie było pierwszymi nieśmiałymi krokami. Decyzja o tym, aby szukać dodatkowego źródła dochodu, była zdroworozsądkowym działaniem i dzisiaj jestem pewny, że właściwie oceniłem sytuację dwa lata temu. Parafia jest nieliczna, liczy ok. 200 osób, a oprócz tego jako proboszcz odpowiadam za utrzymanie i renowację XIV-wiecznego kościoła. Koszty są ogromne, a wsparcie w stosunku do potrzeb niewielkie. Prowadzę szczegółową księgowość jeżeli chodzi o przychody z tytułu dobrowolnych ofiar na intencje mszalne czy dobrowolnych ofiar lub wyrazów wdzięczności za posługę sakramentami. Czasami w miesiącu jest to 700 zł. Jednak brak stabilności w tej dziedzinie stawia mnie w sytuacji, kiedy odpowiedzialność każe szukać rozwiązań, ale nie narzekam, że pieniędzy jest mało.
https://www.instagram.com/p/CCf_KL0pXf3/?utm_source=ig_web_copy_link
KAI: Jak na Twoje zaangażowania reagują parafianie?
– Reakcje parafian są różne, od tych pochwalnych do bardzo krytycznych. I nic na to nie poradzę. Robię wszystko co w mojej mocy, aby najlepiej wypełnić moją posługę kapłańską, a jednocześnie nie być obciążeniem dla parafian. Dla niektórych kłóci się to z „tradycyjnym obrazem” księdza. Pomimo, że wielu ludzi narzeka na ten „tradycyjny obraz”, to jak już się pojawi ktoś z innym podejściem i działaniem, to również to nie pasuje. Więc co robić, siedzieć na rozdrożu? Robię swoje.
https://www.instagram.com/p/CCz0ThBpwbJ/?utm_source=ig_web_copy_link
KAI: Opowiedz, na czym polega Twoja przedsiębiorczość. Czy czegoś Cię te działania nauczyły?
– Jeżeli chodzi o nasze zajęcie biznesowe, to reklamujemy sklep internetowy w branży marketingu wielopoziomowego. Pokazujemy ludziom, jak z niskimi kosztami inwestycji, a tak naprawdę z zerowymi, można otworzyć swój własny biznes. Co ciekawe, płaci nam za to firma z prowizji, a nie muszą konkretni ludzie. Każdy może sobie wybrać jedną z trzech opcji działania – klient, sprzedawca albo lider zespołu. My działamy na wszystkich trzech płaszczyznach. Jedyne czego potrzeba, to chęci do działania, szczypty zaufania i gotowości do uczenia się. Jest to biznes, więc musi się kalkulować finansowo. Jednak poza aspektem finansowym jest wiele pobocznych rzeczy, takich jak budowanie relacji z ludźmi, okazje do głoszenia ewangelii, wspólna modlitwa z ludźmi, którzy są dłużej w branży, a mają swoje wyzwania. Św. Jan Paweł II pływał z młodzieżą na kajakach i odprawiał dla nich Mszę świętą. Ja jestem z młodzieżą na salach konferencyjnych, rozmawiam, zapraszam do swojej parafii na Eucharystię, czasami odprawiam tam, gdzie jesteśmy. Głoszę Ewangelię tam gdzie jestem.
KAI: Odprawiasz liturgię we wschodnim rycie, dużo bardziej wymagającym niż posoborowa rzymska liturgia. Da się Boską Liturgię celebrować poza cerkwią? Dla takich osób, które zapraszasz, pewnie ta forma liturgii jest czymś nowym – jak do tego wprowadzasz, jak reagują na wschodni ryt?
– Da się celebrować poza świątynią. Trzeba spełnić określone normy i jest to jak najbardziej możliwe. To regulują przepisy liturgiczne i są to sytuacje raczej nadzwyczajne niż codzienność. Dla nowych osób zawsze jest krótkie przygotowanie, wytłumaczenie zasad, w którym momencie liturgii się znajdują. Dysponujemy tekstem z polskim tłumaczeniem, jest to duże ułatwienie. Chodzi o świadome uczestnictwo w Eucharystii i tutaj jest moje zadanie, aby właściwie obecnych przygotować. Czyli znowu mamy dwa ważne elementy. Po pierwsze to katecheza odnośnie udziału w Eucharystii, słuchania słowa Bożego i świadomym przeżywaniu wiary. Po drugie – przybliżenie różnorodności Kościoła katolickiego. Bardzo często jest tak, że dla obecnych jest to pierwsza styczność z katolickim Kościołem wschodnim.
KAI: Jak ludzie z biznesowych środowisk, w których się obracasz, reagują na to, że jesteś księdzem, a do tego masz rodzinę?
– Bardzo pozytywnie. Czasami nawet z lekką nostalgią typu „że u nas nie można”. Spotykam się z opiniami, że to lepsze niż „celibat”. Staram się tłumaczyć, że nie można tego w taki sposób generalizować „lepsze” – „gorsze”. Jest to inny sposób sprawowania posługi kapłańskiej. Ksiądz, który żyje w celibacie, niczym nie jest lepszy od księdza, który jest żonaty. Każdy z nas wykonuje swoje zadania, obowiązki kapłańskie oraz inne, zgodnie ze swoim powołaniem. W kapłaństwie Chrystusowym jesteśmy równi, różnimy się jedynie sposobem jego realizacji.
https://www.instagram.com/p/CCy0FDgJ146/?utm_source=ig_web_copy_link
KAI: Czy uważasz, że seminaryjna formacja przewiduje takie okoliczności, że parafia jest mała i jej członkowie np. nie są w stanie utrzymać zabytkowej świątyni? Czy przygotowuje się kandydatów do kapłaństwa do takiej przedsiębiorczości, do szerszego patrzenia, jakiejś biznesowej wyobraźni?
– Nie przygotowuje. Dawniej być może nie było takich problemów, nie było rejestru zabytków. Była jedynie zwykła ludzka gospodarność. Ustawa o ochronie zabytków jest NIESPRAWIEDLIWA i skrajnie jednostronna. Gdyż nakłada obowiązki konserwacji na właścicieli zabytków, a nie idą za tym automatycznie pieniądze na realizację tego zadania. Właściciel ma zdobyć środki i kropka. Urząd Konserwatorski tylko kontroluje i ewentualnie może wystawić mandat za brak realizacji obowiązku ustawowego. Jeżeli kontrolujesz, to bierz odpowiedzialność… Ta jednak spoczywa już tylko na właścicielu. Proboszcz reprezentuje parafię we wszystkich jej sprawach, również tych administracyjnych. Czuję ogromną odpowiedzialność za zabytek. Niestety seminarium nie przygotowało mnie do tego, bo w sumie to życie uczy radzenia sobie. Wyobraźnia biznesowa pojawia się, kiedy zaczynasz pracować. Ludzie czasami narzekają, że księża dużo mówią o pieniądzach. Moja odpowiedź jest prosta: nie chcę mówić o pieniądzach, chcę głosić Ewangelię, ale ustawa o ochronie zabytków zmusza mnie do tego, bo jestem odpowiedzialny za mój dom, rodzinę, powierzoną parafię oraz dobra materialne Kościoła. Moje wyznanie wiary, które podpisałem, mówi jasno: „Dóbr Kościelnych nie będę trwonił na niepotrzebne rzeczy, że parafii nie opuszczę i starannie o nią będę dbał”. Poważnie traktuję te słowa i są one dla mnie mobilizacją, inspiracją i motywacją. Również dodają mi odwagi do działania nieschematycznego.
KAI: Poza tym wszystkim widziałem, że promujesz zdrowy tryb życia, oprócz kaznodziejstwa i duszpasterstwa uprawiasz zdrowotny coaching?
– Zdrowy tryb życia przemówił do mnie w momencie gdy w wieku 37 lat miałem nadwagę i omal nie dostałem zawału. Spojrzałem na żonę i dzieci, powiedziałem – „Panie Jezu, kocham cię, ale jeszcze nie teraz”. Wziąłem się w karby i schudłem 15 kg w 3 miesiące. Było to dla mnie zaskakująco proste. Pomogłem również kilku osobom to zrobić i zdecydowałem, że warto również w ten sposób pomagać ludziom. Kilka prostych zasad i wsparcie dla tych, którzy chcą. Wierzę, że mam misję w życiu do wykonania, życie jest darem i warto dzielić się swoimi talentami, które czasem trzeba najpierw u siebie odkryć.
***
Ks. Paweł Potoczny – ur. w 1981 roku w Braniewie. W 2006 r. ukończył Greckokatolickie Seminarium w Lublinie. 2006 r. wstąpił w związek małżeński z Anną, mają trójkę dzieci. W 2007 roku przyjął święcenia kapłańskie. Posługę kapłańską sprawował jako wikariusz w parafii archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Przemyślu (2007/2013), gdzie pełnił również funkcję wicekanclerza kurii, a także w Olsztynie (2013/2014). Od 2014 roku jest proboszczem parafii św. Mikołaja w Żelichowie (Cyganku) na Żuławach. Jest zaangażowany w prace kilku archidiecezjalnych komisji.
Działalność ks. Pawła Potocznego można śledzić na blogu.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.