Potrzebujemy Boga
25 września 2011 | 19:49 | tom, kg, st, mz, pb (KAI Fryburg) / ms, pm Ⓒ Ⓟ
Zakończyła się trwająca 4 dni podróż apostolska Benedykta XVI do Niemiec. Była to trzecia – a zarazem pierwsza oficjalna – wizyta papieża Niemca w Ojczyźnie. Jej hasłem były słowa: „Tam gdzie jest Bóg, jest przyszłość”.
Przybyłem, by mówić o Bogu
Z lotniska Tegel, gdzie witali go m.in. prezydent Christian Wulff i kanclerz Angela Merkel, papież pojechał do zamku Bellevue, gdzie odbyła się oficjalna ceremonia powitania. Prezydent nawiązał do 22. rocznicy pokojowej rewolucji, która doprowadziła do zjednoczenia Niemiec i Europy. „Bez Twojego odważnego poprzednika Jana Pawła II, bez katolickich robotników w Polsce, bez Kościołów chrześcijańskich w NRD, które dały schronienie poszukującym wolności, to wszystko nie byłoby możliwe” – przypomniał Wulff.
„Przybyłem tutaj, żeby spotkać ludzi i mówić o Bogu” – powiedział z kolei Benedykt XVI. Zauważył, że w społeczeństwie zdominowanym mentalnością utylitarną doświadczamy coraz większej obojętności wobec religii, a przecież jest ona jednym z fundamentów pomyślnego współżycia społecznego. „Tak jak religia potrzebuje wolności, tak również wolność potrzebuje religii” – stwierdził papież. Jednocześnie wskazał, że we współżyciu międzyludzkim nie ma wolności bez solidarności.
Po rozmowie w cztery oczy z prezydentem Benedykt XVI udał się do Akademii Katolickiej – siedziby Konferencji Biskupów Niemieckich, gdzie spotkał się z kanclerz Merkel. Rozmowa trwała ok. 20 min. Mówiono o niezbywalnej roli Niemiec w procesie integracji europejskiej i sytuacji na rynkach finansowych. Papież i kanclerz zgodzili się, że polityka w tej dziedzinie nie może zapominać o ludziach tak, aby żaden człowiek nie czuł się odrzucony.
Państwo nie może być bandą rozbójników
Po południu Ojciec Święty przybył do Reichstagu. „Papież jeszcze nigdy w historii nie przemawiał przed niemieckim parlamentem. I rzadko się zdarza, że przemowa w tym domu, jeszcze nim została wygłoszona, wzbudzałaby tak wiele uwagi i zainteresowania” – powiedział na powitanie przewodniczący Bundestagu, Norbert Lammert, nazywając wizytę wydarzeniem historycznym.
W obszernym przemówieniu papież podkreślił, że „ostatecznym kryterium i podstawą” pracy polityka „nie powinien być sukces, ani tym bardziej korzyść materialna”. Zaznaczył, że „polityka musi być staraniem się o sprawiedliwość”. Czym bowiem są „wyzute ze sprawiedliwości państwa, jeśli nie wielkimi bandami rozbójników?” – pytał Benedykt XVI.
Przypomniał, że Niemcy z własnego doświadczenia wiedzą, że nie są to czcze słowa. Przeżyli bowiem „oddzielenie się władzy od prawa, przeciwstawienie się władzy prawu, podeptanie przez nią prawa, tak iż państwo stało się narzędziem niszczenia prawa”. – Stało się bardzo dobrze zorganizowaną bandą złoczyńców, która mogła zagrozić całemu światu i zepchnąć go na skraj przepaści – przypomniał Ojciec Święty nawiązując do czasów hitlerowskich.
Jego zdaniem „służba prawu i zwalczanie panowania niesprawiedliwości jest i pozostaje podstawowym zadaniem polityka”. – W tej historycznej chwili, gdy człowiek osiągnął władzę dotychczas niewyobrażalną, zadanie to staje się szczególnie naglące. Człowiek jest w stanie zniszczyć świat; może manipulować samym sobą. Może, by tak rzec, tworzyć byty ludzkie i usuwać inne istoty z bycia ludźmi. Jak rozpoznajemy, co jest słuszne? Jak możemy odróżnić dobro od zła, prawo dobre od prawa pozornego? – pytał Benedykt XVI.
Wyjaśnił, że „w odniesieniu do wielkiej części spraw, które należy regulować pod względem prawnym, zagadnienie większości może być kryterium wystarczającym. Oczywiste jest jednak, że w podstawowych kwestiach prawa, których stawką jest godność człowieka i człowieczeństwa, zasada większościowa nie wystarcza”.
Papież przypomniał, że „w historii przepisy prawne były niemal zawsze uzasadniane religijnie”, gdyż „to, co między ludźmi jest słuszne, rozstrzyga się na gruncie odniesienia do Bóstwa”. Podkreślił przy tym, że „w przeciwieństwie do innych wielkich religii chrześcijaństwo nigdy nie narzucało państwu i społeczeństwu prawa objawionego, uregulowania prawnego, wywodzonego z objawienia. Odwoływało się natomiast do natury i rozumu jako prawdziwych źródeł prawa – odwoływało się do zgody między rozumem obiektywnym a subiektywnym, do zgody, która jednak zakłada istnienie obu dziedzin, powstałych w stwórczym Umyśle Boga”.
W ten sposób „teologowie chrześcijańscy włączyli się do ruchu filozoficznego i prawnego, jaki tworzył się od II w. przed Chrystusem”. – Dla rozwoju prawa i dla rozwoju ludzkości rozstrzygające było to, że teologowie chrześcijańscy zajęli stanowisko przeciw prawu religijnemu, które wymagało wiary w bóstwa i stanęli po stronie filozofii, uznając za źródło prawa, obowiązujące wszystkich, rozum i naturę w ich wzajemnym powiązaniu – wskazał Ojciec Święty.
Tak rozumiane prawo naturalne było uznawane za podstawę ustawodawstwa aż do połowy XX w. W ostatnim półwieczu nastąpiła jednak „dramatyczna zmiana sytuacji”: idea prawa naturalnego jest dzisiaj „postrzegana jako specyficzna nauka katolicka, o której nie warto dyskutować poza środowiskiem katolickim, tak iż prawie wstyd jest wymieniać nawet jej nazwę”. Za jedyną wizję naukową zostało bowiem uznane „pozytywistyczne rozumienie natury, które postrzega ją na sposób czysto funkcjonalny tak, jak wyjaśniają ją nauki przyrodnicze”, nie tworzące „żadnego pomostu między etyką a prawem”, a także pozytywistyczne ujęcie rozumu, zgodnie z którym to, „co jest niesprawdzalne lub może poddawać się zafałszowaniu, nie należy do dziedziny rozumu w ścisłym znaczeniu”. – Dlatego etos i religię należy przenieść do sfery podmiotowości a usunąć ze sfery rozumu w ścisłym znaczeniu tego słowa. Tam, gdzie panuje wyłącznie rozum pozytywistyczny – a tak jest w znacznym stopniu w przypadku naszej świadomości publicznej – klasyczne źródła poznania etosu i prawa są wyłączone „z gry”. Jest to sytuacja dramatyczna, dlatego papież wezwał do publicznej dyskusji na ten temat.
Według niego bowiem „gdy rozum pozytywistyczny pojmuje jedynie siebie jako kulturę wystarczającą, zsyłając wszystkie inne rzeczywistości kulturowe do kategorii subkultur, pomniejsza to człowieka i zagraża człowieczeństwu”. – Mówię to, właśnie mając na myśli Europę, w której szerokie kręgi usiłują uznać wyłącznie pozytywizm jako wspólną kulturę i wspólną podstawę do kształtowania prawa, podczas gdy wszystkie inne przekonania i inne wartości naszej kultury są sprowadzane do statusu subkultury. Wraz z tym stawia się Europę, w porównaniu z innymi kulturami świata, w sytuacji braku kultury, a jednocześnie pobudzane są nurty ekstremistyczne i radykalne – przestrzegł Benedykt XVI.
Zastanawiając się, czy „naprawdę pozbawione jest sensu zastanawianie się, czy rozum obiektywny, który przejawia się w naturze, nie zakłada Rozumu stwórczego”, przywołał dziedzictwo kulturowe Europy. Przypomniał, że „na podstawie przekonania o istnieniu Boga Stwórcy rozwinięto ideę praw człowieka, ideę równości wszystkich ludzi wobec prawa, rozumienie nienaruszalności godności ludzkiej w każdej pojedynczej osobie oraz świadomość odpowiedzialności ludzi za ich działanie”.
– To przeświadczenie o rozumie tworzy naszą pamięć kulturową. Jej ignorowanie lub traktowanie jej tylko jako przeszłość byłoby amputowaniem naszej kultury w swej integralności i pozbawiałoby ją jej całokształtu. Kultura Europy zrodziła się ze spotkania Jerozolimy, Aten i Rzymu – ze spotkania wiary w Boga Izraela, filozoficznego rozumu Greków i prawniczej myśli Rzymu. To potrójne spotkanie tworzy głęboką tożsamość Europy. Spotkanie to, świadome odpowiedzialności człowieka przed Bogiem i uznając nienaruszalną godność człowieka, każdego człowieka, umocniło kryteria prawa, których obrona jest naszym zadaniem w obecnym okresie dziejowym – podkreślił Ojciec Święty.
Jego wystąpienie zbojkotowali niektórzy parlamentarzyści z SPD, Zielonych i radykalnie lewicowego „Die Linke”. Flagi tych partii powiewały w tym czasie na antypapieskiej demonstracji na placu Poczdamskim, gdzie zgromadziło się 6-8 tys. osób.
Zbawienie bierze początek od Żydów
Przed opuszczeniem Reichstagu Benedykt XVI spotkał się z reprezentacją wspólnoty żydowskiej. Witając go przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech, Dieter Graumann przyznał, że relacje między Kościołem katolickim a wspólnotą żydowską w ostatnich dziesięcioleciach bardzo się polepszyły.
W swoim wystąpieniu Ojciec Święty zaznaczył, że chrześcijanie powinni coraz bardziej zdawać sobie sprawę ze swego „wewnętrznego pokrewieństwa z judaizmem”, gdyż „zbawienie bierze początek od Żydów”. Przypomniał, że przemawia w miejscu, w którym „zaplanowano i zorganizowano Szoah, unicestwienie współobywateli żydowskich w Europie”. Zaznaczył, że „narodowosocjalistyczny reżim terroru budowany był na micie rasistowskim, którego częścią było odrzucenie Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, Boga Jezusa Chrystusa, a także ludzi, którzy w Niego wierzą”. – „Wszechmocny” Adolf Hitler był pogańskim bożkiem, który chciał być namiastką Boga, Stwórcy i Ojca wszystkich ludzi. Wraz z odmową poszanowania dla jedynego Boga tracony jest także szacunek dla godności człowieka. Straszne obrazy z obozów koncentracyjnych ukazały do czego zdolny jest człowiek odrzucający Boga i jakie oblicze może przybrać naród, który mówi takiemu Bogu „nie” – wskazał Benedykt XVI.
Trwanie z Chrystusem to trwanie z Kościołem
Wieczorem Benedykta XVI odprawił Mszę św. na berlińskim Stadionie Olimpijskim. Uczestniczyło w niej 70 tys. wiernych. – Papież Niemiec w stolicy Niemiec: to jest wydarzenie na miarę tysiąclecia – powiedział na powitanie abp Rainer Woelki.
W homilii papież przypomniał, że „Kościół jest «powszechnym sakramentem zbawienia», istniejącym dla grzeszników, aby otwierać ich na drogę nawrócenia, uzdrowienia i życia. To jest prawdziwa i wielka misja Kościoła, powierzona mu przez Chrystusa”. Przekonywał, że trwanie z Chrystusem oznacza trwanie z Kościołem, który jest „najpiękniejszym darem Bożym”. Dlatego św. Augustyn pisał, że „każdy ma Ducha Świętego w takim stopniu, w jakim kocha Kościół Chrystusowy”.
Benedykt XVI przybył w papamobile, w którym zrobił rundę wokół stadionu. Jechał bardzo powoli, pozdrawiając zgromadzonych. Witały go fanfary i burza oklasków. Wpisał się do Złotej Księgi Berlina. Od burmistrza Klausa Wowereita otrzymał miniaturę Bramy Brandenburskiej.
Wśród wiernych było ponad 2 tys. Polaków. Przybyło kilkunastu biskupów z Polski, m.in. kardynałowie: Józef Glemp, Stanisław Dziwisz i Kazimierz Nycz. Nie zabrakło też prezydenta Wulffa i kanclerz Merkel.
Wspólne świadectwo katolików i muzułmanów
Drugi dzień podróży rozpoczęła prywatna Msza św. w nuncjaturze apostolskiej. Następnie papież spotkał się z delegacją niemieckich wyznawców islamu. Stojący na jej czele prof. Mouhand Khorchide przypomniał, że muzułmanie i chrześcijanie wierzą w tego samego Boga Abrahama, Izaaka, Jakuba i Izmaela.
W krótkim przemówieniu papież wyraził uznanie, że wielu muzułmanów przywiązuje duże znaczenie do religijnego wymiaru życia, co bywa niekiedy postrzegane jako prowokacja w społeczeństwie, które ma skłonność do spychania religii na margines lub najwyżej uznania jej za osobistą sferę człowieka. Zapewnił, że Kościół katolicki bardzo pragnie, aby wymiar przynależności religijnej zyskał słuszne uznanie publiczne.
„Jako ludzie wiary, kierując się różnymi przekonaniami, możemy dać ważne świadectwo w wielu istotnych dziedzinach życia społecznego” – stwierdził papież. Jako przykłady wymienił obronę rodziny opartej na wspólnocie małżeńskiej, poszanowanie życia na każdym etapie i propagowanie większej sprawiedliwości społecznej.
Bóg w centrum życia
Przed południem Benedykt XVI przybył do Erfurtu na pokładzie samolotu niemieckiej Luftwaffe. Z lotniska, gdzie powitała go m.in. premier Turyngii, Christine Lieberknecht, papież udał się do katedry. Oddał hołd znajdującym się w świątyni relikwiom św. Bonifacego, patrona Niemiec. Następnie przywitał się z grupą 15 profesorów Wydziału Teologicznego Uniwersytetu w Erfurcie. Modlił się też przy grobie bp. Hugo Aufderbecka, który głosił tam odważne kazania, które mimo niezadowolenia komunistycznych władz NRD przyciągały tysiące wiernych.
Z katedry papież udał się do dawnego klasztoru augustianów na spotkanie z przedstawicielami Rady Kościołów Ewangelickich w Niemczech. Jej przewodniczący, ks. Nikolaus Schneider wskazał, że współżycie katolików i luteran będzie „jeszcze mocniejsze, gdy bardziej będziemy żyli tym, co nas łączy, niż tym, co dzieli”. Wyraził nadzieję na zniesienie „ograniczeń stojących na drodze do wspólnoty eucharystycznej”. Pytał, czy osoba Marcina Lutra nie może łączyć ewangelików i katolików. Zbliżający się jubileusz Reformacji w 2017 r. jest według niego doskonałą okazją do uleczenia wzajemnych urazów powstałych w tamtych czasach i „konkretną drogą pojednania”. Poprosił papieża, aby 31 października 2017 r. był rozumiany jako święto wyznawców Chrystusa i obchodzony wspólnie z Kościołami Reformacji.
W swoim przemówieniu Ojciec Święty zauważył, że zasadniczym zadaniem ekumenicznym jest pomaganie sobie nawzajem wierzyć głębiej i żywiej. Przyznał, że wzrusza go, jako Biskupa Rzymu spotkanie w miejscu, w którym Marcin Luter studiował teologię i został wyświęcony na kapłana w 1507 r. w zakonie augustianów. Zaznaczył, że pytanie: „Jak zyskam łaskawego Boga?” było siłą napędową całej drogi życiowej Lutra. Wskazał, że „większość ludzi, także chrześcijan sądzi, że Bóg w ostatecznym rachunku nie interesuje się naszymi grzechami i cnotami”. Prawie wszyscy zakładają, że Bóg „w swym miłosierdziu przymknie oko na nasze drobne błędy”. – Czy jednak naprawdę te nasze błędy są tak małe? Czy może świat nie jest spustoszony z powodu zepsucia wielkich, ale także maluczkich, którzy myślą jedynie o własnej korzyści? – pytał retorycznie Ojciec Święty. Stwierdził, że „zło nie jest drobiazgiem” i „nie mogłoby być tak potężne, gdybyśmy naprawdę postawili Boga w centrum naszego życia”. Dlatego „palące pytanie Marcina Lutra” winno stać się „również naszym pytaniem”.
Łączy nas wiara w Trójcę Świętą
Następnie w klasztornym kościele odbyło się nabożeństwo ekumeniczne z udziałem 300 osób, wśród których byli m.in. prezydent i kanclerz Niemiec. Odczytano m.in. Psalm 146 w tłumaczeniu Lutra. Prezes Synodu Kościołów Ewangelickich w Niemczech, Katrin Göring-Eckardt powiedziała, że „chociaż niejedno nas dzieli, to najważniejsze nas łączy: tęsknota za Bogiem”. Mamy też „wspólny fundament, Słowo Boga i mamy wspólną podstawę, chrzest święty”. Przypomniała, że w byłej NRD „chrześcijanie dawali się prowadzić sumieniu, wiedzieli, że Bóg jest większy niż drobnomieszczańska SED, większy niż materialistyczna STASI i większy niż cały obłudny system ucisku, który chciał uczynić człowieka małym, a wiarę czymś niewidocznym”.
W kazaniu papież zaznaczył, że podstawowym przejawem jedności jest wspólna wiara w Trójjedynego Boga. Chrześcijanie wierzą w jednego, konkretnego Boga, który przemówił do nas i stał się jednym z nas. „Naszym wspólnym zadaniem jest obecnie dawanie świadectwa o tym żyjącym Bogu” – podkreślił Ojciec Święty. Zaznaczył, że wbrew poglądowi, jakoby człowiek mógł się obyć bez Boga, w rzeczywistości im bardziej świat oddala się od Niego, tym wyraźniej widać, jak wiele traci na tym człowiek, w pustce serca oraz żądaniach spełnienia się i szczęścia. Nie da się bowiem wykorzenić z człowieka pragnienia nieskończoności, gdyż został on stworzony do utrzymywania więzi z Bogiem i stale Go potrzebuje. Dlatego naszą pierwszą posługą ekumeniczną musi być obecnie wspólne świadczenie o obecności żywego Boga, bo na taką naszą odpowiedź czeka świat – stwierdził papież.
Samorealizacja wyrafinowanym egoizmem?
Wieczorem Benedykt XVI odprawił Nieszpory Maryjne w sanktuarium Etzelsbach w powiecie Eichsfeld w Turyngii. Powitało go tam 50 tys. wiernych, zgromadzonych na rozległej łące. Niektórzy powiewali flagami w barwach watykańskich, inni machali wzniesionymi dłońmi, klaskami i wznosili okrzyki. Ministrantki wniosły na kolumnę przy ołtarzu polowym figurkę Matki Bożej Bolesnej, czczonej w Etzelsbach.
Ojca Świętego powitał biskup diecezji erfurckiej, Joachim Wanke. Głos zabrali także przedstawiciele diecezjan. Jeden z nich przypomniał, że region Eichsfeld położony jest w pobliżu dawnej granicy oddzielającej Niemcy wschodnie i zachodnie. Symbolem tamtych czasów jest krzyż zrobiony z dawnych zasieków, stanowiących część „żelaznej kurtyny”. Przekazany papieżowi, stanowi symbol modlitw tamtejszych wiernych w intencji pontyfikatu Benedykta XVI.
W kazaniu papież podkreślił, że to postawa daru z samego siebie, a „nie samorealizacja prowadzi do prawdziwego rozwoju człowieka, co jest dzisiaj proponowane jako wzór współczesnego życia, a co łatwo może zamienić się w formę wyrafinowanego egoizmu”. Odwołując się do hasła swej podróży do Niemiec: „Tam, gdzie jest Bóg, jest przyszłość”, zaznaczył, że „tam, gdzie pozwalamy, aby miłość Boża oddziaływała całkowicie na nasze życie, tam otwiera się niebo. Tam jest możliwe kształtowanie teraźniejszości tak, aby coraz bardziej odpowiadała ona Dobrej Nowinie naszego Pana Jezusa Chrystusa. Tam małe rzeczy życia codziennego nabierają znaczenia i tam wielkie problemy znajdują swe rozwiązanie”.
W modlitwie wiernych znalazło się m.in. wezwanie w języku polskim. Była to prośba do Boga o to, by umocnił w nas świadomość, że dar wiary jest dla nas błogosławieństwem. Po adoracji Najświętszego Sakramentu Ojciec Święty pomodlił się przed figurką Matki Bożej Bolesnej. Na pamiątkę swej pielgrzymki do sanktuarium zawiesił u jej stóp perłowy różaniec. Na noc powrócił helikopterem do Erfurtu.
Bóg nas nie opuszcza
Trzeci dzień papieskiej podróży rozpoczęła Msza św., jaką odprawił on na placu przed katedrą w Erfurcie. Zgromadziło się tam około 30 tys. wiernych. Niektórzy z nich przybyli z daleka i czekali na papieża od godziny 3.00 w nocy. Bp Wanke uznał obecność Ojca Świętego za znak podniesienia na duchu wszystkich katolików wschodnich Niemiec, którzy dochowali wiary w okresie dyktatury komunistycznej.
W homilii Benedykt XVI podziękował Bogu za to, że upadły mury i druty kolczaste na granicach. – A jeśli sięgniemy jeszcze dalej wstecz, aż do 1941 roku, do czasów narodowego socjalizmu – któż mógłby przewidywać, że tak zwana „tysiącletnia Rzesza” zaledwie cztery lata później obróci się w popioły? – zaznaczył papież. Jednocześnie zauważył, że konsekwencją brunatnej i czerwonej dyktatury jest to, że większość ludzi zamieszkujących Turyngię „żyje z dala od wiary w Chrystusa i wspólnoty Kościoła”. Jednak ostatnie dwie dekady pokazały, że „Bóg nas nie opuszcza”. Przed Kościołem otworzyły się nowe możliwości działania, czy jednak doprowadziły również do wzrostu w wierze? Czyż nie trzeba poszukiwać głębokich korzeni wiary i życia chrześcijańskiego w czymś zupełnie innym, niż w wolności społecznej? – pytał Ojciec Święty.
Podziękował tym katolikom, którzy pozostali wierni Chrystusowi i Kościołowi, „w trudnej sytuacji zewnętrznego ucisku”. Przypomniał, że „wielu katolików oparło się ideologii komunistycznej”. – Niech Bóg hojnie wynagrodzi wytrwałość w wierze – mówił Benedykt XVI. Zapewnił, że dziś chrześcijanie chcą wychodzić naprzeciw współobywatelom i „zaprosić ich, aby wraz z nami odkrywali pełnię Dobrej Nowiny”.
Na zakończenie Mszy zabrzmiał dzwon „Gloriosa” – największy swobodnie kołyszący się dzwon średniowieczny na świecie. Następnie Benedykt XVI udał się na lotnisko, skąd odleciał do Fryburga.
Bóg nadaje sens życiu
Na ulicach miasta witały go tysiące ludzi z transparentami i flagami, w tym wiele polskich, gromkie brawa i okrzyki. Wzdłuż trasy przejazdu wisiały flagi i wisiały plakaty z jego wizerunkiem, hasłem pielgrzymki i słowami powitania.
W katedrze Benedykt XVI modlił się przed Najświętszym Sakramentem i odmówił modlitwę „Anioł Pański” ze zgromadzonymi w świątyni 800 wiernymi. Wpisał się do Złotej Księgi landu Badenia-Wirtembergia oraz Fryburga. Następnie przed świątynią spotkał się z mieszkańcami miasta.
Życzył im uświadomienia sobie, „jak bardzo Bóg nas kocha i jak bardzo jest On dobry, tak abyśmy złożyli w Jego ręce z pełnym zaufaniem samych siebie i wszystko, co porusza nasze serca i jest ważne dla nas. W Nim mamy zapewnioną przyszłość; to On nadaje sens naszemu życiu i może poprowadzić je do pełni”. Słowa papieża przyjęto z aplauzem i skandowano: „Benedetto!”.
Prawosławie najbliższe katolikom
Po południu w seminarium duchownym Collegium Borromeum Ojciec Święty spotkał się z byłym kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem. Rozmowa trwała ok. 20 minut.
Z kolei w auli seminaryjnej przyjął przedstawicieli Prawosławnej Konferencji Biskupów w Niemczech (OBKD) i Starożytnych Kościołów Wschodu (tzw. przechalcedońskich). Papieża powitał przewodniczący OBKD, grecko-prawosławny metropolita Augustyn żartując, że „nie ma nic wspólnego z wrogością wobec kobiet” to, że spotkanie „odbywa się tylko w męskim gronie”. Abp Zollitsch podziękował papieżowi, że podczas wizyty znalazł tak wiele miejsca dla spotkań ekumenicznych.
W swoim przemówieniu papież zapewnił, że pośród Kościołów i Wspólnot chrześcijańskich prawosławie jest katolikom „teologicznie najbliższe”. – Zarówno katolicy jak i prawosławni mają tę samą strukturę Kościoła pierwszych wieków. Możemy więc mieć nadzieję, że niezbyt odległy jest dzień, kiedy ponownie będziemy mogli wspólnie sprawować Eucharystię – podkreślił Ojciec Święty.
Wskazał, że „ważne jest kontynuowanie prac nad wyjaśnieniem różnic teologicznych, ponieważ ich przezwyciężenie jest niezbędne dla przywrócenia pełnej jedności, na którą mamy nadzieję i o którą się modlimy”. Przede wszystkim należy kontynuować wysiłki na rzecz „właściwego zrozumienia kwestii prymatu”. – W tym względzie mogą nam dać owocne impulsy na przyszłość myśli odnośnie do rozróżnienia między istotą a formą sprawowania prymatu, jakie Jan Paweł II przedstawił w swej encyklice „Ut unum sint” – zauważył Benedykt XVI.
Kryzys Kościoła – kryzysem wiary
W kaplicy seminaryjnej na papieża czekało 60 osób: seminarzystów, siostry zakonne, diakoni stali, referenci duszpasterscy. Otrzymał od nich księgę „Moje imię dla przyszłości”. Ojciec Święty wygłosił do kandydatów do kapłaństwa krótkie improwizowane przemówienie, w którym dodał im odwagi i umocnił w powołaniu.
Następnie Benedykt XVI spotkał się Prezydium Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich (ZdK), który jest najwyższą reprezentacją wiernych świeckich w tym kraju. Jego przewodniczący, Alois Glück podziękował papieżowi za „jednoznaczne i niedwuznaczne stanowisko wobec strasznych nadużyć seksualnych”, jakich dopuścili się członkowie Kościoła.
W swoim przemówieniu papież przyznał, że Kościół w Niemczech jest doskonale zorganizowany. – Czy jednak za tymi strukturami kryje się odpowiadająca im siła duchowa – siła wiary w Boga żywego? – pytał papież i dodał, że istnieje tam „przerost struktur nad Duchem”. – Jeśli nie odnajdziemy prawdziwej odnowy wiary, wszystkie reformy strukturalne będą nieskuteczne – przekonywał Ojciec Święty. Zauważył, że „jedynym kryzysem Kościoła w świecie zachodnim jest kryzys wiary”. A bez „prawdziwej odnowy wiary, wszystkie reformy strukturalne będą nieskuteczne”.
Wy jesteście światłością świata
Wieczorem na terenach wystawowych Benedykt XVI przewodniczył czuwaniu modlitewnemu młodzieży. Uczestniczyło w nim 30 tys. młodych ludzi, którzy gorąco przywitali papieża. Były śpiewy, owacje i okrzyki: „Benedetto!”. Papamobile wjechał na tereny targowe nie przy dźwiękach kościelnych pieśni, lecz muzyki jazzowej. Powiewały flagi. Było wiele transparentów. Na jednym z nich napisano: „Highway to Heaven – B16” (Autostrada do nieba – B16). Papieża powitał abp Zollitsch. – Serdeczne dzięki, że jesteś z nami. Razem świętujemy, że nasz Bóg jest Bogiem życia, że nas umacnia i dodaje sił! – powiedział hierarcha.
W kazaniu Ojciec Święty przekonywał młodzież, że wprawdzie ten, kto wierzy w Chrystusa „nie zawsze ma w życiu promienne słońce, tak jak gdyby można było oszczędzić jemu cierpień i trudności, ale jest to zawsze jasne światło, które wskazuje mu drogę, prowadzącą do życia w obfitości”. Nikt jednak „nie może wierzyć, jeśli nie wspiera go wiara innych, a przez moją wiarę przyczyniam się z kolei do umocnienia innych w wierze”.
Papież przyznał, że „ciągle na nowo pomimo najlepszych intencji doświadczamy klęski naszych zabiegów i osobistych niepowodzeń”. Zło widzimy nie tylko w świecie, ale także we własnym życiu w postaci skłonności do zła, egoizmu, zawiści, agresywności, ale również inercji i ociężałości w pragnieniu i czynieniu dobra. – Co pewien czas w historii uważni świadkowie czasów zwracali uwagę, że Kościołowi szkodzą nie jego przeciwnicy, ale „letni” chrześcijanie. Jakże może wówczas Chrystus mówić, że chrześcijanie – a przy tym może również owi chrześcijanie słabi i często tacy letni – są światłem świata? – pytał retorycznie Benedykt XVI.
Przekonywał młodych, że Chrystus interesuje się nie tyle tym, ile razy w życiu się potykają, ale ile razy powstają na nowo. – On was nie wzywa, ponieważ jesteście dobrzy i doskonali, ale ponieważ to On jest dobry i chce uczynić was swoimi przyjaciółmi. Tak, wy jesteście światłem świata, gdyż Jezus jest waszym światłem. Jesteście świętymi, ponieważ działa w was Jego łaska – wołał papież.
Czuwanie wypełniły modlitwa, śpiewy i świadectwa, które złożyli m.in. student, młody robotnik, skaut, przedstawiciel dzieła Kolpinga. Młodzi opowiadali o swoim chrześcijańskim zaangażowaniu. Wymieniali imiona świętych stawiając ich sobie za wzór. Później przynieśli naczynia w kształcie muszli, a papież i towarzyszący mu biskupi zapalili od nich świece, co było nawiązaniem do słów Jezusa: „Wy jesteście światłością świata”. Po kilku chwilach cały plac rozbłysnął morzem światła.
Po spotkaniu z młodzieżą papież wrócił do seminarium duchownego, gdzie nocował w zwykłym pokoju gościnnym.
Odnowa Kościoła – przez nawrócenie
Najważniejszym punktem ostatniego dnia i całej wizyty papieża była poranna Msza św. lotnisku turystycznym we Fryburgu. Wzięło w niej udział 100 tys. wiernych. W wolno przejeżdżającym między sektorami papamobile Ojca Świętego witały okrzyki zgromadzonych. W dłoniach widać było tysiące flag, watykańskich i wiele polskich. Rozległo się bicie dzwonów. Na początku Eucharystii Abp Zollitsch zwrócił uwagę, że dzięki swej wizycie Benedykt XVI dodał swym rodakom odwagi, aby zdali się na Boga i Jego mocą budowali „kulturę i cywilizację miłości w Niemczech i Europie”.
W homilii papież XVI przyznał, że „agnostycy, którzy nie znajdują spokoju z powodu pytania o Boga, ludzie, którzy cierpią z powodu naszych grzechów i tęsknią za czystym sercem, są bliżsi królestwu Bożemu niż rutyniarze kościelni, którzy widzą w Kościele jedynie aparat, ale których serce jest obojętne na wiarę”. – Nie oznacza to jednak, że wszystkich tych, którzy żyją w Kościele i dla niego pracują należy zaszeregować jako dalekich od Jezusa i Królestwa Bożego. Absolutnie nie! – podkreślił papież. – Jest to raczej właściwa chwila, aby podziękować „wielu etatowym i nieetatowym współpracownikom, bez których nie do pomyślenia byłoby życie parafii i Kościoła jako całości” – powiedział Ojciec Święty. Przyznał, że „Kościół w Niemczech ma wiele instytucji społecznych i charytatywnych, w których miłość bliźniego praktykowana jest w formie efektywnej także społecznie”. Jednak oprócz kompetencji zawodowej posługa taka wymaga miłości, „w której ukazuje się drugiemu miłującego Boga – Chrystusa”. – Odnowa Kościoła może ostatecznie przyjść jedynie przez gotowość do nawrócenia i przez odnowienie wiary – przekonywał papież.
Na zakończenie Eucharystii odmówił z wiernymi modlitwę „Anioł Pański”, po czym odjechał do seminarium duchownego na obiad z niemieckimi biskupami. Przyjął tam również członków Trybunału Konstytucyjnego.
Sekularyzacja oczyszcza Kościół
Następnie udał się do Sali Koncertowej, gdzie oczekiwali go katolicy zaangażowani w życie kościelne i społeczne. W swoim przemówieniu zaznaczył, że niezbędnym warunkiem dochowania przez Kościół wierności swej misji jest utrzymywanie stałego dystansu wobec spraw doczesnych. Jego zdaniem, powtarzające się w historii okresy sekularyzacji wychodziły Kościołowi na dobre, gdyż dzięki nim oczyszczał się on od wewnątrz i powracał na drogę ubóstwa. Dzięki zrywaniu z doczesnością misja Kościoła jest bardziej wiarygodna i wyraźniejsza – podkreślił Benedykt XVI. Dodał, że chodzi tu nie o nową taktykę działania, ale o odrzucenie wszystkiego, co właśnie jest taktyką i o poszukiwanie pełnej szczerości. Spotkaniu towarzyszyła muzyka ulubionego kompozytora Benedykta XVI – Wolfganga Amadeusza Mozarta.
Podczas ceremonii pożegnania na lotnisku w Lahr Benedykt XVI zachęcił Kościół w Niemczech, aby nadal kroczył drogą wiary. Zapewnił, że „nie ma nic piękniejszego, niż poznać Chrystusa i dzielić się z innymi przyjaźnią z Nim”. Przypominając kolejne etapy swej wizyty: „wspólne celebry liturgiczne, radość, wspólne słuchanie Słowa Bożego i zjednoczenie w modlitwie, zwłaszcza w tej części kraju, w której próbowano przez dziesięciolecia usunąć religię z ludzkiego życia”. – Nastraja mnie to optymistycznie co do przyszłości chrześcijaństwa w Niemczech – wskazał Ojciec Święty przed odlotem do Rzymu.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.