Prof. Grosfeld: „Kwestia żydowska” jest zrośnięta z „kwestią polską”
09 lutego 2018 | 12:56 | Warszawa / Tomasz Królak / mip Ⓒ Ⓟ
Uważam, że być może dzięki obecnemu kryzysowi będzie możliwa bardziej spokojna, długofalowa debata polska, oby z udziałem żydowskim – mówi KAI prof. Jan Grosfeld, członek Komitetu KEP ds. Dialogu z Judaizmem. Dodaje, że dyskusja nad ustawą o IPN świadczy zarazem o tym, jak mocno „kwestia żydowska” jest zrośnięta z „kwestią polska”, co stanowi szansę i ograniczenie zarazem.
Tomasz Królak, KAI: Panie Profesorze, czy obecny kryzys polsko-żydowski ma bardziej charakter polityczny czy moralny?
Prof. Jan Grosfeld: Rzecz jasna te dwie sfery są ze sobą związane, a problemy podlegają przemieszaniu, czy raczej przenikaniu. Widać to już po deklarowanej przez polski rząd intencji obrony dobrego imienia czy honoru polskiego narodu i państwa: aspekt polityczny ma tutaj charakter wewnętrzny i zewnętrzny. Ten pierwszy to dążenie do budowania wspólnoty narodowej i jej jedności za pomocą odwołania się do polityki historycznej i walki o ważne wydarzenia z przeszłości. Ten drugi to próba zdobycia należnego Polsce, zdaniem władz, miejsca w polityce międzynarodowej, co jest szczególnie ważne w sytuacji, gdy relacje z najbliższymi geograficznie sąsiadami nie są dobre. Cele wewnętrzne, przynajmniej na krótką i może nawet średnią metę, zdają się możliwe do osiągnięcia. Tymczasem cele zewnętrzne, przynajmniej na razie, zostały zaprzeczone przez reakcję parlamentów, rządów i środowisk opiniotwórczych Izraela, USA i Ukrainy.
Polityczny cel zewnętrzny, mimo, iż wielu twierdzi, że w polityce zagranicznej na moralność nie ma miejsca, ma wyraźny aspekt moralny: strona polska nie zgadza się na fałsz sformułowania „polskie obozy zagłady”, jako zupełnie niezgodne z prawdą, na czynienie polskiego społeczeństwa winnym Zagłady Żydów, wreszcie na pomijanie bądź pomniejszanie zasług Polaków podczas II wojny światowej.
Kwestia prawda-fałsz odwołuje się tu do wymiaru moralnego; walczymy o prawdę choćby kosztem utraty dobrej pozycji „sojuszniczej”. Polityka wewnętrzna również wiąże się z moralnością, gdyż – jak widać po licznych reakcjach społecznych na oskarżenia o winy Polaków wobec Żydów podczas okupacji niemieckiej – samopoczucie i sumienie Polaków bardzo często nie jest gotowe do uznania polskich win, gdyż dominuje przekonanie, że ofiarami byli Polacy tak samo jak Żydzi. A zatem jak można przypisywać im jakiekolwiek winy? W tejże świadomości zresztą winni byli również Żydzi i to zarówno wobec samych Żydów, jak i Polaków (żydowski udział w komunizmie przeciwko Polakom).
W ogóle problem tzw. konkurencji ofiar między Polakami a Żydami jest bardzo destrukcyjny dla dobrego dialogu prowadzącego do wyjaśnienia prawdy historycznej, a co więcej do przebaczenia i pojednania.
KAI: Co dla Pana jest ważniejsze: aspekt relacji polsko-izraelskich czy też dyskusja „wewnątrzpolska”, bo przecież sami Polacy zajmują w sprawie obecnego kryzysu bardzo różne stanowiska?
– Myślę, że zróżnicowanie stanowisk polskich nie jest bardzo duże. Owszem, z powodów politycznych opozycja, zresztą nie od razu, przyjęła postawę krytyczną wobec rządu. Natomiast trudno powiedzieć, czy w skali makro równie mocno obecna jest tak postawa krytyczna, jak i ta akceptująca politykę obecnych władz.
Najlepszy dowód to ten, że w żadnych znaczniejszych środowiskach, także politycznych, opozycyjnych, krytyka ta nie została wyrażona w procesie przygotowywania ustawy o IPN. Skądinąd prawdą jest, że projekt nie został poddany konsultacjom społecznym w kraju. Wydaje się, że nie zostały uwzględnione polskie środowiska żydowskie, a jedynie władze Izraela.
Według mnie kwestia relacji z Żydami zaczęła się jako sprawa wewnątrzpolska, a promieniuje na relacje międzynarodowe, z Izraelem, z USA, z żydowską diasporą.
W tej dziedzinie dokonało się wiele dobrych rzeczy i jest znaczny postęp przez ostatnie 30 lat. Wkład śp. Lecha Kaczyńskiego, także PiS w tę część polityki był poważny. Tym bardziej dziwi dość beztroskie narażenie tego dorobku na ryzyko zniszczenia. Miejmy nadzieję, że tak się ostatecznie nie stanie.
Kwestia żydowska jest dla nas sprawą najpierw wewnątrzpolską, bowiem zapewne z powodu komunistycznego totalitaryzmu, nie było nam dane „uporać” się z wydarzeniami II wojny i okupacji, z morderczym zniknięciem (niemal dosłownie, bo głównie w krematoriach i ich kominach) 3 milionów Żydów, którzy byli polskimi obywatelami, czyli według obecnej konstytucji członkami polskiego narodu.
Konstytucja nasza używa bowiem politycznej (obywatelskiej), a nie etnicznej, koncepcji narodu. Przeszłość II wojny i postaw polskich wobec Żydów nie została „przerobiona” w polskiej świadomości. Dobrze jest pamiętać, z jak potężnym odrzutem, odepchnięciem i wrogością spotkały się niektóre próby otwarcia debaty nad tą przeszłością, zarówno w czasie komunizmu (np. słynny artykuł Jana Błońskiego „Biedni Polacy patrzą na getto”), czy po odzyskaniu suwerenności w roku 1989 (sprawa Jedwabnego i podobnych morderstw zbiorowych na Żydach).
Uważam, że być może dzięki obecnemu kryzysowi będzie możliwa bardziej spokojna, długofalowa debata polska, oby z udziałem żydowskim. Oczywiście jestem świadomy, że są niektóre środowiska, które tej debacie będą zawsze szkodzić przez swe antyżydowskie poglądy i działania.
Relacje polsko-izraelskie, choć bardzo ważne politycznie, społecznie i kulturowo, uważam za drugorzędne. Skądinąd warto dodać, że lepsze i intensywniejsze relacje Polaków z Izraelem i Izraelczykami, a także Żydami z całego świata mogą drogą psychologiczną przyczyniać się do postępu na tym pierwszym polu zmagań wewnętrznych.
KAI: Przewodniczący Episkopatu ocenił, że w obecnym sporze objawiła się także „przykra strona poziomu chrystianizacji w Polsce”, bo praktycznie wszyscy, którzy głoszą wypowiedzi o charakterze antysemickim, są ludźmi ochrzczonymi. „Poziom, w jakim współpracują z Duchem Świętym, jest całkowicie różny”…
– Zacytowane słowa arcybiskupa Stanisława Gądeckiego są bardzo poważne , z pewnością nie tylko przykre. Przewodniczący Konferencji Episkopatu stawia znak zapytania nad uwewnętrznieniem chrześcijaństwa, przede wszystkim zaś prawd Ewangelii, samej Dobrej Nowiny wśród polskich chrześcijan.
W tym przypadku arcybiskupowi chodzi o grzech antysemityzmu: pogardy i nienawiści do Żydów i innych obcych, jednakże jasno widać, że poglądy i życie Polaków w tak ogromnej większości ochrzczonych, nie są świadectwem żywego chrześcijaństwa.
Nie chodzi bowiem tylko o samą obecność w kościołach, udział w praktykach religijnych, ale o ich przełożenie na konkretne przejawy życia. Chrystus mówi: „Po czym was – chrześcijan – poznają ludzie? Po miłości i jedności”.
Postawa wobec drugiego człowieka jest miarą naszego chrześcijaństwa. Rzecz jasna trudno wymagać od drugiego, by miłował nieprzyjaciół, ten nakaz nie jest prawem ani wymaganiem moralnym, jednak niewątpliwie postawy wrogości, odrzucenia, pogardy są jawnym zaprzeczeniem orędzia Chrystusowego. Współpraca z Duchem Świętym, o której braku mówi abp Gądecki bardzo mocno szwankuje. Często mamy do czynienia nie tylko z brakiem współpracy, lecz wręcz z odrzuceniem miłości, którą Duch Święty niesie, jako rzekomo nierealnej, nieżyciowej, pomijającej wymogi ludzkiej rzeczywistości. Najczęściej postawa ta jest zwykłą próbą usprawiedliwienia własnych przekonań i zachowań. Tą dwulicowością chrześcijańską, hipokryzją, formą chrześcijańską kryjącą jedynie własne upodobanie w złu, Jezus Chrystus brzydzi się o wiele bardziej niż samym złem, którego jesteśmy świadomi i możemy je wyznawać właśnie dzięki Duchowi Świętemu.
KAI: Prymas Polski przestrzega: dialog polsko-żydowski nie może być bezmyślnie zerwany. I apeluje o wzajemne uznanie swoich wrażliwości. Jest na to szansa?
– Uważam, że taka szansa istnieje mimo, „mleka, które już się wylało”. Ci, którzy są mocno zaangażowani w dialog polsko-żydowski, polsko-izraelski, a najgłębiej chrześcijańsko-żydowski, zapewne od niego nie odstąpią, pomimo cierpienia, rozczarowania i wrogości, z jaką się nierzadko spotykają.
Natomiast problem pojawia się w postawach tych, którzy nieco otworzyli się – często powierzchownie – w ostatnich czasach na Żydów, a którzy w obecnych reakcjach Izraela i Żydów na konflikt wokół ustawy o IPN, widzą dowód na, jak mówią „hipokryzję, dwulicowość żydowską”, na instrumentalizację dialogu przez Żydów, i wnioskują: Zostawmy ich, zajmujmy się własnymi sprawami, nie warto mieć żadnych relacji z Żydami, bo kończą się rozczarowaniem.
Pomijam tu jakże ważną i największą grupę Polaków, którzy są wobec tych spraw obojętni. Jednak i oni są podatni na tę ostatnią argumentację. Ta polska gleba psychospołeczna nie powinna umykać także uwadze strony izraelskiej i żydowskiej w ogóle. Fakt te świadczą zarazem o tym, jak mocno „kwestia żydowska” jest zrośnięta z „kwestią polską”, co stanowi szansę i ograniczenie zarazem. Jest to wyzwanie bardzo poważne.
KAI: Czy obecna sytuacja nie powinna zaowocować jaką inicjatywą o charakterze religijnym? Czy nie czekając na kolejny Dzień Judaizmu, w którym chrześcijanie i Żydzi wspólnie się modlą i dyskutują, nie należałoby zorganizować debaty a przede wszystkim modlitwy chrześcijan i Żydów o pojednanie?
– Moje doświadczenie mówi, że każde spotkanie może być owocne pod jednym wszak warunkiem, że co najmniej jedna ze stron przystąpi do niego bez warunków wstępnych, gotowa na uznanie, choćby częściowo, racji drugiej strony. Myślę, że podobnie jest z postawą modlitewną: nie bez powodu Ewangelia i św. Paweł mówią, że pokora czyni cuda. Takie modlitwy, najpierw te chrześcijańskie, „kościelne” , a potem może i wspólne z Żydami, są konieczne.
Człowiek bowiem sam sobie dać pokoju, harmonii i miłości nie może. Także dar przebaczenia i pojednania płynie z góry, a nie z naszych starań i wysiłków. Dar ten może otrzymać wnętrze człowieka skruszonego i gotowego do wyjścia ku innym ludziom nie z pozycji siły, bycia lepszym, wszechwiedzącym, lecz z pozycji, której św. Teresa z Avila mówiła „Jestem zero plus grzech”.
Kościół mógłby też zatroszczyć się o swoje i nie swoje owieczki za pomocą listu pasterskiego czy innego ważnego dokumentu-oświadczenia, w którym wyłożyłby, zresztą nie po raz pierwszy sens swego nauczania w tej materii.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.