Drukuj Powrót do artykułu

Prof. J. Tazbir o Unii Lubelskiej: to wspólna wartość kilku narodów

02 lipca 2009 | 11:32 | aw / ju. Ⓒ Ⓟ

„Widocznie narody niepodległej obecnie Białorusi, Litwy i Ukrainy nie mają najgorszych wspomnień, związanych ze wspólnym istnieniem w Rzeczpospolitej, skoro odwołują się do Unii Lubelskiej.”

W ten sposób historyk prof. Janusz Tazbir skomentował w rozmowie z KAI obchody 440-lecia podpisania Unii Lubelskiej, które odbyły się 1 lipca.

Zdaniem naukowca jest to pozytywna zmiana, gdyż przez długi czas Unia Lubelska była bardzo nieufnie traktowana szczególnie na Litwie – przed wojną w Kownie, a potem w Wilnie, gdyż krążyła opinia, że przyczyniła się do utraty samodzielności przez ten kraj. „Jest to fakt pocieszający, widocznie im w tym wspólnym państwie było dobrze” – podkreślił prof. Tazbir.

Jego zdaniem, z wartości, wypracowanych w czasie trwania Unii, w dzisiejszy czas warto przenieść doświadczenia wielonarodowych i odrębnych kulturowo wspólnot, pod warunkiem, że będą tworzone nie siłą i nie odgórnie, ale w wyniku decyzji wolnych obywateli w XX i XXI w. Trzeba też wyciągnąć wniosek, że tolerancja się opłaca, dlatego że po zawarciu Unii szlachta litewska zyskała pełnię przywilejów szlacheckich, jakie przysługiwały przedtem szlachcie polskiej w Koronie.

Cztery lata później szlachta z terenów Litwy zyskała także wszystkie przywileje, gwarantowane przez Konfederację Warszawską w 1573 – czyli wolność wyznania. Nadania królewskie i urzędy nie zależały od wyznawanej wiary – wszyscy przedstawiciele szlachty byli równi w obliczu prawa. A była to liczna grupa – 10-12 proc. całego społeczeństwa, która miała prawa wyborcze, podczas gdy we Francji czy Anglii tylko 3-4 proc. narodu mogło z tych praw korzystać.

Prof. Tazbir przypomniał, że naukowcy do dziś dyskutują, czy w Rzeczpospolitej był stosowany przymus wyznaniowy. Historycy na Wschodzie twierdzą, że tak. Ale optymizmem napawa fakt, że Unię Lubelską oceniamy już zgodnie, choć na Litwie tych, którzy podpisali niegdyś Unię, uważano dawniej za zdrajców, a pułki litewskie nosiły imię ks. Janusza Radziwiłła, którego z kolei Polacy uważają za zdrajcę. Po latach sporów spojrzenie na wydarzenie sprzed 440 lat bardziej łączy niż dzieli.

To doświadczenie – dobrowolności, tolerancji i różnienia się, szacunku i otwartości na odrębność, oddziaływania na siebie swoją kulturą – warto dziś szczególnie pielęgnować, uważa prof. Tazbir.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.