Drukuj Powrót do artykułu

Prof. Mariański: odpolitycznić lubelski KIK!

13 stycznia 2005 | 12:32 | mp //mr Ⓒ Ⓟ

Należy odpolitycznić lubelski Klub Inteligencji Katolickiej, skończyć z woluntaryzmem jego prezesa prof. Ryszarda Bendera oraz wprowadzić demokratyczne procedury w życiu organizacji – mówi KAI ks. prof. Janusz Mariański z KUL, były członek zarządu lubelskiego KIK-u.

A oto pełen tekst wywiadu z ks. prof. Januszem Mariańskim:
*KAI: Jakie były powody, dla których Ksiądz Profesor przestał był członkiem lubelskiego Klubu Inteligencji Katolickiej?*
Ks. prof. Mariański: Zrezygnowałem 2 października ubiegłego roku, gdyż – jak napisałem krótko – że obecnie Klub Inteligencji Katolickiej im. prof. Strzeszewskiego stał się wyłącznie klubem prof. Ryszarda Bendera. Stąd nie widzę tam dla siebie miejsca. Zrezygnowałem więc z członkostwa w KIK oraz uczestnictwa z zarządzie i redakcji naukowej „Zeszytów Społecznych KIK”.
Zresztą wycofałem się nie sam, lecz wspólnie z ks. prof. Stanisławem Kowalczykiem oraz przewodnicząca komisji rewizyjnej KIK p. Danutą Pieniak.
Prof. Bender podał w swoim oświadczeniu, że dwaj księża profesorowie KUL złożyli rezygnację na znak protestu przeciwko zwolnieniu z pracy dr. Balawajdera, dyrektora biura KIK. Jest to półprawda. Prawdopodobnie prof. Bender lubi rozmijać się z prawdą.
Faktycznie zrezygnowaliśmy nie tyle z powodu zwolnienia kogoś z pracy, lecz dlatego, że decyzja ta została *podjęta bezprawnie*. Podjęło ją bowiem samodzielnie prezydium zarządu, które wedle statutu jest ciałem wykonawczym. Decyzja została podjęta bez konsultacji z zarządem. Sprawa jest tym bardziej karygodna, gdyż prezydium nie było wówczas w komplecie, a ze względu na brak rozstrzygającej większości prof. Bender przyznał sobie dwa głosy. Było to jawnym bezprawiem.
Na zebraniu było obecnych czterech członków prezydium (bez jednego) i w głosowaniu był wynik 2 na 2. Wówczas Bender oświadczył, że oddaje dwa głosy, dzięki czemu sprawa została roztrzygnięta.
Jak widać, *głosowanie na dwie ręce* ma miejsce nie tylko w parlamencie, ale także i w lubelskim KIK. Uważaliśmy, że jest to tak poważne nadużycie i złamanie prawa, że nie pozostaje nam nic innego jak złożenie rezygnacji. Tym bardziej, że na późniejszym zebraniu zarządu decyzja ta nie została nawet poddana pod głosowanie. Z naszej strony był to więc protest przeciwko sprzecznymi ze statutem działaniami prezesa KIK.
Ponadto, na zebraniu 2 października jeden z członków zarządu zgłosił kompromisowy wniosek o zachowanie p. Balawajdera na pół etatu. Prof. Bender nie poddał tego wniosku pod głosowanie, tylko odpowiedział: „ja się nie zgadzam”. To kolejny przykład *swoistej formy demokracji*.
Jedno czego teraz żałuję, to fakt, że tak późno złożyłem rezygnację z członkostwa w KIK-u.

*KAI: Czy prof. Bender już wówczas argumentował usunięcie dr. Balawajdera oskarżeniem go o współpracę z SB?*
Nie, o tym nie było mowy. *Ten argument wysunął znacznie później*, polemizując z dekretem Księdza Arcybiskupa. Wówczas motywował to tylko trudną sytuacją finansową KIK, z powodu ograniczenia dotacji z „Libelli”.

*KAI: No właśnie, a jak wyglądała gospodarka finansowa w KIK?*
Towarzyszyła jej daleko posunięta niejasność. Dodatkową przyczyną naszej rezygnacji był fakt, że p. Pieniak, przewodnicząca Komisji Rewizyjnej, poinformowała nas, że – w sytuacji, kiedy prezes tak często mówił o trudnościach finansowych KIK – przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego dwaj *członkowie zarządu otrzymali z kasy klubu fundusze na prowadzenie kampanii wyborczej prof. Bendera*.
Prof. Berder nigdy nie ujawnił tego publicznie, natomiast wyjaśnił, że były to wydatki na ich działalność publiczną. Podczas zebrania 2 października mówiono także o innych niestatutowych wydatkach.
Tak więc finanse KIK – wbrew prawu i ogólnie przyjętym normom – *nie były pod dostateczną kontrolą* środowiska, ani nawet zarządu. Na akcję stricte polityczną były wydatkowane bez wiedzy i zgody zarządu.
Poza tym, w momencie kiedy czterech pracowników było usuwanych z pracy, na koncie KIK było ponad 150 tys. zł. A w tym samym czasie prof. Bender mówił o złej kondycji finansowej instytucji.

*KAI: A jak wyglądały mechanizmy zarządzania Klubem?*
Aby odpowiedzieć na to pytanie, muszę cofnąć się w przeszłość, do momentu mojego wstąpienia do KIK. Nigdy nie zamierzałem tam wstępować, gdyż uważałem, że jest to organizacja świeckich, a nie księży. Jednak przed siedmiu laty prof. Bender bardzo nalegał, abym się tam zaangażował. Przekonał mnie używając argumentu, że intencją założyciela, nieżyjącego już prof. Czesława Strzeszewskiego było, aby w Klub był współkierowany przez kapłanów. Tak więc od razu znalazłem się w zarządzie, choć od samego początku miałem wątpliwość, czy to wszystko było organizowane zgodnie ze statutem.

*KAI: Na czym polegały te wątpliwości?*
Na wrażeniu, że wszystko, co się dzieje w lubelskim KIK, odbywa się na zasadzie „nominacji prezesa”. Wyglądało to dosłownie tak, że prezes proponował na walnym zebraniu konkretną listę członków zarządu, a następnie drogą jawnego głosowania lista ta była zatwierdzana. Tak to przebiegało podczas dwóch walnych zgromadzeń podczas mojej kadencji. Następnie w tym samym dniu zarząd zbierał się i w podobny sposób wybierał prezydium, wskazane przez prof. Bendera. *Nie pamiętam, aby w lubelskim KIK-u odbyło się kiedyś tajne głosowanie*. Tak więc wyglądały te rzekome procedury demokratyczne.

*KAI: Na czym polega specyfika KIK-u lubelskiego, w porównaniu z innymi Klubami Inteligencji Katolickiej? Piotr Cywiński, prezes KIK warszawskiego powiedział, że KIK lubelski z innymi KIK-ami na jedynie wspólną nazwę.*
Trudno mi odpowiedzieć dogłębnie, gdyż nie znam dostatecznie innych Klubów. Tutejszą specyfiką było zawsze silne *akcentowanie katolickiej nauki społecznej*, głównie za sprawą założyciela prof. Czesława Strzeszewskiego. Był on jednym z najlepszych znawców i propagatorów tej dziedziny. Potwierdzeniem tej tezy było wydawanie rocznika pt: „Zeszyty Społeczne KIK”, redagowanego przez dr. Edwarda Balawajdera, dyrektora biura, niedawno wyrzuconego z pracy przez prof. Bendera.
Innym rodzajem specyfiki klubu lubelskiego jest jego silne – a moim zdaniem nadmierne – *upolitycznienie*.

*KAI: Na czym konkretnie ono polegało?*
Upolitycznienie klubu narastało w ostatnich latach. Każde *zebranie zarządu zaczynało się od kilkudziesięciominutowej narracji politycznej prezesa*. Mówił o sytuacji politycznej w kraju, no i oczywiście o znaczeniu swojej działalności na tym tle. Niejednokrotnie przerywałem te wypowiedzi prosząc, abyśmy przeszli do porządku dziennego. Najważniejsze jednak były sukcesy polityczne prof. Bendera i wszyscy musieliśmy znosić taką atmosferę. Nie byłem tym zainteresowany, a zadania KIK wyobrażałem sobie inaczej.
Wyrazem upolitycznienia – jak już mówiłem – było także przeznaczanie społecznych środków na kampanię wyborczą.

*KAI: W dekrecie abp. Życińskiego jest zarzut, że do KIK zapraszani byli prelegenci o nastawieniu antysemickim?*
Nie chciałbym się wypowiadać o wszystkich zapraszanych prelegentach, gdyż mam zbyt małą wiedzę, ale niewątpliwie niektóre kandydatury były co najmniej wątpliwe. *Jednym z referentów miał być Andrzej Lepper*. Został zaproszony, choć w ostatniej chwili do spotkania nie doszło. Miał on mówić nam o… małej przedsiębiorczości.
Wyraźny nurt antysemicki obserwować można było wśród niektórych członków KIK, podczas dyskusji po referatach, także po moich wystąpieniach.

*KAI: A jak – zdaniem Księdza Profesora – jest z „katolickością” lubelskiego KIK? To przecież był koronny zarzut, sformułowany w dekrecie.*
Zarzut ten potwierdza chociażby fakt, że miejscowy biskup, ani jego przedstawiciel nie byli zapraszani, *ani nawet wpuszczani* na teren KIK. Abp Życiński sugerował zwołanie nadzwyczajnego walnego zebrania w obecności swojego biskupa pomocniczego Mieczysława Cisło. Pan Bender odmówił realizacji tego postulatu. Druga sprawa, to wspomniane już bardzo jednokierunkowe upolitycznienie, które jest całkowicie sprzeczne z uniwersalnym posłannictwem Kościoła.

*KAI: Jak to można zmienić?*
Przede wszystkim uważam, że KIK lubelski trzeba ratować, bo z pewnością jest on potrzebny. Inne organizacje np. Akcja Katolicka, go nie zastąpią.
Jak to praktycznie zrobić, nie wiem. W każdym razie *nie wyobrażam sobie, żeby KIK lubelski mógł dalej funkcjonować z prof. Benderem jako prezesem*. Mam nadzieję, że tę bolesną sprawę rozstrzygnie walne zebranie, które winno być zwołane w najbliższym czasie.
Z innych postulatów mógłbym wymienić: Po pierwsze respektowanie statutowych uprawnień Zarządu i zakończenie ery woluntaryzmu prezesa. Po drugie *odpolitycznienie* KIK-u lubelskiego i ukierunkowanie go na działalność formacyjną w duchu katolickiej nauki społecznej. Po trzecie wreszcie, wprowadzenie *demokratycznych procedur* wyboru władz Klubu.

*KAI: A w sensie programowym, co powinno ulec zmianie?*
Moim zdaniem, KIK lubelski bardzo daleko odszedł od założeń programowych jego założyciela prof. Strzeszewskiego. W sensie programowym KIK *winien nabrać dystansu wobec bieżącej polityki*. Nie jest to rola tego stowarzyszenia. Winien natomiast umocnić formację katolicko-społeczną oraz etyczno-społeczną. Podkreślam: formację etyczną, gdyż w praktyce podstawowe zasady etyki nie są tam przestrzegane.
Także dobór prelegentów winien być kontrolowany przez zarząd a ich skład winien reprezentować znacznie szersze spectrum. *Nie może być to tylko krąg politycznych współpracowników prezesa*. A przede wszystkim winni być tam zapraszani naukowcy, a nie politycy zajmujący się bieżącą grą. KIK, a tym bardziej Kościół nie może być baldachimem ochronnym dla prowadzenia bieżącej działalności politycznej.

*KAI: Jak Ksiądz Profesor ocenia oskarżenia kierowane przez Bendera o współpracę z SB?*
Mogę tylko powiedzieć, że niepojęty jest fakt, że *Bender nagle oskarżył swoich najbliższych współpracowników, którymi otaczał się przez lata* i którzy byli jego najbardziej zaufanymi ludźmi. To bardzo zastanawiające?
Rozmawiał Marcin Przeciszewski

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.