Prof. Władysław Sinkiewicz: Jezus już przed ukrzyżowaniem był w stanie krytycznym
21 marca 2019 | 20:55 | jm | Bydgoszcz Ⓒ Ⓟ
„Jezus już przed ukrzyżowaniem był w stanie krytycznym, uwzględniając utratę krwi, silne przeżycia emocjonalne i wielkie cierpienie fizyczne” – powiedział prof. Władysław Sinkiewicz. Kardiolog był gościem Bydgoskiego Klubu Frondy.
W Domu Jubileuszowym Jana Pawła II wygłosił wykład „Medyczne aspekty cierpienia i śmierci krzyżowej Jezusa”. Profesor przypomniał m.in., że ukrzyżowanie, zgodnie ze starożytnymi źródłami, było niewątpliwie jedną z najsroższych i najbardziej poniżających rodzajów kary w antycznym świecie. – Od śmierci Heroda I Wielkiego do upadku Jerozolimy ukrzyżowanie było w Judei powszechnie stosowaną karą. Zniósł je dopiero cesarz Konstantyn Wielki w 337 roku n.e. Zastąpił ją wieszaniem na szubienicy, która w porównaniu z krzyżem była, można rzec, „humanitarna” – powiedział.
Prof. Władysław Sinkiewicz dodał, że zwyczajowo skazaniec musiał dźwigać krzyż od miejsca biczowania aż na miejsce stracenia. Ze względu na duży ciężar całego krzyża – około 140 kilogramów – niósł on tylko belkę poprzeczną, ważącą od 37 do 54 kg, umiejscowioną na karku i balansowaną podczas dźwigania dwoma ramionami przywiązanymi rzemieniami do belki. – By przedłużyć agonię, w środkowo-dolnej części słupa przymocowywano niekiedy kawał nieociosanego klocka, deski. Natomiast przed ukrzyżowaniem, według żydowskiego prawa, skazańcowi podawano mieszaninę mocnego wina z mirrą lub żółcią, jako łagodny środek odurzający – dodał.
Według kardiologa zgon w następstwie ukrzyżowania, był najczęściej wypadkową wielu czynników. – Najbardziej okrutnym z nich była sama pozycja ciała zawieszonego na krzyżu, uniemożliwiająca prawidłowe oddychanie. Badania przeprowadzone na ochotnikach z ciągłym monitorowaniem funkcji oddychania i krążenia wykazały, że już po 6 minutach objętość oddechowa spadała średnio o 70 procent, ciśnienie tętnicze o 50 procent, a częstość skurczów serca wzrastała dwukrotnie. Po 12 minutach oddychanie odbywało się tylko za pomocą przepony – stwierdził.
Jak zauważył profesor miejsce wbijania gwoździ było dodatkowym okrucieństwem oprawców. – Gwoździe wbijano pomiędzy kość promieniową a kości nadgarstka lub pomiędzy same kości nadgarstka. Pomimo, że gwóźdź przechodził przeważnie pomiędzy kośćmi i nie powodował złamań, samo uszkodzenie okostnej wywoływało ból nie do zniesienia. Co więcej, wbijany gwóźdź mógł miażdżyć lub uszkodzić nerw pośrodkowy, powodując rozrywający ból obu ramion, porażenie części kończyny i niedokrwienne przykurcze. Stopy były najczęściej przybijane do przedniej części krzyża przez pierwszą lub drugą przestrzeń śródstopia. Jest bardzo prawdopodobne, że zarówno nerw strzałkowy, jak i gałązki nerwu podeszwowego również ulegały urazom przez wbijane gwoździe, co powodowało rozdzierający ból, który, jak dzisiaj wiemy, jest trudny do opanowania nawet środkami narkotycznymi.
Na pytania jak długo cierpiał Jezus po ukrzyżowaniu, prof. Sinkiewicz odpowiedział, że zmarł stosunkowo szybko, w przedziale od 3 do 6 godzin. – Fakt, że Jezus zwiesił głowę i skonał po głośnym okrzyku, może sugerować możliwość dodatkowej nagłej przyczyny zgonu. Taką najprostszą interpretacją może być pęknięcie serca. Na pewno przyczyna zgonu Jezusa była wieloprzyczynowa, aczkolwiek każdy z opisywanych czynników mógł doprowadzić do szybkiej śmierci – podsumował.
Prof. dr hab. med. Władysław Sinkiewicz w latach 2009-2017 był kierownikiem II Katedry i Kliniki Kardiologii CM w Bydgoszczy, UMK w Toruniu. Profesor jest autorem ponad 400 publikacji w recenzowanych czasopismach naukowych polskich i zagranicznych oraz współredaktorem ośmiu monografii w zakresie bioetyki. Od kilkunastu lat przewodniczy Komisji Bioetycznej Bydgoskiej Izby Lekarskiej. Jest pomysłodawcą, głównym organizatorem i kierownikiem naukowym Bydgoskich Spotkań Bioetycznych, w ramach których są organizowane ogólnopolskie konferencje naukowe.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.