Radość – dobro dla chrześcijanina
31 marca 2016 | 14:24 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ
Co to jest radość? Wiemy, że radość jest cnotą, jest dobrym i stałym nawykiem utrzymania szczęśliwego usposobienia niezależnie od zewnętrznych okoliczności. Radość również jest uczuciem, a więc bezpośrednio jest uzależniona od ciała, od własnego samopoczucia.
Są różne rodzaje radości. Istnieje fałszywa radość połączona z przyjemnością zniewalającą człowieka. Człowiek uzależniony od alkoholu, seksu lub narkotyków może czuć radość, ale jest fałszywa, ponieważ nie ma cnoty. Radość powierzchowną ma człowiek, który zamyka oczy na rzeczywistość, nie widzi trudności ani problemów, śmieje się bez żadnej przyczyny. Natomiast radość uczuciowa zadowala się przyjemnością cielesną, człowiek czuje się dobrze, pogoda dopisuje, obiad smaczny i kolejny sukces w pracy. To nie jest zła rzecz, ale radość jako cnota nie zadowala się uczuciem – człowiek nie tylko chce czuć się szczęśliwy, ale chce być szczęśliwy, szuka radości życia.
Cnota radości ma swoje korzenie w posiadaniu dobra, im więcej dobra mamy, tym więcej radości. Radość życia jako cnotę trzeba ciągle ćwiczyć, zdobywamy ten dobry nawyk, czyli cnotę, zawsze poprzez powtórzenie odpowiednich czynów. Trzeba ćwiczyć radość poprzez ciągłe uświadamianie sobie, kim jesteśmy – umiłowane dzieci Boga, poprzez uśmiech na twarzy, pozytywną wizję świata, optymizm w słowach, dobry humor w obliczu ludzkich trudności. Ćwiczyć radość, oddalając od nas smutek i niechęć, nienawiść i urazy, obawę i strach. Bez lęku wobec życia ani wobec śmierci.
Chrystus zmartwychwstał! Liturgia chrześcijańska w tym okresie wielkanocnym ciągle to powtarza: Alleluja: Pan Zmartwychwstał! To najlepsza wiadomość dziejów ludzkości: Chrystus żyje. Radość chrześcijańska to radość życia.
W tygodniu oktawy wielkanocnej miałem szczęście prowadzić rekolekcje zamknięte i w ciszy dla kapłanów. W poniedziałek, drugi dzień świąt, w wielu mediach pojawiła się wiadomość o śmierci czy raczej pójściu do domu Ojca, znanego księdza Jana, który od kilku lat cierpiał na nowotwór mózgu, glejaka. Ksiądz Jan założył i był dyrektorem Hospicjum domowego w Pucku. W ostatnich latach żył na pełnych obrotach czy na petardzie, jak lubił powtarzać. Miał poczucie humoru, dystans do siebie, żył blisko ludzkiego cierpienia, był księdzem wrażliwym na chorego.
W tym błogosławionym czasie rekolekcji w Dworku wpadła do moich rąk – przez przypadek czy przez opatrzność, Bóg wie – ostatnia książka tego księdza „Grunt pod nogami”, i tam można przeczytać to: „I bardzo was proszę o modlitwę w mojej intencji. Żebym jak najdłużej zachował jasność umysłu, żeby ten nowotwór jak najpóźniej przeżarł mi mózg i zerwał mój kontakt z rzeczywistością, a przede wszystkim – co jest dla mnie jako wierzącego księdza istotne – żebym do końca mógł sprawować Najświętszą Ofiarę, do ostatnich moich dni mógł przyjmować komunię świętą, prawdziwe Ciało Jezusa Chrystusa, i choćby jednym palcem spowiadać i udzielać rozgrzeszenia. Amen”.
Tak, młody ksiądz Jan dał nam kapłanom i wszystkim ludziom dobry przykład, jak żyć i jak umierać, jak zachowywać się przezwoicie w obliczu śmiertelnej choroby. W sposób spokojny, normalny, z dobrym humorem, z wiarą w Boga Żywego. Tak, Chrystus Eucharystyczny jest naszą radością i Życiem. Chrystus Miłosierny ciągle czeka na nas w sakramencie spowiedzi, sakramencie radości, tam kapłan mówi do nas: Ja, odpuszczam Tobie grzechy w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Ks. dr Ignacy Soler, urodzony w Alcañiz, w Hiszpanii (1955). Na Uniwersytecie Complutense w Madrycie ukończył studia matematyczne (1977). Stopień naukowy doktora nauk teologicznych uzyskał w 1983 na Uniwersytecie Navarry w Pamplonie. W 1981 został wyświęcony na kapłana prałatury personalnej Opus Dei. Od 1994 mieszka w Polsce.