Drukuj Powrót do artykułu

Rektor KUL: wspierajmy uczelnię, która jest naszym wspólnym dobrem!

31 marca 2015 | 10:07 | Marcin Przeciszewski / br Ⓒ Ⓟ

– Bez życzliwości i ofiarności wielu osób KUL nie mógłby normalnie prowadzić swojej działalności – mówi KAI ks. prof. Antoni Dębiński, rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. – Pomoc duchowa i materialna jest niezwykle istotna w codziennym funkcjonowaniu i wypełnianiu misji uczelni – dodaje, prezentując olbrzymią rolę jaką odegrało w tej sferze powołane przez o. Jacka Woronieckiego Towarzystwo Uniwersytetu Lubelskiego, a po wojnie Towarzystwo Przyjaciół KUL.

KAI: Powołanie Towarzystwa skupiającego przyjaciół Uniwersytetu, które powstało ostatecznie 1 grudnia 1922 r., zaplanował już w 1918 r. jego Komitet Organizacyjny w przekonaniu, że środki finansowe przekazane przez przemysłowców Karola Jaroszyńskiego i Franciszka Skąpskiego nie mogą stanowić jedynego źródła utrzymania uczelni.

Ks. Prof. Antoni Dębiński: Członkowie Komitetu Organizacyjnego, przygotowując projekt nowego uniwersytetu, roztropnie zaplanowali powołanie Towarzystwa, które zajęłoby się pozyskiwaniem środków na zapewnienie bytu i funkcjonowania uniwersytetu na przestrzeni lat. Była to dobrze przemyślana inicjatywa. Chodziło o to, by sprawę zapewnienia bytu tej jedynej katolickiej uczelni w Polsce, przygotowującej przyszłe elity narodu, powierzyć trosce całego społeczeństwa. Ponadto pozapaństwowe źródła finansowania mogły zapewnić uczelni zachowanie tożsamości i niezależności.

KAI: Inicjatywę Komitetu Organizacyjnego, po przedwczesnej śmierci założyciela i pierwszego rektora KUL ks. Idziego Radziszewskiego, podjął kolejny rektor o. Jacek Woroniecki. Jakiego były jego plany odnośnie do Towarzystwa?

– Powołane przez niego Towarzystwo Uniwersytetu Lubelskiego było organizacją społeczną mającą za zadanie nie tylko finansowe wspieranie uczelni, ale także – co równie ważne – szerzenie idei uczelni katolickich. Ojciec rektor miał świadomość, że wielkie dzieło, jakim jest nowy katolicki uniwersytet w niepodległej Polsce, nie będzie mogło istnieć i rozwijać się bez wsparcia oraz konkretnej pomocy życzliwych i oddanych ludzi. A ponieważ o. Woroniecki wywodził się z ziemiaństwa, zapraszał do udziału w Towarzystwie przede wszystkim osoby ze swojej sfery. Tym samym organizacja miała początkowo charakter elitarny. Z czasem jednak nastąpiło rozszerzenie formuły i do 1945 r. w szeregi Towarzystwa wstępowali również absolwenci KUL.

KAI: Jednak po II wojnie światowej ta formuła zmieniła się.

– Wynikało to z ówczesnych realiów. Konieczne było zaangażowanie większej części społeczeństwa w odbudowanie i bieżące funkcjonowanie uczelni. Stąd też pierwszy powojenny rektor KUL ks. Antoni Słomkowski reaktywował tę organizację pod nazwą Towarzystwo Przyjaciół KUL. Dla wspierania Uniwersytetu chciał pozyskać ludzi identyfikujących się z jego misją, budujących życzliwą atmosferę, pragnących przyczyniać się do jego rozwoju i otaczających go modlitwą. Pragnął też, by idea współodpowiedzialności za KUL została szeroko rozpropagowana. Sam wysyłał listy do zakonów męskich i żeńskich oraz do katolików świeckich podkreślające rolę KUL dla społeczeństwa. Istotną rolę odegrały też odezwy i listy Episkopatu Polski czy poszczególnych biskupów z prośbą o wsparcie uczelni. Dużą aktywność wykazywały osoby należące do TP KUL, które przez wiele lat było jedyną katolicką organizacją społeczną. Jego członkowie prowadzili szeroką zakrojoną działalność edukacyjną, kulturalną i społeczną, ale także przykładali wagę do pogłębiania własnej formacji.

Dzięki temu kilkudziesięcioosobowe grono Towarzystwa z okresu międzywojennego przekroczyło w latach 50. XX wieku liczbę 100 tys. członków, a w latach 80. – 200 tys. Spośród wielu osób z ogromnym oddaniem zaangażowanych w działalność TP KUL na przestrzeni lat chciałbym wymienić przynajmniej kilka. Siostra Janina Wizor, przełożona Zgromadzenia Sióstr Szkolnych de Notre Dame, już pod koniec lat 40. XX wieku zajmowała się w Bielsku-Białej organizowaniem pomocy pieniężnej dla naszej uczelni. W latach 60. w Stanach Zjednoczonych w pracach zarządu Towarzystwa w New Jersey aktywnie uczestniczył ks. Michał Zembrzuski, znany powszechnie jako twórca tzw. amerykańskiej Częstochowy. Prof. Tadeusz Krukowski, wykładowca literatury polskiej na uniwersytecie w Ottawie, w latach 80. zaktywizował działalność kanadyjskich Kół Przyjaciół KUL, był niestrudzonym ambasadorem KUL w Kanadzie, i to nie tylko w środowiskach polonijnych.

KAI: Członkami Towarzystwa Przyjaciół KUL mogą być jednak nie tylko osoby fizyczne, ale także prawne.

– Warto podkreślić, że w działalność TP KUL mogą się również angażować różne podmioty prawne: organizacje, instytucje czy zakłady.

Jeżeli już rozmawiamy o sprawach organizacyjnych, strukturalnych, to chciałbym przypomnieć, że oddziały Towarzystwa mogą powstawać w diecezjach (aktualnie działa ich 13), zaś koła – w dekanatach, parafiach czy mniejszych środowiskach i są one pomocniczymi jednostkami organizacyjnymi oddziałów, niezobowiązanymi do ustanawiania swoich władz lecz działającymi za pośrednictwem wybranych przedstawicieli.

Obecnie trwają zresztą prace nad nowelizacją statutu TP KUL, mające na celu wprowadzenie zapisów ułatwiających zakładanie kół. Każde z nich pozostawałoby w stałym kontakcie z jednym z naszych pracowników, dzięki któremu utrzymywałoby stały i bliski kontakt z uczelnią. Byłoby to zapewne cenne zarówno dla uniwersytetu, cieszącego się wsparciem i zainteresowaniem różnych środowisk w wielu miejscach w Polsce i poza nią, jak i dla członków kół – dotychczasowych i przyszłych sympatyków czy przyjaciół KUL, a także obecnych czy przyszłych absolwentów naszej uczelni.

KAI: Czy KUL, korzystający od 1991 r. z dotacji państwa, nadal potrzebuje dodatkowej pomocy osób zaprzyjaźnionych?

– Oczywiście. Bez życzliwości i ofiarności wielu osób uniwersytet nie mógłby normalnie prowadzić swojej działalności. Wszelkie inwestycje, na które nie otrzymuje dotacji czy pomoce naukowe finansowane są z ofiar ludzi dobrej woli. Pomoc duchowa i materialna jest niezwykle istotna w codziennym funkcjonowaniu i wypełnianiu misji wyznaczonej u zarania uczelni. Mógłbym przywołać wiele przykładów z lat minionych, znamy je w większości. Powiem więc o ostatnich gestach hojności: członkowie oddziału Towarzystwa Przyjaciół KUL w Londynie zobowiązali się do sfinansowania laboratorium dla niewidomych studentów filologii angielskiej, a Polonia, którą odwiedziłem w minionym roku w Stanach Zjednoczonych (Kalifornia i Teksas), Nowej Zelandii i Holandii, ofiarowała środki finansowe na zakup samochodu przystosowanego do przewożenia studentów z niepełnosprawnością.

KAI: Wynika stąd, że uniwersytet może liczyć nie tylko na członków TP KUL, ale także na osoby niezrzeszone w nim, w tym także na Polaków mieszkających poza ojczyzną.

– Dlatego wszystkich wspierających naszą uczelnię nazywamy przyjaciółmi, dobrodziejami, darczyńcami, a nie na przykład sponsorami. Uniwersytet bardzo ceni te przyjacielskie relacje, zaangażowanie w sprawy uczelni i głosy doradcze odnośnie do rozwoju uniwersytetu. A z takimi spotykam się w różnych środowiskach, którym – jak widać – bliskie są idee naszej uczelni. Podczas swojej kadencji byłem kilkakrotnie zapraszany przez Polonię z różnych krajów, co świadczy o tym, że KUL jest wciąż obecny w świadomości dawnej i współczesnej emigracji, a także potomków Polaków, którzy wyjechali z ojczyzny wiele lat temu.

Zaproszenia te dowodzą, że pozycja KUL za granicą jest nadal bardzo wysoka. Jest on ceniony za swą dotychczasową działalność, ale także postrzegany jako nowoczesna uczelnia prezentująca atrakcyjną ofertę dydaktyczną. Polacy rozsiani po świecie, nierzadko absolwenci naszej Alma Mater, są zainteresowani bieżącymi sprawami uczelni, ale także proponują współpracę naukową, dydaktyczną czy kulturalną.

KAI: Rozmowę moglibyśmy zakończyć słowami biblijnego mędrca Syracha: „Wierny przyjaciel jest potężną obroną; kto go znalazł, skarb znalazł” (Syr 6,14).

– … lub też „Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdą go bojący się Pana” (Syr 6,16). Długoletnią historię uczelni współtworzyło i nadal współtworzy wiele osób związanych z nią bezpośrednio, tworzących koła absolwentów czy należących do Towarzystwa Przyjaciół KUL w Polsce i poza jej granicami. Każda z podejmowanych przez nich inicjatyw to przejaw troski, na którą nie ma wpływu odległość czy sytuacja polityczna. Jestem przekonany, że dzięki naszym wspólnym wysiłkom będziemy coraz lepiej kształcić i wychowywać przyszłe elity społeczeństwa – jak powtarzamy często, wyrażając ideę przyświecającą ks. Idziemu Radziszewskiemu – w duchu harmonii między nauką i wiarą.

Pragnąc zaś spłacić dług wdzięczności i odwzajemnić tę przyjaźń, modlimy się jako wspólnota akademicka w intencji wszystkich żyjących i zmarłych dobrodziejów naszego uniwersytetu podczas codziennej Mszy św. odprawianej w kościele akademickim.

KAI: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Marcin Przeciszewski

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.