Rektor Seminarium Redemptoris Mater w Łodzi: Czym jest to wyjątkowe seminarium?
11 grudnia 2023 | 17:45 | Maria Czerska | Łódź Ⓒ Ⓟ
– Na Drodze Neokatechumenalnej ksiądz jest po prostu bratem we wspólnocie. Może opowiedzieć innym o swoich problemach, ale też usłyszeć czasem kilka słów prawdy o sobie. To bardzo pomaga i w formacji seminaryjnej, i w życiu kapłańskim. Pomaga też przezwyciężyć klerykalizm – mówi ks. Michał Jaworski, rektor seminarium Redemptoris Mater w Łodzi. W rozmowie z KAI ks. Jaworski opowiada o tym, czym są Seminaria Redemptoris Mater oraz na czym polega specyfika tej formacji do kapłaństwa, opartej na uczestnictwie we wspólnocie Drogi Neokatechumenalnej.
Rektor zwraca też uwagę, że wspólnoty te w wielu aspektach można uznać za przykład Kościoła synodalnego. W tym roku wstępną gotowość do wyboru kapłaństwa jako swojej drogi życiowej wyraziło 80 młodych ze wspólnot neokatechumenalnych w Polsce. Większość z tych młodych to osoby, których rodzice lub nawet dziadkowie należą do wspólnot Drogi.
Maria Czerska, KAI: Klerykalizm, oderwanie od codziennych problemów ludzi, nieprzystawanie rzeczywistości seminaryjnej do późniejszej pracy księdza, samotność – to były problemy często wymieniane przez duchownych i świeckich w ankietach synodalnych w ramach trwającego w Kościele synodu o synodalności. Akcentowano też potrzebę formacji ludzkiej księży i osobistej formacji wiary. A jak to wygląda na Drodze Neokatechumenalnej?
Ks. Michał Jaworski: Każdy ksiądz jest inny, natomiast to, co nam bardzo pomaga – przygotowuje do posługi kapłańskiej i towarzyszy w tej posłudze – to stałe oparcie we wspólnocie Drogi Neokatechumenalnej. Każdy z nas trafił kiedyś do takiej wspólnoty, przeważnie w młodości. To w niej Pan Bóg pozwalał nam odkryć powołanie, także to do służby w Kościele. Cały czas w seminarium i później jako księża mamy to „zaplecze”.
We wspólnocie jesteśmy braćmi, razem ze świeckimi. Spotykamy się 2 razy w tygodniu. Słuchamy Słowa Bożego, karmimy się sakramentami. To jest bardzo duże wsparcie w dzisiejszych czasach, gdzie tak wielu ludzi żyje samotnie i cierpi z powodu braku relacji. Ten problem dotyczy również księży.
Na pewno uczestnictwo w takiej wspólnocie pomaga przełamywać klerykalizm. Pomaga, jeśli ma się miejsce, w którym można szczerze opowiedzieć o swoich problemach, trudnościach i zmaganiach ludziom, których się dobrze zna. Ważne jest też, by ksiądz mógł czasem usłyszeć trochę prawdy o sobie.
Dodatkowo będąc we wspólnocie jest się też bardzo blisko codziennych problemów osób, które ją tworzą – rodzin, przeważnie wielodzietnych, osób starszych, młodych, samotnych; tego wszystkiego, co przeżywają ludzie w dzisiejszym świecie.
Samo funkcjonowanie wspólnoty neokatechumenalnej w jakiś sposób stanowi drogę synodalną, na której świeccy z różnych środowisk, o różnym wieku, wykształceniu i różnym stanie, także księża, idą wspólnie za Jezusem Chrystusem. To stanowi ogromną pomoc w formacji ludzkiej, w formacji seminaryjnej i jest wielkim skarbem dla księdza.
– Jak to jest, gdy odkrywa się powołanie do kapłaństwa na Drodze Neokatechumenalnej?
– Sam rytm życia we wspólnotach przyczynia się do tego, by to powołanie rozeznawać. Wiele jest zachęt do tego, by stawiać sobie w ogóle takie pytanie – do czego Pan Bóg mnie woła, czego Pan Bóg ode mnie chce. Bywa, że naprawdę bardzo młodzi ludzie już ten głos słyszą, choć to oczywiście jest różnie.
Powołanie odkrywane we wspólnocie może być różnorakie – Pan Bóg jest bardzo pomysłowy, w związku z tym wstąpić można i do „zwykłego” seminarium diecezjalnego i do dowolnego zgromadzenia. Natomiast dla wielu powołanych na Drodze Neokatechumenalnej – tak też było w moim przypadku – oczywiste jest pragnienie kontynuacji tej formacji oraz wybór seminarium Redemptoris Mater, związanego z Drogą Neokatechumenalną.
– Czym jest seminarium Redemptoris Mater?
– Seminaria Redemptoris Mater funkcjonują od ponad 30 lat. Pierwsze powstało w Rzymie. Były one odpowiedzią na wołanie Jana Pawła II o nową ewangelizację. Głównym celem tych seminariów – i wówczas, i dziś – było przygotowywanie kapłanów do towarzyszenia rodzinom ze wspólnot neokatechumenalnych wyjeżdżającym na tereny misyjne. Przez lata seminaria Redemptoris Mater powstawały w kolejnych diecezjach. Dzisiaj jest ich już 120, na całym świecie. To, co je wyróżnia i charakteryzuje, ująć można w trzech punktach: są to seminaria diecezjalne (Droga nie stanowi jakiegoś odrębnego zgromadzenia i księża zawsze są inkardynowani do danej diecezji), są międzynarodowe, tzn. w jednym seminarium mogą się spotkać klerycy z różnych stron świata, i są misyjne – po ukończeniu seminarium kapłan pracuje przez kilka lat w diecezji jako wikary, a później biskup może go wysłać, i na ogół wysyła, by mógł uczestniczyć w ewangelizacji w ramach Drogi Neokatechumenalnej w regionach misyjnych lub takich, które zaczynają być misyjne i cierpią na brak kapłanów.
– Czy do seminarium Redemptoris Mater może wstąpić ktoś, kto nie jest w Neokatechumenacie?
– Nasze seminaria są związane z Drogą, gdyż cała formacja opiera się na drodze inicjacji chrześcijańskiej, jaką jest Neokatechumenat. Powołanie do kapłaństwa, do którego przygotowuje seminarium, to niejako powołanie drugie, o charakterze szczególnym. Natomiast pierwsze i podstawowe powołanie, powołanie każdego chrześcijanina, również kapłana – to powołanie do odkrywania bogactwa swojego chrztu. Tę formację realizujemy na Drodze. Teoretycznie jest możliwe, że ktoś mógłby zacząć formację seminaryjną równolegle z formacją we wspólnocie, lepiej jednak, by już przynajmniej trochę wiedział wcześniej, czym jest Neokatechumenat, zwłaszcza, że kandydaci do kapłaństwa przygotowywani są już w pewien sposób jeszcze przed wstąpieniem do seminarium.
– Jak to wygląda?
– Jeśli ktoś czuje, że Pan Bóg powołuje go do prezbiteratu, ma możliwość wyrażenia swojej gotowości wobec wspólnoty – na specjalnych rekolekcjach (konwiwencji) na początku roku formacyjnego lub podczas spotkań organizowanych przy okazji Światowych Dni Młodzieży przez inicjatora Drogi Kiko Arguello. Takie osoby są następnie dalej przygotowywane uczestnicząc w formacji w swojej wspólnocie oraz w ramach spotkań organizowanych co dwa tygodnie w tzw. centrach powołaniowych, które znajdują się w większych miastach w danym regionie. W spotkaniach tych uczestniczą katechiści i kapłan. Jest wspólna modlitwa, rozmowa. Dobrze, by takie przygotowanie trwało przynajmniej rok. Czasem jest to dłużej, gdy sprawa dotyczy osób niepełnoletnich. Muszą skończyć 18 lat i zdać maturę. Czas trwania tego przygotowania zależy też od dojrzałości danej osoby, która oceniana jest przez katechistów.
– Co dalej?
– Rozpoczęcie formacji seminaryjnej wiąże się z gotowością bycia posłanym na cały świat. Takie osoby uczestniczą w spotkaniu rekolekcyjnym, które odbywa się we wrześniu we Włoszech. Wówczas w drodze losowania przypisywani są do jednego ze 120 seminariów Redemptoris Mater na całym świecie. Choć czasem trzeba uwzględnić jakieś dodatkowe czynniki, np. konieczność dokończenia innych studiów czy też trudności językowe kandydata uniemożliwiające studia filozoficzne i teologiczne w obcym języku, zasadniczo losowanie obowiązuje jako reguła, w związku z czym nasze seminaria mają bardzo międzynarodowy skład. U nas w Łodzi jest 9 seminarzystów – 5 Polaków, 2 Włochów, 1 Amerykanin z USA i 1 Kazach. Zwykle wstępują osoby po maturze lub dwudziestokilkuletnie, choć w Łodzi mamy też jednego wdowca w wieku 60 lat.
– Skoro już jesteśmy przy liczbach – jak kwestia powołań na Drodze wygląda w liczbach?
– Zwykle spośród tych, którzy wyrażają wstępną gotowość do seminarium, wstępuje połowa, a potem znów połowa ostatecznie przyjmuje święcenia. W ostatnich latach formację seminaryjną rozpoczynało rokrocznie kilka bądź kilkanaście osób pochodzących z Polski. 20 lat temu (gdy ja wstępowałem do seminarium) i wcześniej, było to zazwyczaj po kilkadziesiąt osób, więc ten ostatni czas to takie „chude” lata. Bez wątpienia wpływ na to miała pandemia oraz inne trudne wydarzenia w Kościele. Natomiast wielką radością i nadzieją jest to, że po ŚDM w Lizbonie mamy aż 80 młodych chłopaków, którzy wyrazili gotowość rozpoczęcia formacji seminaryjnej. Nie wiemy, czy to przełom, ale na pewno zdecydowany wzrost w stosunku do lat minionych. W skali świata podczas tego spotkania powołaniowego w Portugalii zadeklarowało się 2 tys. ewentualnych kandydatów na księży.
– Czym formacja w Redemptoris Mater różni się od „zwykłego” seminarium diecezjalnego?
– W statucie każdego seminarium mamy zapisane, że zawsze kierujemy się „ratio studiorum”, które obowiązuje na terenie danego kraju. W Łodzi zatem funkcjonujemy według rytmu, który jest zatwierdzony przez KEP. Program studiów jest dokładnie taki sam, jak w „zwykłym” seminarium diecezjalnym. Seminarzyści codziennie dojeżdżają tam na wykłady. Wyróżniają nas dwa elementy – stałe uczestnictwo w formacji we wspólnocie Drogi Neokatechumenalnej oraz to, że mniej więcej w połowie studiów seminarzyści wysyłani są na tzw. wędrowanie – czas misji, który trwa dwa lub trzy lata. Seminarium ma nas przygotować do pracy na misjach. Ważne więc, byśmy mogli tego posmakować i doświadczyć z bliska.
– Czy w RM jest rok propedeutyczny, tak jak w wielu seminariach diecezjalnych?
– Różnie to wygląda w różnych miejscach. Czas przygotowania przed seminarium, choć nie jest rokiem propedeutycznym, na pewno jest czasem intensywnej pracy nad dojrzewaniem danej osoby i dojrzewaniem powołania. Jeśli chodzi o obcokrajowców, przed właściwym rozpoczęciem studiów poświęcają oni rok na naukę języka. W tym czasie wprowadzanych jest wiele elementów roku propedeutycznego.
– Gdzie mieszkają seminarzyści?
– W seminarium. Choć mamy taką tradycję, że gdy powstaje nowe seminarium, pierwsi alumni przez rok mieszkają po dwóch w rodzinach ze wspólnoty. W Łodzi też tak było, gdy seminarium powstawało w 2019 r. Warto dodać, że gdy klerycy podejmują jakieś działania poza seminarium – zawsze wysyłani są „po dwóch”.
– Jak wygląda uczestnictwo we wspólnocie neokatechumenalnej w czasie formacji? Wspólnota może się przecież znajdować w innym mieście, w innym kraju a nawet na innym kontynencie…
– Nasza wspólnota macierzysta, gdzie odkryliśmy swoje powołanie, jest miejscem, do którego wracamy, jeśli to możliwe, kilka razy w roku. Przeżywamy z nią najważniejsze etapy formacji związanej z Drogą. Często seminarzyści mają możliwość uczestniczenia razem z tą wspólnotą w Triduum Paschalnym, obecni są także w czasie wakacji. Ta wspólnota też ich wspiera – i duchowo i, jeśli trzeba, materialnie.
Oprócz tego nowi seminarzyści przydzielani są po dwóch do wspólnot, które są na podobnym co oni etapie formacji i znajdują się w pobliżu seminarium. W takiej wspólnocie spotykają się regularnie, czyli dwa razy w tygodniu na Liturgii Słowa i Eucharystii.
– Jak to było w przypadku Księdza?
– Ja odkryłem powołanie we wspólnocie krakowskiej, do której wciąż należę. Seminarium kończyłem jednak w Warszawie i tam trafiłem do wspólnoty, która cały czas jest miejscem mojej własnej formacji – bo z Łodzi do Warszawy w sumie nie jest daleko. Oprócz tego pomagam tu, w miejscowych wspólnotach.
– Na czym polega „wędrowanie”?
– To jest taki czas dwu- lub trzyletni, kiedy towarzyszymy księdzu, który jest na misjach związanych z Drogą Neokatechumenalną. Dzięki temu też tacy kapłani nie są sami, mają kogoś, kto jest z nimi, by się razem modlić, wspierać. Towarzyszymy tym księżom albo w ramach ekip ewangelizacyjnych złożonych z małżeństwa, księdza, katechistów i właśnie seminarzysty, albo też na parafiach na terenach misyjnych lub przy misji rodzin.
Ja np. przez trzy lata mojego czasu wędrowania byłem przez kilka miesięcy na północy Polski w ekipie odpowiedzialnej za tamtejsze wspólnoty, następnie przez pół roku w Chicago w parafii, gdzie wikariuszem był ksiądz po warszawskim seminarium Redemptoris Mater, a wreszcie przez dwa lata w Ziemi Świętej – najpierw przez rok w Domus Galilaeae, centrum formacyjnym Drogi Neokatechumenalnej, a potem na południu Izraela, towarzysząc księdzu, który był proboszczem w jednej z parafii. Zawsze jest wiele potrzeb. A robotników mało.
– Jakie jest znaczenie „wędrowania”?
– To jest nawiązanie do tego, jak Chrystus posyłał swoich uczniów. Tak chcemy przeżywać ten czas. Zdajemy się na łaskę Pana Boga. Podobnie zresztą jak w seminarium, żyjemy bez pieniędzy, bez telefonu.
„Wędrujemy”, bo jesteśmy poza swoim miejscem zamieszkania i formacji i często wielokrotnie zmieniamy miejsce. „Wędrowanie” to bardzo ważny czas formacji, czas, gdy mocno bada się i weryfikuje powołanie, zwłaszcza powołanie misyjne.
– Czy wiele osób na tym etapie rezygnuje?
– Niekoniecznie.
– Życie bez pieniędzy i telefonu – da się? Jak to wygląda w praktyce?
– Seminarzyści na co dzień nie mają pieniędzy, bo ich nie zarabiają. Jak czasem coś dostaną – oddają rektorowi, do „wspólnej puli”. Gdy czegoś potrzebują, np. kurtki czy butów – przychodzą do rektora i proszą. Czas pobytu w seminarium można porównać do czasu pustyni – postu i modlitwy, by przygotowywać się do misji. Staramy się dlatego też żyć bez telefonów, bez internetu. Mamy wspólny komputer. Gdy ktoś potrzebuje dostępu do internetu, prosi o pozwolenie, a następnie korzysta z komputera w towarzystwie drugiej osoby.
– Jak się utrzymuje seminarium?
– Różnie to wygląda, w zależności od diecezji. Nasze seminaria są diecezjalne i tym, kto jest za nie odpowiedzialny – i w kwestiach duchowych, i materialnych – jest biskup. Oczywiście zawsze są osoby gotowe pomagać – i członkowie Neokatechumenatu i inni ofiarodawcy, którzy dzielą się tym, co mają. Niektóre seminaria utrzymują się tylko z ofiar dobroczyńców.
– Powróćmy do tego, jak przebiega formacja. Kleryk zakończył „wędrowanie” – co dalej?
– Znowu nauka. Trzeba po kilku latach przerwy wrócić do książek. A następnie podejmowana jest decyzja o święceniach. Tu jak w każdym seminarium, potrzebna jest przede wszystkim wola kandydata, która opiera się na wieloletnim przygotowaniu i rozeznawaniu oraz na opinii grona formatorów. W przypadku Redemptoris Mater dodatkowo brana jest pod uwagę opinia katechistów danego kandydata, czyli osób, które od samego początku towarzyszyły jego drodze we wspólnocie. Ostateczną decyzję podejmuje biskup.
– Ilu wyświęconych księży ukończyło seminarium Redemptoris Mater? Ilu studiuje w nich seminarzystów? Jak te liczby wyglądają w odniesieniu do Polaków?
Obecnie na całym świecie w seminariach Redemptoris Mater przygotowuje się do kapłaństwa ok. 3 tys. alumnów. Jak dotąd wyświęconych zostało ponad 2 tys. księży. Polacy studiują w seminariach na wszystkich kontynentach. Wielu zostało już wyświęconych i pracuje na misjach. W seminarium w Łodzi mamy 9 alumnów i jednego absolwenta. Warszawskie Redemptoris Mater ukończyło ponad 150 księży, z których zdecydowana większość posługuje już na misjach. W tym roku w Warszawie formowanych jest ponad 40 seminarzystów.
– Bolesnym problemem są odejścia księży z kapłaństwa. Czy dotyczy to również księży na Drodze?
– Niestety tak. To się zdarza. Nie znam natomiast statystyk tych odejść. Całe szczęście nie dotyczy to na razie naszego łódzkiego seminarium. Mamy tylko jednego wyświęconego księdza, który od dwóch lat posługuje jako wikariusz w Łodzi.
– Powołanie do kapłaństwa na Drodze Neokatechumenalnej musi być niejako poprzedzone powołaniem do samej Drogi, odkryciem Neokatechumenatu jako przestrzeni własnego wzrastania w wierze. Kim są młodzi, którzy dokonują takiego wyboru?
– Obecnie większość naszych powołań rodzi się wśród tych, których rodzice albo nawet dziadkowie weszli do wspólnoty neokatechumenalnej. Tak zresztą było i w moim przypadku. Jesteśmy tymi, którzy już od dziecka uczestniczyli w życiu wspólnoty i wzrastali w tym środowisku, przeważnie w rodzinach wielodzietnych – otwartość na życie to charakterystyczna cecha Drogi.
Młodzi, którzy wywodzą się z tych rodzin, w zdecydowanej większości w wieku 13, 14 lub 15 lat rozpoczynają drogę formacji już we własnej wspólnocie. Jest ich wielu i część z nich odkrywa powołanie do kapłaństwa czy życia zakonnego.
– Czy zauważalny w ostatnim czasie odpływ młodych z Kościoła nie dotyczy młodych z rodzin i wspólnot neokatechumenalnych?
– Myślę, że dotyczy w o wiele mniejszym stopniu. Wspólnoty, rodziny chrześcijańskie, gdzie wiara jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, są ogromną pomocą w walce z dzisiejszymi pokusami i trendami.
Ks. prof. Andrzej Muszala: w sprawie in vitro potrzebna jest merytoryczna debata, bez emocji
– Jeszcze 20 lat temu te wspólnoty niesamowicie się rozrastały, przychodzili nowi ludzie. Czy jest tak nadal, czy też ta formacja staje się coraz bardziej pewnym dziedzictwem przekazywanym w rodzinach?
– W latach, gdy Drogi w Polsce nie było lub gdy powstawały dopiero pierwsze wspólnoty, z konieczności wszyscy byli „z zewnątrz”, często nawet z oddalenia od Kościoła. Dziś jest inaczej. Obecnie, gdy powstaje nowa wspólnota, składa się mniej więcej w połowie z osób „nowych”, a w połowie z tych, którzy dorastali w rodzinach neokatechumenalnych, mających już za sobą formację w rodzinie.
– Jakie ksiądz widzi wyzwania i trudności przed wspólnotami Drogi i seminariami Redemptoris Mater w Polsce?
– Na pewno Pan Bóg stawia wiele wyzwań w świecie, który inaczej niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu postrzega Kościół, kapłanów i ich pracę. Z całą pewnością potrzeba tego, o czym mówił Chrystus – gotowości chrześcijan do przyjęcia prześladowań, ale też tego, by stawali się solą ziemi i światłem świata, nawet pozostając w mniejszości. To jest misja wspólnot – pomagać odkryć darmową miłość Pana Boga do człowieka słabego i grzesznego. A zwłaszcza jest to misja księdza.
Trudności są zawsze. Bez trudności nie moglibyśmy iść naprzód. W niektórych miejscach na świecie, na terenach misyjnych, seminaria Redemptoris Mater stają przed naprawdę poważnymi wyzwaniami, np. związanymi z prześladowaniem Kościoła. Nam Pan Bóg oszczędza tych trudności. Ale zawsze pozostają codzienne zmagania, funkcjonowanie z dnia na dzień, modlitwa, praca, bycie we wspólnocie, ewangelizacja. To wszystko jest polem walki, ale też miejscem spotkania z Chrystusem.
– A nadzieje?
– Nadzieja jest w tym, że Pan Bóg jest zawsze wierny. Chrystus obiecuje, że będzie posyłał robotników na Swoje żniwo. W wymiarze powołań – jestem spokojny, że tych robotników nie zabraknie. Ważne, żeby się skupiać na Bogu, a nie na swoich planach i zamiarach.
***
Droga Neokatechumenalna jest formacją prowadzącą do dojrzałej wiary osoby już ochrzczone, ale potrzebujące odkrycia bogactwa swego chrztu. Stanowi także formę katechumenatu dla osób nieochrzczonych. Zainicjowana została w Hiszpanii w 1964 r. Do Polski dotarła w 1975 r. Obecnie w naszym kraju działa ok. 1 tys. wspólnot. W Polsce istnieją też dwa Archidiecezjalne Seminaria Redemptoris Mater – w Warszawie od 1990 r. i w Łodzi od 2019 r.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.