„Rockujący” benedyktyn – o. Notker Wolf zmarł w wieku 83 lat
03 kwietnia 2024 | 18:16 | tom | Sankt Ottilien Ⓒ Ⓟ
„Życie jest i pozostanie ryzykiem”, o. Notker Wolf był tego świadomy. Radził sobie z problemami z ufnością w Boga, podróżował do odległych krajów i nigdy nie dał się im pokonać. „Uśmiechaj się do życia. A jednak nie traktuj go zbyt lekko” – brzmiało jego życiowe credo. Długoletni opat prymas benedyktynów (2000-2016) zmarł 3 kwietnia niespodziewanie w wieku 83 lat – w drodze powrotnej z Włoch do swojego rodzinnego klasztoru St. Ottilien w Górnej Bawarii.
Wielokrotnie zadawano mu pytanie: „Dlaczego wyglądasz na tak szczęśliwego?”. Wyznał kiedyś, że był przyjacielem klarownych słów i uwielbiał ujmować rzeczy w pigułce. A niektóre z rzeczy, które napotykasz każdego dnia, można znieść tylko z humorem. Ale dyscyplina jest również tego częścią. O. Wolf ujawnił kiedyś niemieckiej agencji katolickiej KNA, że regularnie wykonuje poranne ćwiczenia. O piątej rano rozciąga się przez kilka minut. Nie dlatego, że odczuwa „nieodpartą potrzebę”, by to robić. Ale „ta odrobina ćwiczeń pomaga mi przetrwać cały dzień, czuję się lepiej i jestem w lepszym nastroju”.
Muzyka również dbała o jego kondycję. Lubił grać na flecie, a czasem na gitarze elektrycznej. Grał legendarne koncerty z „Feed-Back”, zespołem złożonym z byłych uczniów St. Ottilien Grammar School, raz nawet przed występem słynnego brytyjskiego zespołu rockowego Deep Purple. Mnich nie bał się kontaktu z ludźmi.
Syn krawca, Werner Wolf urodził się w Bad Grönenbach w regionie Allgäu w 1940 roku. Rodzina była katolicka, ale nie przesadnie pobożna. Chłopiec był ministrantem, ale swoje duchowe przebudzenie przeżył na strychu, jak mówi biografia zakonnika autorstwa Heidemarie Winter. Tam uczeń szkoły średniej znalazł broszurę misyjną. To obudziło w nim tęsknotę za wolnością.
Jednak jego zdrowie w dzieciństwie nie było dobre. Kiedy zachorował na krzywicę, lekarz poinformował jego matkę, że może „spisać” syna na straty. Z pomocą miejscowego księdza dobry uczeń dostał się jednak do benedyktyńskiego gimnazjum misyjnego w St. Ottilien. Po ukończeniu szkoły w 1961 r. wstąpił do zakonu. Kiedy przyjął nowe imię, jeden z jego współbraci skomentował: „Na miłość boską, już piąty Notker”. Czterech kandydatów o tym imieniu wcześniej opuściło opactwo.
Studiował filozofię w Papieskim Instytucie Liturgicznym Świętego Anzelma w Rzymie oraz teologię i nauki przyrodnicze w Monachium. Święcenia kapłańskie przyjął w 1968 r. Dwa lata później o. Wolf wykładał filozofię naturalną w Instytucie, a następnie obronił doktorat na temat cyklicznego modelu wszechświata w stoicyzmie.
Kiedy w 1977 r. w St. Ottilien poszukiwano nowego opata, wybór padł na 37-letniego młodzieńca. Ważne było dla niego przezwyciężenie tradycyjnie surowej musztry i nadzoru, aby stworzyć klasztor wolny od strachu. Jego zdaniem wolność i godność jednostki powinny być szanowane.
O. Wolf mówił o sobie, że podejmuje decyzje wtedy, gdy są one potrzebne. Kiedy po 23 latach spędzonych w St. Ottilien przeniósł się do Rzymu, aby kierować zakonem benedyktynów, zrobił to samo. Każdego roku podróżował 300 000 kilometrów po całym świecie, aby odwiedzić współbraci. Podróżował nawet do Korei Północnej i Chin. Udało mu się założyć szpitale w obu krajach. Czasami podawano mu dziwne jedzenie, w tym mięso psów i węży. „Potrafią być strasznie twarde” – mawiał.
O. Wolf mówił płynnie kilkoma językami, a ostatnio nawet nauczył się arabskiego podczas pandemii koronawirusa. Był również często zapraszany do wygłaszania wykładów i prelekcji w Austrii. Uważał „drogę synodalną” obraną przez Kościół katolicki w Niemczech za właściwą: „Moim zdaniem taki proces powinien trwać cały czas”. Nawet św. Benedykt zalecał swoim współbraciom: „Nie róbcie nic bez rady, a potem nie będziecie żałować”. Przede wszystkim należy słuchać młodszych.
Zapytany, jaki napis chciałby umieścić na swoim nagrobku, o. Wolf odpowiedział: „Jubilate Deo”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.