Drukuj Powrót do artykułu

Ruszył proces beatyfikacyjny 8 salezjanów

27 listopada 2003 | 16:59 | md //per Ⓒ Ⓟ

Pierwsza sesja procesu beatyfikacyjnego ośmiu salezjanów, zamęczonych w czasie II wojny światowej w Oświęcimiu, odbyła się w kościele księży salezjanów na krakowskich Dębnikach.

Mszę św. na rozpoczęcie procesu odprawił kard. Franciszek Macharski. – Na okrutną rzeczywistość świata trzeba nam patrzeć przez pryzmat losu Jezusa i zobaczyć w salezjańskich losach światło Baranka – mówił metropolita krakowski.

W dębnickim kościele zgromadzili się salezjanie z całej Polski, członkowie rodzin kandydatów na ołtarze oraz wielu parafian, pamiętających okupacyjne wydarzenia. Ks. Włodzimierz Nowak miał wówczas 18 lat. – 23 maja 1941 roku, po nabożeństwie majowym gestapowcy przyjechali z kapłanami, których wcześniej aresztowali w Łosiówce – wspominał w rozmowie z KAI.

– *Plebania była zamknięta*. Jeden z hitlerowców łokciem wybił szybę, otworzył sobie drzwi i wszedł do góry. Byłem wtedy w kuchni. Wybiegłem tylnymi drzwiami z plebanii i spotkałem po drodze katechetę ks. Kazimierza Wojciechowskiego. Ostrzegłem go, że na plebanii jest kocioł – opowiada osiemdziesięcioletni kapłan. Jego ostrzeżenie nie zostało jednak wzięte pod uwagę. Ks. Wojciechowski poszedł na plebanię, gdyż przeczuwał, że hitlerowcy przyjechali właśnie po niego i obawiał się, że mogą aresztować innych księży.

– Płacz i rozpacz zapanowały na Dębnikach, gdy następnego dnia przyszliśmy do kościoła i dowiedzieliśmy się, że naszych księży zabrano – opowiada ks. Michał Szafarski, salezjanin, który podkreśla, że jego powołanie kapłańskie wyrosło jako „zapełnienie luki” po zamęczonych w Oświęcimiu duszpasterzy. Ks. Szafarski poświęcił życie na gromadzenie dokumentacji oraz badanie życia i okoliczności śmierci męczenników salezjańskich. – Jeszcze dziś, jak przymknę oczy, to widzę w konfesjonale ks. Dobiasza – mówi ze wzruszeniem.

Z trudem opowiada o szczegółach śmierci kapłanów. – Pierwszy na oświęcimskim żwirowisku zginął proboszcz parafii na Dębnikach, ks. Jan Świerc. Kapo zwany przez więźniów „krwawy Franz” uderzył go łopatą, rzucił na taczki i roztrzaskał głowę kamieniem – wspomina. „Krwawy Franz” lubił powtarzać księżom: „Wasz Bóg nie istnieje. Tutaj ja jestem bogiem”.

*Na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego* ośmiu salezjanów przyjechali do Krakowa członkowie ich rodzin. Róża Mura, siostrzenica ks. Franciszka Harazima opowiadała, że była małą dziewczynką, gdy jej matka dowiedziała się o śmierci brata. – Gdy z probostwa w Krzyżowicach dotarła do nas ta informacja, przeżyliśmy okropne chwile. Nie wolno nam było odprawić żałobnej Mszy św. ani nawet uruchomić dzwonów. Siedzieliśmy w milczeniu w kościele i płakaliśmy – wspomina. Dziś Róża Mura nie może uwierzyć, że dożyła chwili, gdy jej wujek jest kandydatem na ołtarze.

Celem procesu beatyfikacyjnego ośmiu salezjanów – męczenników jest wykazanie, że kandydaci oddali życie za wiarę z rąk hitlerowców w czasie II wojny światowej, a pamięć o nich i ich męczeństwie trwa do dzisiejszych czasów. 17 września tego roku pod przewodnictwem bp. Jana Bernarda Szlagi, rozpoczął się proces beatyfikacyjny sługi Bożego ks. Henryka Szuma i 121 towarzyszy – męczenników II wojny światowej. W ich gronie znajduje się ośmiu salezjanów z Inspektorii św. Jacka: ks. Ignacy Antonowicz, ks. Ignacy Dobiasz, ks. Karol Golda, ks. Franciszek Harazim, ks. Ludwik Mroczek, ks. Włodzimierz Szembek, ks. Jan Świerc i ks. Kazimierz Wojciechowski.

Postulatorem procesu męczenników jest ks. dr Wiesław Mazurowski z diecezji pelplińskiej. Wspomaga go 26 wicepostulatorów, zaprzysiężonych 17 września, bowiem kandydaci pochodzą z 8 diecezji i 18 wspólnot zakonnych. Dla zbadania ich spraw zostały powołane tzw. trybunały rogatoryjne. Zadaniem tych trybunałów pomocniczych będzie przesłuchanie świadków i zebranie informacji o danym kandydacie.

W każdym trybunale zostanie powołana komisja historyczna i komisja teologów, których zadaniem będzie analiza pism danej osoby, jeżeli kandydaci pozostawili po sobie pisma. Przeszukane zostaną też archiwa, w których mogą być jakieś dokumenty związane z kandydatem. Chodzi o to, że ich męczeństwo musi być niezbicie wykazane na podstawie dowodów materialnych: zeznań naocznych świadków lub osób, które słyszały świadectwo od nieżyjących już świadków naocznych, utrwalone wypowiedzi, listy samych męczenników, różnego rodzaju dokumenty.

Następnie utworzona zostanie tzw. „kopia publiczna” i zakończy się proces na etapie diecezjalnym, po czym przygotowana dokumentacja zostanie wysłana do Kongregacji ds. Kanonizacyjnych, gdzie toczyć się będzie dalsza część procesu. Ze względu na dużą liczbę kandydatów prace tylko na poziomie diecezjalnym mogą potrwać kilka lat – podkreśla ks. Mazurowski.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.