S. Cichanouska dla KAI: Łukaszenko nie wygra z narodem
09 września 2020 | 14:00 | Waldemar Piasecki (KAI) | Wilno Ⓒ Ⓟ
Łukaszenko nie wygra z narodem – zapewnia Swiatłana Cichanouska. W rozmowie z KAI działaczka polityczna, kandydatka na prezydenta Białorusi w wyborach prezydenckich w 2020 r. mówi m. in. o sytuacji w kraju, możliwych scenariuszach rozwoju sytuacji, jak powinna reagować światowa opinia publiczna, jak pomagać oraz dziękuje Polakom za pomoc. „Już teraz korzystamy z doświadczeń Solidarności i planujemy rozwijać naszą współpracę. Naprawdę doceniamy to, co Polska już robi dla nas wszystkich. Widzimy Wasze wsparcie dla tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia kraju i bardzo za nie dziękujemy” – dodaje. Dzisiaj Swiatłana Cichanouska przebywa z wizyta w Polsce, w trakcie której spotka się m.in. z premierem Mateuszem Morawieckim i szefem „Solidarności” Piotrem Dudą.
Waldemar Piasecki (KAI): Jak to jest możliwe, by w środku Europy uczestnicy pokojowych demonstracji byli porywani z ulicy i słuch po nich ginął? Jak możliwe jest torturowanie spokojnych ludzi? Jak możliwe jest strzelanie do nich gumowymi kulami i otaczanie drutem kolczastym?
Swiatłana Cichanouska: Zgadza się! Też tego nie rozumiem! Jak można popełniać takie ohydne zbrodnie w sercu Europy XXI wieku? Porwania są ostatnią deską ratunku dla reżimu. Pokazują, że wyczerpał on swoje możliwości. Nie ma nic więcej do pokazania społeczeństwu, ludziom, tylko terror i otwarte, brutalne ich gnębienie. Wszystko to oznacza jedno: reżim wyczerpał się, nie ma już nic więcej do zaoferowania. Nie może dać ludziom niczego pozytywnego. On jest w agonii.
KAI: Dokąd to zmierza? Jaki będzie finał?
– Wszystko idzie zgodnie z żądaniami ludzi. Łukaszenko odejdzie, a my stworzymy warunki do uczciwych i przejrzystych wyborów oraz wybierzemy nowego prezydenta, który przedstawi program transformacji i wskaże Białorusi drogę wyjścia z kryzysu. Nie można ignorować woli ludu. Niemożliwe jest zamknięcie ust dziewięciu milionom ludzi, którzy zdali sobie sprawę z potrzeby walki o swoje prawa i domagania się szacunku dla własnej godności i prawdziwych wyborów.
KAI: Dlaczego Łukaszenko nie szuka jakiegoś porozumienia z narodem?
– On nie jest po prostu do tego zdolny. Nie tylko nie rozumie, jak miałby to zrobić, ale także dlaczego. Zawsze uważał, że ludzie nie mają woli, że można im i z nimi wszystko zrobić: upokarzać, wyszydzać, obrażać. Tak właśnie robił podczas pandemii koronawirusa, kiedy organizował masowe imprezy, gardząc ludzkim zdrowiem i życiem. Dla siebie oczywiście zbudował pełną ochronę przed wirusem – na przykład specjalną rurę wydechową pod podium podczas parady 9 maja, a ludzi zmuszał do maszerowania, strasząc zwalnianiem z pracy. Uważał, że bez końca można imponować ludziom traktorem, hokejem i wódką. Nie dość, że nigdy nie złożył kondolencji tym, którzy zmarli z powodu koronawirusa, to bezczelnie wypowiadał się z pełną pogardą, że sami byli sobie winni, bo „błąkali się po ulicach” lub „siedzieli w swoich zatęchłych mieszkaniach”. Łukaszenko od dawna nie rozumiał, jak ludzie żyją i co chcą z tym życiem robić. Nie uważa tego nawet za warte rozmowy. Jest całkowicie oderwany od rzeczywistości. Z powodu wieloletniej samoizolacji boi się wszystkiego i wszystkich. W tym złego stanu zdrowia i nieudolności, także tego, że ktoś może zwątpić w to, że on jest wszechmocny.
KAI: Czy nie bierze pod uwagę sankcji międzynarodowych, jakie zapewne niebawem dotkną jego reżim?
– Tak i nie. Nie jest w stanie dokonać adekwatnej oceny tego, co się dzieje. Po prostu dlatego, że nie jest panem sytuacji. Zależy od opinii, które sączą do jego uszu. Trudno powiedzieć, czy i na ile bierze to pod uwagę, ale fakt, że obecna sytuacja ma silny wpływ na jego nerwy, jest oczywisty.
KAI: Na ile realistyczne jest całkowite podporządkowanie Białorusi Rosji?
– W ciągu ostatnich kilku tygodni byliśmy świadkami wspaniałej przemiany Białorusinów w prawdziwy naród zdolny do walki, jedności i samoorganizacji. W narodzie, który doskonale rozumie swoją siłę i wartość swojej niezależności. A to uniemożliwia nie tylko „pełne” poddanie się, ale także jakiekolwiek poddanie się. Myślę, że Rosja widzi i rozumie, że straty związane z próbą podporządkowania nas nie będą uzasadnione żadnymi prawdopodobnymi czy wyimaginowanymi zyskami z takiego podporządkowania.
KAI: Jak powinna reagować dziś światowa opinia publiczną na to, co się dzieje na Białorusi?
– Prosimy o poszanowanie suwerenności Białorusi, o uszanowanie woli ludzi, którzy głosowali na Swiatłanę Cichanowską, która domaga się odejścia Łukaszenki i uczciwych i sprawiedliwych wyborów. Społeczność światowa powinna ostrzegać przed ingerowaniem w wewnętrzne sprawy Białorusi, a tym bardziej przed naruszaniem suwerenności naszego kraju. Pożądane jest wysłanie międzynarodowej misji obserwacyjnej na Białoruś w celu monitorowania sytuacji w zakresie praw człowieka w tym kraju, zwłaszcza w zakresie warunków przetrzymywania i aresztowania, tortur, represji i nacisków na obywateli, którzy bronią swoich praw. Społeczność światowa może wykorzystać wszystkie mechanizmy, aby wpłynąć zarówno na reżim Łukaszenki, jak i na jego polityków i poszczególne kraje, aby uszanowały wolę narodu białoruskiego i uświadomiły obecnemu reżimowi, że sytuacja jest nieodwracalna. Dlatego negocjacje w sprawie przekazania władzy muszą rozpocząć się jak najszybciej. Leży to w interesie zarówno Białorusinów, jak i przedstawicieli ustępującego rządu.
W odniesieniu do sankcji wobec osób, które przewodziły procesowi fałszerstwa wyborczego a teraz wydają rozkazy stosowania przemocy i brutalnego tłumienia pokojowych działań, to naturalnie witamy je z zadowoleniem. Osoby, które naruszyły prawo, muszą zostać ukarane.
Oczekujemy, że społeczność światowa będzie pośredniczyć w negocjacjach dotyczących przekazania władzy między urzędnikami reżimu i przedstawicielami narodu, który obdarzył mnie wyborczym zaufaniem.
Ostrzegamy wszystkie kraje i organizacje, że wszelkie transakcje dokonywane teraz z Aleksandrem Łukaszenką są dokonywane na ich własne ryzyko, ponieważ Łukaszenko nie jest prawowitym prezydentem naszego kraju.
Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy wyrażają solidarność i wsparcie dla Białorusinów; którzy tworzą fundusze pomocowe i przekazują w nich pieniądze; którzy tworzą korytarze humanitarne i pomagają Białorusinom w potrzebie.
Jesteśmy wdzięczni za pomoc w zatrudnieniu zwolnionych, stypendia dla białoruskich studentów i program pomocy białoruskim naukowcom. Jesteśmy przekonani, że społeczność światowa jest już gotowa zaoferować nowej Białorusi plan konkretnej pomocy w przezwyciężaniu kryzysu i budowaniu go w oparciu o poszanowanie praw obywateli, zagwarantowanie praw własności i niezawisłość sądów.
KAI: Co może i co powinna zrobić Polska, aby skutecznie pomóc Białorusi i Białorusinom?
– W poprzedniej odpowiedzi wspominałam o wszystkich aspektach możliwej pomocy. Za tę, którą już otrzymujemy z Polski, jako najbliższego sąsiada, serdecznie dziękujemy. Już teraz korzystamy z doświadczeń Solidarności i planujemy rozwijać naszą współpracę. Naprawdę doceniamy to, co Polska już robi dla nas wszystkich. Widzimy Wasze wsparcie dla tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia kraju i bardzo za nie dziękujemy. Zawsze jesteśmy przekonani o Waszych ciepłych uczuciach i dobrych chęciach. Jestem przekonana, że takie ciepłe stosunki nie tylko zostaną utrzymane, ale także wzmocnione po zwycięstwie demokracji w naszym kraju.
KAI: Weszła Pani do polityki całkiem przypadkowo, kiedy męża wtrącono do więzienia. Jak się Pani niesie ciężar tej sytuacji? Czy kiedykolwiek bała się o siebie i swoich bliskich?
– Oczywiście, strach czuję codziennie. Każdego dnia, budząc się rano, myślę o tym, co się dzieje. Każdego dnia, widząc ludzi wstających i walczących o swoje prawa, koncentruję swoją wolę, zaciskam pięści i pokonuję swój strach. Robię wszystko, co w mojej mocy, aby przybliżyć nasze zwycięstwo.
KAI: Jak została Pani zmuszona do opuszczenia Białorusi?
– Pewnego dnia zdam szczegółowo relację. Ale nie jestem jeszcze na to gotowa.
KAI: Czy Pani zdaniem na Białorusi możliwe są nowe wybory prezydenckie? A gdyby tak się stało, czy brałaby Pani w nich udział?
– Oczywiście wybory są możliwe. Tego się domagamy i to osiągniemy. Jeśli chodzi o mnie, nie zamierzam w nich uczestniczyć.
KAI: Co może Pani powiedzieć o swojej rodzinie? Jak Pani dzieci postrzegają to, co dzieje się teraz w waszym kraju?
– Dzieci nie do końca rozumieją, co się dzieje. Moja córka ma dopiero pięć lat. Dziesięcioletni syn oczywiście już dużo wie dzięki Internetowi. Ale na razie udaje mi się wygładzać szczególnie ostre momenty rzeczywistości i chronić dzieci przed stresem. Dla nich nowy kraj, w który znaleźliśmy się, to przygoda. A tata, jak im mówię, jest w podróży służbowej, tak jak to często bywało. Piszemy do niego listy i czekamy na jego powrót.
KAI: W Warszawie zapadła decyzja uhonorowania Pani Medalem Misji Jana Karskiego. Ten Bohater w czasie wojny był emisariuszem apelującym do wielkich ówczesnego świata o pomoc dla okupowanej Polski i ratunek dla ginącego narodu żydowskiego. Walczył do końca. Czy przyjmie Pani ten medal wybity zaledwie w trzydziestu egzemplarzach, a którego pierwszy trafił do papieża Franciszka?
– Wierzę, że ten honor jest nie tyle dla mnie samej, bo jestem tylko symbolem ogólnego ruchu, który doprowadził mnie na szczyt fali. Takie uhonorowanie należy się narodowi. On w rzeczywistości jest bohaterem tego, co się dzieje. Naród białoruski, który zrealizował się jako Naród, który domaga się szacunku dla swojej woli i godności. Jestem bardzo dumna, że należę do tej wspaniałej całości! Mamy wspólny cel, który zjednoczył nas i stworzył tę wspólnotę, tę siłę, którą chcemy żyć w suwerennym, wolnym, bezpiecznym i pokojowym świecie. I osiągniemy to! Wygramy!
KAI: Dziękujemy za rozmowę. Pozostajemy z najlepszymi życzeniami powodzenia w walce o wolność dla całej Białorusi.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.