Sąd: nazwanie patriarchy Cyryla „agentem KGB” nie jest obraźliwe
15 kwietnia 2021 | 10:41 | kg (KAI/RISU/C.P) | Sofia Ⓒ Ⓟ
Sąd rejonowy w Sofii ogłosił, iż nazwanie patriarchy moskiewskiego Cyryla „agentem KGB”, jakiego kilka lat temu użył ówczesny wicepremier Bułgarii Waleri Simeonow, nie jest obraźliwe. Tym samym oddalił pozew złożony przez emerytowanego generała Emiła Miłanowa, znanego z prorosyjskich sympatii, który zarzucał politykowi obrazę głowy Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP).
Sprawa dotyczyła wydarzeń sprzed 3 lat. Podczas swego pobytu w Bułgarii w dniach 2-4 marca 2018, z okazji 140. rocznicy jej wyzwolenia z niewoli tureckiej, patriarcha Cyryl spotkał się w Sofii m.in. z prezydentem tego kraju Rumenem Radewem, któremu towarzyszył zwierzchnik tamtejszego prawosławia patriarcha Neofit. Gość z Moskwy wyraził wówczas głębokie niezadowolenie z powodu pomniejszania wkładu Rosji do wyzwolenia i przypisywania także innym państwom i narodom współudziału w tym procesie.
Na niespełna 6-minutowym filmiku, zamieszczonym w internecie przez Patriarchat Moskiewski, można było zobaczyć, jak wyraźnie wzburzony Cyryl wspomina m.in., że Rosja po przegranej wojnie krymskiej była osłabiona i osamotniona w Europie i sama musiała stawiać czoło ówczesnym mocarstwom a jednak pospieszyła z pomocą bratniemu narodowi. „Jest to jedyny w swoim rodzaju przykład tego, jak solidarność religijna, duchowa i kulturalna bierze górę nad pragmatyzmem politycznym” – oświadczył zwierzchnik RKP.
Podkreślił też, że „Bułgarię wyzwoliła Rosja, nie Polska, nie Litwa ani inne kraje”. „Chcę otwarcie powiedzieć, że trudno mi było słyszeć te powoływania się na udział innych państw w oswobodzeniu Bułgarii” – stwierdził. Dodał, że „ani Sejm polski, ani litewski nie podejmowały decyzji o rozpoczęciu wojny z osmańską Turcją”. Wyraził przy tym nadzieję, że środki przekazu, które transmitowały to spotkanie, przekażą „jego rozczarowanie z powodu nieprawidłowej interpretacji wydarzeń historycznych, związanych z wyzwoleniem Bułgarii”.
Te właśnie krytyczne słowa wywołały ostrą replikę ze strony wicepremiera Simeonowa, który 7 marca 2018 m.in. wypomniał gościowi z Rosji jego agenturalną przeszłość, udział w aferach gospodarczych i nadmierne bogactwo.
„Człowiek ten nie spadł z nieba, nie wyszedł z raju i nie jest wysłańcem Jezusa Chrystusa, ale jest znany jako papierosowy metropolita Rosji” – oświadczył polityk. Przypomniał, że od 1996 obecny zwierzchnik RKP sprowadził do swego kraju papierosy za 14 mld dolarów, nie płacąc za to akcyzy i za 4 mld dolarów wino „na potrzeby Kościoła”. Ma własny samolot, willę w Szwajcarii i zegarek na rękę za 30 tys. dolarów – wyliczał dalej Simeonow. Dodał, że Cyryl nie jest „kapelanem wschodnioeuropejskim”, ale był agentem Michajłowem II klasy w szeregach sowieckiego KGB. Podkreślił przy tym, że patriarcha powiedział kiedyś, iż „prawa człowieka to nowa herezja”.
„I taki człowiek ma czelność wydawać oceny?” – nie krył oburzenia wicepremier. „Wyobraźcie sobie, że [nasz] patriarcha Neofit pojedzie do Putina i zacznie mu wyjaśniać, kim byli Cyryl i Metody – dodał. – Drugorzędny agent KGB nie będzie nam opowiadał, co jest słuszne a co nie; nic z tego nie będzie”.
W dwa dni później, w odpowiedzi na krytykę w szeregach koalicji rządowej za zbyt mocne słowa, oświadczył, że nie zamierza przepraszać patriarchy za to, co powiedział, dodając przy tym, że i tak używał łagodnych słów, bo na temat „osobowości Władimira Gundiajewa [świeckie imię i nazwisko patriarchy] miałby dużo więcej do powiedzenia”.
Obecnie, w czasie rozprawy w sądzie, były wicepremier (od maja 2017 do listopada 2018) wyjaśnił, że jego ówczesne postępowanie nie mogło wyrządzić sprzecznych z prawem szkód, gdyż był to tylko komentarz do zachowania przedstawiciela obcego państwa, a nie przywódcy duchowego czy religijnego. Przy tym chodziło o krytyczną ocenę jego motywów i poglądów politycznych a on sam wypowiadał się jako przedstawiciel rządu Republiki Bułgarii.
Simeonow oświadczył ponadto, że pozywający go nie miał pełnomocnictw do obrony subiektywnych praw zagranicznych. Nie omawiano wtedy interesów rosyjskiej wspólnoty prawosławnej ani zagadnień religijnych czy kanonicznych a jego [Simeonowa] wypowiedzi były częścią dyskusji publicznej w sprawach ważnych dla społeczeństwa. W tym wypadku prawo do wyrażenia swego poglądu przeważa nad zaniepokojeniem obywateli z tego powodu – stwierdził pozwany.
Zaznaczył również, iż kategoria „wspólnota prawosławna”, na którą powoływał się powód, jest niejasna i różnorodna, obejmuje miliony ludzi o różnych przekonaniach. Toteż jego słowa są zgodne z tradycją prawosławną, która zezwala na krytyczny stosunek do postępowania biskupa w myśl zasady, iż nie ma bezwarunkowych autorytetów, dlatego jego słowa nie mogły nikogo obrazić. A postępowanie Gundiajewa było przez całe dziesięciolecia przedmiotem dyskusji i krytyki w różnych rosyjskich kołach prawosławnych – dodał Simeonow.
Ostatecznie sąd odrzucił oskarżenia i postanowił ściągnąć z powoda 150 lewów (ok. 75 euro) na pokrycie kosztów sprawy. Ekspertem w czasie rozprawy był wykładowca prawa kościelnego i statutu Patriarchatu Bułgarskiego na wydziale teologicznym Uniwersytetu Sofijskiego prof. Dilan Nikołczew.
Skarżący Emił Miłanow jest generałem rezerwy bułgarskiego MSW, przywódcą prorosyjskiej organizacji społecznej Międzynarodowa Wspólnota Słowiańska – Perun-2000, sekretarzem ruchu „Rusofile” i szefem partii Odrodzenie Bułgarii.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.