Drukuj Powrót do artykułu

Aborcja nie „ratuje” kobiet, ale je rujnuje

09 sierpnia 2017 | 12:32 | Gdańsk / mp / bd Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. pixabay.com

– Inicjatywa „Ratujmy kobiety”, choć nie ma żadnych szans legislacyjnych, ma na celu oddziaływanie na opinię społeczną, aby uzyskać większe przyzwolenie na aborcję – pisze w swym komentarzu dla KAI Antoni Szymański, z-ca przewodniczącego senackiej Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej. Dodaje, że chodzi tu też o przygotowanie do rozgrywki politycznej uderzającej w obecny rząd i mającej na celu zatrzymanie projektów ustawodawczych dążących do wyeliminowania tzw. aborcji eugenicznej.

– Nazwa projektu „Ratujmy kobiety” jest absurdalna, gdyż aborcja w żaden sposób nie ratuje kobiet, ale rujnuje ich zdrowie fizyczne i psychiczne – dodaje Szymański.

Komentarz sen. Antoniego Szymańskiego:

Marszałek Sejmu zarejestrował właśnie Komitet Inicjatywy Obywatelskiej „Ratujmy Kobiety”, który rozpoczął zbiórkę podpisów pod projektem przewidującym znaczną liberalizację przepisów aborcyjnych. W czasie 100 dni powinno zostać zebrane co najmniej 100 tysięcy ważnych podpisów, aby zgodnie z procedurą projekt ten został skierowany do rozpatrzenia przez Sejm.

Organizatorzy deklarują, że mają duże poparcie społeczne i liczą nawet na 500 tysięcy głosów. Wsparcie dla tego projektu zadeklarowały: Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, stowarzyszenie Ogólnopolski Strajk Kobiet, Inicjatywa Feministyczna, Partia Zieloni, SLD, Partia Razem, Kongres Kobiet, Dziewuchy Dziewuchom, Marsz Godności oraz Fundacja Izabeli Jarugi-Nowackiej.

Czytaj także: Nowy projekt organizacji feministycznych pozwala zabijać dzieci do 12. tygodnia od poczęcia

Projekt „Ratujmy Kobiety” zakłada, że kobieta miałaby prawo do przerywania ciąży na życzenie do końca 12. tygodnia ciąży. Później aborcja byłaby także dopuszczalna w tych samych przypadkach, w jakich dozwolona jest obecnie. Projekt zakłada, że przerywania ciąży dokonywałby lekarz w jak najwcześniejszym stadium i jak najszybciej po zgłoszeniu decyzji kobiety. Projekt zakłada także wprowadzenie do programów nauczania szkolnego przedmiotu „Wiedza o seksualności człowieka” w miejsce obecnego „Wychowania do życia w rodzinie”.

Warto zastanowić się, co jest powodem tej inicjatywy. Wszystko wskazuje na to, że projekt ten nie ma szans na przyjęcie przez parlament. Brak bowiem poparcia społecznego dla takich rozwiązań. Badania CBOS-u z października 2016 r. wskazują, że w przypadku kobiety w ciężkiej sytuacji materialnej za dopuszczalnością aborcji opowiada się 20% respondentów, a 72% jest jej przeciwnych. W przypadku trudnej sytuacji osobistej kobiety przerwanie ciąży aprobuje 17% respondentów, zaś 74 % nie zgadza się z taką możliwością. W sytuacji aborcji na żądanie, gdy kobieta po prostu nie chce mieć dziecka, aborcję dopuszcza 14% respondentów, a 78% jest jej przeciwnych.

Takiego projektu zapewne nie poprą ugrupowania polityczne znajdujące się obecnie w parlamencie. Nie poprze ich ani Zjednoczona Prawica, ani opozycja: Kukiz 15 czy PSL, ale także Platforma Obywatelska, która odnośnie projektów liberalizujących lub chroniących życie odrzucała je argumentując, że naruszają konsensus społeczny w tej sprawie.

Wróćmy więc do pytania, co jest powodem tej inicjatywy. Dostrzegam tu kilka motywów.

Po pierwsze. Jest to wyprzedzająca reakcja na zapowiedź Fundacji Życie i Rodzina o przygotowywanym projekcie obywatelskim „Zatrzymać aborcję”, który ma na celu wyeliminowanie przesłanki eugenicznej, czyli zezwolenia na przerwanie ciąży w sytuacji, gdy u dziecka poczętego występuje poważne podejrzenie ciężkiej choroby. Projekt ten ma ruszyć z początkiem września, czyli już za kilka tygodni.

Czytaj także: PFROŻ o inicjatywie „Zatrzymaj aborcję”

Po drugie. Inicjatywa „Ratujmy kobiety” ma na celu oddziaływanie na opinię społeczną, aby uzyskać większe przyzwolenie na aborcję. Ubiegłoroczne wydarzenia, spowodowane inicjatywą obywatelską „Stop Aborcji”, postulującą całkowity zakaz przerywania ciąży oraz karanie kobiet, stały się pożywką dla tzw. czarnego protestu, nie tylko na ulicach większych miast, ale także w szkołach i zakładach pracy. Wpłynęło to niekorzystnie na postawy dużej części społeczeństwa. Okazało się, że opinia społeczna jest chwiejna i można na nią wpływać, zmniejszając poparcie dla obrony życia. CBOS dwukrotnie badał opinię społeczną w sprawie przerywania ciąży, w kwietniu w 2016 roku, gdy ruszała inicjatywa „Stop Aborcji” oraz w październiku 2016 roku. Okazało się, że zmiany są znaczące i niekorzystne. Przykładowo: za możliwością aborcji, gdy wiadomo, że urodzi się dziecko upośledzone w kwietniu opowiedziało się 53% respondentów, zaś w październiku 60%. Na pytanie czy aborcja jest dopuszczalna, gdy kobieta jest w ciężkiej sytuacji materialnej w kwietniu odpowiedziało pozytywnie 14%, a październiku 20%.

Po trzecie. Być może najważniejszym celem projektu „Ratujmy kobiety” jest przygotowanie do rozgrywki politycznej. Środowiskom zgłaszającym ten projekt zależy na uderzeniu w obecny rząd. Zostanie on oskarżony o zamiar zaostrzenia ustawy aborcyjnej, a celem jest wywołanie niepokojów społecznych, chociaż inicjatywa „Zatrzymać aborcję” jest projektem obywatelskim, a nie rządowym czy parlamentarnym. Trzeba pamiętać, że potencjał tzw. czarnego protestu, wspieranego przez niektóre media, był ogromny. Nie jest tajemnicą, że przedstawiciele inicjatywy obywatelskiej „Ratujmy kobiety” są bardzo aktywni w różnych antyrządowych wystąpieniach, także tych ostatnich dotyczących wymiaru sprawiedliwości. Wśród nich żywe jest hasło, że obecny rząd obalą kobiety. Nazwa projektu „Ratujmy kobiety” jest absurdalna, gdyż aborcja w żaden sposób nie ratuje kobiet, ale rujnuje ich zdrowie fizyczne i psychiczne.

Należy zwrócić uwagę na czas, w jakim zgłoszono ten projekt obywatelski. Jego realizacja zbiegnie się jesienią br. między innymi z kontrowersjami na temat zmian w sądownictwie, reformy edukacji czy podjęciem inicjatywy dotyczącej dekoncentracji mediów. Można przewidywać kumulację protestów właśnie w tym czasie, a kwestia aborcji jak się okazało w ubiegłym roku, bardzo się do tego nadaje.

Czytaj także: S. Maksymiliana Kamińska: aborcja jest jak wbicie noża w twoje serce

Obawiam się zatem wykorzystywania kwestii życia ludzkiego w prenatalnej jego fazie do rozgrywek politycznych i podejmowania działań mających na celu stopniową zmianę świadomości społecznej.

Ta sytuacja wymaga wielkiej roztropności i podejmowania wzmożonych działań w takich obszarach, które rzeczywiście poprawiają ochronę życia i tworzą ku temu lepsze warunki. Nie wywołują jednak negatywnych reakcji społecznych, a wręcz przeciwnie – sprzyjają pozyskaniu nowych środowisk i osób dla ochrony życia. Do takich działań można zaliczyć znakomity Program Za Życiem przygotowany w ekspresowym tempie przez rząd i już wprowadzony w życie. Niezmiernie ważna jest prawidłowa edukacja w ramach przygotowania do życia w rodzinie, w szkołach czy poradniach kościelnych i organizacjach pozarządowych, a także życzliwe propagowanie postawy poszanowania ludzkiego życia. Warto się w to angażować!

Antoni Szymański Senator, z-ca przewodniczącego Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku

Przeczytaj także

08 sierpnia 2017 10:42

Niebo jest otwarte nad tym miejscem. Kard. Simoni w Medziugorie

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.