Sens cierpienia
16 czerwca 2011 | 09:42 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ
Nie lubię być człowiekiem jednej gazety, przynajmniej niech będzie i druga by trochę porównać. Często czytam „Rzeczpospolitą” a dla przeciwwagi od czasu do czasu biorę do rąk „Gazetę Wyborczą”. Jasne, że jak wielu czytelników nie utożsamiam się z poglądami tych dwóch dzienników. Przede wszystkim z tym drugim, ponieważ według mojej opinii brakuje tej gazecie otwartości na pojęcie transcendentne człowieka. A szkoda, bo „Gazeta” jest opiniotwórcza i „obowiązkowa” dla człowieka pragnącego dowiedzieć o polskiej aktualności. Mimo że nie lubię nazwy „katolicki” by określić daną publikację – może kiedyś wytłumaczę dlaczego – myślę, że również „obowiązkowe” jest dla pełnego obrazu polskiej rzeczywistości czytanie przynajmniej jednego z pism tej kategorii – osobiście wybieram „Gościa Niedzielnego”.
Wstęp był ważny by powiedzieć, że sekcja „Rozmowa Mazurka”, która od już kilku lat publikuje się w PlusMinus przypadła mi do gustu najbardziej. Dziennikarz nie tylko jest inteligenty i błyskotliwy, ale umie wybierać swoich rozmówców i prezentuje nam ludzi z każdego pokroju społeczeństwa polskiego. To, co najbardziej doceniam, to jego pytania odnoszące się do transcendencji, do wiary. Ostatnio przeczytałem rozmowę pod tytułem „Potrafię wyleczyć dwie trzecie pacjentów” z profesor Danutą Pereką, kierownikiem Kliniki Onkologii w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie (4-5 czerwca 2011r.).
Cytuję ostatnie pytania:
Proszę wybaczyć osobiste pytanie: pani jest wierząca?
– Jestem wierząca i wiara bardzo mi pomaga, choć staram się tego nie narzucać innym. Cierpienie dla nikogo nie jest zrozumiałe. Podobno ks. Tischner, gdy odwiedził go papież, też powiedział, że cierpienie nie uszlachetnia.
Jak pani patrzy na to wszystko, to nie myśli: „No nie, tak nie może być, to nie ma sensu”?
– Ależ bardzo często człowiek tak myśli! Bo jak to możliwe, że małe dzieci muszą tyle cierpieć? I wtedy, gdy wszyscy składamy te swoje modły i rozmyślania, to ja bardzo często o tym myślę. No ale cóż, nie ma innego wytłumaczenia na wszystko, co się dzieje wokół nas… Bo z jednej strony nasza wiedza nieustannie się pogłębia, a z drugiej – wciąż jest tyle rzeczy niewytłumaczalnych. Coraz więcej wiemy, a ciągle pozostajemy zagubieni i bezradni. Trzeba się z tym jakoś zmierzyć.
Wiara daje jakąś odpowiedź?
– Wydaje mi się, że wiara pomaga rodzicom chorych dzieci. Myślę, że tym, którzy są wierzący, łatwiej to wszystko znieść.
Czyżby? A nie buntują się, nie tracą wiary?
– To niestety spotyka bardzo wielu ludzi doświadczonych takim bezsensownym cierpieniem. Miałam do czynienia z człowiekiem głęboko wierzącym, w intencji jego dziecka odprawiono setki Mszy świętych, modlił się sam papież i nic, niestety. Ale nie powinniśmy wymagać od Pana Boga, by zajął się każdym przypadkiem, by wszytko było po naszej myśli.
A pani się nie buntuje?
– Oczywiście, wiele razy…
I?
– Sama miałam taki moment w swoim życiu, że poważnie zachorowałam i pomogło mi chyba to, że – jak powiedzieli lekarze – byłam bardzo silna. Śmieję się teraz, że może św. Piotr uznał, że jeszcze mam coś do zrobienia na ziemi, i mnie odesłał…
Moje uwagi:
1. Wiara katolicka jest wiedzą i światłem, daje pozytywną odpowiedź na każdą sprawę, która nurtuje człowieka.
2. Tylko w nauce Chrystusa cierpienie ma sens, a przede wszystkim cierpienie niewinnych jak dzieci. Odpowiedź to: krzyż niewinnego Chrystusa.
3. Istnieje transcendencja. Istnieje prawdziwe życie po życiu. Cierpienie jest drogą, bramą do nieba. Religia nie jest opium dla ludu, ponieważ Bóg pragnie naszego szczęścia tutaj na ziemi a również – i przede wszystkim – w tamtym świecie po drugiej stronie.
4. Cierpienie uszlachetnia kiedy człowiek cierpi z Chrystusem, który pokazuje swoje człowieczeństwo „Ecce Homo” otwarte na sens: sposób ratowania dusz dla Nieba. Wiem, że istnieje realna możliwość dla mnie nie być z Bogiem po drugiej stronie, a więc boje się grzechu, boje się piekła, ale „No me mueve, mi Dios, para quererte el cielo que me tienes prometido, ni me mueve el infierno tan temido para dejar por eso de ofenderte. Tú me mueves, Señor, muéveme el verte clavado en una cruz y escarnecido…”.
5. Cierpienie dla cierpienia nie ma sensu. Cierpienie dla miłości jest zrozumiałe. Miłość żąda ofiary. Miłość zawsze kosztuje. Malutka Miłość zbawi świat!
6. To prawda, że do końca cierpienie jest tajemnicą, ale tajemnicą, która najbardziej otwiera nam umysły i serca na tajemnicę Boga cierpiącego dla człowieka.
7. Modlitwa zawsze jest skuteczna i Bóg, który jest najlepszym ojcem i matką pragnie dla nas tylko dobrych rzeczy. Bóg Ojciec wysłuchał modlitwy Chrystusa w ogrójcu – Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! – A mimo wszystko: krzyż! Nie ma zbawienia ani radości życia bez krzyża!
8. Jedna sprawa to teoria a druga życie. Kiedy byłem młodym kapelanem w Klinice Uniwersyteckie w Pamplonie w 1982 r., spotkałem się z cierpiącym człowiekiem chorym na raka. Mówiłem słowa wiary, pocieszałem jak mogłem, a on buntował się: – Proszę Księdza to wszystko co ksiądz mówi ja również tysiące razy powtarzałem innym, ale teraz ja cierpię, teraz ja umieram! Milczałem, zrozumiałem jego bunt, byłem cały czas blisko niego.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Ks. dr Ignacy Soler, urodzony w Alcañiz, w Hiszpanii (1955). Na Uniwersytecie Complutense w Madrycie ukończył studia matematyczne (1977). Stopień naukowy doktora nauk teologicznych uzyskał w 1983 na Uniwersytecie Navarry w Pamplonie. W 1981 został wyświęcony na kapłana prałatury personalnej Opus Dei. Od 1994 mieszka w Polsce.