Skrzatusz: pielgrzymka osób konsekrowanych
02 maja 2015 | 22:17 | km (KAI) Ⓒ Ⓟ
80 sióstr i kilkunastu kapłanów reprezentujących różne zgromadzenia zakonne działające w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej przybyło 2 maja do sanktuarium w Skrzatuszu. Pielgrzymka wpisała się w obchody Roku Życia Konserowanego. – Cała diecezja jest wdzięczna za waszą obecność i wasze działanie. Chcielibyśmy, aby powołań zakonnych było jak najwięcej, aby ta szczególna misja, którą spełniacie, mogła zrodzić piękne owoce – mówił do zgromadzonych biskup pomocniczy Paweł Cieślik.
Homilię podczas Mszy św. wygłosił o. Wawrzyniec Skraba, saletyn, proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Trzciance. Nawiązując do postaci św. Piotra i proroka Jeremiasza, kaznodzieja mówił o istocie życia konsekrowanego.
– Nasze powołanie ma charakter paschalny. Jest w nim czas entuzjazmu, fascynacji i zakochania, jak u św. Piotra nad jeziorem Galilejskim. Warto ciągle wracać do tej pierwotnej miłości. Ale jest też ten drugi wymiar, kiedy okazuje się, że wybór miłości jednak kosztuje, kiedy pojawiają się ból, łzy, a także niewierność – znów tak, jak u Piotra, który powiedział o Jezusie: "Nie znam tego człowieka" – przypomniał o. Skraba.
– Składając śluby zakonne, często oddajemy siebie Bogu jakby hurtem. Mówimy: "Cały jestem dla Ciebie, Panie". Ale potem w życiu, w detalach, zabieramy Mu to, co wcześniej oddaliśmy hurtem. Jesteśmy słabi. Pozwala nam to zrozumieć postać proroka Jeremiasza. Jego życie pokazuje, że pójście za Panem to światło i ciemność, wątpliwość i pewność. To nieustanna walka. Jeremiasz zdaje się na Pana, ufa mu, ale czasem protestuje, zmaga się, mówi, że już nie chce być Jego posłańcem. Wtedy jednak słowo Boga jeszcze bardziej w nim płonie, a on nie może go stłumić. Daje się całkowicie Bogu zawłaszczyć. To jest też droga dla nas – dać Mu się zdobyć, czy też wręcz uwieść, jak ujmuje to Jeremiasz.
Kaznodzieja mówił też o kryzysie w przeżywaniu powołania. – On musi się pojawić. Przychodzi czas, kiedy rozwiewają się iluzje, bo widzimy wspólnotę z krwi i kości. Dotykamy samotności, porzucenia, frustracji. Praca nie przynosi owoców. Nikt nas nie chwali, ani nie docenia. Czyż nie przeżywamy kryzysu jak Jeremiasz, który też powierzając się Bogu nie zrobił furory? Kryzys należy do natury powołania. Tylko manekiny nie przeżywają kryzysu, bo nie są osobami.
Siostra Alberta, niepokalanka ze Szczecinka, wyjaśnia powód swojej niesłabnącej fascynacji drogą, którą podjęła już prawie 30 lat temu.
– Powołanie to odpowiedź dana Komuś, nie czemuś. Ja odpowiedziałam Jezusowi, który jest miłością mojego życia, autentyczną miłością. Idąc do zakonu, wybiera się realną, konkretną Osobę. Ja się z Panem Jezusem czasami zmagam. Spieram się z moim Oblubieńcem, mam wątpliwości. On potrafi je jednak bardzo szybko rozwiać. Odpowiada mi nieraz bardzo precyzyjnie: przez Pismo Święte, ale także przez okoliczności. Powołanie zakonne to historia autentycznej miłości – zapewnia s. Alberta.
Siostra Urszula ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, która na co dzień pracuje w hospicjum w Darłowie, mówi o miłości do Jezusa, którą odkryła stosunkowo późno.
– Jestem 2 lata po ślubach wieczystych, a w zgromadzeniu od 8 lat. Jestem późnym powołaniem. Najpierw wiele lat pracowałam, aż przyszedł dzień, kiedy poczułam, że aby moje życie było pełne i miało sens, musi być poświęcone Bogu. Miałam wtedy około 35 lat. Wiedziałam, że muszę iść albo w jedną, albo w drugą stronę. Wybrałam życie tylko dla Boga. On naprawdę jest. Codziennie daje o sobie znać. Dla mnie On jest sensem życia. Bez Niego nic nie miałoby znaczenia. To jest chyba najważniejsze. On jest miłością, nadaje każdej chwili wartość.
Ks. Janusz Zdolski, salezjanin z Piły, przyznaje, że życie w zgromadzeniu pomaga w realizowaniu posługi kapłańskiej. – Życie wspólne daje poczucie tego, że wokół siebie mam ludzi, którzy też, tak jak ja, zostali powołani. Zawsze mogę liczyć na pomoc drugiego. Ksiądz diecezjalny musi najczęściej liczyć na siebie. Owszem, ma współpracowników, także wśród świeckich, ale życie wspólnotowe to coś zupełnie innego. Razem pracujemy, razem planujemy, modlimy się, przeżywamy codzienność. To jest niezmiernie ważne. Wspólnota może też szybciej zareagować, kiedy ktoś zaczyna słabnąć.
Po Eucharystii, uczestnicy pielgrzymki zawierzyli Matce Bożej swoje życie i dzieła apostolskie swoich zgromadzeń. Po nabożeństwie majowym, które zakończyło pielgrzymkę, część sióstr zakonnych udała się do Bornego Sulinowa, aby spotkać się z mieszkającym tam karmelitankami, które ze względu na klauzurę, nie mogły przyjechać do Skrzatusza.
W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, w 43 domach zakonnych posługuje prawie 250 sióstr reprezentujących 27 zgromadzeń. Są też obecne indywidualne formy życia konsekrowanego, czyli dziewice i wdowy konsekrowane. Jeśli chodzi o instytuty męskie, jest ich w diecezji 11. Posługuje w nich ponad 120 księży zakonnych.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.