Drukuj Powrót do artykułu

SPE SALVI – 2. encyklika Benedykta XVI

30 listopada 2007 | 13:04 | mp//mam Ⓒ Ⓟ

Chrześcijańska nadzieja – to temat drugiej encykliki „Spe salvi” Ojca Świętego Benedykta XVI.

Zobacz tekst encykliki Spe salvi w dziale BIBLIOTEKA »

Kluczem chrześcijańskiej nadziei jest miłość, szczególnie ta „miłość bezwarunkowa”, której jedynym źródłem jest Bóg. Współcześnie przeżywany kryzys wiary – zdaniem papieża – jest przede wszystkim kryzysem chrześcijańskiej nadziei.

Publikujemy przygotowane przez KAI omówienie najnowszej encykliki Benedykta XVI:

Najnowsza papieska encyklika jest częścią tryptyku, poświęconego trzem cnotom teologicznym: miłości, nadziei i wierze. Rozpoczęła go pierwsza encyklika Benedykta XVI „Deus caritas est”, ogłoszona w styczniu 2006 r.

Nadzieja w kontekście odkupienia

W obecnej encyklice Papież ukazuje nadzieję w kontekście zbawienia. „Odkupienie zostało nam ofiarowane w tym sensie, że została nam dana nadzieja, nadzieja niezawodna, mocą której możemy stawić czoło naszej teraźniejszości” – czytamy we wstępie do dokumentu.
Encyklika „Spe salvi”, jak każde dzieło Benedykta XVI jest znakomitym traktatem teologicznym, w którym ukazuje on pojmowanie chrześcijańskiej nadziei poczynając od świadectwa ewangelistów, poprzez Ojców Kościoła ze świętym Augustynem na czele, wielkie spory w epoce oświecenia, aż do epoki nam współczesnej. „Jednym z głównych źródeł współczesnego kryzysu wiary – konstatuje papież – jest właśnie utrata tej perspektywy jaką człowiekowi daje chrześcijańska nadzieja”.
Na najnowszą encyklikę Benedykta XVI – ukazującą na nowo człowiekowi źródła nadziei – można spojrzeć także jako na element dyskursu jaki papież ten prowadzi od początku pontyfikatu ze współczesnym człowiekiem, zagubionym i poszukującym, spragnionym sensu, który umyka jego oczom.

Rozumiejąc dylematy i rozterki dzisiejszego człowieka Benedykt XVI przyznaje, że potrzebujemy małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające. „Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który obejmuje wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć” – konstatuje.  „Kto nie zna Boga, chociaż miałby wielorakie nadzieje, w głębi nie ma nadziei, która podtrzymuje całe życie” – dodaje papież.

„Wiara jest substancją nadziei. Tu jednak pojawia się pytanie: czy naprawdę tego chcemy – żyć wiecznie? Być może wiele osób odrzuca dziś wiarę, gdyż życie wieczne nie wydaje się im rzeczą godną pragnienia. Nie chcą życia wiecznego, lecz obecnego, a wiara w życie wieczne wydaje się im być w tym przeszkodą” – w taki sposób charakteryzuje papież mentalność współczesnego człowieka.

Człowiek odkupiony przez miłość

Najpewniejszą drogą, która pomaga człowiekowi odnaleźć najgłębsze źródła nadziei jest miłość. Papież wyjaśnia, że kiedy człowiek doświadcza w swym życiu wielkiej miłości, jest to swego rodzaju moment „odkupienia”, który nadaje nowy sens jego życiu. Jednak miłość ludzka, ze swej natury krucha, może łatwo zostać zniszczona, chociażby przez śmierć. Istnienie ludzkie potrzebuje więc „miłości bezwarunkowej”. Jeżeli istnieje ta absolutna miłość, z jej absolutną pewnością, wówczas – i tylko wówczas – człowiek jest «zbawiony», cokolwiek wydarzyłoby się w poszczególnym przypadku. Tak rozumiemy, gdy mówimy: Jezus Chrystus nas «odkupił » – pisze Benedykt XVI. „Człowiek zostaje odkupiony przez miłość” – konstatuje.

Zatem „prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg – Bóg, który nas umiłował i wciąż nas miłuje «aż do końca», do ostatecznego «wykonało się!»” – kontynuuje papież.

Przyznaje, że miłość nadaje zupełnie nowy smak i nowy sens życiu człowieka. „Kogo dotyka miłość, ten zaczyna mieć intuicję, czym właściwie jest «życie». Zaczyna przeczuwać, co znaczy słowo nadziei, na jakie natrafiliśmy w obrzędzie Chrztu: od wiary oczekuję «życia wiecznego» – prawdziwego życia, które całkowicie i bez zastrzeżeń, w całej pełni, po prostu jest życiem” – czytamy w encyklice.

Papież wyjaśnia, że bez relacji z Bogiem trudno jest mówić o pełni życia.  „Życie w jego pełni jest relacją z Tym, który jest źródłem życia. Jeśli pozostajemy w relacji z Tym, który nie umiera, który sam jest Życiem i Miłością, wówczas tkwimy w życiu. Wówczas « żyjemy »” – podkreśla.

Nowa rzeczywistość nadziei

Benedykt XVI powracając do korzeni chrześcijaństwa ukazuje jak wielką rewolucją było w ówczesnym świecie świadectwo nadziei, jakie niosło chrześcijaństwo. Stwierdza, że w starożytnym Rzymie w czasach Chrystusa mit utracił swoją wiarygodność a skostniała religia państwowa zredukowała się do pustej ceremonii. „Racjonalizm filozoficzny zepchnął bogów na margines nierealności. Boskość na różne sposoby była widziana jako moc kosmiczna, natomiast Bóg, do którego można by się modlić, nie istniał” – konstatuje.

Chrześcijaństwo przynosi zupełnie nową rzeczywistość: „To nie elementy kosmosu, prawa materii rządzą ostatecznie światem i człowiekiem, ale osobowy Bóg rządzi gwiazdami, czyli wszechświatem; prawa materii i ewolucji nie są ostateczną instancją, ale rozum, wola, miłość – Osoba. (…) Niebo nie jest puste. Życie nie jest zwyczajnym wytworem praw i przypadkowości materii, ale we wszystkim i równocześnie ponad wszystkim jest osobowa wola, jest Duch, który w Jezusie objawił się jako Miłość”.

Tworzy się zatem zupełnie nowa przestrzeń wolności. „Z nadziei tych osób, dotkniętych przez Chrystusa, wypłynęła nadzieja dla innych, którzy żyli w ciemnościach i bez nadziei. Przejawiła się ona – zauważa Ojciec Święty – przede wszystkim w wielkich wyrzeczeniach, jakie począwszy od starożytnych mnichów, do Franciszka z Asyżu i naszych czasów podejmują ludzie, którzy wstępując do zgromadzeń zakonnych i ruchów religijnych, z miłości do Chrystusa pozostawiają wszystko, aby nieść innym wiarę i miłość Chrystusa, aby pomagać cierpiącym na ciele i na duszy”.

Królestwo człowieka? Zaprzeczenie nadziei

Z kolei w czasach nowożytnych eschatologiczna nadzieja jest coraz bardziej zastępowana wiarą w postęp. Wraz z odkryciem Ameryki i nowymi zdobyczami techniki można wręcz, zdaniem papieża, mówić o narodzeniu nowej epoki. Odwołując się do Franciszka Bacona papież przypomina wzrastające w człowieku przekonanie, że „odkrycia i wynalazki właśnie wprowadzane w życie są jedynie początkiem; że dzięki współpracy nauki i praktyki będzie można dojść do nowych odkryć, wyłoni się zupełnie nowy świat, królestwo człowieka”.

„W obu tych kluczowych pojęciach « rozumu » i « wolności » myśl dyskretnie jednak zmierza zawsze do przeciwstawiania się więzom wiary i Kościoła, jak też więzom ówczesnego państwowego porządku prawnego. Zatem obydwa te pojęcia niosą w sobie potencjał rewolucyjny o ogromnej sile rażenia” – czytamy dalej.

Konsekwencją tego sposobu myślenia są nurty wyrastające z Rewolucji Francuskiej, które papież interpretuje jako „usiłowanie ustanowienia panowania rozumu i wolności, również na sposób politycznie realny”. Najlepiej pragnienia te wyraża Emanuel Kant, wedle którego: „rewolucje mogą przyspieszać czas tego przejścia od wiary kościelnej do wiary rozumnej. «Królestwo Boże», o którym mówił Jezus, otrzymało tu nową definicję i nową obecność; istnieje – żeby tak powiedzieć – nowe « oczekiwanie natychmiastowe »: « Królestwo Boże » pojawia się tam, gdzie wychodzi się poza wiarę kościelną i zastępuje się ją « wiarą religijną », tzn. zwyczajną wiarą rozumową”.

Wiek XIX przynosi kolejne wyzwania, w postaci radykalnej zmiany stosunków społecznych, owocujących narastającą niesprawiedliwością. Na tym gruncie powstaje myśl Marksa, który definiuje „zbawienie” w kategoriach czysto politycznych. „Karol Marks zebrał to wołanie chwili i z jędrnością języka i myśli starał się postawić ten wielki i – jak mu się wydawało – ostateczny krok historii ku zbawieniu – ku temu, co Kant określał mianem « Królestwa Bożego ». Jak tylko rozwieje się prawda o « tamtym świecie », trzeba będzie ustanowić prawdę o « tym świecie ». Krytyka nieba przemienia się w krytykę ziemi, krytyka teologii w krytykę polityki. Postęp ku temu, co lepsze, ku światu definitywnie dobremu, nie rodzi się już po prostu z nauki, ale z polityki – z polityki pomyślanej naukowo, która potrafi rozpoznać strukturę historii i społeczeństwa, i w ten sposób wskazuje drogę do rewolucji, do przemiany wszystkiego” – czytamy w encyklice.

Benedykt XVI wskazuje przy tym fundamentalny błąd Marksa, który „zapomniał, że wolność pozostaje zawsze wolnością, nawet, gdy wybiera zło. Wierzył, że gdy zostanie uporządkowana ekonomia, wszystko będzie uporządkowane. Jego prawdziwy błąd to materializm: człowiek bowiem nie jest tylko produktem warunków ekonomicznych i nie jest możliwe jego uzdrowienie wyłącznie od zewnątrz, przez stworzenie korzystnych warunków ekonomicznych” – stwierdza papież.

Te wszystkie meandry historii myśli europejskiej – wedle Benedykta XVI – spowodowały, że dziś na nowo stajemy wobec pytania w czym możemy pokładać nadzieję. „Konieczna jest zatem – stwierdza dobitnie – autokrytyka czasów nowożytnych w dialogu z chrześcijaństwem i jego koncepcją nadziei”.
Przezwyciężyć zatem trzeba wiarę w postęp materialny, który nie idzie w parze z doskonaleniem etycznym człowieka. „Postęp bez wątpienia ofiaruje nowe możliwości dla dobra, ale też otwiera przepastne możliwości dla zła – możliwości, jakie wcześniej nie istniały. Wszyscy staliśmy się świadkami, jak postęp w niewłaściwych rękach może stać się, i stał się faktycznie, straszliwym postępem w złu. Jeśli wraz z postępem technicznym nie idzie postęp w formacji etycznej człowieka, we wzrastaniu człowieka wewnętrznego (por. Rz 7, 22; 2 Kor 4, 16), wówczas nie jest on postępem, ale zagrożeniem dla człowieka i dla świata” – konstatuje papież.

Wiara i rozum

Konieczne zatem staje się przemyślenie czy wręcz odbudowanie na nowo relacji wolności, wiary i rozumu. „Jeżeli postęp, aby był postępem, potrzebuje wzrostu moralnego ludzkości, to rozum możności i czynu równie pilnie musi być zintegrowany poprzez otwarcie rozumu na zbawcze moce wiary, na rozeznawanie pomiędzy dobrem i złem. Tylko w ten sposób staje się rozumem prawdziwie ludzkim” – przypomina Benedykt XVI. Podobnie wolność „musi być wciąż zdobywana w dobru i dla dobra”.

Prawdziwa wolność – aby nie zejść na manowce – potrzebuje jakiegoś zewnętrznego kryterium oceny. „W przeciwnym razie sytuacja człowieka, charakteryzująca się zachwianiem równowagi pomiędzy możliwościami materialnymi a brakiem osądu serca, staje się zagrożeniem dla niego i dla stworzenia. Tak więc, gdy chodzi o temat wolności należy pamiętać, że wolność ludzka domaga się zawsze zharmonizowania różnych wolności. To zharmonizowanie jednak nie może się powieść, jeśli nie jest określone przez wspólne, wewnętrzne kryterium oceny, które jest fundamentem i celem naszej wolności. Powiedzmy to teraz w sposób bardzo prosty: człowiek potrzebuje Boga, w przeciwnym razie jest pozbawiony nadziei” – przypomina Benedykt XVI.

„Bóg jest fundamentem nadziei – nie jakikolwiek bóg, ale ten Bóg, który ma ludzkie oblicze i umiłował nas aż do końca: każdą jednostkę i ludzkość w całości. Jego królestwo to nie wyimaginowane zaświaty, umiejscowione w przyszłości, które nigdy nie nadejdzie; Jego królestwo jest obecne tam, gdzie On jest kochany i dokąd Jego miłość dociera. Tylko Jego miłość daje nam możliwość trwania w umiarkowaniu, dzień po dniu, nie tracąc zapału nadziei w świecie, który ze swej natury jest niedoskonały. Równocześnie Jego miłość jest dla nas gwarancją, że istnieje to, co jedynie mgliście przeczuwamy, a czego, mimo wszystko wewnętrznie oczekujemy: życie, które prawdziwie jest życiem” – czytamy.

Współczesne miejsca nadziei

Pierwszym miejscem uczenia się nadziei jest modlitwa – stwierdza wprost Benedykt XVI. Przywołuje w tym miejscu wielką postać XX – wiecznego wietnamskiego kardynała Nguyen Van Thuan’a, który 13 lat spędził w komunistycznym więzieniu z czego 9 lat w kompletnej izolacji. „Tam, w sytuacji wydawałoby się totalnej desperacji, słuchanie Boga, możliwość mówienia do Niego, dawały mu narastającą siłę nadziei, która po uwolnieniu pozwoliła mu stać się dla ludzi całego świata świadkiem nadziei – tej wielkiej nadziei, która nie zapada w ciemność nawet podczas nocy samotności” – przypomina.

Benedykt XVI przypomina dalej, że „modlić się, to nie znaczy wychodzić poza historię i chować się w prywatnym kącie własnego szczęścia. Prawidłowa modlitwa jest procesem oczyszczenia wewnętrznego, który czyni nas otwartymi na Boga i przez to właśnie otwartymi na ludzi”.

Drugim takim miejscem kształtowania nadziei jest spotkanie z cierpieniem. „Nie unikanie cierpienia, ani ucieczka od bólu uzdrawia człowieka, ale zdolność jego akceptacji, zmężnienia w nim, prowadzi do odnajdywania sensu przez zjednoczenie z Chrystusem, który cierpiał z nieskończoną miłością” – przypomina papież. Dodaje, że „miara człowieczeństwa określa się w odniesieniu do cierpienia i do cierpiącego”.

„Cierpieć z innymi, dla innych; cierpieć z powodu pragnienia prawdy i sprawiedliwości; cierpieć z powodu stawania się osobą, która naprawdę kocha – oto elementy fundamentalne człowieczeństwa, których porzucenie zniszczyłoby samego człowieka” – przypomina Benedykt XVI.

„Powiedzmy to jeszcze raz: zdolność do cierpienia z powodu pragnienia prawdy jest miarą człowieczeństwa. Ta zdolność do cierpienia zależy jednak od rodzaju i od miary nadziei, jaką nosimy w sobie i na jakiej budujemy. Święci, ponieważ byli pełni wielkiej nadziei, potrafili przejść wielką drogę « bycia-człowiekiem » w taki sposób, jak to przed nami zrobił Chrystus” – konstatuje papież.

Wreszcie – w dość paradoksalny sposób – Benedykt XVI jako jedno ze źródeł nadziei dla współczesnych ukazuje obraz Sądu Ostatecznego. „Niektórzy współcześni teolodzy – przypomina papież – uważają, że ogniem, który spala a równocześnie zbawia, jest sam Chrystus, Sędzia i Zbawiciel. Spotkanie z Nim jest decydującym aktem Sądu. W Jego wejrzeniu roztapia się każdy fałsz. Spotkanie z Nim jest tym, co nas przepala i uwalnia, abyśmy odzyskali własną tożsamość. To, co zostało zbudowane w ciągu życia, może wówczas okazać się suchą słomą, samą pyszałkowatością, i zawalić się. Jednak w bólu tego spotkania, w którym to, co nieczyste i chore w naszym istnieniu jasno jawi się przed nami, jest zbawienie”.

„W chwili Sądu Ostatecznego doświadczamy i przyjmujemy, że Jego miłość przewyższa całe zło świata i zło w nas. Ból miłości staje się naszym zbawieniem i naszą radością. Jest jasne, że nie możemy mierzyć « trwania », tego przemieniającego wypalania, miarami czasu naszego świata. Przemieniający « moment » tego spotkania wymyka się ziemskim miarom czasu – jest czasem serca, czasem « przejścia » w komunii z Bogiem do Ciała Chrystusa. Sąd Boży jest nadzieją, zarówno dlatego, że jest sprawiedliwością, jak i dlatego, że jest łaską” – dodaje.

W końcowym rozdziale encykliki Benedykt XVI ukazuje Matkę Bożą, Maryje jako „gwiazdę nadziei”. Przypomina, że „Ona, która przez swoje « tak » otwarła Bogu samemu drzwi naszego świata; Ona, która stała się żyjącą Arką Przymierza, w której Bóg przyjął ciało, stał się jednym z nas, pośrodku nas « rozbił swój namiot »”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.