Sprawa ks. Jerzego jako element polityki PRL wobec Kościoła w latach 80-tych
26 maja 2010 | 12:03 | Jan Żary Ⓒ Ⓟ
Władzom komunistycznym chodziło o to, by pod naciskiem konkretnych represji zastosowanych wobec konkretnego człowieka, hierarchia sama podporządkowała się bezprawiu i zmobilizowała do tego gestu wszystkich kapłanów. Rolą hierarchów kościoła warszawskiego miało być zatem – mówiąc kolokwialnie – wyciszenie aktywności księdza Jerzego – wyjaśnia prof. Żaryn w tekście, który zamieszczamy poniżej.
Po drugiej wizycie Ojca św. w Polsce, czyli po czerwcu 1983 roku, władze komunistyczne zarówno w kraju jak i niewątpliwie oglądające wydarzenia w Polsce, władze moskiewskie zdały sobie sprawę iż lata 1981-1983 to nie tylko był okres pacyfikacji ludzi solidarności i całego wielkiego 10-milionowego ruchu , ale również czas „wzrostu” (używając pojęć bezpieki) autorytetu Kościoła katolickiego (jeżeli w ogóle można jeszcze po 79 roku mówić o „wzroście wobec wzrostu”). Ale faktem jest iż w latach stanu wojennego (1981 – 1983) było to widoczne iż cały ruch „Solidarności”, odnalazł się właśnie w murach kościoła, odnalazł się zarówno w świątyniach można powiedzieć w budynkach kościelnych, przyparafialnych i zakonnych.
Powierzchnia kościelna została przekazana przez księży- proboszczów, biskupów i przeorów ludziom solidarności, ale z drugiej strony naród odnalazł się również w duchowym wymiarze Kościoła, ponieważ chcieli tam odnaleźć się ludzie, którzy zarówno mieli głęboki związek z wiarą katolicka, jak i ci którzy byli bardzo odlegli od Kościoła, ale w nim na ten czas – a potem często na cale życie – odnaleźli przestrzeń wolności, a następnie wiarę. Tej przestrzeni wolności nie było poza murami ówczesnych świątyń i przyjazd papieża w 83 roku z punktu widzenia władz komunistycznych, tę prawdę unaocznił (władze liczyły się rzecz jasna „z negatywnymi skutkami oddziaływania ojca świętego na społeczeństwo polskie” – to jest niemal cytat z materiałów operacyjnych, w ramach sprawy kryptonim „Zorza”). Otóż władze komunistyczne zdawały sobie sprawę, iż nadszedł czas na podjęcie głębokiej rozprawy z Kościołem katolickim, rozumianym bardzo szeroko, tzn. rozprawy z hierarchią Kościoła katolickiego która to hierarchia odpowiadała za funkcjonowanie tej instytucji oraz przyzwalała na wykorzystanie świątyń – rzekomo – do celów politycznych, jak i również rozumianym, jako wspólnota wiernych, a jednocześnie – po świecku rzecz ujmując – jako wspólnota solidarności.
Ta inspiracja moskiewska była także czytelna; artykuły które ukazały się wówczas na terenie prasy moskiewskiej które miały ewidentnie wzmocnić niejako ten nurt w kierownictwie PZPR-u który byłby zdolny do podjęcia ryzykownej walki – bądź co bądź – z potęgą jaką był z punktu widzenia społecznego oddziaływania Kościół katolicki. Ta walka w głębokim zarysie można powiedzieć ze odbywała się miedzy innymi na takim oto poziomie. Mianowicie, władze komunistyczne stosując prawo stanowione były jednoznacznie zainteresowane by Kościół hierarchiczny dał się niejako podporządkować nie tylko literze prawa stanowionego ale również jednostronnej interpretacji tegoż prawa, w zakresie takim jak: prawa człowieka i obywatela, jak rozumienie prawa do zgromadzeń, do zrzeszeń, do manifestowania publicznego swoich poglądów (w tym religijnych), jak tworzenie jakichkolwiek struktur autonomicznych wobec nomenklaturowego systemu. Ta część prac prowadzonych przez stronę rządową w ramach Komisji Wspólnej, miała prowadzić do zaakceptowania przez kościelnych rozmówców prawa komunistów do zawłaszczania państwa i jego instytucji. Z kolei napominanie przedstawicieli hierarchii Kościoła katolickiego, wpisywało się w proces przygotowywania strony kościelnej: polskiej i watykańskiej (de facto od lat 70-tych) do ewentualnego wznowienia stosunków dyplomatycznych zerwanych jednostronnie we wrześniu 1945 r. przez Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej.
W latach 80 nie przerwano, mimo iż pojawił się stan wojenny, dialogu z przedstawicielami sekretariatu stanu, który mógł spowodować radykalna zmianę prowadzącą do uregulowania statusu prawnego Kościoła i jego wyznawców. Ten kontekst również był istotny ponieważ komuniści zgodnie ze swoją tradycją prowadzenia rozmów z Watykanem, co najmniej od lat 60 tych, traktowali dyplomację watykańską – z którą rozmawiano ponad Episkopatem Polski – jako element wewnętrznej polityki wyznaniowej. Agostino Casaroli, Luigi Poggi i cała grupa dyplomatów watykańskich (w latach 80-tych także rozmówca Edwarda Kotowskiego ks. Józef Kowalczyk), mieli wedle tej koncepcji naciskać na hierarchów i duchowieństwo w kraju, by odznaczało się daleko idącą ostrożnością w działaniu – w imię interesów Kościoła i dla jego dobra, dążącego do porozumienia z komunistami. Aktywność kościoła katolickiego w Polsce winna być zatem stymulowana przez biskupów tak ze względu na bezpieczeństwo Kościoła, jak i dla rzekomo poprawy relacji państwo – kościół. Jest to temat to dalszego przebadania historycznego, więc nie chce za głęboko wchodzić w interpretacje tego wątku, czyli rozmów miedzy władza a kościołem z udziałem dyplomacji watykańskiej. Temat ten jest dziś widoczny, jeśli chodzi o rodzaj źródła, jedynie przez akta Departamentu I MSW (wywiadu) a wiec przez specyficzne źródło, a także przez lakoniczne i mało dostępne dla badaczy akta kościelne (Rada Główna KEP). Faktem jest ze te rozmowy na linii Watykan – rząd PRL były również prowadzone po śmierci ks. Jerzego, co najmniej do 1987 roku.
Dlaczego o tym mówię w takim – mam nadzieję zrozumiałym choć ogólnikowym – aspekcie? Trzeba zdać sobie sprawę ze w pewnym momencie, właśnie jak się wydaje jesienią 1983 roku ks. Jerzy stal się bez swej rzecz jasna wiedzy i woli, narzędziem w rękach komunistów wybranym do prowadzenia polityki którą można by nazwać polityką represji wobec kościoła, w celu jego samoograniczenia się duszpasterskiego; represji, która pośrednio była skierowana przeciwko biskupom, a szczególnie przeciwko Kardynałowi Józefowi Glempowi. Bezpośrednio zaś akcja represyjna była skierowana przeciwko księdzu Jerzemu, aby na jego przykładzie pokazać jak przestrzeń dozwolona – woluntarystycznie przyznana Kościołowi dla jego aktywności – mija się z rzeczywistym oddziaływaniem duszpasterskim, a zatem jak zostało naruszone przez kapłana prawo stanowione, w komunistycznej interpretacji.
Chodziło o to, by pod naciskiem konkretnych represji zastosowanych wobec konkretnego człowieka, hierarchia sama podporządkowała się bezprawiu i zmobilizowała do tego gestu wszystkich kapłanów. Rolą hierarchów kościoła warszawskiego miało być zatem – mówiąc kolokwialnie – wyciszenie aktywności księdza Jerzego. To jest konstrukcja projektu, którą zbudowano jesienią 1983 roku. Dlaczego wybrano księdza Jerzego? Biorąc pod uwagę materiał źródłowy który jest nam dzisiaj dostępny, przede wszystkim znajdujący się w materiałach byłej Służby Bezpieczeństwa, ale także biorąc pod uwagę materiały Urzędu do spraw Wyznań, akta prokuratorskie, rzecznika ówczesnego rządu itd., można powiedzieć ze ks. Jerzy został zauważony przez władze jako osoba wyjątkowa dość późno; nastąpiło to dopiero po mszy świętej za ojczyznę, w sierpniu 1982 roku. To oczywiście nie znaczy ze wcześniej ksiądz Jerzy nie był inwigilowany. Oczywiście był. Miał swój TEOK (teczka ewidencji operacyjnej na księdza), kwestionariusz osobowy do którego wpisywano informacje z jego biografii kapłańskiej.
W kwietniu 1982 zapadła decyzja by w sposób szczególny interesować się kapłanem ale dopiero po mszy sierpniowej 82 roku rozpoczęto zmasowany na niego atak. Założono tzw. sprawę operacyjnego rozpracowania krypt. „Popiel”; kapłanem zajmowali się dzień w dzień funkcjonariusze Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych, kierowani przez naczelnika Wydziału IV niejakiego Wolskiego. Jak wspominał chociażby ksiądz Teofil Bogucki, z miesiąca na miesiąc kościół pęczniał i radowała się „nasza dusza” ze mogliśmy przyjmować coraz więcej ludzi w naszej świątyni.
Niewątpliwie ks. Teofil Bogucki to ta postać która stanowiła bardzo ważny punkt odniesienia dla młodego księdza Jerzego i autorytet księdza Teofila w dużej mierze powodował jego krokami. Te pierwsze represje 82 roku wydają się wobec skali która nastąpiła w 84 roku – niewinne. Zaliczam do nich przede wszystkim bardzo dokuczliwe z punktu widzenia ks. Jerzego odebranie mu prawa do wyjazdu za granicę. Ks. Jerzy wybierał się do Rzymu na proces kanonizacyjny Ojca Maksymiliana Kolbe, ten Święty polski stanowił dla księdza Jerzego też bardzo ważny wzór do naśladowania; nie dostał pozwolenia by wyjechać do Rzymu. Jeden z tajnych współpracownik, kapłan, wstawiał się nawet za księdzem Jerzym. Nie pomogło. To była taka pierwsza dla niego indywidualnie przeznaczona represja. A potem represje już tylko wzmagały się a punktem kulminacyjnym stał się właśnie ten wybór SB z jesieni 83 roku, by wobec tego akurat kapłana – z morza innych kapłanów – zastosować sankcję prokuratorską. Oczywiście, decyzja w tej kwestii musiała być podjęta na najwyższym szczeblu władzy. Pani prokurator Jackowska – podwykonawca projektu – rozpoczęła budowanie aktu oskarżenia który miał potwierdzać, służyć tej egzemptyfikacji prawa stanowionego, które zostało propagandowo zinterpretowane przez władze komunistyczne jako jedyne obowiązujące.
W grudniu 1983 r. odbyła się specjalna konferencja w MSW, z udziałem Karpacza, Pietruszki, ale także późniejszych morderców kapłana, podczas której tłumaczono funkcjonariuszom kiedy ksiądz katolicki naruszał prawo, co pozwalało na intensywniejsze podjęcie środków represyjnych, perswazyjnych, itd. Skala represji w związku z tym wzmogła się w sposób dramatyczny. Państwo zapewne również znają detalicznie te przykłady represji, pomówień (mówić o tym będzie w swoim wystąpieniu o. Gabriel Bartoszewski)– przypomnę tylko niektóre, w związku z tym. W grudniu 83 roku nastąpił zmasowany atak z kilku stron świadczący też o tym jak władze komunistyczne centralistycznie – jak każdy totalitaryzm – rozprowadzały planowany atak na danego człowieka, w tym przypadku kapłana. Z jednej strony zatrzymano księdza Jerzego, brutalne go traktowano w areszcie (rewizja osobista), jednocześnie przeprowadzono rewizję w mieszkaniu przy ulicy Chłodnej (znaleziono podrzucone wcześniej przez SB materiały kompromitujące), z trzeciej strony nastąpił atak prasowy stymulowany przez rzecznika ówczesnego rządu Jerzego Urbana, który był oczywiście atakiem naruszającym godność ks. Jerzego. Nastąpiła po sobie taka gama czynności, która także psychicznie miała osłabić ks. Jerzego, ale nadto go wyizolować spośród duchowieństwa, uczynić go samotnym i tym łatwiejszym celem do dalszego rozpracowania. Ks Jerzy miał pozostać osamotniony ze swoimi racjami wobec biskupów , miał przeszkadzać kurialistom, którzy – za sprawą aktywności kapłana – musieli odpowiadać na impertynenckie listy kierownictwa Urzędu ds Wyznań.
Ta akcja której skuteczność możemy rozważać – nie jest to takie jednoznaczne – była tylko i wyłącznie przedsionkiem do dalszych represji które podjęto w roku 1984. W ciągu kolejnych tygodni i miesięcy wielokrotnie wzywano kapłana na uciążliwe przesłuchania, z których nie wiele wynikało, gdyż ks. Jerzy odmawiał odpowiedzi na zadawane pytania. Represje stosowane wobec ks. Jerzego miały na niego oddziaływać, o czym SB przekonywała się za sprawą m.in. dobrze ulokowanych tajnych współpracowników (szczególnie cenny okazał się być tw „Tarcza” – używał też innych pseudonimów). Represje wobec kapłana wpisały się jednocześnie w szerszy konflikt powstały między państwem a Kościołem, także związany z walką marksistów o przestrzeń publiczną uwolnioną od katolicyzmu i suwerennego głosu narodu. Ten najważniejszy wówczas konflikt – jak nam się wydawało (nam którzy wówczas byli świadkami tego wszystkiego o czym mowie) – to była walka o krzyże w przestrzeni publicznej. Przypominam konflikty w Miętnem i we Włoszczowej – to bardzo wyraźny sygnał przekazany przez władze Episkopatowi polski. Proszę pamiętać, że krzyże te pojawiły się w szpitalach, szkołach i świetlicach w latach 1980 – 1981 i stanowiły przejaw suwerenności społeczeństwa (robotników, nauczycieli, personelu medycznego) wobec władzy – dyrekcji, POP, itd. Teraz, od jesieni 1983 r. przypominano brutalnie, że przestrzeń publiczna jest dla marksizmu i socjalizmu realnego, dla Państwa nie dla kościoła. (warto wspomnieć, ze także w 1982 r. tliły się konflikty wokół krzyża, ale były one wyciszane przez władze, zajęte likwidacją „Solidarności”).
Pożądane zjawisko „samozwijania się” Kościoła, schodzenia do coraz głębszej defensywy nie nastąpiło. Biskupi solidarnie bronili krzyża, niezależnie od swego zróżnicowanego stosunku do ks. Jerzego, czy tez działalności duszpasterskiej innych kapłanów opiekujących się skrzywdzonymi przez reżym środowiskami „Solidarności”. Sprawa ks. Jerzego staje się w związku z tym w 1983 – 1984 roku elementem dużo szerszego planu, w którym właśnie Kościół hierarchiczny jest przedmiotem gry a jednocześnie stroną moralnie odpowiedzialną za ewentualne dalsze represje kierowane wobec takich kapłanów jak ks. Jerzy. W lipcu 1984 r. akt oskarżenia był gotowy i skierowany do sądu. Tenże jednak, z racji politycznych, a nie merytorycznym umorzył, w ramach amnestii dalsze prowadzenie sprawy. Powodów tego aktu rzekomej łaski ze strony władz należy szukać w pragmatyce władzy. Myślę, że komuniści obawiali się krajowego i międzynarodowego szumu, który towarzyszyłby jawnej rozprawie sądowej. Woleli dalej , skrycie prowadzić SOR krypt. „Popiel”. Efektem tego stał się widoczny nacisk na hierarchów, by ks. Jerzy wyjechał do Rzymu.
Przypomnę, że w przypadku dokumentów które żeśmy zgromadzili w pierwszym tomie ksiązki Pt. Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki, jest tez taki dokument z września 1984 roku, w którym zaleca się szczególne potraktowanie imiennie wymienionych kapłanów warszawskich. To jest dyspozycja dyrektora Departamentu IV MSW, by zastosować niestandardowe środki nacisku na wybranych księży, które to środki mają doprowadzić do sytuacji dla nich i EP bez wyjścia. Wśród tych „naznaczonych” jest ks. Jerzy, a także m.in. ks. Stanisław Małkowski, ks. Jan Sikorski, ks. Teofil Bogucki. Ks. Jerzy ma zniknąć z przestrzeni publicznej. Oczywiście nie jest to rozkaz, który by brzmiał: „zamordować księdza”. Koniec ks. Jerzego Popiełuszki jak się wydaje miał wyglądać w ten sposób iż albo stanie się on „ofiarą episkopatu polski” – to jest wizja komunistów, czyli sam episkopat podejmie decyzję o przymusowym przeniesieniu go do Rzymu, albo sam kapłan stanie się ofiarą – z punktu widzenia odbioru społecznego – własnego tchórzostwa, bo „ucieknie” do Rzymu opuszczając wiernych. Nie ma dobrego rozwiązania dla tego kapłana. To jest w skrócie alternatywa, do której jesienią 1984 r. moim zdaniem władze komunistyczne doprowadziły ks. Jerzego i EP. Ale ta hipoteza ma na pewno jedną słabą stronę. Mianowicie nie odpowiada wprost na pytanie: czy zabójstwo ks. Jerzego dokonane 19 października 1984 r. (po pierwszej, nieudanej próbie mordu z 13 X) było logicznym następstwem planu, pewną zemstą skierowaną przeciwko temu kapłanowi i zemstą skierowaną przeciwko Episkopatowi Polski za to, że nie podporządkowano się narzuconej alternatywie, czy też było to zabójstwo związane z zupełnie inną logiką zdarzeń, reżyserowanych przez właścicieli innego projektu. Chciałbym przytoczyć notatkę Inspektora Wydziału XIV Departamentu I MSW (wydział ten zajmował się rezydenturą rzymska w której funkcjonowali wywiadowcy szczególnie zainteresowani penetracją Watykanu, poszczególnych dykasterii, środowisk polskich żyjących w i poza Watykanem). Notatka z 17 grudnia 1984 – fragment dotyczący rzekomych (nie mamy potwierdzenia tego z innego źródła) rozmów jakie prowadził abp Bronisław Dąbrowski z papieżem Janem Pawłem II na temat analizy sytuacji po śmierci księdza Jerzego. Pewna część najbardziej charakterystyczna dokumentu brzmi następująco: „jak wynika z różnych precedensów tj nadużycia władzy na terenach peryferyjnych: Wrocław, Nowy Sącz, Szczecin, generał Czesław Kiszczak nie kontrolował całkowicie swojego resortu, wyklucza się aby ta afera mogła dojść do skutku bez osłony ze szczebla Biura Politycznego np. Siwaka, Grabskiego, Milewskiego, i bez powiązań z KGB. Prowokacja jako przejaw rozgrywek na linii władzy miała na celu zmuszenie Wojciecha Jaruzelskiego do zajęcia bardziej stanowczego stanowiska wobec opozycji i kościoła. Oskarżenia że jest zbyt miękki powtarzały się od dawna”. Jak należy rozumieć te zdania które rzekomo bądź naprawdę wyszły z ust Abp Dąbrowskiego. Otóż należy je rozumieć w dwojaki sposób. Po pierwsze ewidentnie strona komunistyczna zaraz po śmierci ks. Jerzego zaczęła wysyłać do członków Episkopatu Polski, szczególnie do kard. Glempa, ale także do sekretarza EP, sygnały sugerujące, że ofiarą zbrodni na ks. Jerzym jest generał Wojciech Jaruzelski. Ofiarą prowokacji politycznej miała być jego ekipa, która chciała by ten trójkąt: Watykan, komuniści krajowi i episkopat, wreszcie zafunkcjonował, wbrew ideologom moskiewskim i w poprzek oczekiwaniom krajowego betonu komunistycznego. Beton, jak to z betonem bywa był stroną, która przeszkodziła Jaruzelskiemu w prowadzeniu tej liberalnej rzekomo wobec Kościoła Powszechnego i w Polsce polityki. Ewidentnie ta notatka jest przez nas odczytywana jako pewnego rodzaju propagandowy sukces władzy komunistycznej. Oto ich relacja nadana w kraju do wybranych biskupów staje się relacją już zobiektywizowaną i staje się relacją w ten sposób legitymizowaną przez faktyczny autorytet czyli sekretarza episkopatu polski.
My dzisiaj oczywiście niczego innego nie umiemy powiedzieć, tzn nie umiemy powiedzieć czy zabójstwo ks. Jerzego mieści się w logice przestępstwa planowanego w 1983 r. i sukcesywnie wprowadzanego w życie, aż do dnia 19 października roku następnego, czy też zabójstwo zostało wykonane tego dnia przez oficerów pracujących de facto na zlecenie sowieckiej rezydentury, tkwiącej także w MSW. Niewątpliwie, oficerowie ci mieli związki nie tylko z wewnętrznym aparatem Służby Bezpieczeństwa podlegając kolejno dyrekcji departamentu, wiceministrowi i ministrowi, ale także bezpośrednio lub pośrednio układali się z Moskwą i jej rezydenturą.
Niezależne jednak od odpowiedzi na to pytanie: dlaczego zginął ks. Jerzy, czy dlatego ze rozkaz padł z Moskwy czy dlatego ze rozkaz padł z gabinetu generała Kiszczaka, i tak i tak komuniści polscy są za tę zbrodnię odpowiedzialni. Logika ich decyzji i zleconych zadań, a w konsekwencji działań SB wobec ks. Jerzego w latach 1982-84 prowadziła do takiego właśnie finału. Przyzwolenie najwyższych władców PRL na zbrodnię mieściło się w samym planowaniu represji, zastosowanych wobec księdza z Żoliborza. Co więcej, nawet po zabójstwie ks. Jerzego w następnych latach SB nie odstąpiła od prób skrytego zabójstwo kapłanów, o czym można się przekonać na przykładzie losów ks. Adolfa Chojnackiego.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.